- Wiadomości
Propozycja Bella w rywalizacji o FARA
Firma Bell przedstawiła projekt śmigłowca Bell 360 Invictus jako swoją propozycję w konkursie na uderzeniowo-rozpoznawczy statek powietrzny przyszłości (Future Attack Reconnaissance Aircraft - FARA). Maszyna, wyglądem zewnętrznym przywodząca na myśl RAH-66 Commanche, jest zdaniem jej projektantów prostą i niedrogą alternatywą wobec wszystkich konkurencyjnych propozycji.

Projekt śmigłowca zaprezentowano w Fort Worth w Teksasie 2 października. Maszyna ma być oparta o liczne sprawdzone technologie, tak aby nie tylko wypełnić wymagania techniczne armii amerykańskiej, ale żeby można było szybko rozpocząć jej produkcję. Projekt bazuje na układzie napędowym śmigłowca Bell 525 Relentless, który został już przetestowany i sprawdzony do osiągania prędkości maksymalnej 370 km/h. Nie wiadomo dziś wprawdzie do końca jaką prędkość będzie osiągał Invictus, ale Bell podaje, że będzie to na pewno powyżej 342 km/h. Z kolei promień operacyjny jest przewidywany na 250 km przy założeniu, że maszyna będzie operować w najdalszym punkcie przez okres do 90 minut.
Konstruktor reklamuje swoją nową wojskową propozycję jako połączenie „najlepszych dostępnych technologii z programów komercyjnych i wojskowych”. Powstałe rozwiązanie ma być dzięki temu dostępne finansowo (klient nie będzie musiał dopłacać za rozwój wielu zupełnie nowych rozwiązań), elastyczne i mieć potężne możliwości bojowe. Pomimo, że na pierwszy rzut oka Bell zaproponował statek powietrzny w najbardziej „konserwatywnym” układzie (konkurenci proponują m.in. maszyny w układzie z wirnikami współosiowymi i śmigłem pchającym), tzn. wiropłata w układzie Sikorsky’ego, to rozwiązanie to i tak będzie – zdaniem Bella – wypełniało a w niektórych aspektach przekraczało wymagania postawione przez U.S. Army.
„Bell 360 dostarczy zaawansowane możliwości związane ze świadomością sytuacyjną i możliwości prowadzenia walki przy wspieraniu manewrujących sił własnych za dostępną cenę. Wielodomenowa walka będzie złożona i nasz zespół dostarczy wysoce wyspecjalizowane i obarczone niewielkim ryzykiem rozwiązanie, aby w pewny sposób wypełnić wymagania operacyjne, za pomocą floty, której koszt utrzymania będzie możliwy do zaakceptowania” – mówi Vince Tobin, wiceprezes wykonawczy militarnej części Bell.
Nowa maszyna ma cechować się także wysokim współczynnikiem gotowości operacyjnej, bezpieczeństwem użytkowania, parametrami w locie i zdolnościami bojowymi.

Czytaj też: Karem znalazło sojuszników w walce o FARA
Do cech konstrukcji Bell 360 mają się zaliczać duże skrzydło, które zwiększy siłę nośną, co pozwoli na zredukowanie średnicy wirnika. Dzięki temu maszyna będzie cechowała się wysoką manewrowością nawet przy dużych prędkościach. Śmigłowiec ma mieć także uzupełniającą jednostkę mocy, włączającą się automatycznie w razie potrzeby. Wytrzymały, przegubowy główny wirnik również zapewni osiąganie większych prędkości. Bell 360 ma też zostać wyposażony w system kontroli lotu fly-by-wire.
Uzbrojenie ma stanowić 20 mm działko, zaś komora wewnętrzna ma umożliwiać przenoszenie różnorodnego uzbrojenia - współczesnych pocisków rakietowych jak i przewidywanego „uzbrojenia przyszłości”. Na wizualizacji widać Invictusa z dwoma kierowanymi pociskami przeciwpancernymi pod każdą z otwieranych klap. Jest pewnym novum, że do przenoszenia uzbrojenia najwyraźniej w ogóle nie będą używane wspomniane wcześniej skrzydła nośne.
Czytaj też: "Turecki Apache" już za 5 lat? [ANALIZA]
Bell zakłada także montaż najnowocześniejszych sensorów i urządzeń elektronicznych (wzrost możliwości, spadek masy), których rozwój w ostatnich latach jest olbrzymi i przewiduje się go w następnych latach. Maszyna powstaje w architekturze otwartej, co ma pozwolić na łatwą wymianę lub uzupełnienie sensorów i urządzeń elektronicznych.
Lotnictwo Armii Stanów Zjednoczonych boryka się z brakiem śmigłowców rozpoznawczych od długiego czasu. Przez kilkadziesiąt lat ich rolę pełniły lekkie wiropłaty OH-58 Kiowa i powstałe na ich podstawie w latach 80. OH-58D Kiowa Warrior. Te ostatnie, w wyniku doświadczeń Operacji Pustynna Burza, dozbrojono nawet w kierowane pociski przeciwpancerne AGM-114 Hellfire, ale wtedy już uważano je za rozwiązanie przejściowe. Śmigłowcom uderzeniowym AH-64 Apache docelowo miały towarzyszyć maszyny dużo lepiej uzbrojone i opancerzone, a w dodatku powstałe z uwzględnieniem technologii stealth. Chodzi o RAH-66 Commanche, których program - LHX - prowadzony był do 2005 roku.
Czytaj też: Bliski koniec prób "cyfrowych" UH-60V
Między rezygnacją z programu RAH-66, na który wydano 7 mld USD i który zakończył się powstaniem zaledwie dwóch prototypów, a ostatecznym wycofaniem OH-58D podejmowano próby znalezienie jego niskobudżetowego następcy. Czyniono to w ramach kolejnych programów: Armed Reconnaissance Helicopter (ARH) i Armed Aerial Scout (AAS). Obydwa miały doprowadzić do wyłonienia niewielkiej i taniej platformy, jednak nie zakończyły się sukcesem z przyczyn finansowych. Wreszcie zdecydowano się na bardzo już oszczędny program odmłodzenia i modernizacji OH-58D do standardu F, ale i ten został ostatecznie skasowany w roku 2014.
Zdecydowano, że Apache będą towarzyszyły bezzałogowe aparaty latające, a one same także wezmą na siebie role rozpoznawcze. Wyniki tej polityki okazały się jednak niezadowalające i stąd przyspieszenie programu FARA, będącego elementem szerszego programu Future Vertical Lift (FVL).
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]