Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Defence24 DAY: Piloci i przeciwlotnicy razem w walce o przewagę w powietrzu

Panel V. „Przewaga w powietrzu, czyli jak zabezpieczyć wschodnią flankę NATO?" Fot. Mirosław Mróz
Panel V. „Przewaga w powietrzu, czyli jak zabezpieczyć wschodnią flankę NATO?" Fot. Mirosław Mróz

Skuteczna walka o przewagę w powietrzu jest absolutnie kluczowa dla powodzenia operacji obronnej na wschodniej flance NATO. Aby to osiągnąć, niezbędne jest nie tylko zastąpienie sprzętu posowieckiego, ale też nowe podejście do współdziałania różnych systemów walki. Długofalowo kluczowe znaczenie ma natomiast suwerenność technologiczna i rozwój własnych kompetencji przemysłowych - podkreślali uczestnicy „Przewaga w powietrzu, czyli jak zabezpieczyć wschodnią flankę NATO?”, zorganizowanego na konferencji Defence24 DAY.

Spośród zagrożeń jakie grożą Polsce ze wschodu na pierwszy plan wysunęły się w ostatnich latach te związane ze środkami napadu powietrznego. Potencjalny przeciwnik zdołał w ciągu ostatniej dekady zwiększyć możliwości posiadanego uzbrojenia konwencjonalnego, a także wprowadzić nowe rozwiązania, m.in. będące pokłosiem prowadzonych w ostatnich latach wojen na Ukrainie i w Syrii.

Jednocześnie rozwój techniki w zakresie IT i elektroniki sprawia, że ataku różnego typu środkami, odpalanymi z ziemi, wody i powietrza można dzisiaj dokonać w sposób o niespotykanej dotąd koordynacji. W tej sytuacji stworzenie skutecznej obrony powietrznej – tak polskiej jak i innych państw wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego wydaje się jeszcze większym wyzwaniem niż wcześniej.

Gen. bryg. pil. Ireneusz Starzyński, zastępca dowódcy Centrum Operacji Powietrznych (COP), przedstawił stan obecny polskiej obrony powietrznej, który niestety pozostawia wiele do życzenia.  Jak ocenił, poza F-16 są to systemy wymagające wymiany.

Do zintegrowania obrony trochę nam brakuje. Obecny potencjał lotniczy Sił Powietrznych to 48 samolotów F-16, samoloty MiG-29 z którymi w ostatnim były problemy a do tego doliczyć trzeba Su-22, które znajdują się u schyłku swojej kariery. Do tego dochodzi element naziemny, czyli wojska obrony powietrznej i systemy ziemia-powietrze

gen. bryg. pil. Ireneusz Starzyński, zastępca dowódcy Centrum Operacji Powietrznych

Przyszłość jest jednak nieco bardziej optymistyczna. Część lotnicza i naziemna ma być w najbliższym czasie rozwijana. Budowa obronnej „tarczy” to także, zdaniem gen. Starzyńskiego, nie tylko środki militarne, ale też sojusze.

„Ważna jest obecność wojsk amerykańskich, chorwackich i rumuńskich na naszym terytorium. To również jest środek odstraszania militarnego i politycznego, bo potencjalny przeciwnik musi liczyć się z faktem, że może zrobić krzywdę nie tylko nam Polakom i naszej infrastrukturze, ale może zaangażować w to również naszych sojuszników" – ocenił generał. Dodał jednocześnie, że na terenie Polski coraz bardziej angażują się Stany Zjednoczone, a przyrost tego zaangażowania nastąpi szczególnie silnie w przyszłym roku.

Odnosząc się do tytułu panelu generał ocenił, że kluczowe dla Polski powinno być odzyskanie zdolności do rozśrodkowywania swojego lotnictwa bojowego. Być może nie tyle wykorzystywanie lotniskowych odcinków autostradowych, ale działanie wzorem Amerykanów, którzy tworzą mobilne zespoły po 4-6 maszyn bojowych, dwie wspierające je transportowe i tankowiec powietrzny. Mogą one w krótkim czasie uzyskać zdolności do operowania działając z każdego „w miarę przygotowanego kawałka betonu”. Oczywiście uzyskanie takich zdolności wymagałoby podjęcia odpowiednich prac.

image
Panel V. „Przewaga w powietrzu, czyli jak zabezpieczyć wschodnią flankę NATO?" Fot. Mirosław Mróz.

Prof. płk rez. dr hab. Adam Radomyski, dziekan Wydziału Bezpieczeństwa Narodowego i Logistyki Lotniczej Akademii Wojskowej, stwierdził, że wywalczenie przewagi w powietrzu ma obecnie kluczowe znaczenie dla zwycięstwa bądź porażki w działaniach zbrojnych. „Dopiero wtedy tworzą się dogodne warunki, żeby wprowadzić następne komponenty: morski, lądowy, czy wojska specjalne. Jeżeli potencjalny przeciwnik nie uzyska przewagi w powietrzu musi się liczyć z dużymi stratami” – ocenił.

Profesor wysunął tezę, że kluczowymi obiektami do obrony podczas ataku są m.in. bazy lotnicze i to jest pięta achillesowa lotnictwa. Szczególnie że trudno ocenić na ile polskie Siły Powietrzne będą w stanie się rozśrodkować. Dlatego jego zdaniem kluczowe do prowadzenia skutecznych działań obrony powietrznej powinny być systemy naziemne. Na razie są to jednak, w większości, zestawy przestarzałe i o bardzo ograniczonych możliwościach rażenia. Ich zasięg jest nie większy niż 25 km (poza jednym zestawem S-200 Wega, służącym jednak do zwalczania specyficznych celów).

W przypadku systemów krótkiego zasięgu, są to zestawy posowieckie, pochodzące technologicznie z lat 60. i 70. Do tego dochodzą nowoczesne systemy klasy VSHORAD: Grom i Piorun krajowej produkcji. Brakuje systemów zasięgu średniego i dalekiego (po wcześniejszym wycofaniu zestawów Krug/SA-4 bez wprowadzenia następcy), a także nowoczesnych systemów krótkiego zasięgu.

Można przyjąć, że w Rosji jest 1900 samolotów w gotowości bojowej, utrzymywanych w sprawności i modernizowanych, a także nowych

prof. płk rez. dr hab. Adam Radomyski, dziekan Wydziału Bezpieczeństwa Narodowego i Logistyki Lotniczej Akademii Wojskowej

Polski system obrony powietrznej nie wygląda „okazale” biorąc pod uwagę potencjał ewentualnego przeciwnika. Dlatego szczególnie ważna w polskiej sytuacji jest zależność koszt-efekt. Prof. Radomyski wypowiedział się raczej za inwestowaniem w naziemne systemy przeciwlotnicze, oczywiście bez rezygnacji z lotnictwa bojowego. Ocenił jednak, że są one zazwyczaj tańsze niż samoloty bojowe i łatwiejsze w użyciu, w tym mniej wrażliwe na warunki meteorologiczne, łatwiejsze do ukrycia przed przeciwnikiem. Także dzięki możliwości ich przemieszczania.

Zestawy rakietowe są tańsze. Niech nawet jedna rakieta kosztuje 4-5 mln dolarów to nikt nie będzie strzelał nią do BSP. Tylko do samolotu wartego kilkadziesiąt milionów. Rakieta ma prawdopodobieństwo trafienia 0,96-0,98. Czyli koszt-efekt jest. Dlatego brak mi dzisiaj dyskusji na temat proporcji w Siłach Zbrojnych.

prof. płk rez. dr hab. Adam Radomyski, dziekan Wydziału Bezpieczeństwa Narodowego i Logistyki Lotniczej Akademii Wojskowej

Pułkownik Janusz Kochański - szef Oddziału Gestorstwa i Rozwoju, Zarządu Obrony Powietrznej i Przeciwrakietowej, Inspektoratu Rodzajów Wojsk DG RSZ – odniósł się do dylematów związanych z naziemnym systemem obrony powietrznej krótkiego zasięgu o kryptonimie Narew. Jak wiemy, system ten ma zastąpić nie tylko używane w jednostkach rakietowych zestawy Newa-SC (część New zastąpi IBCS/Patriot), ale też wysoce mobilne zestawy Osa i Kub, służące w pułkach przeciwlotniczych Wojsk Lądowych.

Jak powiedział płk Kochański, po wielu dyskusjach na temat jego wstępnych założeń ostatecznie przyjęto postanowienie, iż nie będzie to dokładny odpowiednik sprzętu krótkiego zasięgu używanego dzisiaj i zdolnego do bezpośredniego towarzyszenia oddziałom Wojsk Lądowych. Zamiast tego Narew, jako zestaw krótkiego zasięgu, ma skutecznie realizować osłonę lokalną, choć oczywiście w programie postawiono określone wymogi co do czasu osiągania gotowości bojowej po zmianie stanowiska. Narew będzie natomiast dysponowała większym zasięgiem, w stosunku do istniejących systemów. "Tworząc nad pododdziałami parasol o znacznie większym obszarze, ten system jest w stanie spełnić swoje zadanie" - zaznaczył płk Kochański.

Pułkownik podkreślił jednocześnie, że sama Narew nie będzie w stanie realizować wszystkich zadań. "Prawdziwą, skuteczną obronę przeciwlotniczą, przeciwrakietową tworzy tworzy obrona komplementarna. Komplementarna oznacza, że jest wielowarstwowa, sieciocentryczna i potrafi zwalczać pełne spektrum zagrożeń" - zaznaczył. 

Dodał, że przy planowaniu programów obrony powietrznej jako szczególnie istotne oceniono pozyskanie sieciocentrycznego systemu dowodzenia - takiego, który nie tylko będzie w stanie kierować zestawami Narew czy Wisła, ale też "połączył je razem", tak aby radary jednej jednostki mogły wskazywać cele stanowiskom kierowania (wraz z efektorami - pociskami rakietowymi) drugiej. "Pozwala to znacznie uszczelnić osłonę" - podkreślił. Zaznaczył, że w innym wypadku, z uwagi na charakterystyczną dla Polski rzeźbę terenu, w obronie mogłyby wystąpić luki w obronie na małych wysokościach.

Płk Kochański zaznaczył, że w naszych czasach nieodzowne jest również posiadanie zdolności obrony przeciwrakietowej. Dlatego też ważną rolę odgrywa zestaw Wisła, który będzie miał odpowiednie własności i "będzie jeszcze przez długie lata mógł być zestawem nowoczesnym".

Następnie głos zabrał William Lamb, reprezentujący Northrop Grummana. Prelegent przyznał, że wschodnia flanka NATO w tym Polska jako jej kluczowy element, mogą być potencjalnie celem różnego rodzaju środków napadu powietrznego. Dlatego potrzeba "zdolności i architektury systemu, który zintegruje wszystkie domeny pola bitwy: lądową, powietrzną, morską, kosmiczną i cyber, tak aby móc pokonać pojawiające się zagrożenia.".

William Lamb przyznał, że jest to istotne wyzwanie, gdyż do tej pory istniały systemy obrony powietrznej, które miały własne (oddzielne) systemy dowodzenia. W tym kontekście przedstawił możliwości produkowanego przez Northrop Grumman systemu IBCS.

System IBCS jest modularny i kreuje sieciocentryczną otwartą architekturę, która umożliwia integrację różnych sensorów i systemów uzbrojenia. Dzięki temu po ich pozyskaniu obrońcy będą mogli z czasem efektywnie radzić sobie z zagrożeniami. Zgodnie z powiedzeniem jakie mamy w US Army: jakikolwiek sensor i najlepszy efektor.

William Lamb, Northrop Grumman

Pułkownik rezerwy Chaim Moriya reprezentujący Israeli Aerospace Industries zgodził się, że wśród kluczowych cech systemu obrony powietrznej, który ma zdać egzamin w obecnych czasach i przewidywanej przyszłości, jest otwarta architektura. Podkreślił dodatkowo. znaczenie jakie ma możliwość śledzenia celu w ramach zintegrowanego systemu. Wskazał także na potrzebę posiadania możliwości oceny sytuacji i klasyfikacji w czasie zbliżonym do rzeczywistego.

Technologia to nie wszystko. Działania sieciocentryczne to także pewien stan umysłu operatorów i dowódców. Bo sieciocentryzm zmienia struktury, zmienia dystrybucję sił, a także odpowiedzialność jednostki w strukturze i poziom swobody podejmowania decyzji. Nie da się zmienić systemu obrony z samodzielnych jednostek do koncepcji obrony sieciocentrycznej w ciągu jednego dnia. To będzie wymagało szkolenia, treningów, eksperymentów.

Pułkownik rez. Chaim Moriya, Israeli Aerospace Industries

Płk Moriya uwypuklił też duże znacznie, jakie ma dla systemu obrony powietrznej posiadanie własnych zdolności naukowych i przemysłowych. Dzięki nim w przypadku pojawieniu się nowego rodzaju zagrożenia będzie można bardzo szybko zareagować poprzez dostosowanie do niego systemów obronnych w krótkim czasie i bez oglądania się na innych. Radził też aby pamiętać, że sieć dowodzenia to nie dodatkowy element systemu uzbrojenia ale jego część, na tych samych warunkach jak np. efektory. I jako taka musi być „bezpieczna, odporna na ataki i redundantna”.

Adrian Monks reprezentujący MBDA również mówił o interoperacyjności, potrzebie użycia najnowszych rozwiązań technicznych i uzyskania niezależnych zdolności przemysłowych. Podkreślał, że w Europie wszyscy współdzielimy podobne zagrożenia i już od dawna wspólnie rozwijane są technologie umożliwiające ich zażegnywanie. Przypomniał, że MBDA jest obecnie w wielu programach także w Polsce.

Jesteśmy na unikalnej pozycji i możemy zaoferować zdolności do zwalczania pełnego spektrum kontrowania zagrożeń: lądowych, morskich i powietrznych. Zapewniliśmy to brytyjskim siłom zbrojnym w przypadku Typhoonów, F-35A i B, a na lądzie i morzu mogliśmy zaoferować systemy obrony krótkiego zasięgu rodziny CAMM. Zademonstrowaliśmy możliwość zintegrowania tych ostatnich z systemem IBCS naszych kolegów z Northrop Grummana.

Adrian Monks, MBDA

Przedstawiciel MBDA odniósł się do zalet i możliwości potencjalnej współpracy przemysłowej w przypadku wyboru różnych produktów z oferty jego firmy, m.in. pocisków powietrze-powietrze ASRAAM i systemu naziemnego CAMM. Jak przekonywał jeden i drugi system współdzielą 75 proc. komponentów rakiety, a to oznaczałoby, że Polska mogłaby uzyskać niezależność w ich produkcji. Podkreślał też parametry oferowanego przez MBDA uzbrojenia lotniczego. „Po co kupować amunicję 3. generacji do myśliwców generacji 4 lub piątej?” – pytał.

Constantino Rosati z Leonardo przypomniał drogę jaką przez ostatnie kilkadziesiąt lat przeszedł włoski przemysł lotniczy i obronny. Jak przekonywał w pewnym momencie stanął on przed wyborem amerykańskiego wyrobu „z półki” albo wejściem w ambitne programy międzynarodowe. Wybrano tę drugą drogę, wskutek czego powstały samoloty bojowe Tornado, AMX i Typhoon, a włoski przemysł osiągnął ogromne kompetencje. Rosati podkreślił, że zagraniczni partnerzy też na współpracy z  Włochami skorzystali. Jako przykład podał brazylijskiego Embraera, który rozwinął się w czasie włosko-brazylijskiego programu AMX. „Ewolucja techniczna doprowadziła nas do sytuacji kiedy jesteśmy jednym z globalnych graczy” – podsumował

Polsce są potrzebne przede wszystkim wyspecjalizowane systemy do obrony przed zagrożeniami z powietrza, zdolne do odpowiedzi na atak licznymi pociskami i platformami powietrznymi. Takie jak np. Eurofighter Typhoon. Nie zawsze chodzi wyłącznie o poziom techniczny czy tzw. generację. Ale także o to do czego dane rozwiązanie zostało stworzone.

Constantino Rosati, Leonardo

Przedstawiciel Leonardo zachęcał angażowania się w programy międzynarodowe z czego Polska miałaby czerpać długofalowe zyski, jako jeden z krajów Europy o największym potencjale. Wśród nich wymienił m.in. możliwość czynnego udziału w programach europejskich myśliwców przyszłości: FCAS i Tempest, w które jest zaangażowane Leonardo. Zachęcał też do myślenia o obronie powietrznej także pod kątem uzyskania odpowiednio dużej liczby środków do jej prowadzenia.

image
Rys. Defence24

 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (21)

  1. Eryk

    Jaka jest różnica w cenie wersji A i B? Bo w warunkach lotnisk zagrożonych bezpośrednim atakiem zdecydowanie bezpieczniejszym rozwiązaniem byłby samolot VTOL/STOL. W szczególności że nasze samoloty nie ćwiczyły od lat startów z żadnego DOL'a! Kolejna ciekawa kwestia to czy ktokolwiek w tym państwie przewiduje - podczas projektowania tysięcy kilometrów nowych tras - zaprojektowanie kilkudziesięciu nowych DOL'i na "okoliczność" konfliktu?

    1. Napoleon

      Bo mamy w Polsce kilkadziesiąt lotnisk? Na kiego diabła ci te DOLe. Przywrócenie do funkcjonowania pasa startowego to nie jakieś miesiące tylko dni. Efekt niszczenia pasów startowych będzie znikomy, a koszta kosmiczne. Najgroźniejsze będą rakiety manewrujące zdolne do niszczenia samolotów. To OPL krótkiego zasięgu odegra większą rolę niż zestrzelenie kilku Iskanderów.

  2. mkosa

    Może nie powinienem być zaskoczony, ale jednak. Decyzja ministra o wysłaniu LOR do USA, nie jest niczym złym, ale bez zapoznania się z innymi ofertami, nie mamy realnego poglądu. Opinia ministra, że piloci są zdolni, przecież latają na f16, to z przejściem na nowe nie będzie problemu, pokazuje, że jednak nie ma on pojęcia o tym żadnego.

  3. Szymon

    Po upadku ZSRR działania Polski skierowały się w stronę USA. Dziwi mnie dlaczego polski potencjał naukowy i technologiczny nie ma możliwości aby budować własne maszyny powietrzne? Dlaczego nie stawiamy na współpracę z zagranicznymi firmami, które chcą u nas inwestować.

    1. Witek

      Nie ma możliwości produkowania własnych nowoczesnych samolotów bo takie możliwości tworzy się przez dziesięciolecia i , wielkim nakładem finansow. Dla przykładu Boeing firma założona w 1916r. Lockheed Martin powstało w 1956 r, Dassault Aviation 1947r , CASA, 1923r. itd. W tej dziedzinie wiedza i technologia jest rozwijana przez kolejne pokolenia konstruktorów i inżynierów pracujących w danej firmie i korzystających z dorobku intelektualnego i doświadczeń swoich poprzedników. Polska do 1989r była krajem satelitarnym ZSRR i funkcjonowała w absurdalnym systemie ekonomicznym i politycznym. Te ostatnie30 lat to za mało aby stworzyć własny przemysł lotniczy oparty na własnej technologii a nie na modernizacjach postradzieckich konstrukcji.

    2. Extern

      O czym ty piszesz, przecież właśnie przez ostatnie 30 lat "złotego okresu rozwoju" przemysł lotniczy w Polsce upadł. Za komuny trochę tego jednak było, teraz właściwie staliśmy się jedynie podwykonawcą produkującym wybrane elementy bez kompetencji do całości.

  4. Tak myślę

    ...i dalej będziemy w najniższym piętrze bronić lotniska działkami 2x23mm. Żenada.

    1. asdasfdsf

      No możemy tu dodać gromowładne Poprady.

    2. Normalny

      A my " dalej" mamy już w pełni zautomatyzowany, skomputeryzowany sterowany albo radarem albo własnymi głowicami optoelektronicznymi system ARTYLERYJSKO-RAKIETOWY, w którym każdy zestaw może zwalczać cele na dystansie do 5, 5 km i pulapie 3.5km. I każde działko może to robić również autonomiczne dzięki np. kamerom termowizyjnym. Obszar chroniony przez 6 działek pojedynczego systemu to 350 km kwadratowych. Szkoda że mamy ich wciąż tak mało. Gotowy do produkcji jest również system Noteć 35mm, docelowo przystosowany do użycia amunicji programowalnej. A pospolite trole i "zawodowe" zrzędy narzekają zawsze i wszędzie, bo już tak mają!

    3. Lord Godar

      To ile takich zestawów potrzeba , aby realnie ( realnie , a nie matematycznie) zapewnić osłonę na obszarze o szerokości 300-400 km i głębokości 50 km , tak aby skutecznie przeciwdziałać przenikaniu środków napadu powietrznego przeciwnika na pułapie do 3-3,5 km ? A co powyżej 3-3,5 km ? System oparty na kalibrze 35 mm jest juz od dawna gotowy i co ? ile sztuk zakupiono ? Ewentualnie kiedy zamierzają go zakupić , bo nic o tym nie wiadomo , tak samo jak i o amunicji programowalnej do niego ... Pieśń przyszłości ... Szybciej się ten system zestarzeje . To co mamy należy pomyśleć jak najlepiej i najsensowniej wykorzystać , w tym kaliber 23 mm , choć to nie jest kaliber i zestaw na przyszłość . Można je zmodernizować dodając własne systemy kierowania ogniem i wpiąć w centralny system dowodzenia i kierowania ogniem aby zwiększyć ich szanse na zestrzelenie czegokolwiek. Tak samo z przenośnymi zestawami Grom /Piorun , czy montowanych na pojazdach np. Kusza , których możemy mieć z racji niskich kosztów zakupu całkiem sporą ilość . Tylko że takie pojedyncze zestawy porozrzucane w terenie bez danych z centrum dowodzenia niewiele zdziałają , ale i na to jest sposób . Mianowicie w oparciu o technologię gogli VR można pokusić się o stworzenie gogli /hełmu dla operatorów przenośnych zestawów , na których to będą mieli wyświetlane dane z wyższego centrum kierowania opl gdzie jest cel , kiedy i w zasięg której wejdzie i która/które mają największe szanse na rażenie celu i w którym momencie . To nie jest chyba jakieś okropnie ciężkie wyzwanie , a znacznie zwiększyło by szanse na skuteczne użycie tej broni . Nawet tworząc manewrowe grupy z kilkoma wyrzutniami na samochodzie , który mógł by być przy okazji wozem zabezpieczającym transmisję danych. Tylko niestety trzeba skruszyć beton , który jest w naszej armii i w tym konkretnym przykładzie nie ma miejsca na takie rozwiązania , tylko wbetonowano ''statyw na chorągiewki" i tak ma zostać .

  5. Colin Jastrzębski

    #Eurofighter dla polskiej armii może być traktowany w kategoriach „inwestycja”, a nie „wydatek”. Warto przypomnieć, że Pieniądze zostaną w Polsce.

    1. Zły

      Że co , kto pieniądze zostaną w Polsce skoro nic do Eurofightera nie jest "made in Poland"? Przy tym jego cena jest bliska F35! Jaka to inwestycja??

  6. Obserwator

    Bardzo madre spostrzeżenia i dorady (pomijajac promocję własnych produktów), ale niestety to przysłowiowy groch o ścianę MONu. Ta niewydajna organizacja razem z instytutem uzbrojenia i bbn zaprzęgnie się w nowe wielowiekowe analizy, podwyżki płac dla starej kadry kolesiów a samodzielna i samowystarczalna obrona kraju będzie dalej na łopatkach przez wiele pokoleń. Dlatego tak jak Niemcy musimy mieć Amerykanów aby ktoś nas wybronił w razie czego. Jednego czego nauczyliśmy się z błędów lat 30.stych, to tylko lepszego gadania o tym co by mogło być gdyby. Niestety, rezultaty sa dalej minimalne a luki w WP i przemyśle zbrojeniowym obrzymie. A to wszystko z braku wizji, determinacji i długoteminowych inwestycji w nasz przemysł zarówno prywatny jak i państwowy. Z drugiej strony, z taka krótkowzrocznościa, przemysł jest zmuszony podawać wygórowane ceny bo nie ma pewności ze strony rzadu i WP co do długoterminowego wsparcia zamówieniami (10, 15 czy nawet 20 letnie wsparcie). Poprostu KOSZMAR!!!

    1. Trzeźwy

      Celna uwaga nt. systemowego wieloletniego wsparcia przemysłu. Dodam - dotyczy to każdej branży, z tym że poza zbrojeniową to firmy jakoś sobie radzą, natomiast branża zbrojeniowa wymaga zamówień rządowych. To jest bezdyskucyjne! Co do cen, to ponoć PGZ zażyczyla sobie aż niemal 2,5 raza więcej za Homara, niz to co Amerykanie. To potwierdza Twoją tezę, ale aż tak absurdalnie wysoka cena jednak dyskwalifikuje PGZ. Pozdrawiam

  7. Dalej patrzący

    Widzę Panie "sża", że Pana bardzo boli wskazywanie skutecznej i najprostszej ścieżki? Kwestia zakupu technologii do produkcji L-SAM, Aster 2 BMD, HM-2C, HM-3C przekształcenia Jaśmina C3IS w C4ISR plus WRE to nie są setki miliardów tylko miliardy dolarów na zakupy know-how z prawem rozwoju i dziesiątki miliardów na rozwój własnych systemów i na inwestycje w produkcję. Technologie udostępni nam Korea Płd i Eurosam i inne koncerny poza Wujem Samem i poza Wielkim Bratem - zresztą np. już raz przy Wiśle proponowali nam pełen transfer technologii z Asterami SAMP/T. A wola polityczna zmieni się, jak kolejny etap egzekucji 447 spowoduje dojście do ściany obecnego programowo "jedynie słusznego bezalternatywnego" kursu wiszenia na klamce Waszyngtonu i zakupów bez offsetu [lub z offsetem śladowym]. Proszę nie siać defetyzmu i fałszywych wyobrażeń i mitów "impossybilizmu"- akurat w rdzeniu koniecznym do budowy systemu C4ISR i WRE jesteśmy na wystarczającym poziomie i technologicznie i z kadrami - wiem to "od środka" - trzeba tylko inwestycji - i to wcale nie setek miliardów złotych. Realnie dla budowy całokrajowej sieciocentrycznej C4ISR plus systemów WRE [wliczając systemy niszczenia energetycznie elektroniki - nie tylko mikrofalowe] potrzeba ok. 12 mld złotych - kwestia koncentracji na asymetrycznej obronie strategicznej Polski i na budowie A2/AD Tarczy Polski jako nadrzędnego programu PMT.

    1. Życzliwy

      No już normalnie nie da się tego czytać. Miliardy dolarów to miliardy złotych szanowny panie. Miliardy których MON nie ma. Nie ma ich także PGZ. Trudno to pojąć? Nie dociera?. Był Pan w Korei i rozmawiał z tamtym rządem i firmami o udostępnieniu technologii? A może rozmawiał Pan Eurosamem? Nie ? No jaka szkoda. To skąd takie przekonania że podadzą nam wszystko na talerzu? Bo nam się należy?. Takich bzdur dawno nie czytałem. Rozważania 5 latka o rzeczach o których nie ma bladego pojęcia. Pod każdym artykułem wklejać Pan te brednie. Warto czasem zastanowić się o czym się pisze a nie ciągle poruszać się w dwie ie fantazji.

    2. Trzeźwy

      "Najprostsza ścieżka"?? Że co?? Nasz MON nie jest w stanie kupić samochodów terenowych, a kolega szanowny pisze o "prostocie" zakupu technologii na rakiety balistyczne??? O "prostocie" zakupu technologii na Astera?? To tak na poważnie?? MON nie zdołał wyposażyć przez bodaj 7 lat naszych RPG 76 w opracowane już w Polsce zapalniki z samolikwidatorem, a kolega snuje plany zakupu technologii rakietowych??? Kolega popełnia jeden prosty błąd - pomija fakt, że żyjemy w Polsce, a nie w Krainie Czarów małej Alicji!!! Proponuję się obudzić!

    3. Lechu Śmiechu

      A co z naszą "Gwiazdą Śmierci"?? To też przecież skuteczne i proste rozwiązanie, no i wystarczy jedna!!

  8. Tomasz

    Po upadku ZSRR działania Polski skierowały się w stronę USA. Dziwi mnie dlaczego polski potencjał naukowy i technologiczny nie ma możliwości aby budować własne maszyny powietrzne? Dlaczego nie stawiamy na współpracę z zagranicznymi firmami, które chcą u nas inwestować.

  9. kosa

    Błaszczakowi mało tragedii (MiG), chce kupić f35, tylko chyba nie słyszał o Japońskim myśliwcu, ktory uległ katastrofie, drugi przypadek utraty maszyny F35 przez jednostkę operacyjną, po F35B należącym do US Marines, który rozbił się w 2018 r. Czy to mało, aby się dwa razy zastanowić?

  10. CdM

    No cóź paneliści delikatnie ale stanowczo oznajmili panu ministrowi, że priorytetem powinna być Wisła i Narew. Zarówno patrząc na koszt/efekt jak i na nieporównanie większą podatność sił lotniczych na zniszczenie, oczywiście w naszych warunkach (o ile łatwiej skasować kilka lotnisk niż powiedzy kilkaset wyrzutni z kilkoma tys. pocisków różnych klas...). Dodatkowym argument jest taki, że w razie ataku akurat lotnictwo NATO jest nas w stanie wspierać w miarę szybko. A obrony opl/opr nam nie zapwenią, zwłaszcza że całe NATO ma tu braki.

    1. Predator

      100 procent racji

    2. Zły

      Zgadzam się. Problem w tym, że nawet tematu dziurawej obrony plot nie potrafią załatwić jak trzeba. Narwi to my i za 10 lat nie zobaczymy. Przecież my chcemy offset. Od Amerykanów??? Niby jak?? A oni dodatkowo już chcą nam wcisnąć - zamiast SkyCeptora "by uniknąć opóźnień z powodu ostatnio ujawnionych nietypowych problemow" - w jego miejsce "tani i dobry" zamiennik czyli.... GEM-T. Zatem "0" offsetu!! I tak to pewnie się skończy!!

  11. pragmatyk

    Podstawowe pytanie czy coś ruszyło z WRE ,żeby oslepiać trzeba coś mieć.

    1. Zły

      Skąd!! Nasze obecne dowództwo ma w głębokim poważaniu WRE!! Nawet wiedząc że Rosja ma tego od licha, i ciut ciut, to kompletnie nic z tym nie robią, i nie planują!

  12. Zły

    Płk. Kochański właśnie potwierdził kolejną fazę rozbrajania - przez "wrogi Mordor" umocowany w MON - naszych sił zbrojnych. Wojska lądowe nie będą mieć mobilnej osłony plot nawet klasy OSA-M. Rozbrajanie naszej armii trwa w najlepsze! Narew bowiem NIE zastąpi systemów mobilnych. Przyszła wojna na 1000% będzie mobilna, a MON właśnie pozbawia swe oddziały jedynych mobilnych środków obrony plot!!! Pomija konieczność posiadania mobilnych środków dla wojsk lądowych - na rzecz niemobilnych przecież baterii Narew!! Gdy Amerykanie np. szukają mobilnych środków oplot, my nasze kasujemy!! NIKT na świecie tego nie robi, ale ktoś w naszym MONie - tak!! W razie konfliktu wojska mobilne zostaną wybite przez brak mobilnej osłony plot, a nasze nie-mobilne baterie plot zostaną zniszczone przez brak ich mobilności!! Oto najnowszy plan "Mordoru" na kolejne osłabienie potencjału WP!! Przykładów jest dosc: wydano kupę kasy na modernizację OS, ale MON "zapomniał" o kupienia do nich odpowiednio nowoczesnych rakiet. A przecież ten gotowy mobilny system z nowymi rakietami byłby groźny przez następne 10-15lat!!! Ale NIE!! Tymczasem przez brak efektorów całą moderkę zmarnowano. Teraz zaś wycofa się te OSY, ".. bo przecież ich stare rakiety nie spełniają wymogów współczesnego pola walki i nie ma co wymieniać teraz rakiet skoro przecież... wkrótce będzie Narew" . Więc OS się NICZYM nie zastąpi!! Nastąpi zatem kolejne ewidentne osłabienie oplot sił lądowych. Zwróćcie uwagę na tę systemowość procedury rozbrajania. Wycofano Krugi średniego zasięgu - oczywiście bez ich następców , zatem osłabiono obronę plot! Wycofuje się OSY -M oczywiście bez ich następców. Wycofano ppk z Mi24 - bez następców. Wycofano RPG76 - bez następców. Utrzymuje się niby "malutkie" - ale że MON ogłosił juz dialog nt gąsienicowych niszczycieli czołgów pewnie za pół roku zostaną też wycofane - a że dialog będzie przecież już trwał - zostaniemy bez skutecznych następców!! Wycofuje się okręty podwodne - oczywiście bez następców, ale dialog... jest. Planuje się wycofanie MiGow i Su22, a że dialog na F35 się zaczął- więc na najbliższe 10 lat - bo po jakiejś jeszcze jednej katastrofie szybko je wycofamy - zostaniemy bez następców! Jak dla mnie w najlepsze trwa nieustanne systematyczne, ciche, celowe rozbrajanie wojska. Niech mnie ktoś przekona, że jest inaczej!!!

  13. As

    Użyłbym raczej slowa modlitwy o cud, niż słowa przewaga w powietrzu.

  14. Dalej patrzący

    Temat jest banalnie prosty: MUSIMY zbudować z ABSOLUTNYM PRIORYTETEM NR 1 własną SILNIEJSZĄ A2/AD Tarczę Polski - silniejszą od rosyjskiej A2/AD Kaliningradu, do której w ciągu 5 lat max dojdzie A2/AD na Białorusi. I to nie jest kwestia do jakiejkolwiek dyskusji i karygodnego zwlekania - TO JUŻ ZA NAS ZOSTAŁO ZDECYDOWANE I WYMUSZONE przez Rosjan, którzy już obecnie wypierają swoją bańką antydostępową spory kawałek nieba [i ziemi] Polski. A sytuacja za 5 lat stanie się KRYTYCZNA po wprowadzeniu S-500 Prometeusz z sieciocentrycznym rozpoznaniem i pozycjonowaniem real-time kontrolującym 100% obszaru Polski [i to z buforami]. Bez cieni radarowych - z całego kompleksu rozpoznania i pozycjonowania [satelity, radary pozahoryzontalne, quasisatelity HALE, A-50U/A-100]. Plus nowe Cyrkony 9Mach i nowe wersje Iskanderów i Kalibrów [bez ograniczeń INF - nawet formalnych]. To nie lotnictwo decyduje, jak było aż do wojen w Zatoce. Teraz nadrzędne "albo - albo" rozgrywa się [WRE-C4ISR-rakiety/antyrakiety] między antydostepowymi strefami A2/AD - SZCZEGÓLNIE w naszej sytuacji, gdy wroga A2/AD JUŻ JEST ZBUDOWANA za miedzą i nakrywa i kontroluje nasz teren - NIE MA innego wyjścia, jak zbudowanie naszej silniejsze strefy antydostępowej, która oślepi i wymiecie i zgniecie operacyjność wrogiej A2/AD - i POTEM wszystkich PODRZĘDNYCH sił zbrojnych w dół drabiny "tarczy i miecza". Decyduje lepszy sieciocentryczny C4ISR&WRE i jego antyrakiety i rakiety - reszta to już "turkey shoots" wykańczania bezkarnie tego, którego strefa zostanie oślepiona i zgnieciona. I to w pierwszym dniu wojny - z częścią rozstrzygającą w pierwszych minutach. Na razie nasze Wojsko Polskie i cała Polska nie ma nawet namiastki A2/AD Tarczy Polski - dlatego wszelkie dyskusje na temat operacyjności WP, jego wartości bojowej, wszelkich planów operacyjnych, a także wszelkie PŁONNE NADZIEJE w TAKIEJ sytuacji na jakikolwiek wsparcie Polski [lądem, powietrzem, morzem] przez sojuszników - mają obecnie charakter upartego wypierania rzeczywistości - i zwykłego bujania w obłokach. Jeszcze taka uwaga - nie opłaca się osobna podklasa rakiet tylko plot. Raz, że ich dynamiczna manewrowość [mówię o najnowszych konstrukcjach klasy CAMM] jest rzędu 40G, więc drony o wyższej manewrowości, które powstaną w ciągu dekady, będą zwyczajnie bezkarne. To musi być antyrakieta o manewrowości powyżej 100G. I tak każdy samolot bojowy i śmigłowiec jest o rząd wielkości droższy od antyrakiety. Nie mówiąc o tym, że wspólny "worek zasobowy" antyrakiet z funkcją plot jest zwyczajnie tańszy w zakupie hurtowym i w serwisie i w modernizacjach i w dowodzeniu, niż dwa osobne, mniejsze, różne "worki zasobowe" osobno przeciwrakietowy i osobno plot. Przeciwnik względem jednego dużego "worka zasobowego" rakiet uniwersalnych jest w dużo gorszej sytuacji - bo my możemy elastycznie "przerzucić" CAŁOŚĆ zasobu na powstrzymanie danego rodzaju ataku - kłania się wtedy REALNA MAKSYMALNA saturacja obrony. To także kwestia drabiny funkcjonalności - antyrakieta, która w końcu po latach wyczerpie zakres modernizacyjny i przestanie być przydatna właśnie jako antyrakieta - dalej będzie świetną i nadmiarową rakietą plot. Natomiast z rakiety plot, jak przestanie odpowiadać wymogom aktualnego pola walki - pożytek już żaden. Nie dajmy się zwieść stadnym argumentom, że "inni je używają" lub że "przecież zawsze tak było i było dobrze". Wszyscy przed II w.św. budowali, jeżeli tylko mogli, pancerniki nowej generacji powaszyngtońskiej - a potem się okazało, że to ulubiony cel dla samolotów z lotniskowców... To tak jak przed II w.św. były "modne" tzw. samoloty towarzyszące - mieliśmy nawet dość nowoczesna LWS-3 Mewę, Brytyjczycy Lysandera, Niemcy Hs-126, Sowieci kilka typów itd...i wszystko zostało wyparte przez myśliwce. Tak właśnie będzie z rakietami "tylko" plot - jak CAMM/CAMM-ER. Liczy się analiza funkcjonalna względem wymagań konkretnego środowiska, kalkulacja koszt-efekt i analiza SWOT - i własny rozum, a nie ślepe naśladownictwo. Łatwo jest podejmować decyzje bezmyślnie - jeszcze łatwiej trwonić nasze pieniądze - kłopot w tym, że gra idzie o PRZETRWANIE Polski i Polaków w przyszłej konfrontacji globalnej i regionalnej - i nie stać nas na krótkowzroczne, nieprzemyślane decyzje i na tanie bezmyślne naśladownictwo po linii najmniejszego oporu.

    1. sża

      Panie @Dalej patrzący - może przestań Pan już wstawiać te bajki o "polskiej bańce antydostępowej" silniejszej od rosyjskiej A2/AD, bo wyposażonej w najnowsze modele antyrakiet i jakiś super- hiper system sieciocentryczny. Bo po pierwsze: nie mamy setek miliardów dolarów na jego stworzenie. Po drugie: nie dysponujemy technologiami do jego budowy i nikt nam zresztą takich technologii nie udostępni, nawet za duże pieniądze [których zresztą nie mamy]. Po trzecie: nasze niedoinwestowane instytuty badawcze nie są w stanie nic podobnego samodzielnie stworzyć, bo ostatni raz kiedy w niektórych dziedzinach były na poziomie światowym, to były lata 80-te u.w. Po czwarte: nawet gdybyśmy jakimś cudem posiedli takie technologie, to nie mamy odpowiednio innowacyjnego i technologicznie nowatorskiego przemysłu, aby te projekty zrealizować. Proponuję więc Panu zejść na ziemię, bo biedny kraj po przejściach jakim jest Polska, nie ma szans na rywalizację z mocarstwami. Co nie znaczy, że nie powinien czynić starań, aby mądrze zadbać o swoje bezpieczeństwo. A to nie jest łatwe, tym bardziej, że dla Zachodu byliśmy i będziemy tylko buforem...

    2. Jupik

      Mamy pełno innowacyjnych technologii w trakcie tworzenia i testów, ale pieniądze idą na bzdurne programy socjalne, a dla młodych naukowców zostają resztki (jeśli w ogóle zostają). Instytutami badawczymi zarządzają leśne dziadki, którzy blokują młodych i ambitnych naukowców, a system grantów to tylko wyciąganie kasy z budżetu na nic nie warte programy.

    3. ljgkgfrtsd

      Zgadzam sie co do braku pieniędzy. Jednak nie zgadzam się co do niemożności technicznych. Technicznie patrząc Polska jest w stanie dość szybko stworzyć rakietowe i sieciowe zdolności na poziomie światowym (a nawet być tu jednym z liderów). Nie zapomnij, że to Polacy wymyślili Amerykanom koncepcję gwiezdnych wojen.

  15. De Retour

    Teraz, po zakupie 2 baterii Patriot I decyzji o zakupie 32 (a raczej 16) F35 , to sobie można " rozmawiać". Tylko to już jest temat dla historyków.

  16. TB

    48 samolotów F-16 to chyba tylko na papierze. A ile rzeczywiście lata?

  17. Gość

    Pan Radomyski Przeciwlotnikiem? Ciekawe jaką uczelnie wojskową ukończył i na jakim kierunku oraz w jakich jednostkach WOPL lub OP służył i na jakich stanowiskach?

  18. trooper

    Wizje są nieistotne. Ważne są etaty i emerytury. Po to właśnie jest wojsko. A cytat wyróżniony w ramce, autorstwa gen. Starzyńskiego, jest tego dowodem. To trzeba być generałem, żeby wypowiedzieć tak genialne i odkrywcze stwierdzenie?

  19. Maryla

    Popieram, zatem należy zamawiać polskie procesory, polskie pamięci i polski system operacyjny. Polskie sterowniki do sprzetu np.dysków przechowujących dużo danych. I tak dalej i tak dalej można wymieniać ale mi sie nie chce. Ludzie ogarnijcie agaty i zacznijcie robic maszyny porownywalne z esp i tyle samo kosztujace.

  20. Jasio

    Nad czym tu dyskutować jak my praktycznie nie mamy OPL a samolotów garstkę,i jak już za 20 lat będziemy mieli Wisłę i Narew może w komplecie to będzie tego i tak o wiele za mało żeby obronić skutecznie Polskę.Słyszałem wypowiedzi ekspertów że baterii Patriot powinniśmy minimum mieć 16 a będzie tylko 8 o ile i w ogóle te 8 będzie

  21. Ryszard53

    Panowie porozmawiali, nawet wnioski powyciągali . Rozeszli się do domów i nic nie zaszło. A może lepiej by było gdyby wskazać tego - Tych którzy nic w tych sprawach nie robią oni będą się zastanawiać a nawet "MYŚLEĆ" Może to potrwać rok może dwa lub pięć .Zastąpią ich na stanowiskach kolejni myśliciele.... Cóż taka jest POLSKA brak konsekwencji za "MYŚLENIE"

Reklama