Reklama
  • ANALIZA
  • KOMENTARZ
  • OPINIA
  • WIADOMOŚCI

Stalowa Wola: To przechodzi ludzkie pojęcie

Koszary. Środek nocy. W sali żołnierskiej jej lokatorzy oddają się z rozkoszą rozlicznym czynnościom nader przyjemnym, acz stojącym ostro na bakier z regulaminem. Kiedy w ciszę korytarza wdziera się odgłos ciężkiego tupania, umyślny na czatach przy drzwiach podnosi alarm – „Uwaga! Szef kompanii!”. Zapada cisza, jak makiem zasiał. Kroki narastają, mijają salę, oddalają się. Umyślny uchyla drzwi, lustruje sprawnym żołnierskim okiem przestrzeń operacyjną korytarza. Ani śladu szefa kompanii. To tylko przechodziło ludzkie pojęcie…

Artyleria towarzyszyła Stalowej Woli od narodzin. To zdjęcie wykonano 3 maja 1939 r. w czasie uroczystego przekazania wojsku haubic polowych wyprodukowanych w ówczesnych Zakładach Południowych, dziś Hucie Stalowa Wola.
Artyleria towarzyszyła Stalowej Woli od narodzin. To zdjęcie wykonano 3 maja 1939 r. w czasie uroczystego przekazania wojsku haubic polowych wyprodukowanych w ówczesnych Zakładach Południowych, dziś Hucie Stalowa Wola.
Autor. Archiwum Huty Stalowa Wola
Decyzja lokalizacyjna Zakłady Południowe Ewolucja profilu Skargi na hałas „Piąty kilometr”

Stalowa Wola wyrosła wraz z Zakładami Południowymi, dzisiejszą Hutą Stalowa Wola. Choć stolica powiatu i fabryka od początku żyją w symbiozie, to w ostatnich latach między Urzędem Miasta, mieszkańcami i HSW narastają liczne konflikty. Niniejszy artykuł stanowi pierwszą z dwóch części obszernego materiału Jerzego Reszczyńskiego poświęconego początkom HSW, a także kontrowersjom związanym z rozbudową fabryki oraz miasta Stalowa Wola. Drugi odcinek ukaże się w najbliższych dniach na Defence24.pl.

Reklama

Decyzja lokalizacyjna

Stalową Wolę zbudowano po to, aby stworzyć najważniejszy ośrodek produkcyjny Centralnego Okręgu Przemysłowego. Miał specjalizować się w produkcji artyleryjskiej oraz wytwarzaniu dla potrzeb przemysłu zbrojeniowego stali najwyższych jakości, w tym m.in. pancernych i żaroodpornych, a dla całego przemysłu m.in. narzędziowych.

Najkrócej, jak można – po przyjęciu autoryzowanego przez Eugeniusza Kwiatkowskiego 4-letniego planu inwestycyjnego, na przełomie sierpnia i września 1936 r. delegacja z gen. Edwardem Rydzem-Śmigłym na czele wynegocjowała we Francji podpisaną w Rambouillet umowę o przyznaniu Polsce kredytów: finansowego w kwocie miliarda franków w gotówce, materiałowego, również w kwocie kolejnego miliarda franków, i materiałowo-gotówkowego, przeznaczonego na rozbudowę przemysłu zbrojeniowego, w kwocie ćwierć miliarda franków.

Budowa Zakładów Południowych w Stalowej Woli, dziś Huty Stalowa Wola, w 1939 roku.
Budowa Zakładów Południowych w Stalowej Woli, dziś Huty Stalowa Wola, w 1939 roku.
Autor. Narodowe Archiwum Cyfrowe / Ilustrowany Kurier Codzienny

Tą drogą Polska zapewniła sobie finansowanie planów opisanych w exposé premiera Felicjana Sławoj-Składkowskiego wygłoszonego w Sejmie 4 marca 1936 roku. Na jego bazie wicepremier i minister skarbu Eugeniusz Kwiatkowski skonstruował zręby wielkiego planu gospodarczego, skorelowanego z opracowywanym od 1935 r. przez Ministerstwo Spraw Wojskowych i Sztab Generalny Wojska Polskiego 6-letnim planem rozwoju polskiej armii.

15 listopada 1936 r. ogłoszono ostatni z czterech memoriałów docenta Władysława Kosieradzkiego, odnoszących się do specjalnego, 4-letniego programu gospodarczego na lata 1936-1941, zakładającego wydanie 6 miliardów złotych na modernizację i rozwój oraz wyposażenie Wojska Polskiego. Założono, że pomiędzy 1 lipca 1936 r. a 30 czerwca 1940 r. na inwestycje wydanych zostanie 1,65-1,8 miliarda zł. Nieco wcześniej, 3 sierpnia 1936 r., specjalna komisja pod kierownictwem późniejszego dyrektora budowy Zakładów Południowych Marcelego Siedlanowskiego wyjechała we wstępnie wytypowany teren, aby ustalić miejsce lokalizacji nowych zakładów. Wskazany rejon rozpościerał się pomiędzy Wisłą a Sanem, wzdłuż Wisłoki, od Dębicy po ujście Sanu do Wisły.

Ostatecznie, za sugestią Siedlanowskiego, wskazano miejsce w „środku niczego”, jak byśmy to dziś określili, czyli Puszczy Sandomierskiej. Tu, blisko drogi biegnącej pomiędzy wojskowo-garnizonowym miasteczkiem Nisko a kolejarsko-handlowym miasteczkiem Rozwadów, leżała biedna lasowiacka wioska Pławo, mająca w herbie dwa skrzyżowane flisackie wiosła. W jej sąsiedztwie przebiegał tor kolejowy. To był kręgosłup komunikacyjny tego regionu. San miał zapewnić dostatek wody dla przemysłu i planowanego miasta, las – skrytość wielu działań, a niezbędny przemysłowi gaz ziemny – planowany wysokoprężny gazociąg z zagłębia pod Borysławiem-Drohobyczem. To stanowiło bazę dla przyszłej infrastruktury zakładów i przyszłego miasta. Pod budowę Zakładów Południowych od miejscowego obszarnika Franckego zakupiono 700 hektarów piaszczystej ziemi, resztę dokupiono od miejscowych chłopów.

W swoim raporcie Marceli Siedlanowski wyłuszczył argumenty za takim wskazaniem lokalizacyjnym, co uruchomiło przysłanie w to miejsce w ciągu kilku tygodni specjalnej komisji mającej zbadać grunty pod budowę. W zawierającej opinię komisji ekspertyzie sporządzonej we wrześniu 1937 r. napisano m.in., że „teren budowy Zakładów o wymiarach 1028 x 696 metrów, czyli 71,5 ha, leży na lewym brzegu Sanu (…) Całkowita powierzchnia budowy zakładów wynosi około 887 ha, w tym teren ogrodzony zajmuje 667 ha. Począwszy od szosy w kierunku zachodnim jest on całkowicie zalesiony. Las ten został wycięty tylko pod obiekty i drogi z uwzględnieniem jak największego zamaskowania terenów”.

Prezydent RP Ignacy Mościcki z małżonką Marią zwiedzają jedną z hal Zakładów Południowych, dzisiejszej Huty Stalowa Wola. Zdjęcie ukazało się w tygodniku „Światowid” nr 26 (776) z 25 VI 1939 r.
Prezydent RP Ignacy Mościcki z małżonką Marią zwiedzają jedną z hal Zakładów Południowych, dzisiejszej Huty Stalowa Wola. Zdjęcie ukazało się w tygodniku „Światowid” nr 26 (776) z 25 VI 1939 r.
Autor. Narodowe Archiwum Cyfrowe / Ilustrowany Kurier Codzienny

Już 30 stycznia ZP podpisały umowę ze Skarbem Państwa, na podstawie której zobowiązały się, że do końca marca 1940 r. wybudują i uruchomią zakłady hutnicze i mechaniczny, na co miano przeznaczyć 50 milionów zł wyasygnowanych przez rząd. Kwota ta była stopniowo zwiększana. 26 lutego spółka ZP przyjęła dwóch pierwszych pracowników, mieszkańców Niska: Stanisława Gawrysia i Karola Macieja.

4 grudnia zakończono budowę pierwszego bloku mieszkalnego na powstającym osiedlu, któremu w styczniu 1938 r. nadano nazwę Stalowa Wola. W kwietniu 1938 r. rozpoczęto budowę elektrowni, w maju zmontowano z części dostarczonych ze Starachowic i ostrzelano na zakładowej strzelnicy pierwsze armaty, a 5 września dokonano pierwszego wytopu stali. W marcu 1939 r. zakończono budowę walcowni kalibrowej i blachy, w sierpniu zakończono pierwszy etap budowy elektrowni z mocą zainstalowaną 40 MW.

Reklama

Zakłady Południowe

Bez komentarza pozostawiamy te daty, a już tym bardziej ich zestawienie z tym, co nazywamy dziś „cyklem inwestycyjnym”.

Na początku 1939 r. załoga ZP liczyła 1550 osób, pięć miesięcy później – 2950, a 1 września 1939 r. – 3700. Przyjęcia do pracy kontynuowano nawet po wybuchu wojny. Na wrzesień plan zakładał wykonanie 5460 ton stali. W tej fazie prac zatrudniający 1500 pracowników Zakład Hutniczy osiągał 60-70 proc. mocy produkcyjnych, Zakład Mechaniczny wykorzystywał swój potencjał nieomal całkowicie. Założenia określały docelową roczną zdolność produkcyjną na 480 dział 75 i 100 mm, 48 dział 105 mm, 72 działa 155 mm, a także wykonywanie dodatkowych luf do dział 75 (16 szt. rocznie), 100 (32 szt.) i 155 mm (12 szt.). Produkowano tutaj też lufy i inne podzespoły do licencyjnych armat przeciwpancernych 37 mm i przeciwlotniczych 40 mm, przygotowywano produkcję armat przeciwlotniczych 75 mm polskiej konstrukcji, haubicy 200 mm, nowej dalekonośnej armaty 155 mm i moździerza 320 mm. Uruchamiano produkcję turbin energetycznych.

Uroczystość przekazania wojsku w darze baterii 100 mm haubic wz. 1914/19 wykonanych w Zakładach Południowych (dziś Hucie Stalowa Wola), maj 1939 roku.
Uroczystość przekazania wojsku w darze baterii 100 mm haubic wz. 1914/19 wykonanych w Zakładach Południowych (dziś Hucie Stalowa Wola), maj 1939 roku.
Autor. Narodowe Archiwum Cyfrowe / Ilustrowany Kurier Codzienny

Choć przed wybuchem wojny nie zdążono zrealizować wszystkich założeń i osiągnąć statusu ośrodka 20-tysięcznego, miasto, a w zasadzie formalnie jeszcze osiedle Stalowa Wola, zamieszkiwało ok. 4500 osób. Zdążono zorganizować w nim nie tylko przemyślaną przestrzennie (w odpowiednim oddaleniu od obiektów produkcyjnych powstały osiedla-kolonie: robotnicze, majstrowskie i urzędnicze, a także willowa dzielnica dla kadry dyrektorskiej i inżynierskiej) strukturę mieszkaniową o bardzo wysokim standardzie (w blokach mieszkalnych wykonywano np. zbiorcze instalacje do odbioru programów radiowych, pralnie, suszarnie i schrony przeciwlotnicze, komórki gospodarcze, zamykane bramy itp.), ale też sieć energetyczną, wodną i kanalizacyjną, oczyszczalnie ścieków, utwardzone drogi, chodniki. Stworzono podwaliny szkolnictwa powszechnego i zawodowego, szpital (rozpoczęto budowę drugiego, na 400 łóżek, na potrzeby całego COP), przychodnię zdrowia, trzy hotele, kino i ośrodek kultury, budynki administracji, elementy zaawansowanej infrastruktury sportowej ze stadionem i kortami tenisowymi, kilkusekcyjny klub sportowy, a nawet tzw. architekturę zieloną.

14 września 1939 r. Zakłady i osiedla zajęła armia niemiecka.

…udało się, działając pod niesamowitą presją czasu, skomplikowanych okoliczności zewnętrznych i wewnętrznych, przy niezwykle skromnych środkach technicznych, jakimi można się było posłużyć w celach inwestycyjnych, zrealizować nie tylko założony cel. Uzyskano też efekt realnej synergii pomiędzy rozwojem przemysłu jako takiego i rozwojem osiedla, a później miasta.

Reklama

Ewolucja profilu

Oczywiście, w czasach określanych nie bez powodu jako „słusznie minione” nie ustrzeżono się wielu potknięć, niekonsekwencji czy nawet istotnych błędów.

Jedno wymaga podkreślenia i tutaj są zgodni historycy wszelkich opcji – w PRL wszelkie plany określające rozwój Stalowej Woli opierano na przedwojennych założeniach i planach.

Fragment osiedla domków robotniczych dla pracowników Zakładów Południowych, dziś Huty Stalowa Wola.
Fragment osiedla domków robotniczych dla pracowników Zakładów Południowych, dziś Huty Stalowa Wola.
Autor. Narodowe Archiwum Cyfrowe / archiwum Henryka Poddębskiego

…armaty czołgowe ZiS-3 kal. 85 mm dla T-34-85; tych ostatnich HSW wykonała w latach 1952-1956 co najmniej 2-3 tys. i dla nowych wozów, i na części zamienne)…

…badań nowo opracowywanych lub wdrażanych do produkcji…

…około 11 tysięcy, jeśli nie grubo więcej, i to na tzw. pierwszy montaż nowych maszyn w Bumarze Gliwice, i jako części zamienne, i jako dostawy kooperacyjne o nieustalonej skali dla fabryk czołgów w ZSRR.

…Każde z nich, tak jak armaty czołgowe czy przeciwpancerne D-44, też produkowane w długich seriach, musiało zostać przestrzelane. Tego nie dało się zrobić bezgłośnie.

Reklama

Skargi na hałas

…hałasom artyleryjskim dobiegającym ze strzelnicy…

Nie potrafimy potwierdzić, że prawdziwe są podnoszone w niektórych skargach zarzuty, że strzelania są prowadzone także nocą. Od lat w tym ośrodku nie są prowadzone o tej porze żadne badania. Jeśli faktycznie zdarza się, że w mieście wśród nocnej ciszy słychać wystrzały artyleryjskie, to raczej nie za sprawą ośrodka badań, ale odległego o kilkanaście kilometrów poligonu Dęba, gdzie intensywnie szkolą się (nie tylko polscy) żołnierze, w tym czołgiści i artylerzyści. W trakcie tych ćwiczeń czasami wykorzystywane są też śmigłowce bojowe (nota bene, pobliski Świdnik na tym poligonie też testuje czasami swoje maszyny pod kątem parametrów bojowych…), nie mówiąc już o różnych środkach pozoracji pola walki.

Prototyp armatohaubicy samobieżnej Kryl na podwoziu samochodowym Jelcz oddaje strzał na poligonie.
Prototyp armatohaubicy samobieżnej Kryl na podwoziu samochodowym Jelcz oddaje strzał na poligonie. Nikt nie zaprzecza twierdzeniu, że strzelania ciężkich dział na terenie Ośrodka Badań Dynamicznych WITU w Stalowej Woli nie są źródłem uciążliwego hałasu. Bo są. Tyle, że nie da się prowadzić prac nad nimi bez tych badań. Nawet przeniesienie części z nich na drugie stanowisko ogniowe, tzw. „piąty kilometr”, nie oznacza, że problem zostanie rozwiązany. Taka już jest uroda tej branży...
Autor. Jerzy Reszczyński

Nieco mniej, ale również wstrząsy i hałas odczuwalne są na terenie osiedli…

W Stalowej Woli trudno znaleźć wprawne ucho, które odróżniłoby, czy to strzelił Krab, czy Rak, czy np. czołgowa „stodwudziestka”. Wszystkie i tak słychać silniej niż prowadzone od czasu do czasu bardzo krótkotrwałe strzelania rakietowe z Langusty (Homary-K, które są w HSW produkowane, na razie nie są poddawane strzelaniom testowym, ich bloki wyrzutni przechodzą takie badania przed wysłaniem ich z Korei do Polski, ale gdyby w HSW podjęto pełną produkcję tych wyrzutni, to kto wie…). Na razie dokuczają strzelania artyleryjskie „nowej generacji”, czyli z potężnej Krabowej „155-ki”. To „wali po uszach”. Wszystko za sprawą kalibru i siły ładunku miotającego.

Uciążliwość dla mieszkańców jest też pochodną intensywności badań. O ile jeszcze kilka lat temu przestrzeliwano tutaj rocznie najwyżej 16 Krabów, to od wejścia w realizację kontraktu ukraińskiego, a już szczególnie w tym roku, kiedy Krabów wysłano w świat już blisko 40, mieszkańców hałasy irytują także intensywniej…

…innych instytucji i przedsiębiorstw, jak i na potrzeby badań własnych WITU. I nie jest żadną fantazyjną spekulacją postawienie tezy, iż intensywność tych badań będzie się zwiększać, choćby w związku z postanowionymi już działaniami inwestycyjnymi zmierzającymi do zwiększenia produkcji amunicji artyleryjskiej 155 mm…

Reklama

„Piąty kilometr”

…aby spółka była miejscem, w którym generowane są atrakcyjne i dobrze opłacane stanowiska dla działaczy partii rządzącej i w mieście, do wyborów październikowych 2023 roku, w państwie.

Badania artyleryjskie Kraba na podwoziu PK9 na strzelnicy Ośrodka Badań Dynamicznych WITU w Stalowej Woli. Nikt nie zaprzecza twierdzeniu, że strzelania ciężkich dział na terenie Ośrodka Badań Dynamicznych WITU w Stalowej Woli nie są źródłem uciążliwego hałasu. Bo są. Tyle, że nie da się prowadzić prac nad nimi bez tych badań. Nawet przeniesienie części z nich na drugie stanowisko ogniowe, tzw. „piąty kilometr”, nie oznacza, że problem zostanie rozwiązany. Taka już jest uroda tej branży...
Badania artyleryjskie Kraba na podwoziu PK9 na strzelnicy Ośrodka Badań Dynamicznych WITU w Stalowej Woli. Nikt nie zaprzecza twierdzeniu, że strzelania ciężkich dział na terenie Ośrodka Badań Dynamicznych WITU w Stalowej Woli nie są źródłem uciążliwego hałasu. Bo są. Tyle, że nie da się prowadzić prac nad nimi bez tych badań. Nawet przeniesienie części z nich na drugie stanowisko ogniowe, tzw. „piąty kilometr”, nie oznacza, że problem zostanie rozwiązany. Taka już jest uroda tej branży...
Autor. Jerzy Reszczyński

W grudniu ubiegłego roku pismo z Urzędu Miasta w Stalowej Woli w sprawie uciążliwości hałasów artyleryjskich trafiło do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie. Oczywiście, po roku nic się w tej sprawie nie zmieniło. Dla jednego ze stalowowolskich portali internetowych sprawę w tak odkrywczy sposób skomentował prezydent miasta Lucjusz Nadbereżny – „To jest uciążliwe dla mieszkańców, ale taki jest charakter Stalowej Woli. To jest nasze DNA, natomiast Huta Stalowa Wola bardzo mocno inwestuje w bardzo nowoczesne rozwiązania. Duża część prowadzonych badań, wystrzałów, będzie prowadzona w warunkach, które zupełnie nie będą oddziaływać na mieszkańców. Nie dotyczy to największych kalibrów. Pewnym rozwiązaniem na przyszłość byłaby kwestia przeniesienia punktu wystrzałów na tzw. »piąty kilometr«”.

…położonej bliżej poligonu i z natury rzeczy, zmniejszającej znacznie oś strzelania…

…stwarza konkretne problemy: i finansowe, i organizacyjne, i nie można tego wykluczyć, społeczne.

…więc wygeneruje większe koszty. Organizacyjne, bo trzeba będzie pewną grupę badaczy na dłuższy czas odsuwać od innych zadań – jest to związane z samą procedurą badań…

Reklama
WIDEO: Stado Borsuków w WP | AW149 z polskiej linii | Defence24Week #140
Reklama