Ważne decyzje podczas rekordowo krótkiego Szczytu NATO w Hadze [OPINIA]

Szczyt NATO w Hadze był pod kilka względami wyjątkowy. Rekordowo krótkie obrady i komunikat końcowy nie świadczą paradoksalnie o tym, że na szczycie osiągnięto mało.
Podsumowując tegoroczny Szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego w Hadze powstaje pytanie o to, co właściwie było jego celem. Zdaniem Wojciecha Lorenza, eksperta Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, jednym z podstawowych założeń rekordowo krótkiego szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego było uniknięcie rozłamu w relacjach transatlantyckich. Z dużą dozą pewności można stwierdzić, że ten cel udało się osiągnąć.
Utrzymać jedność
Forsowany od pewnego czasu przez administrację prezydenta USA Donalda Trumpa cel, którym ma być zobowiązanie państw członkowskich do przeznaczania 5 proc. PKB na wydatki zbrojeniowe, ma zostać zrealizowany do 2035 roku. Sam Trump został zresztą potraktowany w Holandii po królewsku. Jak donosi „Bloomberg” podczas uroczystej kolacji we wtorek w pałacu Huis ten Bosch został posadzony obok „ulubionej” przez niego premier Włoch Giorgi Meloni, a w środę - przy najważniejszej części szczytu, czyli przy spotkaniu Rady Północnoatlantyckiej, podczas którego szefowie państw i rządów omawiają ważne decyzje dla NATO - otrzymał osiem minut na wypowiedź (pozostali przywódcy około trzech minut – red.). O dobre traktowanie amerykańskiego prezydenta dbał też sam Mark Rutte. Sekretarz Generalny NATO w czasie spotkania z dziennikarzami zwrócił się do Trumpa słowami: „NATO w ciągu dekady wprowadziło do budżetu dodatkowy bilion dolarów na wydatki na obronność. (…) Donaldzie to dzięki Tobie” – mówił były holenderski premier.
Czytaj też
Wydaje się zatem, że kryzys w relacjach transatlantyckich – szczególnie widoczny po tegorocznej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa – został na razie zażegnany. Pewnym potwierdzeniem mogą być zresztą słowa samego Trumpa, wypowiedziane bezpośrednio po Szczycie NATO w Hadze, kiedy stwierdził, że Stany Zjednoczone podtrzymują zobowiązanie wobec Sojuszu Północnoatlantyckiego. Co ważne, w zapisie końcowym po konferencji znalazł się też zapis podkreślający nienaruszalność zasady kolektywnej obrony wynikającej z art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego.
Wzmocnić odstraszanie
Drugim najważniejszym celem Szczytu NATO w Hadze były konkretne decyzje wzmacniające zdolności odstraszania Sojuszu Północnoatlantyckiego. W tym aspekcie możemy również odnotować kilka istotnych punktów. Wynika z nich, że to Europa przejmuje od USA coraz większą odpowiedzialność za sojusz i jego bezpieczeństwo. Przyglądając się dotychczasowym deklaracjom, koszty wzmocnienia europejskiego filaru mogą w najbliższych latach wynieść – według różnych szacunków - nawet 500 miliardów euro.
Z konkretnych postanowień ogłoszonych w związku ze Szczytem NATO w Hadze warto wspomnieć o: zatwierdzeniu powstania nowej grupy bojowej w Finlandii czy zwiększeniu floty wspólnych tankowców powietrznych z 10 do 12. Wielka Brytania ustami premiera tamtejszego rządu zapowiedziała zakup eskadry samolotów wielozadaniowych F-35A, zdolnych do przenoszenia broni jądrowej, co w obliczu rosyjskich groźby dotyczących ewentualnego użycia broni atomowej przeciwko Ukrainie, ma swoje znaczenie. „Pierwszy raz od czasów zimnowojennych mamy sytuację, kiedy NATO zwiększa liczbę samolotów zdolnych do przenoszenia broni jądrowej” – powiedział Artur Kacprzyk z PISM.
Czytaj też
Na koniec warto zobaczyć na to, co dzięki Szczytowi NATO w Hadze bezpośrednio może zyskać Polska. Sam fakt przegłosowania pomysłu 5 proc. PKB na zbrojenia jest pewnym sukcesem naszego kraju, tym bardziej, że już dzisiaj jesteśmy bardzo blisko realizacji tego celu (4,7 proc. PKB w tegorocznym budżecie). Za sukces dyplomacji należy też poczytać przekonanie krajów członkowskich do uwzględnienia bezpośrednich wkładów w obronność Ukrainy przy obliczaniu wydatków obronnych. Minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz potwierdził także, że niemieckie zestawy Patriot stacjonujące na lotnisku w Jasionce w ramach misji NATO będą obecne w Polsce do końca tego roku. Kolejną dobrą wiadomością jest informacja o norweskich F-35, które będą wspierać nas przy pilnowaniu polskiej przestrzeni powietrznej. Wsparcie nadejdzie również z… Australii, która wesprze nas samolotem wczesnego rozpoznania i ostrzegania E-7 Wedgtail. Potwierdzono również wrześniowo ćwiczenia dywizyjne „Żelazny Obrońca”, które przeprowadzi 18 Brygada Zmechanizowana, a w manewrach wezmą udział m.in. wojska: amerykańskie, tureckie, kanadyjskiego czy fińskie.
WIDEO: Defence24 Days 2024 - Podsumowanie największego forum o bezpieczeństwie