Japoński samolot dla Włoch

Autor. Maciej Szopa/Defence24
Włoskie siły powietrzne skłaniają się ku zakupowi japońskiego morskiego samolotu patrolowego Kawasaki P-1 – informują włoskie media powołując się na źródła wojskowe. Byłby to pierwszy sukces eksportowy tej konstrukcji i wielki sukces japońskiego eksportu sektora obronnego.
Rynek morskich samolotów patrolowych jest obecnie zdominowany przez Stany Zjednoczone. Większość państw z szeroko pojętego Zachodu zakupiło stosunkowo nową i udaną konstrukcję jaką jest samolot Boeing P-8A Poseidon. Maszynę tę w Europie wybrali Niemcy, Norwegowie i Brytyjczycy. Ci ostatni przy okazji zniszczyli własny program morskiego samolotu patrolowego Nimrod MRA4. Poza Europą klientów na Poseidona także nie brakowało i zdecydowały się na niego jeszcze m.in. Australia, Kanada, Indie i Republika Korei.
W zasadzie jedynym poza USA krajem zachodnim, który poszedł w zupełnie innym kierunku była Japonia. Kraj Kwitnącej Wiśni od początku XXI wieku prowadził udany program patrolowego samolotu morskiego, tworzonego od podstaw wyłącznie do prowadzenia tego rodzaju zadań. Było to inne podejście niż amerykańskie, które polegało na stworzeniu Poseidona na podstawie komercyjnego samolotu Boeing 737. Japończycy zdecydowali się m.in. na zastosowanie czterech silników odrzutowych, a nie dwóch jak w Poseidonie. Wynika to z geograficznej specyfiki Japonii. Jej samoloty muszą operować nad Pacyfikiem, na którym mało jest wysp z lotniskami zapasowymi potrzebnymi przy planowaniu misji samolotem dwusilnikowym. Samolot czterosilnikowy tymczasem praktycznie ignoruje ten problem, ponieważ awaria jednego silnika nie jest dla niego tak dużym zagrożeniem.
Japoński program Kawasaki P-X, później przechrzczony na P-1, zaowocował dziewiczym lotem pierwszego samolotu w 2007 roku i wprowadzeniem maszyn tych do służby w roku 2013. Konstrukcja jest więc mniej więcej rówieśnikiem Poseidona. Japonia zamówiła 48 tych maszyn z czego przynajmniej 36 już dostarczono. Docelowo Tokio rozważa łączny zakup 70 maszyn. Daje to pewną ekonomię skali, szczególnie że wiele systemów P-1 jest tożsamych z nowym japońskim samolotem transportowym Kawasaki C-2. Ekonomia ta rzecz jasna nie może równać się ze skalą produkcji samolotu Poseidon, który sprzedał się w ponad 200 egzemplarzach, a w dodatku bazuje na popularnym samolocie komercyjnym sprzedawanym w setkach sztuk. Mimo to jest na tyle istotna, że Japończycy potrafili zaoferować samolot na eksport w rozsądnej cenie.

Autor. Maciej Szopa/Defence24
Pomimo akcji marketingowej w Europie i innych częściach świata do tej pory Japonii nie udało się nigdzie wyeksportować P-1. Może to wynikać z niedoświadczenia japońskiego przemysłu obronnego w prowadzeniu eksportu (konstytucja japońska zaczęła częściowo na niego zezwalać od ubiegłej dekady), ale także wpływów politycznych USA i tego, że oferowany przez nie sprzęt także reprezentował wysoki poziom.
Mimo to P-1 bardzo poważnie był rozważany np. w Niemczech i ostatecznie nie został (oficjalnie) wybrany tam ze względu na potencjalnie długi czas certyfikacji tego samolotu w przeciwieństwie do maszyny Boeinga.
Włosi jednak wydają się dostrzegać zalety P-1 z kilku względów. Po pierwsze P-8A Poseidon jest konstrukcją zamkniętą oferowaną z określonym zakresem zdolności. Część z nich jest we Włoszech zapewniana przez samoloty dozoru radiolokacyjnego i rozpoznania elektronicznego E-550 CAEW. Włosi uważają więc, że płacenie za takie dublowane zdolności nie miałoby sensu. Czterosilnikowi P-1 ma też umożliwiać prowadzenie misji patrolowych morskich w sposób bardziej przypominający operowanie na poprzednim włoskim Breuguet BR 1150 Atlantique. Obecnie w ich zastępstwie latają samoloty włoskiej produkcji P-72AS, oparte o ATR-72. Są to jednak maszyny patrolowe morskie bez zdolności zwalczania okrętów podwodnych i zakupione – pomimo pochlebnych opinii użytkownika na ich temat – jedynie jako rozwiązanie tymczasowe.

Autor. 海上自衛隊 (CC BY 4.0)

Autor. Ronnie Macdonald (CC BY 2.0)
Tymczasem japoński samolot wydaje się być tak wyspecjalizowany, że ma dokładnie takie walory jakie są poszukiwane. Są to więc zdolności do prowadzenia długotrwałych patroli (Włosi chcą mieć możliwość operowania praktycznie w całym basenie Morza Śródziemnego i misyjnie także nad innymi akwenami w tym nad Atlantykiem). Japońska maszyna powstała np. z myślą o długotrwałym operowaniu na małych wysokościach w celu wykorzystania detektora magnetycznego do wykrywania okrętów podwodnych.
Samolot ma także większą niż konkurenci komorę bombową, w której może przenosić do 9 ton ładunku użytecznego, promień operacyjny 2,5 tys. km i zasięg 8 tys. km. Pod skrzydłami znajduje się osiem punktów podwieszeń na uzbrojenie, na których mogą być podwieszane pociski powietrze-powierzchnia AGM-84 Harpoon, ASM-1C czy AGM-65 Maverick. Maszyna przenosi także torpedy do zwalczania okrętów podwodnych, 100 boi sonarowych (z czego 30 załadowanych do wyrzutni), bomby głębinowe i miny. Samolot posiada też zaawansowane sensory do prowadzenia działań patrolowych i wykrywania m.in. okrętów podwodnych.
Włochów skusić może także propozycja współpracy technicznej. Japoński samolot jest konstrukcją otwartą i można będzie na nim zastąpić część wyposażenia systemami produktami włoskimi, głównie stworzonymi przez Grupę Leonardo. Taki zitalizowany samolot mógłby później powalczyć o inne rynki europejskie. Włoski przemysł obronny już teraz współpracuje z japońskim, jeżeli chodzi o perspektywiczne programy techniczne. Oba państwa współtworzą wraz z Wielką Brytanią program myśliwca przyszłości GCAP (Global Combat Air Programme).
Obecnie nie jest jasne ile samolotów P-1 mogliby kupić Włosi. Zastąpienie czterech P-72SA w stali 1:1 oznaczałoby bardzo mały kontrakt dla firmy Kawasaki, w porównaniu z kontraktem japońskim (48 sztuk z możliwością powiększenia do nawet 70). Byłby to jednak istotny przełom w dziejach eksportu japońskiego przemysłu obronnego i wejście na rynek europejski. Trudno nie zadać też pytania na ile wyrób japońskiego samolotu nie będzie się wiązał z utratą zaufania Europy do Stanów Zjednoczonych.
Flaczki
Polska tez potrzebuje takiej maszyny lub P-8
Furlong
Tak i powtórzymy casus AW 101 biorąc maszynę na akweny dużo większe niż Bałtyk. Dla nas to CASA w wersji MPA to idealne rozwiązanie.
szczebelek
Japonia potrzebuje kasy na myśliwiec.