Przemysł Zbrojeniowy
Transfer technologii i co dalej?
Nowa ustawa offsetowa położyła szczególny nacisk na transfer zdolności produkcyjnych, remontowych, naprawczych, serwisowych i obsługowych do polskiego przemysłu obronnego. Równocześnie w ślad za zmianami w ustawie offsetowej nie poszły zmiany w systemie udzielania zamówień obronnych. W tej sytuacji konieczna jest zmiana dotychczasowej regulacji dotyczących zamawiania sprzętu i usług posprzedażowych w celu dostosowania do postanowień nowej ustawy offsetowej - pisze na blogu Defence24.pl Filip Seredyński, radca prawny z ponad 10-letnim doświadczeniem w obsłudze prawnej przedsiębiorstw branży zbrojeniowej.
Nowa ustawa offsetowa przykłada duże znaczenie do transferu do polskiego przemysłu obronnego zdolności produkcyjnych oraz do świadczenia usług posprzedażowych dotyczących sprzętu wojskowego. Sam „offset” został zdefiniowany zasadniczo jako kooperacja konieczna do utrzymania lub ustanowienia na terytorium RP potencjału w zakresie zdolności produkcyjnych, serwisowych i obsługowo-naprawczych polegająca w szczególności na transferze technologii w celu zapewnienia wymaganej przez Skarb Państwa niezależności od zagranicznego dostawcy.
Równocześnie nie zdefiniowano, w jaki sposób ustanowione w Polsce zdolności produkcyjne i dotyczące usług posprzedażowych zostaną wykorzystane przez Państwo Polskie. Jedną rzeczą jest bowiem ustanowienie zdolności przemysłowych, inną ich wykorzystanie poprzez składanie zamówień na produkty lub usługi. Problem nie dotyczy rzecz jasna zdolności wykorzystanych do produkcji zamawianego sprzętu lub uzbrojenia, a zdolności serwisowych i obsługowo-naprawczych. Po bliższej analizie okazuje się bowiem, że zarówno na poziomie prawa powszechnego jak i prawa resortowego brak jednoznacznych regulacji, które umożliwiałby dokonywanie zamówień długookresowych w przedsiębiorstwach, w których ustanowiono zdolności do świadczenia usług posprzedażowych. W szczególności takich regulacji nie zawiera Decyzja nr 118/MON z 25 kwietnia 2013r. w sprawie zasad i trybu udzielania w resorcie obrony narodowej zamówień w dziedzinie obronności i bezpieczeństwa państwa.
W konsekwencji może się okazać, że beneficjent offsetu (polska firma, spółka-córka zagranicznego dostawcy lub joint venture), który pozyskał zdolności do serwisowania, obsług, napraw i remontów sprzętu lub uzbrojenia wojskowego dokładając do tego znaczne środki własne może pozostać bez zleceń wykorzystujących ten potencjał z uwagi na zamawianie tego rodzaj usług przez siły zbrojne w innych podmiotach.
Jeżeli dodamy, że obowiązujące regulacje doprowadziły do ogłoszenia w ostatnich latach przetargów na obsługi istotnego sprzętu w taki sposób, że mogła go wygrać każda firma, w tym zza wschodniej granicy, okazuje się, iż tworzenie zdolności remontowych, serwisowych czy obsługowych na terenie Polski na potrzeby bezpieczeństwa Państwa jest po prostu fikcją. Tak jest wówczas gdy po zbudowaniu zdolności przemysłowych nie następuje ich wykorzystanie poprzez składanie zamówień.
Skutkiem braku odpowiedniej regulacji może być:
1) nabywanie usług po zawyżonych cenach w podmiotach, w których ustanowiono zdolności do świadczenia usług posprzedażowych,
2) zmarnowanie zdolności przemysłowych ustanowionych w ramach offsetu wskutek nie dokonywania zamówień w firmach, w których takie zdolności zostały ulokowane.
Sposób dokonywania opisanych wyżej zamówień powinien uwzględniać dwa priorytety:
1) interes fiskalny Państwa, zgodnie którym zamówienie powinno zostać udzielone możliwie tanio,
2) interes bezpieczeństwa, zgodnie z którym zamówienie powinno zostać udzielone podmiotowi, w którym ustanowiono zdolności serwisowe, remontowe i obsługowo-naprawcze, w celu utrzymania tych zdolności.
Możliwości uregulowania sposobu dokonywania zamówień jest co najmniej kilka. Stanowiąc je należy jednak pozbyć się naiwnej wiary w skuteczność „niewidzialnej ręki rynku”.
Filip Seredyński
Radca prawny z ponad 10-letnim doświadczeniem w obsłudze prawnej przedsiębiorstw branży zbrojeniowej. Partner w Kancelarii Sandurski, Leśniak, Seredyński. Brał między innymi udział w negocjacjach dotyczących polonizacji, udzielania licencji i transferu technologii obronnych oraz w opracowaniu koncepcji konsolidacji przemysłu obronnego. Kierował badaniem systemu zamówień obronnych w państwach Unii Europejskiej i opiniował projekty ustaw dotyczących branży obronnej. Specjalista w obszarze transakcji M&A. W latach 2007-2010 pełnił funkcję sędziego Sądu Giełdowego przy Giełdzie Papierów Wartościowych S.A. w Warszawie. W przeszłości także członek rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa oraz ekspert Komisji Finansów Publicznych Sejmu RP. W latach 2000-2006 wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu.
Wojmił
Cel transferu technologii: - nauka lokalnych inżynierów, wyrównanie ich poziomu do czołówki światowej na podstawie pozyskanej technologii, - nie zwalnia to producentów i tych inżynierów od dalszego rozwoju i spoczęciu na laurach, - konieczne są dalsze badania i na podstawie kupionych doświadczeń rozwijanie innych, nowszych technologii do budowania już samodzielnego (zatem kupować technologie należy przyszłościowe a nie stare). Transfer technologii nie oznacza, że będziemy ją mogli dalej sprzedawać ani produkty z tej technologii powstałych - przykład: Rosomak... nauczyli się nasi inżynierowie jak zbudowany jest nowoczesny KTO, jakie czynniki przy konstruowaniu są brane pod uwagę, co i jak robić aby go zmieniać, dostosowywać ale Rosomaka nie możemy dalej sprzedawać = nasi doświadczeni już inżynierowie, trzymający poziom światowy, mają się dalej rozwijać i powoli acz konsekwentnie na podstawie doświadczeń tworzyć coś nowego, stworzonego w Polsce przez nich co nie będzie już podlegało pod zakaz sprzedaży na rynkach zagranicznych narzucony przez licencjodawcę jak w przypadku Rosomaka. Jeśli tak jak powyżej wymieniłem nie będzie - czyli doświadczenia takie nie będą podstawą do dalszych badań i rozwoju czegoś swojego - to nie ma sensu transferować technologii do nas więcej niż zwyczajne zapewnienie, że serwis będzie dokonywany na miejscu. I tak: przy Rosomaku nasi inżynierowie nauczyli się: - robić twardą, pancerną stal odporną bardziej niż dotychczasowe na ostrzał - mogą to wykorzystać w konstrukcji chociażby BWP teraz, - łączyć wytrzymałościowo podwozia samonośne pojazdów pancernych (na podwoziu kołowym i ze zmianami na podwoziu gąsienicowym - znowu patrz nowy BWP), - ergonomicznego rozkładu urządzeń w pojazdach wojskowych, - przeprowadzania zmian w układzie konstrukcyjnym bez utraty lub przy maksymalnie niskiej utracie - właściwości wytrzymałościowych... etc... jak nic - inżynierowie, którzy skorzystali z kupna licencji na Rosomaka i Andersa + inżynierowie odpowiedzialni za podwozia Kraba (też na licencji) oraz czołgów T-72 powinni teraz współpracować przy konstrukcji gąsienicowego BWP albo takiego pojazdu bazowego, z którego BWP będzie stworzony! (ale do tej pory tego nie robili z dwóch powodów: 1) jeszcze nie zdecydowano jaki ten BWP ma być, 2) prac praktycznych nad podwoziem bazowym nie prowadzono, ze względu na krótkowzroczność decydentów i wszechobecny brak środków na badania). Pozostałe uwagi autora są i słuszne i mniej słuszne.. ważne przecież aby pamiętać: - nie ma idealnych rozwiązań dających 100% korzyści i w ogóle żadnych problemów i żadnego ryzyka - każde rozwiązanie ma jakieś plusy i jakieś minusy... - są tylko rozwiązania dające więcej plusów a mniej minusów, - czasami proporcje między plusami i minusami są różne tak, że czasem lepiej zaakceptować jakiś minus (np wyższą cenę) dla innego plusa w dłuższym terminie korzystnego.. Pozdrawiam
nik
Duzo sformulowan w komentarzu powyzej jest napisanych niepoprawnie albo bez sensu.
Alex
Wszystko dobrze, ale jezeli chodzi o Andersa to chyba sie pomyliles to jest polska produkcja, tylko pancerz kompozytowy byl zrobiony przy wspolpracy z BAE SYSTEM. A tak prawde mowiac to swietna platforma na BWP, ale nie tylko mozna by bylo stozyc na miej nowe dzialo samobiezne na wzor (nlos-cannon), ktore by bylo mniejsze i lzejsze niz KRAB, ktorego nie jestem wielkim fanem. Platformy jak Anders i Rosomak to jest to co potrzebuje nasza armia na ktorych mozemy budowac cale rodziny pojazdow. Mam tylko cicha nadzieje, ze w koncu ktos sie obudzi i zacznie sie cos dziac w dobrym kierunku.
Moshe Schwantz
Trafia Pan w sedno, ale jeszcze jedno bym dorzucił. Przy całym tym ambarasie z zapewnieniem transferu technologii chodzi o bardzo ważną rzecz, przynajmniej dla mnie. Mianowicie. Pan Radca wskazał na brak szczegółowych regulacji po przyjęciu transferu i wskazanie podmiotu/- ów naprawczo-obsługowych - wszystko pięknie, tak nie może być..... ale czy to nie jest właśnie przekręt dla jakieś spółki, którą "Państwo polskie " wyznaczy i niemalże dożywotnio trzeba będzie tam lokować zamówienia. Właśnie o ten niuans mi chodzi. Wskazać najlepszego kooperanta to jedno, ale jak wskażemy "kiepskiego", to wykazany brak regulacji przez Radcę, stanie się kamieniem u szyi. Ufff!!