- Analiza
- Wiadomości
Ścieżki do Borsuka: jak wykuwał się polski BWP [ANALIZA]
W drugiej części artykułu o budowie polskiego BWP, omawiamy działania podejmowane w celu budowy krajowego bojowego wozu piechoty, które zaowocowały finalizacją budowy BWP Borsuk. Ten wóz, przypomnijmy, budowany jest w ramach projektu NCBR z liderem Huta Stalowa Wola. Obecnie przechodzi on badania kwalifikacyjne, a niedawno wojsko zamówiło cztery pojazdy do sprawdzeń w warunkach realnej eksploatacji. Projekt jest na ostatniej prostej, a do wojska ma szanse trafić ponad tysiąc takich wozów. Borsuk to jednak bynajmniej nie pierwsza próba opracowania BWP w Polsce. Zapraszamy na drugą część cyklu artykułów „Ścieżki do Borsuka”, omawiającą projekty bojowych wozów piechoty realizowanych w Polsce. Pierwsza część, z którą można zapoznać się niżej, opisywała próby modernizacji BWP-1.

Zobacz też
Po zmianie ustrojowej kroki w celu opracowania nowego BWP, a nie modernizacji BWP-1, czy pojazdów rodziny MT-LB (BWO-40), podjął ośrodek gliwicki: OBRUM i ZM Bumar-Łabędy. O ile HSW w swoich poszukiwaniach bazowała na wieloletnich doświadczeniach związanych z projektowaniem i masową produkcję opancerzonych gąsienicowych pojazdów pływających, o tyle ośrodek gliwicki, mający doświadczenia związane z produkcją ciężkich niepływających pojazdów opancerzonych, głównie czołgów i wozów zabezpieczenia technicznego bazujących na ich konstrukcjach, poszedł w zupełnie innym kierunku, wpisującym się w ogólny trend w projektowaniu BWP w krajach zachodnich. W założeniu miał to być pojazd niepływający, ale silnie uzbrojony i solidnie opancerzony. BWP-2000, bo o tym projekcie mowa, zaprojektowano w latach 90., przyjmując jako bazę konstrukcji podwozie z rodziny SPG-1 Kalina.

Autor. OBRUM
To rozwiązanie o dość ciekawej konstrukcji, jako że wywodzi się z opracowywanego jeszcze w latach 80. przez konstruktorów z Polski i ówczesnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej pojazdu mającego być szybkobieżnym ustawiaczem min. Idea budowy takiego systemu uzbrojenia narodziła się, kiedy fiaskiem zakończyły się próby przekazania Polsce przez ZSRR licencji na produkcję skonstruowanego jeszcze w latach 70. średniego ciągnika artyleryjskiego MT-S, który miał byś następcą ciągnika ATS-59, produkowanego w długich seriach dla ZSRR m.in. przez Hutę Stalowa Wola. MT-S opracowano w oparciu o podwozie, zastosowane m.in. w samobieżnej haubicy kal. 152 mm 2S3 Akacja.
Polsko-radziecki zespół konstruktorów pracujący nad opracowaniem dokumentacji do polskiej produkcji MT-S skonfliktował się jednak na tyle, że ostatecznie rozpadł się, a cały projekt został skreślony po wyprodukowaniu zaledwie kilkunastu egzemplarzy wozu. Niemniej postanowiono, że dotychczasowego wysiłku nie należy marnować i poszukano nowego pomysłu, tym razem – we współpracy z NRD.

Autor. OBRUM
Strona polska odpowiedzialna była za opracowanie podwozia, wywodzącego się z ciągnika artyleryjskiego. Określono je kryptonimem SPG-1M. Nad projektem jednak najwyraźniej ciążyła klątwa... Kiedy przestała istnieć NRD, dalsze wspólne prace nad układaczem min stały się bezprzedmiotowe, i cała dokumentacja niedokończonego wozu znalazła się w zasobie OBRUM Gliwice.
Gliwicki ośrodek długo poszukiwał zastosowania dla swojej konstrukcji. Układacz min SUM-Kalina, dostarczony wojsku w niewielkiej liczbie, niespecjalnie się przyjął i został wycofany z użytku do 2015 r. To data znamienna: w tym samym roku z podwozia z tej samej rodziny definitywnie wycofało się wojsko po tym, jak doczekała się rozwiązania kwestia podwozia sh 155 mm Krab, produkowanej przez HSW. Początkowo, kupując licencję na brytyjski system wieżowy AS90/52 zakładano, że strona polska, w tym przypadku ośrodek gliwicki, dostarczy do niego podwozie.
Tak się stało w 2000-2001 roku, ale program wkrótce zamrożono. Niedługo po odmrożeniu programu Krab, i dostarczeniu wojsku pierwszej partii 8 haubic z tzw. modułu wdrożeniowego, zaczęły ujawniać się problemy z jakością wykonania podwozi typu Kalina, dostarczonych z Gliwic. Program artylerii samobieżnej natowskich standardów został zagrożony. Odważne decyzje z 2014 r. o zakupie licencji na koreańskie podwozie sh K9 zakończyły temat, i w 2015 r. w HSW zaprezentowano pierwszego Kraba na nowym podwoziu K9PL/PK9, tym samym, które jest obecnie produkowane w HSW.

O tych wszystkich problemach jednak jeszcze nie było mowy, kiedy ZM Bumar Łabędy zaprezentowały BWP-2000. Na podwoziu typu Kalina zabudowano włoską wieżę OTO Melara T60/70A ze stabilizowaną armatą automatyczną 60 mm, dwoma karabinami maszynowymi (7,62 i 12,7 mm) i dwiema wyrzutniami pocisków przeciwpancernych TOW. To nawet jak na standardy lat 90, kiedy wóz projektowano, było potężne uzbrojenie. Wojskowi ocenili jednak, że BWP-2000 nie spełnia ich oczekiwań co do poziomu ochrony balistycznej, choć Bumar deklarował gotowość zwiększenia poziomu ochrony poprzez nałożenie na pancerz zasadniczy segmentów pancerza reaktywnego.

Autor. Jerzy Reszczyński/Defence24.pl
Nie są znane wiarygodne opracowania, o ile w tej sytuacji musiałaby wzrosnąć masa i tak dość ciężkiej (ok. 29 ton) maszyny, i na ile zaważyłoby to na jej właściwościach trakcyjnych, zwłaszcza, że napęd stanowił mający pewne ograniczenia rozwojowe silnik V-46-6 o mocy 791 KM. Oczywiście, pojazd o zwalistej, dość wysokiej (2,5 m) sylwetce i znacznej masie nie mógł pływać, ale dziś trudno orzec, czy to był najważniejszy argument za odrzuceniem projektu. Równie uprawnioną jest teza, że wojsko było znacznie bardziej zainteresowane możliwie szybkim pozyskaniem i wdrożeniem następcy leciwego SKOTA, czyli KTO Rosomak, niż następcy młodszego BWP-1.
Co nie znaczy, że w kręgach wojskowych zostało już jednoznacznie przesądzone, iż nowy BWP będzie pływający, czy wręcz przeciwnie – ciężki i potężnie opancerzony. Wybór, dokonany w przetargu na KTO zdawał się wskazywać, że wymóg pływalności jest wciąż kapitalnie ważny, choć żadna armia NATO (poza może państwami byłego Układu Warszawskiego oraz Grecją, użytkującą rosyjskie BMP-1) nie wyposażała się w BWP o zdolnościach amfibijnych.

Autor. Jerzy Reszczyński/Defence24.pl
Kolejnym podejściem do modernizacji dotychczasowego, bądź pozyskania całkiem nowego BWP, była Uniwersalna Platforma Gąsienicowa Anders, opracowana przez gliwicki OBRUM i po raz pierwszy zaprezentowana publicznie na MSPO 2010. Anders miał być szerokim projektem bazowej platformy bojowej wykorzystującej to samo podwozie, w oparciu o którą miały powstać dwa pojazdy. Pierwszym był BWP, najpierw ze znaną z KTO Rosomak wieżą Hitfist-30P, a później z bezzałogową wieżą Hitfist-OWS z armatą 30 mm i dwoma ppk Spike. Drugim – WWO (Wóz Wsparcia Ogniowego), czasami klasyfikowany jako lekki czołg, uzbrojony w 120 mm szwajcarską armatę gładkolufową RUAG CTG (Compact Tank Gun). Chociaż deklaracje producenta zapowiadały możliwość doposażenia wozu w pancerz reaktywny a nawet ASOP (Autonomiczny System Ochrony Pojazdu) Trophy, MON nie uległ czarowi ani pojazdu, ani jego nazwy. Naturalnie, także Anders nie miał być wozem obdarzonym cechami pływalności.
Zobacz też
Ostatnim aktem w tym procesie BWP stał się projekt koncepcyjny Uniwersalnej Platformy Gąsienicowej Rydwan z 2011 r., zapisany w programie operacyjnym „Modernizacja Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych". Miał on stworzyć bazowe rozwiązanie układu jezdnego, zdolnego docelowo stać się nośnikiem dla niemal wszystkich pojazdów gąsienicowych Wojska Polskiego, a więc takich jak bojowy wóz piechoty, czołg podstawowy, samobieżny moździerz, niszczyciel czołgów, wóz rozpoznawczy, a także cała gama pojazdów dowodzenia, inżynieryjnych czy ewakuacji medycznej.

Autor. OBRUM
Ten projekt nie mógł zakończyć się sukcesem nie tylko dlatego, że opracowanie samych założeń taktyczno-technicznych dla absolutnie uniwersalnego systemu musiałoby potrwać lata. W dodatku nie określono, kto miałby za tak wielki projekt odpowiadać. Inne programy zbrojeniowe nie czekały na Rydwan, powstawały i wchodziły do produkcji wyspecjalizowane pojazdy gąsienicowe do poszczególnych systemów uzbrojenia, takie jak WD/WDSz dla DMO Regina, korzystające z innych podstaw konstrukcyjnych niż te, które miałyby dopiero zostać wypracowane, oczywiście po sformułowaniu samej koncepcji...
Zobacz też
Drugim strzałem w środek tarczy było zadbanie o to, aby projekt NP BWP Borsuk, opracowywany równolegle z równie ważnym dla Sił Zbrojnych RP projektem ZSSW-30 (Zdalnie Sterowany System Wieżowy) trafił pod skrzydła konsorcjum mającego tego samego lidera, HSW SA. Umowa na pracę rozwojową dotyczącą ZSSW-30 została zawarta z konsorcjum HSW SA i WB Electronics, zanim jeszcze wyłoniono zwycięzcę konkursu na projekt NP BWP Borsuk – 29 marca 2013 r. Dzięki temu, że HSW, choć w różnych konsorcjach, kierowała pracą nad obydwoma innowacyjnymi i skomplikowanymi projektami, mającymi ostatecznie spotkać się w jednym wyrobie finalnym, jakim jest Borsuk uzbrojony w wieżę ZSSW-30, udało się uniknąć splątania kompetencji, tarć i sporów pomiędzy wykonawcami dwóch odrębnych prac, wzajemnego narzucania sobie priorytetów oraz przerzucania się winą i odpowiedzialnością za ewentualne potknięcia i opóźnienia.

Autor. Maciej Szopa/Defence24
Taka sytuacja, warto przypomnieć, miała miejsce w przypadku wpadki z wadliwymi podwoziami typu Kalina z Gliwic dla pierwszej partii wdrożeniowego modułu Regina z sh 155 mm Krab z HSW... Wpadka nie tylko zagroziła przyszłości całego programu modernizacji artylerii, ale też mocno uderzyła w HSW, obciążając spółkę kwotą ponad 40 milionów złotych za wadliwie wykonane wyroby. Przez kilka kapitalnie ważnych dla rozwoju HSW lat komplikowało to sytuację ekonomiczną spółki i ograniczało jej możliwości inwestowanie własnych środków finansowych w chronicznie niedoinwestowane programy centralne, takie jak właśnie Borsuk i ZSSW-30 oraz, w pewnym okresie, Homar. Ten ostatni, jak wiadomo, zakończył się odejściem od pierwotnej koncepcji opracowania systemu artylerii rakietowej siłami polskiego przemysłu, przy wsparciu współpracą z zagranicznym partnerem w zakresie efektora rakietowego systemu.
W efekcie mamy zakup z półki HIMARSa, którego jeszcze nie ma (pierwszy dywizjon z 20 wyrzutniami ma się pojawić w Polsce w ostatnim kwartale tego roku, zapłaciliśmy lub zapłacimy za to 414 mln USD netto, czyli po obecnym kursie prawie 2 miliardy zł), co w kontekście rozwoju sytuacji w Ukrainie trudno uznać za poprawę bezpieczeństwa Polski. Dziwna zapowiedź o zamiarze zakupu w USA 500 gotowych zestawów tego typu (do tej pory armia USA i ich sojusznicy otrzymali łącznie 415 wyrzutni!), choć tzw. Strategiczny Przegląd Obronny, a i wcześniejsze założenia mówiły o docelowym „stanie posiadania" tego systemu w liczbie 160 wyrzutni w dziewięciu DMO, dość dobitnie świadczy o tym, jaka może być finansowa skala rachunku za zaniedbania sprzed lat.
Dziś prawie nikt nie wie, co miałoby dla polskiego przemysłu dać pozyskanie tak wielkiej liczby systemów HIMARS, czy będzie ono dla przemysłu impulsem rozwojowym, czy tylko obciążeniem dla podatników. Nie wiadomo, jak tak znacząca liczba wyrzutni miałaby zostać wkomponowana w struktury SZ RP, ani skąd pozyskać niezbędną do ich obsługi liczbę żołnierzy, ani skąd wziąć pieniądze i jak dużo, na sfinansowanie infrastruktury „himarsowej" w jednostkach wojskowych, nie wspominając już o zdolności polskiego przemysłu do zapewnienia dostaw amunicji rakietowej dla tak dużej liczby środków ogniowych...
Zobacz też
System wieżowy ZSSW-30 w połowie 2021 r. pomyślnie zakończył badania kwalifikacyjne i został już zamówiony – wstępnie w serii 70 szt. stanowiących początek dostaw partii 341 systemów przewidzianych do integracji z KTO Rosomak. HSW zadeklarowała dostawy pierwszych ZSSW-30 już w 2023 r. Prace nad wdrożeniem produkcji seryjnej ZSSW dla potrzeb KTO Rosomak nakładają się w czasie na okres, w którym Borsuk przechodzić będzie badania kwalifikacyjne. Kiedy je zakończy i rozpocznie się jego seryjna produkcja, dopracowany już będzie nieco przekonstruowany system wieżowy dla Borsuka (jest to konieczne z uwagi na to, że Borsukowi nadano klauzulę „Z”, czyli zastrzeżony) i przetarte będą drogi do seryjnej produkcji wieży w ilościach pozwalających zabezpieczyć zarówno potrzeby KTO jak i BWP.
Nadchodzi pływający Borsuk
Za jedną z największych zalet BMP-1/BWP-1 uznawano jego dużą dynamikę na polu walki, czyli wysoką manewrowość, możliwą dzięki relatywnie dobrej relacji pomiędzy masą bojową wozu a mocą jednostki napędowej. Moc jednostkowa BMP-1 (masa 14,5 tony, moc 300 KM) wynosiła, i wynosi, ok. 22 KM/t. W przypadku Borsuka, o ile nie do końca oficjalne dane o masie bojowej wozu na poziomie 26 ton są wiarygodne, a moc powerpacku wynosi faktycznie 720 KM a nie więcej, wskaźnik ten wynosi ok. 28 KM/t. To niby nie jest różnica miażdżąca, ale mówi wiele o tym, jak bardzo na przestrzeni ponad 50 lat, jakie upłynęły pomiędzy okresami projektowania obydwu BWP, zmieniły się możliwości techniczne i technologiczne. Dotyczy to zresztą nie tylko sfery osiągów taktyczno-technicznych, ale też wiąże się z zastosowanymi materiałami, składającymi się na opancerzenie, konstrukcją zawieszenia, nie mówiąc już o wyposażeniu optoelektronicznym, uzbrojeniu, łączności, systemach rozpoznania i samoobrony itd.

Autor. Huta Stalowa Wola
NP BWP, mimo że trwają już jego badania kwalifikacyjne, nie może być uznany za projekt skończony. Otwartą sprawą wciąż pozostaje implementacja ASOP (Aktywny System Ochrony Pojazdu). Kwestia wyboru systemu, jaki ma zostać zastosowany na Borsuku dotychczas nie została przez wojsko rozstrzygnięta, konkretnego systemu nie wskazano ani na etapie prac koncepcyjnych, ani prac projektowych, ani badań wstępnych. Zadaniem producenta, jakie wojsko zdefiniowało w odniesieniu do ASOP, było zagwarantowanie rezerwy masy oraz rozwiązań w zakresie softwareu wozu i pozostałych jego systemów, pozwalających na implementację systemu ASOP, jaki „w terminie późniejszym” wybierze i wskaże wojsko. Sprawa, jak na razie, wydaje się być nierozstrzygniętą, przynajmniej nie są znane publicznie żadne ustalenie dotyczące tego ważnego zagadnienia.
Reasumując: w okresie, jaki upłynął od zainicjowania jakichkolwiek prac nad pierwszym w polskim przemyśle zbrojeniowym, tak skomplikowanym i obarczonym licznymi ryzykami, czyli od 2013 i 2014 r. (inicjacja prac nad ZSSW i NP BWP), za relatywnie śmieszną kwotę nieco ponad 160 mln zł, czyli 33 miliony dolarów, wyasygnowaną z budżetu centralnego (na program PR ZSSW-30 konsorcjum otrzymało od rządu 88 mln zł, na Borsuka drugie konsorcjum otrzymało - nie uwzględniając zamówionej niedawno partii do sprawdzeń dofinansowanie w wysokości 75 mln zł; nie ujawniono, ile dołożyli do tego uczestnicy konsorcjów, przede wszystkim przemysłowi, głównie HSW i WB) Polska uzyskuje system uzbrojenia, który śmiało może być zaliczony do najlepszych w świecie.
Zobacz też
Polska ma do niego pełne prawa wynikające z praw własności intelektualnej, może zatem każdy z elementów systemu, czyli elementów wieży i BWP, dowolnie rozwijać, modernizować i modyfikować, tworzyć jego wyspecjalizowane wersje rozwojowe i mutacje, może go adaptować do oczekiwań potencjalnego zagranicznego nabywcy, może dowolnie decydować o kierunkach eksportu nie pytając o zgodę licencjodawcy bądź rządu kraju, z którego licencjodawca pochodziłby. To jest kapitał niemożliwy do przecenienia, tak w krótko- jak i długookresowej perspektywie.

Autor. Huta Stalowa Wola
Na dobrą sprawę w polskim przemyśle zbrojeniowym po II wojnie światowej był tylko jeden taki kompletny wyrób, od początku do końca stworzony w obrębie krajowego przemysłu – samolot szkolno-treningowy TS-11 Iskra. Jak jednak wykorzystany został potencjał tego wyrobu, który ostatecznie wyeksportowany został tylko do jednego kraju (Indie), to już zupełnie odrębna historia, rozgrywająca się przecież w zupełnie odmiennych okolicznościach, w których w procesach decyzyjnych rozstrzygające były decyzje polityczne. Najprawdopodobniej także one w pierwszej kolejności stały za przekreśleniem kolejnego ambitnego krajowego projektu, którym miał być następca Iskry, naddźwiękowy samolot szkolno-bojowy TS-16 Grot. Choć i w tym przypadku istnieją w tej sprawie różne, rozbieżne opinie.
Nie brak i takich, iż – podobno słusznie – uznano, że tak ambitny program przerastał ówczesne możliwości państwa polskiego. Według innych opinii za skreśleniem Grota stała generalnie niechęć ówczesnego szefa państwa, W. Gomułki do przemysłu lotniczego jako takiego. Ale jeśli nawet przyjąć, że „coś w tym było”, to i tak nie sposób tym samym wytłumaczyć fiaska całkiem innego projektu, równie ważnego i równie ambitnego – projektu szkolno-bojowego odrzutowca PZL I-22 Iryda. Ten miał paść ofiarą niecierpliwości władz, chcących mieć spektakularny, szybki i tani efekt w bardzo krótkim czasie, podczas gdy dopracowanie konstrukcji, od podstaw powstałej w kraju, wymagało jeszcze czasu i pieniędzy. Zdecydowano, że Iryda nie otrzyma ani jednego, ani drugiego. Na taką decyzję miały mieć swój wpływ także lobbingowe działania obcych koncernów oraz, ogólnie, nieciekawa sytuacja ekonomiczna państwa w okresie, kiedy program (rozpoczęto go w 1976 r., kiedy PRL już zaczynała trzeszczeć w szwach…) realizowano.

Autor. J Reszczyński
Czy te lekcje zostały dobrze przepracowane i przemyślane, czy wyciągnięto z nich nauki? Pokaże czas. To, co dzieje się w ciągu ostatnich kilku tygodni w sferze deklaracji i zapowiedzi MON odnoszących się do zamiaru szybkiego pozyskania w Republice Korei tych samych systemów uzbrojenia, jakie są już opracowane w obrębie polskiego przemysłu zbrojeniowego, głównie bojowych wozów piechoty oraz samobieżnych haubic 155 mm (czyli dalekowschodnich odpowiedników bliskiego produkcji seryjnej Borsuka i produkowanego już seryjnie Kraba), każe mieć wątpliwości…

Autor. J Reszczyński
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS