Reklama

Siły zbrojne

Poprad w Gołdapi. Pytania o rozwój systemu

Fot. st. szer. Wojciech Król/CO MON
Fot. st. szer. Wojciech Król/CO MON

Po dostarczeniu do 15. Pułku Przeciwlotniczego w Gołdapi zestawy przeciwlotnicze Poprad stanowią już wyposażenie wszystkich trzech dywizji Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych RP. System ten, choć nowoczesny, powinien być cały czas rozwijany, aby sprostać dynamicznie rozwijającym się zagrożeniom. Potencjał do takiego rozwoju znajduje się w krajowym przemyśle. Jeśli zostanie wykorzystany, Polska może dołączyć do czołówki producentów mobilnych systemów obrony wojsk lądowych.

Kilka dni temu minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak wziął udział w przekazaniu do 15. Pułku Przeciwlotniczego w Gołdapi, należącego do 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej, samobieżnych przeciwlotniczych zestawów Poprad. Podczas ceremonii szef MON podkreślił znaczenie faktu, że system powstał w krajowym przemyśle.

- Ten sprzęt, który przed chwilą przekazałem jest produkowany w Polsce.  To jest produkt Polskiej Grupy Zbrojeniowej, a więc konsorcjum firm, które zanotowały dodatni wynik finansowy za rok ubiegły. To jest też niezwykle ważne, żeby Wojsko Polskie korzystało, w tych dziedzinach w jakich to jest możliwe, z produktów polskiego przemysłu zbrojeniowego - mówił minister Błaszczak.

Po dostarczeniu do Gołdapi zestawami Poprad dysponują już wszystkie trzy pułki przeciwlotnicze, wchodzące w skład polskich dywizji. Wcześniej bowiem Poprady dostarczono do 8. pułku (podporządkowanego 12. Dywizji w Szczecinie) oraz 4. pułku (podporządkowanego 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej).

Dziś tych zestawów w WP jest ponad 20, a do 2021 roku dostarczonych ma być łącznie 77 wozów. Trafią one nie tylko do pułków przeciwlotniczych dywizji ogólnowojskowych, ale też do dywizjonów (zapewne nie wszystkich) brygad zmechanizowanych. Po 2021 roku prawdopodobne są dalsze zakupy – między innymi na potrzeby formowanej 18. Dywizji Zmechanizowanej.

Poprad stanie się więc coraz ważniejszym elementem wyposażenia Wojsk Obrony Przeciwlotniczej. Wprowadzenie tego zestawu z pewnością istotnie zwiększa ich potencjał, w szczególności jeżeli chodzi o zwalczanie celów niskolecących, takich jak śmigłowce, rakiety manewrujące, czy drony przy użyciu rakiet Piorun. Zestaw ten ma jednak duży potencjał rozwojowy. Nie wolno go zaprzepaścić, tym bardziej że w ostatnich latach obserwujemy skokowy wzrost potencjału środków napadu powietrznego potencjalnego przeciwnika i ten system powinien być częścią odpowiedzi na zagrożenie.

Czym jest Poprad?

Przypomnijmy, że Poprad to oparty na podwoziu 4x4 (AMZ Żubr) zestaw przeciwlotniczy, którego głównym uzbrojeniem są cztery pociski przeciwlotnicze Grom/Piorun. System, zbudowany przez należącą do PGZ spółkę PIT-RADWAR, dysponuje między innymi głowicą elektrooptyczną z kamerami dzienną, termowizyjną i dalmierzem laserowym, videotrackerem (układem automatycznego śledzenia celów), czy systemem identyfikacji swój-obcy IFF.

image
Fot. st. szer. Wojciech Król/CO MON

Poprad dysponuje też systemem łączności cyfrowej oraz nawigacji. Dzięki temu jest w stanie prowadzić działania zarówno w zintegrowanym systemie obrony powietrznej, jak i w pełni autonomicznie. Jak każdy podobny zestaw, najskuteczniejszy byłby w warunkach współdziałania z odpowiednimi sensorami, takimi jak używana już w WP stacja radiolokacyjna Soła lub przygotowany do wprowadzenia nowszy system Bystra.

Dziś Poprad może zwalczać cele powietrzne na dystansie ok. 6,5 km (z użyciem nowych rakiet Piorun), i ok. 5,5 km (z użyciem starszych rakiet Grom). Pierwotnie Poprad był uzbrojony w pociski Grom, a wprowadzenie Piorunów – już po dostawie pierwszych Popradów – pozwoliło na zwiększenie strefy rażenia celów.

Założenia koncepcyjne systemu Poprad są zbliżone do tych, jakie towarzyszyły powstaniu w pierwszych latach XXI wieku lekkich systemów obrony przeciwlotniczej, takich jak LeFlaSys/ASRAD, używany w Niemczech, Holandii czy Turcji. Chodziło o osadzenie kilku (najczęściej czterech) wyrzutni rakiet, używanych wcześniej w wyrzutniach przenośnych, na samobieżnym podwoziu, z głowicą optoelektroniczną do kierowania ogniem.

Takie rozwiązanie daje większą elastyczność w stosunku do stosowania wyłącznie zestawów naramiennych. Zestaw samobieżny może cały czas pełnić dyżur bojowy, łatwiej jest też naprowadzać wyrzutnie na cel. Co ciekawe, obecnie w Polsce – na ćwiczeniu Tobruq Legacy – znajdują się elementy wspomnianego zestawu LeFlaSys, i to w co najmniej dwóch wersjach. Pierwszą jest pojazd Ozelot na podwoziu gąsienicowym Wiesel, drugą – Stinger Weapon Platform Fennek, - jak sama nazwa wskazuje – na kołowym Fenneku. Oba systemy mają w zasadzie tożsame założenia wykorzystania, jak w wypadku Poprada, a wprowadzenie na uzbrojenie Pioruna powoduje, że polscy przeciwlotnicy mają system o większym zasięgu i wyższych możliwościach bojowych.

Strzelanie niemieckich zestawów Ozelot, należących do Luftwaffe. Fot. Luftwaffe/Kevin Schrief.
Strzelanie niemieckich zestawów Ozelot, należących do Luftwaffe. Fot. Luftwaffe/Kevin Schrief.

Oczywiście, zestawy naramienne również mają swoją rolę, stanowiąc „organiczną” i „rozproszoną” OPL dla małych pododdziałów. Dowodem na to jest choćby sposób wprowadzania nowej strategii obrony przeciwlotniczej U.S. Army. Równolegle z przywracaniem do służby koncepcyjnie zbliżonych do Poprada Avengerów, i wprowadzaniem ich następców (system IM-SHORAD na podwoziu KTO Stryker, który oprócz Stingerów ma także rakiety Hellfire i systemy artyleryjskie), do wybranych amerykańskich brygad, w tym tych stacjonujących w Europie, wracają „klasyczne” przenośne Stingery.

Powód jest prosty – obrona przeciwlotnicza z natury jest komplementarna i warstwowa. To generalna zasada, o czym była mowa np. podczas niedawnej konferencji Defence24 DAY. Tak jak dysponowanie systemami klasy np. Poprada nie może być uznawane za uzasadnienie okładania decyzji w sprawie „wyższych pięter” OPL (Narew, Wisła) – tak zestawy naramienne i samobieżne w ramach „najniższej warstwy” powinny ze sobą współpracować, bo np. w pofałdowanym (zurbanizowanym) terenie najskuteczniejsze może okazać się odpalenie rakiety z wyrzutni przenośnej.

Długie ramię Poprada

W ostatnich latach obserwujemy ewolucję zagrożeń z powietrza, również w bezpośrednim otoczeniu Polski. Skutki tej ewolucji widać np. w czasie wojny w Syrii. Można wyróżnić trzy podstawowe elementy:

  • Wzrost zasięgu lotniczych środków rażenia potencjalnego przeciwnika. Dotyczy to między innymi śmigłowców i przenoszonych przez nie systemów rakiet przeciwpancernych. O ile jeszcze kilka lat temu standardem w nowych systemach wykorzystywanych w rosyjskich siłach zbrojnych był zasięg do 6 km (podstawowa wersja pocisków Ataka), to dziś mówi się o wykorzystaniu pocisków o zasięgu 8-10 km (np. Wichr, Ataka-M). W perspektywie ten zasięg może jeszcze wzrosnąć, choć – jak w każdym przypadku strzelania „ponad horyzont”, konieczne będzie wskazanie celu – np. przez drony. Tak samo sytuacja ma się, jeśli chodzi o załogowe lotnictwo. Dziś Rosjanie wciąż w większości używają bomb niekierowanych (zrzucanych najczęściej z odległości kilku km). Dużo rzadziej stosowane są bomby kierowane elektrooptycznie (zrzucane z odległości kilku do kilkunastu km) i rakiety o podobnym zasięgu. Ale już mówi się o wprowadzeniu bomb szybujących, zdolnych do rażenia celów z dystansu ok. 40-50 km.
  • Zwiększenie zakresu wykorzystania bezzałogowych środków latających i amunicji precyzyjnej. Zarówno na Ukrainie jak i w Syrii obserwujemy też wzrost wykorzystania systemów klasy BSP, m.in. do koordynowania ognia artylerii. Ich cechą charakterystyczną jest niski koszt. Co za tym idzie, nawet jeśli jeden dron zostanie zestrzelony (używa się do tego broni lufowej, ale też zestawów przeciwlotniczych klasy Osy czy nawet Patriota), to można wysłać do działań kolejny. Kluczowe jest tu utrzymanie stosunku koszt-efekt, tak aby – przynajmniej w większości przypadków – środek zwalczania był tańszy, niż środek który jest zwalczany. Trzeba więc myśleć o zastosowaniu systemów obezwładnienia elektronicznego, artyleryjskich, ale w pewnych sytuacjach nieodzowne może być użycie rakiet. Jeśli tak, warto by były to „tanie” rakiety. To samo dotyczy zwalczania amunicji precyzyjnej. Jeżeli w danym momencie nie będziemy w stanie zwalczać nosiciela, a jedynie przenoszone przez nie środki rażenia, powinny one być – w miarę możliwości – zwalczane nie przez najdroższe pociski, ale przez „tanie” rakiety.
  • Wzrost skomplikowania przechwytywania celów powietrznych. Rozwój technologiczny powoduje, że cele powietrzne, z jakimi przeciwlotnicy mogą mieć do czynienia, stają się coraz trudniejsze. Przykładowo, śmigłowce (choćby rosyjskie Mi-35M) są wyposażane w systemy zakłóceń w podczerwieni. Szczególną trudnością może być również przechwytywanie zaawansowanych typów środków precyzyjnego rażenia – takich, jak choćby naddźwiękowe pociski przeciwokrętowe systemu Bastion, już dziś rozmieszczone w Kaliningradzie i dostosowane również do atakowania celów lądowych.

Widzimy więc wzrost zagrożeń z powietrza, zarówno pod kątem jakościowym, jak i ilościowym. To pierwsze zagrożenie powoduje, że dąży się do zwiększenia potencjału rakiet przeciwlotniczych – zasięgu, odporności na zakłócenia, ale też zdolności przechwytywania trudniejszych celów. Dotyczy to również systemów klasy Poprad/Piorun.

Pociski bardzo krótkiego zasięgu Mistral w najnowszej wersji charakteryzują się zwiększonym zasięgiem. Fot. pildid.mil.ee
Pociski bardzo krótkiego zasięgu Mistral w najnowszej wersji charakteryzują się zwiększonym zasięgiem. Fot. pildid.mil.ee

Przykładowo, zaliczany do klasy bardzo krótkiego zasięgu francuski pocisk Mistral 3 generacji może zwalczać cele na dystansach – według różnych źródeł – 6,5-8 km, podczas gdy przy wcześniejszych wersjach mówiło się raczej o zasięgu maksymalnym 5-6 km. Podobnie jest ze szwedzkim RBS-70, który w nowej wersji BOLIDE może przechwytywać cele na dłuższym dystansie (8 km).

W ten trend wpisuje się również Piorun – w stosunku do systemu Grom cechuje się znacznie większym zasięgiem, to ok. 6,5 km. Ma też nową głowicę naprowadzającą, która ma bardzo wysokie możliwości trafienia celów bezpośrednim trafieniem. Podczas konferencji Defence24 DAY prezes odpowiedzialnej za rozwój głowic naprowadzających Groma/Pioruna spółki Telesystem-Mesko Janusz Noga stwierdził, że system naprowadzania „widzi” cele dalej, niż jest w stanie dolecieć rakieta – na dystans 12 czy 14 km. To wszystko daje potencjał do budowy z Pioruna systemu o jeszcze większym zasięgu – bez konieczności większych zmian w systemie naprowadzania, bo ten pozostaje pod polską kontrolą.

Należy dodać, że w obecnej postaci Piorun odpalany jest bezpośrednio z ramienia strzelca, co w oczywisty sposób wymusza pewne ograniczenia jeśli chodzi o zasięg itd. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby już na samobieżnych Popradach instalować – wykorzystując dokładnie ten sam system kierowania, dowodzenia itd.  – rakiety o większym zasięgu, rzędu 10-12 km. I takie rakiety mogą być opracowane w Polsce i produkowane pod polską kontrolą. System naprowadzania, z zasady najtrudniejszy element rakiety, już mamy.  Jednocześnie w CRW Telesystem-Mesko trwają prace własne nad opracowaniem nowej wielospektralnej głowicy samonaprowadzającej do rakiety o zasięgu powyżej 10 km charakteryzującej się nowymi algorytmami rozpoznania celu oraz zweryfikowanymi i zoptymalizowanymi pasmami spektralnymi.

Należy zaznaczyć, że taka rakieta wpisywałaby się w trendy rozwoju systemów przeciwlotniczych, ale i odpowiedzi na wzrost zagrożeń nie tylko pod kątem jakościowym, ale i ilościowym. To drugie powoduje, że istnieje poważne ryzyko saturacji (zużycia pocisków przechwytujących). To niebezpieczeństwo można jednak zmniejszyć, stosując właśnie warstwową i komplementarną obronę.

W praktyce oznacza to, że zestawy przeciwlotnicze niższych szczebli powinny „odciążać” systemy wyższego poziomu, zapobiegając zużyciu najdroższych pocisków. Przykładowo, jeżeli cel typu pocisk manewrujący znajdzie się zarówno w strefie rażenia zestawu Wisła, jak i zestawu Narew, do jego zwalczania – w ramach zintegrowanego systemu obrony – powinny zostać skierowane pociski systemu Narew. Dzięki temu droższe rakiety Wisła będą mogły zostać zachowane na te cele, które nie będą mogły być zwalczane przez Narew.

image
Docelowy schemat zwalczania celów powietrznych przez trójwarstwowy system obrony powietrznej/przeciwrakietowej (AMD). System bardzo krótkiego zasięgu (M-SHORAD) broni bezpośrednio wojsk współpracując z zestawem krótkiego zasięgu (IFPC), zapewniającym osłonę lokalną. IFPC współdziała również z systemem Patriot, dzięki czemu ten ostatni zwalcza tylko najtrudniejsze cele. Ilustracja: U.S. Army. 

Podobną rolę, niejako wspierając system Narew, albo nawet stanowiąc jego część, mógłby stanowić pocisk przeciwlotniczy o zasięgu 10-12 km. Tańszy i prostszy, niż pocisk klasy CAMM-ER, AMRAAM-ER czy Barak-MX, a jednocześnie mogący zwalczać znacznie więcej celów, niż rakiety odpalane z ramienia. Nic nie stoi na przeszkodzie, by był to dokładnie ten sam pocisk, co opracowany – na bazie Pioruna – dla Poprada.

Polska obrona powietrzna jak U.S. Marines?

Podobną koncepcję rozwoju naziemnej obrony powietrznej przyjęła amerykańska piechota morska. „Dziś” do służby przywracane są przenośne zestawy Stinger (których funkcjonalnym odpowiednikiem jest Grom/Piorun). Do służby kierowane są też pojazdy z wyrzutniami Stingerów na bazie samochodu wielozadaniowego L-ATV (funkcjonalny odpowiednik Poprada). Nota bene, tworzony z ich udziałem system obronny wzmacniany jest również o elementy niekinetyczne, służące do zwalczania dronów – ale wprowadzane obok, a nie zamiast rakiet, być może nawet na tym samym podwoziu.

Natomiast w ciągu kilku lat piechota morska planuje wprowadzić system o większym zasięgu. W marcu Marine Corps Times poinformował, że rozważa się wdrożenie izraelskiego Iron Dome, w dwóch konfiguracjach. Pierwsza, na ciężarówce MTVR, będzie mogła przenosić do 20 rakiet, będzie więc mogła zwalczać zmasowane ataki rakietowe (Counter Rocket, Artillery, Mortar – C-RAM). Druga natomiast, z czterema rakietami, zostanie osadzona na pojeździe 4x4 JLTV. Innymi słowy – funkcjonalny odpowiednik Poprada zostanie uzupełniony rakietami o większym zasięgu.

image
Szwedzki zestaw przeciwlotniczy z czterema rakietami IRIS-T SLS na podwoziu gąsienicowym. Fot. Mogens Berger/Försvarsmakten

Pociski o zasięgu około 10 km są wprowadzane również w innych krajach. Przykładami są Szwecja i Norwegia, które wprowadzają do sił naziemnej obrony powietrznej rakiety IRIS-T-SLS, czyli zaadaptowane rakiety powietrze-powietrze krótkiego zasięgu produkowane przez Diehl Defence, używane już w siłach powietrznych tych państw odpowiednio na Gripenach i F-16. Są one zdolne do zwalczania celów powietrznych na dystansie ok. 10 km przy odpalaniu z ziemi.

W pierwszym przypadku zestaw IRIS-T-SLS (wyrzutnia z czterema rakietami) umieszczana jest na dwuczłonowym podwoziu gąsienicowym Bandvagan 410. Pierwotnie system ten został wprowadzony jako następca lżejszego RBS 70, z myślą o współdziałaniu z wprowadzanymi bateriami Patriot.

W praktyce Szwedzi – z uwagi na zmiany otoczenia bezpieczeństwa – planują utrzymanie w służbie lżejszych zestawów, a może również pozyskanie lżejszych przenośnych systemów, równolegle z pozyskaniem systemu samobieżnego. Doszli widać do wniosku że w warstwowej obronie jest miejsce zarówno dla zestawów przenośnych, jak i samobieżnych.

W Norwegii natomiast rakieta IRIS-T SLS trafi na zmodyfikowane podwozie transportera M113, jako element mobilnej wersji systemu NASAMS. Dzięki temu Oslo odtworzy zdolność mobilnej osłony wojsk lądowych, i ta zdolność będzie budowana w oparciu o już istniejące systemy: rakietę IRIS-T, wóz M113 i sam NASAMS, który od lat służy w siłach powietrznych Norwegii.

W tym miejscu warto dodać, że Wojsko Polskie zidentyfikowało już potrzebę wdrożenia systemu obrony powietrznej bardzo krótkiego zasięgu, w tym osłony C-RAM (przeciwko pociskom moździerzowym, rakietowym i artyleryjskim) oraz mobilnej osłony Wojsk Pancernych. To ostatnie wymaga, oczywiście, zastosowania podwozia gąsienicowego, ale zasady budowania takiego systemu są podobne, jak w wypadku zestawu Poprad.

Stosowny program otrzymał kryptonim SONA. Jeszcze przed przyjęciem Planu Modernizacji Technicznej w perspektywie do 2026 roku MON informował, że ww. program został uznany za „perspektywiczny” ale nie wiadomo czy uda się na niego zabezpieczyć pieniądze. A więc nie dlatego, że nie jest potrzebny, ale z uwagi na szeroki zakres programów modernizacyjnych, i ograniczone środki.

Biorąc to pod uwagę, można postawić tezę, że jednym ze sposobów realizacji tego wymogu mogłaby być modernizacja pocisku Piorun, i wdrożenie go do zestawu Poprad.

Taki program mógłby być realizowany relatywnie niewielkim nakładem (bo dotyczyłby, na początku, tylko jednego elementu – rakiety), a kolejne – np. wyrzutnię kontenerową z większą jednostką ognia do systemu C-RAM, podwozie gąsienicowe do osłony Wojsk Pancernych czy środki obezwładniania bezzałogowych statków powietrznych, można by dodawać w miarę upływu czasu i dostępności środków finansowych.

Warto zauważyć, że nawet tak bogate państwa jak USA, Szwecja, Norwegia budują swoje systemy przeciwlotnicze bardzo krótkiego zasięgu stopniowo i „z klocków”, używając istniejących podwozi, rakiet, systemów wykrywania i w miarę upływu czasu dodając kolejne elementy. Polska mogłaby postąpić podobnie, co byłoby o tyle korzystne, że w zasadzie wszystkie „klocki” (wyrzutnia rakietowa z systemem kierowania ogniem, system naprowadzania rakiety, radary wykrywania i śledzenia celów) są już w kraju.

Zestawy klasy Wisła są niezbędne, ale ich koszt powoduje, że muszą być wspierane przez znacznie liczniejsze od nich systemy zwalczające większość celów, w tym niskolecących. US Army.
Zestawy klasy Wisła są niezbędne, ale ich koszt powoduje, że muszą być wspierane przez znacznie liczniejsze od nich systemy zwalczające większość celów, w tym niskolecących. U.S. Army.

A „brakujący element”, czyli technologię konstrukcji i układu napędowego rakiet o zasięgu 10-15 km (bez układu naprowadzania!) można by pozyskać w ramach współpracy przemysłowej związanej z II fazą programu Wisła i/lub programem Narew.

Tym bardziej, że taki Poprad dysponujący „długim ramieniem”, powinien współpracować z systemem Narew, ale też mógłby osłaniać elementy cennych i nielicznych zestawów Wisła (np. w trakcie przemarszu). Jest tajemnicą poliszynela, że podczas jednej z edycji ćwiczenia Victory Strike, zorganizowanego tuż po wejściu Polski do NATO (a więc w czasach, gdy środki napadu były dużo mniej rozwinięte niż dziś!), małemu pododdziałowi śmigłowców Apache udało się „zniszczyć” stanowisko dowodzenia batalionu Patriot, pozbawione odpowiedniej osłony bardzo krótkiego zasięgu...

Wbrew pozorom pierwsze kroki w celu zwiększenia zdolności budowy systemów rakietowych zostały już podjęte, w ramach offsetu za I fazę programu Wisła. Chodzi o budowę laboratorium do badania systemów rakietowych, które z pewnością ułatwi rozwijanie przez polskie spółki nowych rozwiązań w tym zakresie. Jednocześnie system Piorun, mogący stanowić bazę dla nowego polskiego pocisku przeciwlotniczego, jest rozwiązaniem unikatowym i o bardzo wysokich możliwościach bojowych.

Wprowadzenie zestawu Poprad do Sił Zbrojnych RP jest niewątpliwym sukcesem MON i polskiego przemysłu. Za ponad miliard złotych do SZ RP trafi łącznie 77 nowoczesnych zestawów przeciwlotniczych, a po ukończeniu obecnego kontraktu – najprawdopodobniej również kolejne. Rozwój zagrożeń jest jednak nieubłagany i ten system powinien być dalej rozwijany. Polski przemysł, dzięki połączeniu systemów Poprad i Piorun ma w ręku narzędzia, dzięki którym Warszawa może stać się jednym z wiodących producentów systemów przeciwlotniczych, a Wojsko Polskie może otrzymać rozwiązanie będące niezbędnym uzupełnieniem systemu obrony powietrznej. I to opracowane w kraju.

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (30)

  1. OLAF

    Naturalnym sposobem postępowanie jest że po wprowadzeniu jakiegoś wyrobu, natychmiast zaczyna się pracę nad wersją 2.0 i 3.0. Umożliwia to zachowanie ciągłości pracy biur konstrukcyjnych, przechowywanie wiedzy i przekazywanie doświadczeń.

  2. Slawek

    Przyszłość to klucz dlatego tez ustanowił bym tajny budżet na stwozenie mysliwca który latał by w przestrzeni kosmicznej. Takie założenie to tworzenie inspiracji nowych rozwiązań i technologi które by zmieniały Polskie Zadanie ambitne ale w procesie tworzenia zostałyby stworzone technologie których dziś nie mamy a jeżeli takie cudo by powstało nawet za 50 lat to było by coś

  3. Dyletant

    A kiedy Poprad wysptryka sie z 4 Piorunów to na pace ma kolejne 4 i jeszcze 4 które można zamontować samodzielnie, i działać dalej czy wraca do fabryki na generalny remont i zainstalowanie nowej czwórki rakietek ?

  4. kamyk

    A granaty chociaż mają?

  5. A2/AD

    Sztab US Army Poznan zażądał ochrony short range dla swoich 7 lokalizacji w Polsce.To jest priorytetowym Poprada. Dlaczego 3 km od granicy z Kaliningradem., bo znajduje tam sie stacja nasluchu US

  6. taki jeden

    Wszyscy ekscytują się parametrami i osiągami Poprada/Piorunów. A czy ktoś zwrócił uwagę na żałośnie małą liczbę zamówionego sprzętu ? Mamy do ochrony nie tylko wojska lądowe i ich komponenty, ale także (a może przede wszystkim) lotniska, porty, zakłady przemysłowe, energetyczne, mosty, składy, magazyny, szpitale, węzły komunikacyjne, itp. 77 pojazdów (w tym chyba 5 szkolnych) na całą Polskę to śmiech na sali. Takiego sprzętu powinno być setki ! Czym chce MON te obiekty osłaniać ? Armatkami 23 mm jak w czasach II WS ? Jeszcze trzeba aby i one były w odpowiedniej ilości. Kpina z obronności kraju.

    1. Marek1

      Kosztujące prawie 3 mld. PLN 2 dywizjony MJR są właśnie nadal "bronione" przez kilka holowanych ZSU-2 i kilkunastu szwejków z naramiennymi Gromami. Jakoś to nikomu w MON nie przeszkadza ...

    2. Zły

      Bo to i taki "mon" a nie MON!! Każdy czytelnik tego portalu już dawno wie, że MJR na 100% będzie celem potencjalnych : ataku rakietowego, lotniczego i dywersyjnego "spetsnazu". Możliwość ostrzelania np. z karabinów przeciwsprzętowych i skutecznego wyeliminowania rakiet czy radarów istnieje - Rosjanie non stop ćwiczą przecież desant czy z morza, czy z powietrza - a to tak niezwykle kusząca i tania metoda eliminacji tych środków walki!! Atak lotniczy od morza na niskim pułapie czy atak pociskami manewrujacymi jest też pewny. Albo wariant : po ostrzale rakietami, atak komandosów z morza, albo "od zaplecza" by dobić tych co przeżyli atak rakietowy? Prawdopodobne? MJR musi bezwzględnie mieć praktycznie "etatowe" jednostki oplot w postaci kilkunastu Popradów i Kusz - i to tylko na początek. Oraz de facto także własne, wysoce sprawne jednostki "antydywersyjne" na poziomie "GROM-u" czy "Formozy"! Bo żaden WOT nie uchroni MJR przed rosyjską piechotą morską! A przemieszczając się gdziekolwiek MJR powinien przemieszczać się ćwicząc na poważnie np. obronę przed atakiem dywersantów. Poza tym niezbędne są szerokie działania pozoracyjne, maskujące, makiety, cele pozorne, cały zatem i pełny system osłony tak kluczowego środka walki. Ale cóż, my to możemy sobie tu najwyżej o tym pomarzyć, bo skoro MON kupił im małomobilne, ciężkie, łatwe do wykrycia i namierzenia radary przciwlotnicze, zamiast RM-100, to po co ich bronić skoro gdzie MJR jest - zdradzi natychmiast ten "gorący" krzykliwy radar? A to dlatego że zamiast MON, to my mamy "mon" -ik!!! TRS-y winno się wycofać z MJR a w ich miejsce kupić po 2 RMy-100. Ciekawe czy to w "mon" jakiś mądry inaczej wymyślił TRS15, czy też to RADWAR zasugerował temu "mądremu" nieodpowiedni ale na pewno dużo droższy radar? Tak czy owak, te radary to decyzja na szkode MJR. A bezpośredniej własnej obrony MJR nie ma!!

    3. Genowefa

      Ponoć MJR ma RMy w dużych ilościach, tylko jest to ściśle tajne, a spakowane są w skrzyniach z napisem "Urugway".

  7. salerno

    Genialny Artykuł. Własny przemysł jeśli będzie dobrze poprowadzony i stymulowany programami rozwojowymi to będzie w stanie dostarczyć najlepszy produkt obronny taniej i lepiej niż światowi producenci.

    1. dino bugjo

      zeby parametry tego sprzetu byly zadowalajace, nie musza byc lepsze i cena byla dobra w stosunku do mozliwosci. wtedy mozna inwestowac w rozwoj, ale musza pokazac prototyp, wycenic produkcje serii/sztuki i okreslic terminarz projektu. inaczej to nie ma sensu ladowac kasy w kota w worku, bo takie badania sa czasochlonne i drogie. w u nas w kraju to wiadomo, kasa ma tendencje do 'rozchodzenia sie' jak nikt nie patrzy. dlatego z gory trzeba prosic o estymaty i pozniej kontrolowac co miesiac.

    2. Olo Kwasek

      Spędzisz że 25 lat w polskim przemyśle to się rozczarujesz. W większości to zaoferuje ci "naszego misia" i nic więcej.

  8. Pjoter

    Wciąż za mało OPL PPK i calkowity brak niszczycieli czołgów ktore mozna przekształcić na zmodernizowane BWP które i tak zastąpią Rosomaki

    1. Wesa

      A kasa skąd? Rośnie na drzewach? Roski nigdy nie zastąpią BWP....wiesz tu koła tam gąsienice.....i takie tam....

    2. mww

      Kasa tak naprawdę jest ale leci szerokim strumieniem do USA

  9. Taki myk

    Podpiwiadam trzy kwestie do rozważenia. Najpierw kontener dla 4-6 pocisków jako "gotowiec" z pojedynczym zespołem chłodzenia głowic, oraz pijrdynczym źródłem zasilania. Poprad ma centralny system chłodzenia ale to oddzielny zespół poza wyrzutniami, kontener byłby niezależny. Po drugie to czy dałoby się wcisnąć do Pioruna głowicę półaktywną? Może Radwar by pomógł? Po trzecie czy zadziała wydłużenie zasięgu przez proste wydłużenie zespołu napędowego?

    1. Extern

      Nie można w nieskończoność podłużać rakiety ponieważ są określone proporcje wielkości jakie się najlepiej w rakietach sprawdzają, Czyli po prostu trzeba i podłużyć i pogrubić. Przestanie to już być pocisk naramienny, Ale taki jest nam właśnie teraz potrzebny.

    2. Fanklub Daviena

      Dlatego na małe dystanse sprawdza się rosyjski pomysł z Pancyrów i Sosen: przyspieszacz startowy (nadkalibrowy) i dalej lot beznapędowy. To tanie i na omawiane dystanse ma więcej zalet niż wad. U Rosjan ten tani przyspieszacz spada 25m od wyrzutni i można go ponownie elaborować.

    3. Taki myk

      Po pierwsze nie "w nieskończoność", zachowujmy się poważnie, ok? Wydłużenie "rury" będzie prostsze niż np. jej pogrubienie. Taka pogrubiona to dla mnie będzie to kompletnie inna "rura". Myślę wyłącznie o przedłużeniu np. o 30cm. Zastanawiam się o ile by to wydłużyło zasięg Pioruna? O tym, że głowica Pioruna jest wysoce sprawna i przechwytuje cel zanim wejdzie on w fizyczny zasieg samego Pioruna to już wiemy z doświadczenia. Zatem czy jest sens w tym relacja koszt/efekt uzasadniający wydłużenie go? Dłuższy Piorun nie musi być naramienny - będzie jeździł na Popradzie, Pilicy, Kuszy, może Białej? Poręczność i waga są zatem wtórne.

  10. okm

    a tak z innej beczki bo o orce cisza.... nie uwazacie, że powinnismy ponegocjowac z Brazylią i 3 sztuki podwodniaków zakupic???? albo nawet wszystkie i 2 najstarsze jako szkolne zrobic??? 30 lat spokoju z orką mamy.... na co czekac?? o ile adelajdy to starocie to te fajne sprzety i od reki w sumie

    1. kj1981

      Nie ma kasy na Orki, program został de facto zamrożony. Nie tak dawno MON podał, że pracują nad rozwiązaniem "pomostowym" (+ pozostaje w służbie ORP Orzeł - jak go przywrócą do życia po pożarze - i przynajmniej 1 Kobben).

    2. asdf

      Nie, nie uważamy. Czas kupowania wycofanego złomu ku uciesze ruskich trolli jest już przeszłością.

  11. Dalej patrzący

    Poprady powinny zostać dozbrojone. Każdy węzeł 4 wyrzutnie - czyli 16 pocisków naraz - plus drugie tyle zapas. To koniecznośc wobec saturacji ataku. Plus Poprady lub inne nośniki - winny być baza dla MHTK - dla ustanawiania sfer aktywnej obrony C-RAM. A Pioruny [ale i MHTK] powinny być dostosowane do przenoszenia przez BSL - od małych do ILX-27 i Flaris LAR włącznie. Nawet małe/średnie/ aerostaty. To ostatnie to najlepszy sposób na uzyskanie stałej dyspozycyjności na pułapie MALE/HALE rzędu 98%. Jest tyle możliwości na wyciągniecie ręki...wszystkie marnowane. A potem obudzimy się z kopaniem na hurra studni do pożaru... Brak analitycznego myślenia do szerzej określonych zadań systemowych, brak nadrzędnej perspektywy długofalowej, brak podejścia koszt-efekt. Nie mówiąc o oczywistych naturalnych ruchach na wyciągniecie ręki, do wzięcia prosto z półki, jak zassanie technologii i licencji rakietowych [ale i turbin, czy vectroniki, czy systemów reaktywnych i aktywnych] od Ukrainy, gdy teraz mamy przewagę negocjacyjną. Daliśmy 1 mld dolarów kredytu Ukrainie - i kompletnie nic za to nie mamy. Taka antypolityka i zerowe samodzielne myślenie strategiczne - nakierowane ślepo na wiszenie na klamce Waszyngtonu - jako "jedynie słusznego i koniecznie bezalternatywnego" dostawcy.

    1. dim

      Jeśli mówisz o saturacji ataku... Wydaje mi się, że obrona przed nią, to nie drogą wystrzeliwania dziesiątek - setek rakiet "Grom", czy "Piorun", a po pierwsze prawidłowej identyfikacji celów. Gdyż saturacja będzie to kilka, kilkanaście celów prawdziwych i kilkadziesiąt pozornych. Np. przez sztucznie powiększone echo radarowe. Czyli potrzebna jest kombinacja głowicy radarowej i optycznej oraz koniecznie, koniecznie dużo sprzętu automatycznie naprowadzanego, zestrzeliwującego drony. Człowiek zapewne nie będzie mieć dość czasu na decyzję, winien ją podejmować algorytm komputerowy, czego użyć. Rakiety ? Czy czegoś tańszego, przeciwdronowego. Poprad na razie chyba nie ma takiej możliwości rozróżnienia /współpracy. Ale może być częścią automatycznie sterowanego zasobu efektorów. Oczywiście nie wiem, co Poprad może rozróżniać, ale jasne, że nie jest samodzielny obronnie.

    2. Qwest

      A Ty od razu chciałbyś wiedzieć co za mld. od Ukrainy mamy.

    3. Taka prawda

      Każdy Poprad jest samodzielny. Bo ma własną głowicę optoelektroniczną. Może zatem stać sobie zamaskowany gdzie popadnie, samodzielnie wybierać i identyfikować cele, i je zwalczać. Poprad nie zwalcza dronów bo ma pociski z samonaprowadzaniem w podczerwieni, "zimnych" celów nie widzi. Zwalcza samoloty i śmigłowce, w jakiejś mierze również pociski manewrujące.

  12. priorytet to nowy piorun

    Poprad i piorun to priorytet trzeba na to dmuchać i chuchać, opracować nowego pioruna o większym zasięgu i zamontować na żubrach zasięg 10 do 14 km jest w naszej mocy.

    1. Opel

      Tak Tak...To takie proste jak psrykniecie palcami....nowa rakieta o zasięgu 12km...A czemu nie 15? A może 20?....Od ilu już lat słyszymy że nasz przemysł już taka rakietki zrobi...na wczoraj....To takie banalne...i co? I nic....i tak jest od lat. Dziwię się tylko ludziom co jeszcze wierzą w te zapewnienia bez należytej wiedzy popierając się tylko jakimś urojonym chciejstwaem.

    2. Covax

      Nie jest w "naszej mocy", w budżecie MON na 2018r wykorzystano tylko 20,4% kasy przeznaczonej na B+R. A jak Panowie Każą to nawet Kraby i Raki zawiesza i kupią o więcej o 3 F35 byle by był tweet o "stałej rotacyjnej obecnosci" armi Pana naszego

    3. Extern

      Nasz przemysł jest w stanie taką rakietę zrobić co udowodnił choćby program badawczy nad Błyskawicą. Z jakiś względów podejrzewam że politycznych, takie prace świadomie nie są podejmowane.

  13. gołdapski kub

    3 (trzy) kilometry od rosyjskiej granicy, decydentom gratulujemy rozumu.

    1. say69mat

      W ten oto banalnie prosty sposób zasięg efektorów systemu Poprad obejmuje przestrzeń powietrzną Okręgu. Tworząc efektowną - z punktu widzenia biurek z Ministerstwa na ulicy Klonowej - bańkę antydostępową A2/AD.

  14. dim

    Zupełnie nie zgadzam się z artykułem, w kwestii małych BSL. Autor, pisząc o PRZYSZŁOŚCI, przywołuje wojny na Ukrainie i Syrii, choć obie, od strony technicznej, są mijającym już etapem historycznym. Wcześniej, czy później, ale już bardzo niedługo, ktoś postawi przecież linię technologiczną (a choćby i nabytą z Chin, wzamian za coś innego) i te małe drony zacznie produkować tysiącami. Do tego Autor zgignorował (w tym sensie, że nie wspomniał) fantastyczny rozwój i jednocześnie drastyczny spadek cen elektroniki cywilnej, choćby tej w smartfonach. Tymczasem, jeśli zamówiony w odpowiednio dużej serii, elektroniczny czip sterujący inteligencją drona-samobójcy kosztować może dziś raptem kilkanaście USD. Plus prawa autorskie do softu, oczywiście. A co to jest tani dron - samobójca ? czy raczej co to będzie, gdy nie będzie nim już musiał radiowo sterować operator ? Czyli po wstawieniu takiego czipa ? - faktycznie tania amunicja inteligentna, bo bez ostrych wymagań wytrzymałościowych na przyspieszenia. Wylatując z nośnika, taki rój dronów otrzyma elektroniczną mapę, z położeniem celów, a dalej, cokoliwiek nie będziecie zakłócać (jeśli byście zdołali) rój sam zaatakuje te cele. I to wszystko - technicznie, produkcyjnie, finansowo - jest już o jedno wyciągnięcie ręki ! O ile ktoś już tego nie buduje. Jeśli w USA, to na pewno bardzo drogo (i wiemy, że budują), ale jeśli w Chinach, może to być w cenach chińskich smartfonów. I też wiemy, że to już ćwiczą. REKAPITULUJĘ: wszystko, a nie tylko Poprad (choć OPL ma najwyższy priorytet stania się ofiarą ataku), winno otrzymać moduł samoobrony przed nadlatującymi dronami - samobójcami. No po prostu nie wierzę, by ktoś tej nowej, tak drastycznie taniejącej produkcji broni nie wykorzystał ! Dotychczas drony było to "profesjonalne modelarstwo", ale tak już nie będzie, będzie to taka sama produkcja jak telefony komórkowe.

    1. hgfhdfgdfg

      Wniosek, kupujmy śrutówki.

    2. Jaro

      Naprawdę jesteś aż tak naiwny by twierdzić że tani czip załatwia wszystko?? Albo tysiące tanich dronów wojskowych?? Przecież już dzisiaj drony są budowane dziesiątkami tysięcy na rynek cywilny. Ale ani nie są one tak tanie jak piszesz, po drugie skoro to takie proste czemu NIKT tego nie robi? Więc się mylisz. Nie koszt czipa decyduje tylko software, który by był skuteczny jest potwornie drogi! Choćby przykład naszego Pioruna, o jego skuteczności decyduje nie czip a nowatorski odporny na pułapki i zaklocanie algorytm identyfikacji celów i pomijania zakłóceń. Więc jeszcze dłuuugo nie będzie tysięcy "tanich" dronów, wojskowy sprzęt jest drogi i nijak w kosztach się ma do rzekomo tanich cywilnych "latadełek" które tracą sterowanie po kilkuset metrach od konsoli, i to bez zakłóceń. Więc proszę, nie pisz więc tych bzdur, że nie można zakłócić drona z "elektroniczną mapą"! Wiązka mikrofal usmarzy każdą elektronikę, w szczególności "tanią". Twoja wiara zaś podobnie jak moja nie stanowi też żadnego argumentu, dla żadnej dyskusji. O wierze się nie dyskutuje, dlatego nazywamy ją "Wiarą"!!

    3. dim

      Jaro. Sorry, ale jaka "wiązka mikrofal", jeśli rój nadleci z całej półsfery ? Wiązką zdążysz załatwić jeden - dwa drony. Obojętnie tanie czy drogie. Lub musiałbyś tę "wiązkę" zasilać przynajmniej megawatami mocy, jeśli nie więcej. Skutecznej mocy energetycznej, nie "w impulsie". Gęstość pola... A prawa autorskie są drogie, dopóki jedyne na rynku. Zresztą jeśli zrobią ten program sobie sami, to sobie sami praw autorskich przecież nie muszą płacić. Generalnie... przesadzacie. Ponieważ za "wszystko" płacicie dziesiątki razy drożej niż w cywilu, myślicie że to tak zawsze musi być.

  15. Z Ukosa

    Dla porownania: Stinger ma 8 pocisków gotowych do akcji, Poprad 4. Jak się strzela - dla skutecznego porazenia - 2-ma pociskami do jednego celu to nasz Poprad ma szansę ustrzelic razem może 2 cele. Stinger 2 razy wiecej. Pancyr ma 12 rakiet w gotowości zatem 6 celów! Po 4 rakiety w gotowości na zachodzie to wożą zestawy na samochodach terenowych (Uro Vamtac, Humvee, Peugeot, Renault) u nas ciężki, kosztowny Żubr. Sumujac: drogie, ciężkie podwozie - mało pocisków w gotowości. Wydaje się, że niektórzy relacje koszt-efekt przepracowali jednak skuteczniej. Ale cóż nasz MON do efektywnych nie należy.

    1. dsdjlhgdfgdr

      Być może na część celów nie trzeba strzelać dwoma Piorunami, tylko wystarczy jeden, to zależy od tego czy piorun ma skuteczność 0,8 czy 0,98.

    2. Fanklub Daviena

      Akurat te 4 wyrzutnie mają sens: przy tak małym zasięgu wątpliwa jest szansa na szybkie użycie 8 rakiet. Lepiej mieć efekt rozproszenia w postaci 2x większej ilości pojazdów z poczwórną wyrzutnią. Kolejne pociski można przewozić w środku i doładować, a nie trzymać na zewnątrz narażone na odłamki i ostrzał małokalibrowy.

    3. Extern

      Po prostu Poprad był pomyślany jako nosiciel cięższej rakiety, która mam nadzieję kiedyś powstanie.

  16. Sternik

    Dodatni wynik finansowy za rok ubiegły PGZ uzyskała WYŁĄCZNIE dzięki ukrytej dotacji w wysokości prawie 800 mln PLN pod szyldem zamówienia Orlików. 40 takich zabawek napędzanych silniczkiem modelarskim może kosztować maksymalnie 40-50 mln PLN a nie 800. Oczywiście mało kto wie ile to jest 800 mln PLN więc podam porównanie. 800 mln / 40 latadeł o udźwigu 30 kg i zasięgu 150 km to 20 mln PLN/szt czyli 5,5 mln USD. Samolot ODRZUTOWY Flaris Lar01 jako dron czyli bez systemów podtrzymania życia o udźwigu ponad 800 kg, zasięgu kilku tysięcy km (w zależności od ładunku i rodzaju misji), prędkości przelotowej 700 km/h to koszt około 2 mln USD. Jakieś pytania?

    1. Wetar

      No bo MON nie ma za zadanie kupowania nowoczesnego uzbrojenia dla armii w rozsądnych i uzasadnionych cenach aby poprzez takie zakupy mogła ona realizować skutecznie postawione przed nią cele. MON kompletnie takimi zakupami nie jest zainteresowany. MON jako najbardziej upolitycznione ministerstwo ma realizować takie zakupy które albo da się pokazać wyborcznemu ludowi na defiladach albo jest ukryta dotacja dla przemysłu rodem z XIX ale obsadzonym przez swoich miernych ale wiernych. Artykuł fajny. Sponsorowany i zachwslajacy pod niebiosa Poprad. Jest jedna zasadnicza jego wada: fatalny nośnik. Nośnik jest kiepski bo nie można na nim zabudowac wyrzutni dla rakiet o większym zasięgu. Dlaczego? Bo są one nie dość że większe to i cięższe. Po drugie polecam autorowi przestać wypisywać takie pochwały i pisanie że pomiędzy Gromem a Popradem jest gigantyczna różnica jeśli idzie o zasięg. Nie wiem jak inni ale mi sie wydaje ze za miliard powinniśmy wprowadzać uzbtojenie nowoczesne i perspektywiczne a nie przestarzałe już w momencie zakupu. Zasięg nawet Piorunow dla tego systemu jest żenujący a przykład modernizacji np. OS i brak wymiany na nich rakiet pokazuje że Poprady nigdy nie zostaną zmodernizowane. Oczywiście pojawi się dwadzieścia analiz 50 konferencji na ten temat i tyle. Za 10 lat jak wrócimy do tematu a Poprad już będzie złomem na świecie pojawia suesystemy laserowe i energetyczne nad którymi już teraz powinniśmy pracować a nie jarac się zasięgiem rakiet w zakresie 6-12km. Z takim podejściem to my zawsze będziemy 3 generacje do tyłu. Ile to już lat słyszymy i czytamy że nasz super przemysł bez problemu wyprodukuje rakietę o zasięgu 15 km....już za chwilę za momencik....i tak mija 20 lat i mija epoka rakiet....

    2. Avix

      Orlik - 1062 km, z dodatkowymi zbiornikami: 2000 km, więc nie p... że 150 km, udźwig to 250 kg, takie bzdury to sobie możesz na forum gier komputerowych pisać.

    3. Na spokojnie

      Flaris wykonany wg norm wojskowych nigdy nie będzie kosztował 2 mln ., a może 12 lub nawet więcej!? Nie wiesz o tym? Zdublowane sterowanie, szyfrowanie, drogie atestowane materiały, drogie wyposażenie, wyśrubowane kryteria jakościowe, badania, testy, walidacje. To są koszty które naiwnie pomijasz! Po drugie kupiony w PGZ dron nie jest napędzany żadnym silniczkiem modelarskim. Jeśli dla ciebie zabaweczką jest 5,5 m rozpiętości i 80 kg wagi, to i Flaris to straszliwy byle jak sklecony i jak nic zbyt drogi latawiec. Jeśli kupiono wersję hybrydową PGZ 19r, to twój post jest niepoważny. Tzw zysk PGZ pomijam, jest nieistotny.

  17. Marek1

    Nadal jestem niezmiernie ciekawy, KTO personalnie zadecydował, by posadowić na podwoziu klasy MRAP(przeciwminowym) zestawy rakietowe VSHORAD dla osłony własnych wojsk. Ciekaw jestem również, który z rodzimych "geniuszy" uwalił ostatecznie program Loara 2, który byłby "polskim Pancyrem/Tunguską", tyle że o lepszych parametrach. Tradycja błędnych/szkodliwych/głupich rozwiązań w WP i PGZ jest skrupulatnie i od lat rozwijana ...

    1. dim

      Geniusz od Loary nazywał się brak środków pieniężnych. A na wojnie minuje się dziś bardzo szybko. Wczoraj jeszcze nie było to zaminowane, a dziś jest. Lub godzinę temu miny te nie były jeszcze aktywowane, a już są. Pułapki.

    2. Marek

      Nie wiesz kto? Ci sami spece od operacji fałszywej flagi pt. "związki zawodowe". Nie tylko Loarę chłopaki uwalili.

    3. Marek1

      dim - 1. Brak kasy(finansowania) na konkretny projekt NIE jest obiektywną determinantą, tylko skutkiem czyjejś fatalnej decyzji. 2. Wychodząc twojego założenia cała armia powinna poruszać sie w przeciwminowych pojazdach, co jest kompletną aberracją.

  18. matematyk

    zadanie bojowe: dwa ruskie bombowce z odległości 20km zrzucają 2x816 sztuk bomb szybujących. Ile potrzeba Popradów do neutralizacji ataku. Na jedną bombę wystrzeliwujemy dwie rakiety Piorun.

    1. Adam

      Załatwi je narew albo wisła.

    2. Davien

      Zero bo przy takiej ilości bomb te dwa bombowce dawno sie rozbiły z przeciażenia. A nawet jak udało im sie poleciec to zanim doleciały na te 20km to oberwały juz z Newy, S-200 czy innego KUB-a:)

    3. Fort

      Odp: jeden samolot f35

  19. Poprad

    Trochę komiczne wygląda ten muskularny pojazd z tymi małymi rakietami. Rzeczywiście 6,5 km zasięgu przy tak kosztownej inwestycji to ubogo. Koszt efekt negatywny przy uwzględnieniu wdrażanych środków napadu powietrznego

    1. Hunter

      A trzymam kiedyś kolega wyrzutnie Grom na ramieniu? Ja trzymałem i to dość ciężki sprzęt, tylko wygląda tak delikatnie, dorzucić jeszcze cale stanowisko ogniowe i zrozumiesz dlaczego jest na Zubrze

  20. tyle

    A ja z trochę innej beczki. Tak jak jestem za rozmieszczeniem jednostek WP po prawej stronie Wisły, to pytam się geniuszy z MON. Jak długo jeszcze będą stacjonowały pułki w Gołdapi czy w Braniewie? Są za blisko granicy i wiedzą o tym wszyscy. I co i nic, no może poza premiami i medalami dla monowskich urzędników.

    1. m p

      Do tego nie ma chętnych do służby w tych miejscach na końcu świata. Gdzie mają niby pracować żony żołnierzy służących w tych miastach? W przemycie?

    2. say69mat

      To ... znaczy, w zamyśle i intelekcie urzędników Ministerstwa ON, żony oraz rodziny żołnierzy, w przypadku konfliktu zbrojnego. Mają przebywać w rejonach zagrożonych wysokim ryzykiem potencjalnej ofensywy artyleryjsko rakietowej??? To znaczy żołnierze mają patrzeć bezsilni na śmierć swoich najbliższych??? Czy też rodziny żołnierzy mają patrzeć na śmierć tych, którzy mieli 'żywić y bronić'??? Przecież, na chłopski rozum, w takich rejonach jak Gołdapia, Węgorzewo czy Braniewo obecność jednostek powinna mieć przede wszystkim charakter rotacyjny. Z kolei jednostki macierzyste - rejony stacjonowania na czas 'P' - powinny znajdować się poza zasięgiem artylerii lufowej i rakietowej Okręgu.

    3. dim

      Właśnie Gołdap to super-miasteczko. Moja pierwsza sympatia... Znałem więc stamtąd trochę ludzi i wszycy z kompleksem, że takie piękne, miłe miejsce, ale dziura... A gdy sprzedawali domy i przenosili się do mieszkań, do wielkich miast, potem nie mogli tego odżałować. 45 lat minęło... ale takie sprawy nie zmieniają się. Zawały to głównie w Warszawie.

  21. famak

    Niestety ten Poprad jest słabszy niż wprowadzony 20 lat wcześniej ameryk. Avenger (lekkie podwozie HUMVEE,8 rakiet , strzelanie w marszu i wymiana informacji). Zamiast odkrywać koło na nowo to warto popatrzeć na zestaw IM-SHORAD , który jest mobilny,ma wkm 12,7 i km 7,62 oprócz pocisków rakietowych oraz radar. Bez radaru i sprzężenia z systemem wymiany informacji z innych źródeł ostrzegania to co on będzie zwalczać. Przecież to system na chwilę obecną statyczny. Jaka jest interakcja z głowicami naprowadzającymi rakiet. Nic o tym nie wiadomo. Czyli system optyczny sobie a i tak cel muszą uchwycić głowice rakiet pewnie samodzielnie. I te prymitywne zawieszenie rakiet. Krótko mówiąc bieda.

    1. KrzysiekS

      KrzysiekS->famak Czytaj uważnie Poprad ma Radary (Soła chyba do 40-50 km) więc wykrywa wcześniej niż może strzelać. Na dodatek ma być wpięty w IBCS więc jest jak najbardziej sensowny (poza np. nośnikiem pełna zgoda).

    2. Covax

      Rega/Łowcza polecam sprawdzić, a kolega słyszał o Sole ? Albo Bystrej ( może jak Mon podpisze w końcu umowę )

    3. Rob

      Najpierw poczytaj, bo jesteś żałosny

  22. tak myślę

    Nie można zapominać i lekceważyć artylerii lufowej o kalibrach 37 i 57mm. oczywiście z pociskami programowalnymi, tak do osłony ważnych obiektów jak i wojsk w marszu. Kłania się LOARA 2 do której wszystkie komponenty już w kraju mamy włącznie z nowoczesnymi podwoziami od KRABa czy BORSUKa. Artyleria z pociskami programowalnymi może być skuteczniejsza do likwidacji rojów dronów gdy zawiodą elektroniczne systemy antydronowe.

    1. Wea

      Doprawdy? To podwozie od Borsuka już jest przetestowane i doprowadzone do fazy produkcyjnej? Nie? Kolejne kłamstwa? No jak mi przykro. To że jeżdżą dwa progotypy niecswiadczy że coś już jest zrobione na top top.

    2. Tak myślę

      Miało być o kalibrach 35 a nie 37. Sorry.

  23. Box123

    Po pierwsze: narew od Brytyjczyków z pełnym transferem technologii i na jej podstawie opracowanie rozwinięcia pioruna do 12km. Po drugie Poprad x2 rakiet. Tworząc sprzęt musimy brać pod uwagę co mają jego odpowiedniki u naszych potencjalnych wrogów. Po za tym w dobie kiedy atak może być przeprowadzony przez roje dronow 4 wyrzutnie na jednym zestawie to za mało. Po trzecie każda wyrzutnia Wisły i Narwi powinny mieć do osłony jednego porada czyli dla samej Wisły potrzeba przynajmniej 48 kolejnych

    1. Edsa

      Przecież Wisła to dwie baterie prawda? więcej rakiet na nośniku Poprada się nie zmieści. Zmiana nośnika. Więcej rakiet i to innych o większym zasięgu.....To nowy system....jak wywalili 1mld na obecną wersje to będziemy się z nią bujali przez kolejne 20 lat i przez te 20 lat będziemy czytali jaki to super hiper nowoczesny sprzęt.

    2. Covax

      Po pierwsze w umowie na CAMM więcej gwiazdek niż w ciepłą czerwcowa noc na niebie. To co mówi się do "prasy" to jedno a co daje się do podpisu to drugie. Polecam prześledzić Feniksa i umowy z Roxel na elaboracja silników z zapisana WYLACZNOSCIA ( może poza gromem/piorunem i Spike) na eleboracje silników dla firmy Roxel, a zgadnij kto robi silniki do CAMM

  24. Rg

    Jejku jaki problem zrobić powiększoną wersję Pioruna o wspomnianym zasięgu 12-14 nawet w postaci demonstratora technologii czy wsadzić ten system naprowadzanie do odpalanej już Błyskawicy. Jakby to była prywatna spółka to już by to robili

    1. JSM

      Zrobić nie problem. Nazywa się to PK-6 i jest zaprojektowane. Tyle że nikt nie widzi potrzeby żeby taką rakietę zbudować a sama się nie zbuduje.

    2. Waldemar - PK-6 PISIE kiedy kasę na to dacie

      Co za kraj powinni jak najszybciej na to kasę przeznaczyć i zbudowane rakiety zamontować na Żubrach kiedy ktoś podejmie decyzje mam nadzieję że PIS bo jak nie oni to KTO?

    3. sadsflkjkjk

      A sprzedawca nie widzi potrzeby jej zbudowania, żeby pokazywać na targach ewentualnym kupcom?

  25. Marek

    Tu się nawet nie ma po co zastanawiać. Powiększone Gromo/Pioruny do zestawów mobilnych powinny wystartować od wczoraj, żeby być na jutro.

    1. Gustlik

      Powiększone Gromo/Pioruny nazywają się PK-6 i od wielu lat czekają na JAKIEKOLWIEK pieniądze żeby się zbudować. MON najwyraźniej nie potrzebuje rakiet o zasięgu większym niż Pioruny.

    2. Opel

      Pk6....Tak czekają....chyba makiety. Projekt dawno przerwany. KASA? Kolejna kasa na neverending story?....Ile trzeba miliardów złotych aby zbudować prosta rakietke o zasięgu 12km? 30 czy 50mld wystarczy? Będziemy czekać ile lat na finałowy produkt? 10 czy 30 lat? Doczekamy się wogole?

    3. Marek

      Wiem o tym i dlatego poza poprawieniem możliwości Popradów winszuję sobie porządnego mobilnego zestawu OPL, który zastąpi Białą. Wszystko czego potrzeba jest. Poza PK6, które szybko mogą być. Bez czyjejkolwiek łaski i wszystkiego co z nią się wiąże.

Reklama