Reklama

Koncern Israel Military Industries produkujący pojazdy Namer podpisał w 2011 roku ośmioletni kontrakt z General Dynamics Land Systems na produkcję 386 kadłubów do tych pojazdów w USA po około 730 tys. dolarów za sztukę. Pierwsze 7 sztuk dotarło już do Izraela i po instalacji wszystkich systemów ma trafic do jednostek. 

Tymczasem ministerstwo obrony pracuje nad renegocjacja umowy, gdyż planowana produkcja w zakładach GDLS to około 60 sztuk rocznie, natomiast do końca 2017 roku Izrael planuje zakupić nie więcej niż 170 pojazdów typu Namer. 

Skutki tej decyzji odczują nie tylko izraelscy podatnicy, ale tez pracownicy amerykańskich zakładów GDLS w Ohio, dla których produkcja Namerów była ratunkiem po znacznej redukcji produkcji czołgów M1 Abrams, która ma być całkowicie zakończona w 2016 roku. Liczba pracowników spadła tam z 1200 do 700 osób, a po ograniczeniu produkcji dla IMI o 60% niezbędne będą kolejne redukcje. 

Tymczasem Izraelczycy znacznie zmniejszyli produkcję ciężkich transporterów Namer, ale kontynuuje wytwarzanie czołgów Merkava Mk.IV która miała być wstrzymana jeszcze w 2010 roku. Dzięki podtrzymaniu ich produkcji na minimalnym poziomie izraelski rząd utrzymuje 8 tys. miejsc pracy w zakładach Kiryat Shmona w północnym Izraelu. Jak widać nawet w państwie takim jak Izrael, interes lokalnego przemysłu i polityka mają znaczący wpływ na decyzje w zakresie obronności. 

Namer (hebr. Lampart) jest ciężkim transporterem opancerzonym piechoty, uzbrojonym w zdalnie sterowane stanowisko ogniowe firmy Rafale, na którym można zainstalować karabin maszynowy lub automatyczny granatnik. Dodatkowe uzbrojenie może obejmować ręcznie obsługiwany karabin maszynowy 7,62 mm i moździerz 60 mm. Pojazd pierwotnie miał powstawać poprzez przebudowę czołgu Merkava Mk.I, ale ze względów technicznych tańsza okazała się ich produkcja od podstaw na bazie wersji Mk.IV. Pojazd przewozi 11 żołnierzy desantu i ma 3 osobową załogę. 

Reklama
Reklama

Komentarze