Reklama

Geopolityka

Poważna awaria trimarana US Navy. Uszkodzenia

  • Photo: 4e RD/defense.gouv.fr.
    Photo: 4e RD/defense.gouv.fr.

Trzykadłubowy okręt do działań przybrzeżnych LCS (Littoral Combat Ship) USS „Coronado” musiał zawrócić do bazy w Pearl Harbor z powodu uszkodzeń, których nie udało się usunąć siłami załogi.

Do poważnej awarii doszło 30 sierpnia br. w czasie rejsu na zachodnim Pacyfiku. Okręt typu Independence USS „Coronado” (LCS 4) był wtedy w trakcie kilkumiesięcznego rejsu, który rozpoczął się 26 sierpnia br. w bazie Pearl Harbor. Na pokładzie trimarana była siedemdziesięcioosobowa załoga oraz grupa lotnicza z dywizjonu śmigłowców morskich HSC 23 (Helicopter Sea Combat Squadron). Jej zadaniem było przede wszystkim zabezpieczenie działań dwóch bezzałogowych helikopterów MQ-8 Fire Scout.

Miał to być rejs pokazowy, reklamujący możliwości amerykańskiego przemysłu okrętowego. Jako bazę dla USS „Coronado” wyznaczono port wojenny Changi w Singapurze. Okręt miał w planie przeprowadzenie szeregu wizyt kurtuazyjnych w sąsiednich państwach. Zaplanowano również, że trimaran weźmie udział w manewrach morskich w okolicach Australii (KAKADU 2016) i Singapuru (DEEP SABRE 2016).

Nic nie zapowiadało problemów, tym bardziej, że miesiąc wcześniej USS „Coronado” uczestniczył w międzynarodowych manewrach RIMPAC 2016 (Rim of the Pacific). Z jego pokładu odpalono nawet ćwiczebnie rakietę przeciwokrętową RGM-84 Harpoon Block 1C (która jednak nie trafiła w cel, jakim była wycofana z linii fregata rakietowa typu Oliver Hazard Perry ex. USS „Crommelin”).

USS „Coronado” podczas ćwiczeń RIMPAC 2016 – fot. US Navy

Po pojawieniu się problemów technicznych załoga próbowała je usunąć własnymi siłami, ale próby te zakończyły się niepowodzeniem. Dlatego zadecydowano o przerwaniu rejsu i powrocie do Pearl Harbor, gdzie zostaną dokonane potrzebne naprawy. USS „Coronado” porusza się o własnych siłach, ale jest asekurowany przez okręt zaopatrzeniowy USNS „Henry J. Kaiser” (o długości 206 m i wyporności do 42 000 ton).

Rodzaj uszkodzeń oraz zakres napraw koniecznych do przeprowadzenia nie jest jeszcze znany. Nie wiadomo też, jaki wpływ będą miały uszkodzenia na gotowość operacyjną okrętu. Ma to być ocenione dopiero po powrocie jednostki do Pearl Harbor.

Amerykanie już jednak zaznaczają, że problemy techniczne na trimaranie nie mają takiego samego charakteru jak awarie do jakich doszło w ostatnim czasie na jednokadłubowych okrętach do działań przybrzeżnych typu Freedom: USS „Freedom” (LCS 1) i USS „Fort Worth” (LCS 3). Najbardziej spektakularna awaria miała miejsce osiem miesięcy wcześniej na USS „Fort Worth”. Okręt przebywał bowiem wtedy w bazie w Singapurze, gdzie miał reklamować amerykański przemysł stoczniowy. Ostatecznie awarię przekładni napędu głównego usunięto i jednostka samodzielnie wyruszyła 22 sierpnia br. w rejs powrotny przez Pacyfik do San Diego.

Jednokadłubowy LCS USS „Fort Worth” rozpoczyna 22 sierpnia br. rejs z portu Changi w Singapurze do San Diego – fot. US Navy

Zgodnie z oficjalnym oświadczenie szefa operacji morskich admirała Johna Richardsona jest to już „czwarty problem w ciągu ostatniego roku. Niektóre z nich zostały spowodowane przez załogę, a niektóre wynikały z błędów projektowych i inżynieryjnych. Za każdym razem przypadki te są natychmiast i w pełni analizowane, zarówno pojedynczo jak i kompleksowo”.

W celu zapobieganiu takim zdarzeniom Richardson zarządził przegląd programów szkoleniowych i technicznych, chcąc znaleźć przyczyny tej trudnej sytuacji i zawczasu identyfikować problemy na okrętach do działań przybrzeżnych. Zarządzono m.in. wprowadzenie zmian w systemie treningowym, sposobie testowania systemów okrętowych, rozmieszczeniu modułów zadaniowych i badawczych. Zadecydowano również o innym systemie szkolenia i klasyfikowania specjalistów działu mechanicznego i zabezpieczenia technicznego jednostek LCS.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (5)

  1. odkłamiacz

    "Amerykanie już jednak zaznaczają, że problemy techniczne na trimaranie nie mają takiego samego charakteru jak awarie do jakich doszło w ostatnim czasie na jednokadłubowych okrętach do działań przybrzeżnych typu Freedom: USS „Freedom” (LCS 1) i USS „Fort Worth” (LCS 3)." - to bzdura, Amerykanie zaznaczają dokładnie coś innego. "Rodzaj uszkodzeń oraz zakres napraw koniecznych do przeprowadzenia nie jest jeszcze znany." - kolejna bzdura. Przecież już wiadomo, że przez nieszczelności pomp zassał morską wodę do układu smarowania diesli, co było dłużej nie wykryte i teraz nadają się tylko na złom (23 mln $ w plecy) - z rejsu wracał na turbinach.

    1. prostownik

      To nie ten LCS tylko USS Freedom!!!

    2. demaskator

      to ma być odkłamiacz :) pomyliłeś okręty, kompromitacja

  2. rmarcin555

    Program LCS na razie szału nie robi. Zobaczymy czy uda się to wyprostować, czy też Amerykanie będą mieli swojego "Gawrona".

    1. muminek

      Jak nie znajda kasy na dozbrojenie - to tak ...

  3. statystyka

    W ciągu roku padły 4 LCS. 3 z 4 były produkcji Lockheed Martin - producenta również F-35... Bez komentarza...

  4. Gość

    Oba te typy okrętów to po prostu strasznie drogi, słabo uzbrojony, koszmarnie awaryjny, nikomu nie potrzebny szmelc.

    1. Vvv

      Tak jak rosyjskie mig-29 dla Indii :) nie szmelc ale super nowoczesny szmelc z wadami kotre rozwiążą

  5. Marek1

    Jak widać fikuśność i futurystyczne kształty NIE zawsze oznaczają rewolucyjne i rewelacyjne osiągi ;-)

Reklama