Reklama

Siły zbrojne

Problemy amerykańskiego niszczyciela przyszłości

Niszczyciel USS „Zumwalt” przybywa do San Diego w asyście okrętu typu LCS USS „Independence" i krążownika rakietowego typu Ticonderoga USS „Bunker Hill" – fot. US Navy
Niszczyciel USS „Zumwalt” przybywa do San Diego w asyście okrętu typu LCS USS „Independence" i krążownika rakietowego typu Ticonderoga USS „Bunker Hill" – fot. US Navy

Amerykanie poinformowali, że siłownia najnowszego, amerykańskiego niszczyciela USS „Zumwalt” nadal wymaga serwisowania, pomimo dwóch wcześniejszych poważnych napraw przeprowadzonych w przeciągu ostatnich trzech miesięcy.

Zła passa niszczyciela USS „Zumwalt” się nie kończy. Tylko podczas przejścia tego okrętu ze wschodniego na zachodnie wybrzeże doszło na nim do dwóch poważnych awarii. Zmusiły one załogę niszczyciela do nieplanowanego zatrzymania się w portach Florydy i Panamy, by tam przeprowadzić konieczne naprawy.

Kłopoty nie skończyły się wcale po przybyciu Zumwalta do macierzystej bazy w San Diego 8 grudnia br. To właśnie tam ujawniono przyczyny problemów technicznych, jakie dotykały okręt na całej trasie ze stoczni do Kalifornii. Jak się okazało, alarm wywołało pojawienie się wody morskiej w układzie smarowania łożysk głównych silników elektrycznych, którymi napędzany jest okręt. Nie stwierdzono natomiast problemów z turbinowymi generatorami, które dostarczają energię elektryczną do silników i całego wyposażenia pokładowego.

Przypuszcza się, że układ smarowania został zanieczyszczony przez system chłodzenia łożysk, który wykorzystuje wodę zaburtową, gdy te łożyska są pod obciążeniem. Amerykanie nie znaleźli miejsca wycieku, stąd konieczność prowadzenia dalszych przeglądów i napraw.

Spowoduje to zaburzenia w już ustalonym harmonogramie aktywacji i certyfikacji systemów uzbrojenia, które planowano zakończyć w przeciągu kilkunastu miesięcy. Amerykanie są przy tym ostrożni, ponieważ nie zakłada się wprowadzenia nowego niszczyciela do służby wcześniej niż w 2018 r.

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. Marek1

    Rózne matoły jeżdżą po Zumwalcie i F-35 nie mogąc za cholerę pojac, ze KAZDY tak nowatorski projekt musi przejść przez 2-3 letni okres tzw. niemowlęctwa tehnicznego, gdy wychodzą na jaw wszelkie możliwe usterki i awarie.

    1. gts

      Ja jezdze po F-35 i LCS a nie po zumwalcie. I czy czasem okres kiedy F-35 znajduje sie poza faza badawczo rozwojowa nie przekracza juz 2 lat, a tedty z uzbrojniem w locie odbeda sie po 2020r? Mozesz mnie nazwyac matolem, ale musialbys tez nim nazwac calkien pokazna ilosc generalow oraz jeszcze kilku audytorow ktorzy przygladaja sie programowi F-35 i konca usterek nie widza... widza za to sporo problemow, ktore dotykaja owe konstrukcje. Zumwalt jeszcze ten okres ma przed soba, ale LCS czy F-35 juz dawno mialy byc w sluzbie a nie byc ofiarami wydluzonego wieku dzieciecego.

    2. aaaa

      a co niby jest nowatorskiego w zakresie uszczelnienia wałów ? To stary problem (jakieś 200 lat prac) od czasu użycia śrub .... i nie tylko .... Problemy z siłowniami, chłodzeniem (itp problemami dość podstawowej natury) stały się ostatnio dość nagminne i to nie tylko w usa ale generalnie wszędzie tam gdzie ogólna produkcja stoczniowa padła. Wychodzi po prostu na to, że nieliczne wyroby wojskowe to zdecydowanie za mało by utrzymać odpowiedni poziom doświadczeń i umiejętności w zakresach zupełnie prozaicznych. Nie sądzę by były takie problemy jak np. w/w lub np. z korozją na lcs-ach, gdyby produkcja stoczniowa na zachodzie była taka choćby nieco zbliżona do tego co na dalekim wschodzie. A jak tu się robi coś raz na wiele lat to zapomina się nawet podstawy tyle, że ile razy można wymyślać koło ? A gdzie BIEŻĄCY, systematyczny postęp zamiast wydumanych rewolucji co ileś lat ?

  2. -bolo

    Chciałbym, by nasza MW miała tylko takie problemy

    1. STR

      Budżet MONu nie wytrzymał by tych problemów, nie ta skala. U nich „Zumwalt” u nas "Kalina" :/

  3. Cześć

    I technika kosmiczna musi sie dotrzeć.