Polityka obronna
Wojskowa żywność na Ukrainie. Korupcja na porządku dziennym
W ostatnich miesiącach media ujawniły serię niepokojących incydentów związanych z jakością żywności trafiającej do ukraińskiego wojska. Choć oficjalne procedury kontroli poszczególnych dostaw wyglądają na szczelne i wieloetapowe, praktyka pokazuje, że do jednostek – zwłaszcza frontowych – docierają tysiące ton produktów o wątpliwej jakości.
Dziennikarze z antykorupcyjnego portalu ukraińskiego NGL.media wskazują, że nie chodzi o jednostkowe przypadki, lecz o poważną wadę systemu, która umożliwia nieuczciwym firmom czerpanie ogromnych zysków z dostaw produktów niespełniających norm .
Fikcyjna weryfikacja i fałszowanie dokumentów
Na początku października NGL.media opublikowało dochodzenie w sprawie dostaw prawie 11 000 puszek niskiej jakości duszonej wieprzowiny z Menterika LLC do jednostek bojowych, po czym Państwowy Operator Logistyczny (DOT), przedsiębiorstwo Ministerstwa Obrony, anulował kontrakt o wartości ponad 2 mld UAH (47 356 512 dolarów) z dostawcą „Trade Granit Invest.” Zewnętrzne i wewnętrzne laboratoria potwierdziły, że dostarczona żywność nie odpowiadała wymaganym standardom i była potencjalnie niebezpieczna. Ustalono także, że dostawca posługiwał się już nieaktualnymi opiniami potwierdzającymi jakość produktu. W oficjalnej kontroli wykazano, iż „Trade Granite Invest” wykorzystało anulowany dokument laboratoryjny nawet do kilkudziesięciu tysięcy sztuk konserw. Śledztwo unaoczniło, że protokół dotyczący jednej partii (19 tys. puszek) był później powielany i stosowany do partii znacznie większych.
Czytaj też
Mechanizm nadużyć
Zgodnie z regulacjami Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności i Medycyny Weterynaryjnej (UBHP), każda partia konserw (mięsnych, rybnych czy mięsno-warzywnych) musi zostać sprawdzona przez laboratorium wojskowe. Proces ten zaczyna się wnioskiem dostawcy, w którym powinny figurować m.in. wielkość partii, numer kontraktu oraz wykaz oddziałów, do których żywność zostanie wysłana.
Po pozytywnym zaopiniowaniu danej partii laboratorium przekazuje dostawcy komplet papierowych protokołów (tyle egzemplarzy, ile jest docelowych jednostek). Jeśli jednak – jak w przypadku firm „Trade Granite Invest” i „Menteriki” – pierwsza opinia zostaje unieważniona, to zgodnie z procedurą, laboratorium wydaje nowy, zmieniony protokół. Okazało się jednak, że firma wciąż posługiwała się kopią pierwotnego, anulowanego dokumentu i zaopatrywała kolejne jednostki wojskowe w niesprawdzone puszki.
W toku oficjalnej kontroli ukraińskiego Ministerstwa Obrony wyszło na jaw, że do jednej z jednostek dotarło ponad 38 tys. puszek złej jakości żywności w oparciu o nieaktualne protokoły. Według ekspertów wskazuje to na domniemaną zmowę między producentem a dostawcą, która miała ułatwić wprowadzanie „lewych” partii produktu.
Kolejne podejrzane dostawy
Po zerwaniu umowy z „Trade Granite Invest” za zaopatrywanie tych samych jednostek odpowiadała firma „Contrakt Prodrezerv 5”. Okazało się jednak, że również ona w podobny sposób dostarczała kwestionowane konserwy, tym razem pod markami „Classo Meat” oraz „Good Carne”. Ponownie stwierdzono brak rzeczywistego potwierdzenia jakości przez UBHP, a podległe Ministerstwu Obrony laboratoria znajdowały rozbieżności w dokumentacji. Do tego żołnierze za każdym razem zgłaszali, że gulasz jest niejadalny.
Dziennikarze NGL.media dotarli do konkretnych aktów przyjęcia takich dostaw, w których deklaracje producenta i numery serii w ogóle nie pokrywały się z oficjalnymi protokołami badań. Kierowcy przywożący towar nie chcieli też podpisywać reklamacji, co dodatkowo utrudniało formalne odrzucenie partii przez jednostki.
Czytaj też
Choć z pozoru system kontroli – z laboratoriami UBHP i odpowiedzialnością finansową spoczywającą na DOT – powinien być szczelny, w praktyce istnieje poważny problem z przekazywaniem informacji. UBHP, badając konkretną partię, wydaje pozwolenie na dokładnie określoną liczbę konserw do wysłania pod konkretne adresy. Natomiast DOT, jako podmiot rozliczający, opiera się wyłącznie na dokumentach przyjęcia towaru – nie weryfikuje, czy liczba dostarczonych sztuk konserw zgadza się z tą faktycznie dozwoloną w protokole.
W rezultacie, jeśli laboratorium wyda pozytywną opinię na 10 tys. puszek, dostawca może w rzeczywistości wypuścić do obiegu wielokrotnie większą partię, nadal powołując się na ten sam protokół. DOT rozliczy faktury, nie dostrzegając nadużycia, ponieważ w dokumentach przy dostawie zwykle nie podaje się dokładnych numerów serii czy nazw producenta.
Ministerstwo Obrony tłumaczy, że UBHP przekazuje DOT jedynie informacje o odrzuconych partiach, a nie o wszystkich pozytywnie zaopiniowanych. Z kolei DOT przyznaje, że rozlicza dostawców tylko na podstawie rzeczywistego przyjęcia towarów w jednostkach wojskowych, nie porównując tego z danymi o partiach przebadanych w UBHP.
Konsekwencje dla dostawców i producentów
Mimo, że w jednej z głośniejszych spraw Ministerstwo Obrony przekazało materiały z kontroli do ukraińskich organów ścigania, a kontrakt z „Trade Granite Invest” zerwano, firma zdążyła zrealizować ponad połowę zamówień. Prawdopodobnie setki tysięcy puszek o niskiej jakości żywności trafiły już do żołnierzy na froncie. Sam producent – „Menterika” – formalnie nie ma bezpośredniej umowy z Ministerstwem Obrony, dlatego nie grozi mu oficjalna kara w postaci wykluczenia z przetargów.
Wielu ekspertów uważa, że taki układ pozostawia szerokie pole do nadużyć. Dostawca – wiedząc o brakach w systemie – może wybierać nawet niezweryfikowanych producentów lub korzystać z tańszego surowca, licząc, że finalnie nikt nie sprawdzi zgodności liczby puszek z oryginalnymi protokołami.
Kto faktycznie stoi na straży jakości?
W praktyce największy ciężar kontroli spada na samych wojskowych z najniższego szczebla. To oni – przy intensywnym tempie działań bojowych – muszą porównywać dokumenty z kilkunastu kategorii żywności (m.in. konserw, warzyw, mięsa surowego, kasz) i weryfikować, czy numery partii zgadzają się z protokołami UBHP. W realiach linii frontu tak dokładna weryfikacja jest niemal niewykonalna.
Oficjalnie Ministerstwo Obrony zapewnia, że pracuje nad usprawnieniami systemu, jednak na razie nie pojawiły się konkretne rozwiązania, które zapobiegłyby ponownemu powtarzaniu się podobnych skandali. Dziennikarze i niezależni eksperci apelują o wprowadzenie elektronicznego systemu śledzenia partii produktów, który uniemożliwiłby wielokrotne używanie tych samych, unieważnionych już dokumentów.
Czytaj też
Seria ostatnich skandali z dostawami niskiej jakości konserw do frontowych oddziałów Sił Zbrojnych Ukrainy pokazuje, że obecny system nie tylko nie chroni żołnierzy przed niebezpiecznym jedzeniem, ale też tworzy „raj” dla nieuczciwych firm i producentów. Brak przepływu informacji między laboratoriami wojskowymi a instytucją rozliczającą dostawy sprawia, że można wielokrotnie powoływać się na te same, nieaktualne dokumenty i wprowadzać do obiegu niesprawdzone produkty.
Mimo, że ukraińskie Ministerstwo Obrony dostrzega problem, realnych zmian w organizacji nadzoru nad jakością żywności nadal nie widać. Tymczasem żołnierze pozostają skazani na dostawy, które często nie spełniają żadnych norm, a skandaliczne praktyki dostawców wciąż stanowią zagrożenie dla zdrowia i bezpieczeństwa walczących na froncie.
Zam Bruder
Jeden z komentatorów proukraińskiego aktywu na tym forum napisał kiedyś, że jeżdzi tam z pomocą ; może jakieś dodatkowe uwagi z jego strony, tak z pierwszej ręki? Kiedyś mój ukraiński klient który robi dokladnie to samo a nie konfabulował, bo pokazywał zdjęcia (na moją uwagę, że się tu dekuje jak tam giną jego rówieśnicy) powiedział, że jak busa ze szpejem i medycyną nie podprowadzi dosłownie do samych żołnierzy na front - to inaczej tam już to nie dotrze, bo po drodze się "rozejdzie".
DBA
Nadmienie tylko, że w dużej mierze zakupy dla armii UA sa finansowane z pieniędzy podatników Unii Europejskiej i USA bo władze Ukrainy raczej groszem nie śmierdzą