Reklama

Polityka obronna

Rusza Aktywna Rezerwa w WOT

Autor. terytorialsi

Rzecznik Dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej kpt. Witold Sura w poniedziałek (tj. 10 października br.) przekazał, że ruszają pierwsze powołania do Wojsk Obrony Terytorialnej żołnierzy rezerwy, którzy będą pełnić służbę w ramach aktywnej rezerwy.

Reklama

Kpt. Sura zwrócił uwagę, że ustawa o obronie ojczyzny wprowadziła nowe formy służby wojskowej m.in. służbę w ramach aktywnej rezerwy. Tworzą ją - wskazał - osoby, które zgłosiły chęć pełnienia służby w aktywnej rezerwie, złożyły przysięgę wojskową i nie pełnią innego rodzaju służby wojskowej oraz nie ukończyły 55 roku życia, a w przypadku osób posiadających stopień podoficerski lub oficerski – 63 roku życia.

Reklama

"Do tego rodzaju służby mogą być powołani żołnierze, którzy w przeszłości byli żołnierzami zawodowymi, odbyli przeszkolenie wojskowe oraz pełnili terytorialną służbę wojskową, której z różnych przyczyn nie mogli kontynuować, a w dalszym ciągu chcą służyć Rzeczypospolitej Polskiej. Nowa forma służby jest dostępna w Wojskach Obrony Terytorialnej" - przekazał kpt. Sura cytowany w komunikacie.

Czytaj też

Dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej gen. broni Wiesław Kukuła podkreślił, że aktywna rezerwa może być doskonałym wyborem dla byłych żołnierzy. "Będzie również alternatywą dla żołnierzy pełniących terytorialną służbę wojskową, którzy nie są w stanie z uwagi na wymagania pracodawcy utrzymać wymaganej w służbie gotowości. Specjalnie dla takich żołnierzy zostaną utworzone w brygadach OT tzw. kompanie o niższej gotowości. Byli żołnierze zawodowi mogą liczyć na stanowiska dowódcze - jako zastępcy - oraz instruktorskie" - poinformował.

Reklama

Zgodnie z ustawą służba w aktywnej rezerwie pełniona jest na podstawie powołania na czas nieokreślony. Żołnierz powołany w ramach aktywnej rezerwy pełni służbę raz na kwartał, przez co najmniej dwa dni w czasie wolnym od pracy oraz jednorazowo, przez 14 dni, co najmniej raz na trzy lata. Okres pełnienia służby może być jednak większy, stosownie do potrzeb Sił Zbrojnych. Służba ta może być pełniona również w trybie natychmiastowego stawiennictwa.

Czytaj też

Za proces rekrutacji do tej formy służby odpowiadają Wojskowe Centra Rekrutacji i to tam ochotnicy chcący wstąpić w szeregi aktywnej rezerwy powinni skierować swoje pierwsze kroki. Zgodnie z planami, już pod koniec października, w Wojskach Obrony Terytorialnej powinni pojawić się pierwsi żołnierze, którzy rozpoczną służbę w ramach aktywnej rezerwy.

Źródło:PAP
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. Jaszczur

    Pobór przymusowy przywrócić w trybie pilnym. Zobaczycie że jak ruskie ta masa zaczną zdobywać tereny - to pobór wróci bardzo szybko bo Europejczykom i Amerykanom spadną klapki z oczu , bo myśleli że małe nowoczesne armię są w stanie obronić wielkie połacie terenu .... Żeby one jeszcze takie były -małe są ale do nowoczesnych i zgranych im dużo brakuje

    1. Stefan1

      @Jaszczur, nie pobór przymusowy a obowiązkowe szkolenie.

    2. Mama Leona

      tak jest! PRZYMUSOWY! przymus załatwia sprawy i problemy.

    3. DIM1

      @Jaszczur. "Pobór przymusowy" - to głównie metoda chowu mięsa armatniego, a nie nowoczesnego, dobrze wyszkolonego i uzbrojonego wojska. Negatywny dla gospodarki, zły dla karier młodych, czyli i dla przyszłej zamożności kraju. I wylęgarnia masowej patologii. A wystarczy wprowadzić preferencje, przywileje, dla obywateli ćwiczących w aktywnej rezerwie. Po pierwsze wymóg odbytej bądź odbywanej służby wojskowej, przy zajmowaniu wszystkich stanowisk kierowniczych w budżetówce (od najniższego kierownictwa wzwyż). Następnie różne ulgi, także dla dzieci i młodzieży z rodzin aktywnej rezerwy. A po trzecie atrakcyjna, mądra organizacja samych szkoleń. Tak by każdy żołnierz rezerwy uznawał ich sens. Oczywiście odpłatnych. Z dodatkową, coroczną czy comiesięczną opłatą (podatkiem) od tych, w wieku poborowym, którzy jednak służyć nie chcą. - Środków cała masa, a wszystkie lepsze byłyby od patologii "przymusu". I przy tym nie kosztujące wiele budżet państwa.

  2. MariuszZ

    No to mamy ograniczony pobor tylko, ze nazwany "aktywna rezerwa". Wszyscy tak narzekali, ze do 300 tysiecy nie dociagniemy a tu juz mamy pierwsze zaczatki tego pomyslu. Prawda jest taka, ze jak sytuacja sie zmienia to srodki sie zmieniaja takze. Kazdy zna ile wojska jest w stanie wygenerowac Izrael. My tez to mozemy ale to kwestia delikatnego balansu miedzy owjskiem a gospodarka. Armia jest potzrebna zeby bronic kraju a gospodarka zeby ja finansowac (Rosja do dzisiaj sie tego nie nauczyla). Jak sie zabiera ludzi z gospodarki to jest mniej pieniedzy na finansowanie armii, jak nie ma armii to sie zywi armie najezdzcy z wlasnej gospodarki (jak za komuny) i kolko sie zamyka...

    1. bc

      Nie pobór bo to dla tych co mają już przeszkolenie a odchodzą. Gospodarka nie opiera się ona na 19 latkach. Ale tak jak Izrael to nie ma potrzeby i finansowego sensu raczej, wystarczyło by obowiązkowe(dla płci pięknej dobrowolne) skoszarowane podstawowe przeszkolenie 28 dni(płatne 1/2 żołdu szeregowego) potem dla ochotników reszta przez 11 miesięcy.

    2. DIM1

      @bc... 11 m-cy, a po kilku latach mało o pamiętają, a w razie mobilizacji jest jeden wielki bałagan i strata czasu. Tymczasem system izraelski polega na tym, że każdy rezerwista zna swe miejsce w jednostce, swych kolegów, zadania, swoją broń. Na co dzień pracuje w cywilu, bo tego wymaga gospodarka. Ale regularnie wzywany jest na krótkie ćwiczenia, a w razie potrzeby, w ciągu maksymalnie kilku dni stan liczebny wojsk izraelskich potraja się faktycznie, z gotowymi do walki jednostkami i zgranymi w nich ludźmi, a nie tylko na papierze.

    3. bc

      DIM1, To co opisujesz to szkolenia rezerwy(aktywnej/wysokiej gotowości) i przydział mobilizacyjny. Izrael utrzymuje wiele wyposażonych ale skadrowanych jednostek, taki ma system. Podobnie ma Singapur.

  3. DIM1

    @MariuszZ. Niemniej to chodzi o 300 tysięcy rzeczywistego wojska. Takiego, że można je skierować do walki w ciągu maksymalnie kilku dni, od wydania przez MON rozkazu. A nie ludzi w mundurach, z Berylami, ale nadających się jedynie do kontrolnych blokad, na drogach. Ani nie 300 tysięcy wojska i rezerwy razem. Z kolei rezerwy, systematycznie szkolonej, co kilka lat, albo przez kilka dni obozu, co roku - tych winno być przynajmniej kilkakrotnie więcej niż 300 tysięcy. Albo znów mieć będziemy tylko wielką fikcję "licznego wojska". - I od takiego systemu, wielka szkoda gospodarce narodowej jeszcze nie stanie się.

  4. Marek

    Generalnie bardzo dobry pomysł.

Reklama