Koncern Lockheed Martin otrzymał kontrakt za 914 milionów dolarów na budowę radaru naziemnego Space Fence do obserwacji obiektów w przestrzeni kosmicznej. W sumie cała inwestycja ma kosztować amerykańskiego podatnika ponad półtora miliarda dolarów.
Amerykańskie siły powietrzne wybrały radar Space Fence z przestrzenną anteną naziemną, który według koncernu Lockheed Martin zwiększy możliwość wykrywania, śledzenia i katalogowania ponad 200 000 obiektów znajdujących się na orbitach Ziemi. Chodzi tu przede wszystkim o nadzór nad tzw. „śmieciami kosmicznymi” i zapobieganie potencjalnym katastrofom w przestrzeni.
Radar przestrzenny Space Fence koncernu Lockheed Marin ma w tym pomoc lokalizując obiekty z niespotykana dotąd dokładnością, pozwalając przewidywać z wyprzedzeniem możliwość występowania kolizji z satelitami będącymi pod kontrolą z Ziemi.
Koncern ma dostarczyć w ramach programu Space Fence dwa radary, z których każdy będzie pracował w pasmie S (2-4 GHz). Pierwszy z nich będzie na pewno zlokalizowany na atolu Kwajalein wchodzącego w skład Wysp Marshalla. Jego budowa ma się zacząć na początku 2015 r i zakończyć w 2018 r. Przewiduje się, że 8-letni program będzie kosztował amerykańskie siły powietrzne w sumie ponad półtora miliarda dolarów.
janusz
Czy ktoś wierzy, że na prawdę chodzi tu o kosmiczne śmieci? Jeśli dojdzie do wojny pomiędzy głównymi graczami (USA, Rosja, Chiny, UE) wygra ten, kto pierwszy zniszczy satelity przeciwnika. Ale najpierw trzeba je namierzyć.
fakt
Nie ma potrzeby nic namierzać. Istnieje coś takiego jak "orbits poisoning". Każde państwo o technicznych możliwościach na poziomie V-2 może w kosmos wysłać worki ze śrucinami i je zdetonować. Śruciny zaczną niszczyć satelity i wywołają reakcję łańcuchową - odłamki ze zniszczonych satelitów zaczną niszczyć kolejne i w ten sposób na orbitach zaczną krążyć miliony czy miliardy odłamków a ludzkość na kilkadziesiąt lat minimum może się wtedy pożegnać z satelitami, nie mówiąc o lotach załogowych.
z prawej flanki
katastroficzny scenariusz z "Grawitacji" jest oczywiście nieprawdopodobny ,ale i tak prędzej czy póżniej na orbitę trzeba będzie wysłać "kosmiczny odkurzacz" ,bo ilość szczątków ,przeróżnych odpadów czy nawet martwych satelitów w końcu przekroczy poziom bezpiecznego korzystania z przestrzeni okołoziemskiej.