Reklama

Siły zbrojne

fot. M.Dura

Polskie konsorcjum dostarczy cyfrowe aparatownie dla armii

Inspektorat Uzbrojenia opublikował informację o wybraniu konsorcjum dwóch spółek: Wojskowych Zakładów Łączności 1 prywatnej firmy Transbit jako dostawcę sześciu pojazdów dowodzenia i łączności – aparatowni łączności cyfrowych transmisyjnych RWŁC-10/T.

Negocjowana obecnie umowa (opublikowano ogłoszenie o dobrowolnej przejrzystości ex ante) obejmuje zakup sześciu aparatowni RWŁC-10/T - z opcją rozszerzenia zamówienia o dodatkowe 17 sztuk. Inspektorat Uzbrojenia uznał przy tym, że okoliczności uzasadniają udzielenia zamówienia konsorcjum należących do PGZ Wojskowych Zakładów Łączności nr 1 i prywatnej spółki Transbit w trybie zamówienia z wolnej ręki. Wybrano procedurę negocjacyjną bez uprzedniej publikacji ogłoszenia o zamówieniu, co jest zgodne z art. 28 dyrektywy 2009/81/WE. Umowa dotyczy bowiem sprzętu specjalnie zaprojektowanego i wykonanego zgodnie z wymaganiami Sił Zbrojnych RP, który aktualnie znajduje się w użytkowaniu polskiej armii.

Uznano słusznie, że "posiadanie jednolitych, kompatybilnych i sprawdzonych w praktyce aparatowni umożliwia elastyczne tworzenie kierunków łączności i sieci teleinformatycznych oraz pozwala na efektywne wykorzystanie ich właściwości technicznych w zakresie obronności i bezpieczeństwa kraju.

Ponadto na potrzeby funkcjonowania użytkowanych w SZ RP aparatowni RWŁC-10/T został rozbudowany system logistyczny, zabezpieczający proces ich eksploatacji oraz system szkolenia. W ramach przedmiotowych systemów zorganizowano odpowiednią infrastrukturę (warsztaty naprawcze), bazę sprzętową (oprzyrządowanie, ukompletowanie dodatkowe, pakiety logistyczne i części zamienne) oraz bazę szkoleniową

Inspektorat Uzbrojenia, Dziennik Urzędowy UE

Ważny jest również fakt, że prawa własności do dokumentacji technicznej aparatowni łączności cyfrowej transmisyjnych RWŁC-10/T posiadają: Wojskowe Zakłady Łączności nr 1 SA oraz Transbit Sp. z o.o., które razem dostarczały już tego typu zestawy do polskiej armii. Inspektorat Uzbrojenia uznał więc, że „wznowienie dostaw aparatowni przez ww. Wykonawcę podyktowane jest koniecznością wyposażenia nowo utworzonych jednostek organizacyjnych resortu obrony narodowej w sprzęt kompatybilny z obecnie użytkowanym przez Siły Zbrojne RP”.

Zmiana wykonawcy, a zatem zakup sprzętu o innych parametrach spowodowałby niekompatybilność i trudności techniczne w ich użytkowaniu i utrzymaniu, na które miałby składać się szereg czynników. Jednym z nich miałoby być ryzyko braku wzajemnej zamienności elementów pomiędzy nowymi aparatowniami, a aparatowniami eksploatowanymi w SZ RP pozyskanymi od dotychczasowego wykonawcy. Pod uwagę wzięto także potencjalną konieczność organizowania dodatkowego zabezpieczenia logistycznego.

Ponadto zakup innego rozwiązania wiązałby się z ryzykiem poniesienia nieproporcjonalnie dużych nakładów finansowych na stworzenie bazy szkoleniowej oraz wyszkolenie instruktorów, obsługi i personelu technicznego (wykonującego naprawy), a także przeszkolenia personelu obsługującego już posiadany sprzęt w zakresie współpracy z innym typem aparatowni.

Niewykluczone także, że prawdopodobne różnice w eksploatacji innej aparatowni spowodowałyby brak możliwości natychmiastowego włączenia aparatowni do funkcjonującego systemu łączności. Dodatkowym elementem jest konieczność przeprowadzenia czasochłonnych badań i praktycznej weryfikacji wpływu elementów składowych wspomnianej aparatowni na funkcjonowanie niejawnych systemów łączności.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (5)

  1. mnsg

    Nie wiem czy te aparatownie typu RWŁ10C to to samo co było 15 lat temu czy coś zasadniczo nowszego. Bo jeżeli nic nowszego tam nie ma to szkoda na to dziadostwo pieniędzy. Radiolinie cyfrowe o przepustowości 2 a w polotach 4 Mb/s to jest sprzęt dla harcerzy a nie dla wojska, słaba jakość łącza już przy niskiej bitowej stopie błędów a przy wykorzystywaniu stacji pośredniczących jest jeszcze gorzej. Wojsku trzeba zdefiniować i niejako podać na tacy protokół łącza styku pomiędzy powszechnym systemem telekomunikacyjnym a wewnętrznym systemem łączności armii a następnie wyposażyć takie aparatownie w takie środki łączności radioliniowej ,które te wymagania spełnią. Podstawowe wymaganie powinno być takie aby takie urządzenie przenosiło na odległość 40-50 km pasmo transmisji cyfrowej na poziomie podstawowego kontenera systemu PDH czyli 34Mb/s i / lub kontenera wirtualnego SDH czyli 140Mb/s. Bez tego żadnej sensownej współpracy z systemem szkieletowej sieci teletransmisyjnej państwa nie będzie.

    1. użytkownik

      Pełna zgoda - czas zakończyć tą mizerotę

    2. mnsg

      Chciałbym jeszcze dodać, że zastosowane stacje łączności radioliniowej powinny pracować z rozpraszaniem widma na poziomie szumów ,stosować wydajne ,nowoczesne systemy modulacji cyfrowych a łączność dupleksowa winna być zapewniona w standardzie z podziałem czasu TDD oraz opcjonalnie z podziałem częstotliwości FDD. Takie łącze powinno zapewnić transmisję obrazu telewizyjnego na ekran komputera z dobrą rozdzielczością, jednoczesną szybką transmisję danych i kilkadziesiąt kanałów telefonicznych jednocześnie. Aparatownia powinna mieć możliwość jednoczesnego dowiązania się do dwóch różnych punktów sieci teletransmisyjnej jednocześnie. Na koniec jedno pytanie ,do czego wojsku na takich węzłach i w ich obrębie potrzebne są światłowody,dla zasady ,czy dla szpanu? wszak nowoczesne klasyczne kable wcz swobodnie przenoszą pasmo do 2 Tb/s i więcej, więc po co tak się wysilacie skoro światłowody są kłopotliwe w takich zastosowaniach i nic nowego nie wnoszą.

  2. Mjr

    Retoryka uzasadnienia super. Dlaczego nie zastosowano jej wobec JAŚMINA - który nad wyraz idealnie wkomponowuje się w retorykę uzasadnienia? Wobec jednych systemów stosujemy jedne zasady wobec innych inne. Dlaczego?????

    1. krytyk

      Pełna racja. Warto wyjaśnić którzy "urzędnicy" i dlaczego stoją za tym?

  3. układzik

    Uzasadnienie zakupu bardzo zasadne. Szkoda tylko że stosuje się je wybiórczo - przykładem są MMSD i WTI których dzięki takiej wybiórczości itp. nie można pozyskać przez wiele lat

    1. przygladający się sprawie

      Sama prawda. Tylko czemu ten proceder traw tak długo i w czyim interesie, na pewno nie wojska

  4. putający

    Czy to prawda co często się słyszało i słyszy że tego sprzętu już przed laty było nadto? To tym bardziej nasuwa się pytanie jak to z tymi potrzebami wygląda teraz?

    1. wiedzący odpowiadający

      Nie, nieprawda.

  5. Dyzio

    I tak trzeba kupować sprzęt w polskich zakładach zbrojeniowych. Pierwszeństwo zakupu w Polsce pod byle pretekstem byle mądrze uzasadnionym. Tak robią wszystkie armie świata chroniąc w ten sposób swoje miejsca pracy.

    1. Maho

      Akurat transbit jest chyba jedną z lepszych polskich firm z sektora zbrojeniowego. Kupować powinno się w kraju ale tylko dobry sprzęt, kupowanie złomu tylko dlatego, że jest nasz mija się z celem a obecnie takie rozwiązania się siłą forsuje.

    2. pepe

      oczywiście, o ile lokalne zakłady zbrojeniowe posiadają wystarczający potencjał, bo z cześcią państwowych bywa różnie ;)

    3. waldek

      Te niby wszystkie armie świata kupując sprzęt dla armii na pierwszym miejscu stawiają jego jakość i nowoczesność. Nie wybierają na siłę jakiegokolwiek byleby tylko swojego. U nas niestety jest zupełnie odwrotnie na czym traci nie tylko armia ale przede wszystkim nasza szeroko rozumiana obronność. Wspieranie nowoczesności i skuteczności TAK ale w żadnym wypadku wspieranie złomu z muzeum.

Reklama