- Wiadomości
Prezydent zawetował tzw. ustawę degradacyjną
Prezydenta Andrzej Duda nieoczekiwanie zawetował w piątek ustawę, zgodnie z którą stopni wojskowych mieli zostać pozbawieni członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, a także generałowie i admirałowie albo ewentualnie inni żołnierze, którzy w latach 1943-90 „sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu”. Wątpliwości prezydenta budził przede wszystkim brak możliwości odwołania, szczególnie w przypadku WRON.

Chodzi o ustawę "o pozbawianiu stopni wojskowych osób i żołnierzy rezerwy, którzy w latach 1943–1990 swoją postawą sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu". Jej projekt powstał w MON. Prace zainicjował były minister Antoni Macierewicz (odwołany na początku stycznia), ale jego następca Mariusz Błaszczak kontynuował proces legislacyjny, a potem bronił tego pomysłu przed krytyką opozycji w Sejmie. Co więcej, projekt został skierowany przez rząd do parlamentu w symbolicznym dniu – 1 marca, kiedy obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych". Powstaje więc pytanie, jak weto wpłynie na relacje zwierzchnika sił zbrojnych z obecnym kierownictwem MON.
Odmawiam podpisania tej ustawy i kieruję tę ustawę do ponownego rozpoznania przez Sejm, czyli krótko mówiąc: wetuję tę ustawę. Nie jest to dla mnie łatwa decyzja, bo chciałbym, aby te sprawy zostały załatwione i wierzę w symboliczny wymiar tego typu ustawy.
Prezydent przyznał, że na temat ustawy rozmawiał z premierem Mateuszem Morawieckim i szefem MON Mariuszem Błaszczakiem. Zapowiedział, że po Wielkanocy zaprosi przedstawicieli MON, Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, organizacji kombatanckich, osób pokrzywdzonych w stanie wojennym, by przedyskutować, "w jaki sposób załatwić tę trudną sprawę".
Decyzja Dudy jest zaskakująca, bowiem jeszcze w poniedziałek jego rzecznik Krzysztof Łapiński, zapowiadając decyzję w ciągu kilku dni, powiedział w RMF FM: "Z tego, co wiem, opinie prawników prezydenckich w żaden sposób nie podważają sensowności czy istoty tej ustawy".
Tymczasem to właśnie argumenty prawne prezydent podnosił, uzasadniając weto. Dotyczyły one przede wszystkim członków WRON, czyli pozakonstytucyjnego organu, który – przynajmniej oficjalnie – administrował Polską Rzeczpospolitą Ludową w czasie stanu wojennego. Rada składała się z 22 oficerów, na jej czele stał gen. armii Wojciech Jaruzelski, ówczesny I sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, premier i minister obrony.
Zawetowana ustawa przewiduje, że członkowie WRON zostaną zdegradowani z mocy prawa, i nakłada na prezydenta obowiązek ogłoszenia w Monitorze Polskim wykazu osób, które utraciły stopień wojskowy.
Prezydent w oświadczeniu dla prasy podkreślił, że nie ma wątpliwości, że należy zdegradować takich generałów jak m.in. Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak, ale zaznaczył, że we WRON byli też oficerowie niżsi rangą, którzy znaleźli się tam de facto na rozkaz przełożonych, wśród nich pierwszy polski kosmonauta gen. Mirosław Hermaszewski (wówczas podpułkownik).
To rozwiązanie, które zostało przyjęte w ustawie, które powoduje, że wszyscy członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, oczywiście z tymi podpułkownikami i pułkownikami, a więc także z gen. Hermaszewskim włącznie, nie mają możliwości złożenia żadnych wyjaśnień, chociaż większość z nich żyje do dzisiaj, i nie mają możliwości złożenia żadnego środka odwoławczego, po obwieszczeniu przez prezydenta listy członków WRON tracą swoje stopnie wojskowe, jest czymś, z czym jako prezydent zgodzić się nie mogę. Bo jest to z całą pewnością po pierwsze naruszenie standardów demokratycznego państwa – brak możliwości jakiegokolwiek środka odwoławczego w sytuacji utraty prawa. A dwa, patrząc logicznie, dlaczego tak ma się stać z tymi ludźmi, skoro w lepszej sytuacji niż oni są chociażby stalinowscy oprawcy w wojskowych mundurach, których sprawy będą zgodnie z tą ustawą rozpatrywane przez ministra za zgodą prezydenta i będą mieli możliwość – oni, ich rodziny – wniesienia środka odwoławczego do sądu.
Prezydent powiedział też, że podczas prac w Sejmie zwracał uwagę, by w ustawie znalazła się możliwość wniesienia środka odwoławczego. Ten postulat w przypadku członków WRON nie został uwzględniony w ustawie. Tymczasem – podkreślił Duda – "w tej chwili bacznie się patrzy, jak w Polsce są przestrzegane standardy demokratycznego państwa prawa i praworządności". Jednocześnie Duda wyraził przekonanie, że rozwiązania dotyczące WRON zostałyby zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego i do trybunałów europejskich.
Trzeci argument prezydenta dotyczył kwestii moralnych. Otóż ustawa przewiduje, że decyzję o pozbawieniu stopnia wojskowego – osób innych niż członkowie WRON – będzie podejmował szef MON za zgodą prezydenta. Postępowanie przewiduje możliwość składania dowodów przez osobę, której postępowanie dotyczy, a gdyby już nie żyła – przez jej rodzinę lub organizację zrzeszającą np. kombatantów. Wetując ustawę, prezydent pytał, co jeśli nie ma już rodziny lub organizacji, która wstawiłaby się za konkretną osobą. Ocenił też, że powinien istnieć przydzielony z urzędu obrońca lub rzecznik osoby, której dotyczy postępowanie.
Zawetowana ustawa w odniesieniu do innych niż członkowie WRON wojskowych z lat 1943-90 ustawa skupia się na generałach, admirałach i Marszałkach Polski. Przepisy mówią, że pozbawia się tych stopni wojskowych żołnierzy rezerwy lub osoby, które z racji wieku lub stanu zdrowia nie podlegają już obowiązkowi służby wojskowej, jeżeli sprzeniewierzyli się polskiej racji stanu na cztery wymienione w przepisach sposoby.
Po pierwsze chodzi o kierowanie zwalczaniem polskiego podziemia niepodległościowego w latach 1943-56 lub dokonanie "drastycznych czynów" w trakcie tych działań, po drugie – wydawanie rozkazów użycia broni palnej wobec ludności cywilnej, po trzecie – inicjowanie prześladowań żołnierzy ze względu na wyznawaną religię lub pochodzenie lub dopuszczanie się tych prześladowań, po czwarte, w przypadku wojskowych sędziów i prokuratorów – wydawanie wyroków lub oskarżanie za działalność niepodległościową w latach 1943-56.
Pozbawieni stopni wojskowych mogą być także żołnierze niżsi rangą niż generałowie i admirałowie. Będzie to jednak możliwe tylko "w szczególnie uzasadnionych przypadkach".
Przepisy mówią, że degradacja będzie mogła nastąpić także pośmiertnie. Takiej możliwości do tej pory w polskim prawie nie było (degradację może orzec tylko sąd w razie skazania żołnierza za przestępstwo umyślne, zwłaszcza działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej).
Czytaj też: Rząd przyjął projekt ustawy "degradacyjnej". Dworczyk: to ważne dla wychowania przyszłych oficerów
Ustawa przewiduje, że minister obrony będzie mógł wszcząć postępowanie dotyczące pozbawienia stopnia wojskowego z urzędu lub na wniosek premiera, naczelnego dyrektora Archiwów Państwowych oraz szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Z inicjatywą będą mogły wystąpić stowarzyszenia kombatantów, weteranów lub żołnierzy. Przed decyzją o degradacji MON będzie musiało wystąpić o informacje o przebiegu służby danej osoby do Instytutu Pamięci Narodowej i archiwów wojskowych. Nie będą natomiast degradowane osoby, które w trakcie służby bez wiedzy przełożonych wspierały "działania na rzecz niepodległości Państwa Polskiego".
Przepisy ustawy precyzują, że osobie, w stosunku do której wszczęto postępowanie o degradacji, jej rodzinie albo zrzeszeniom kombatantów, weteranów lub żołnierzy będzie przysługiwało prawo do przedstawienia dowodów, a po wydaniu postanowienia o pozbawieniu stopnia – skarga do sądu administracyjnego. Przewidziano także możliwość wznowienia prawomocnie zakończonego postępowania na korzyść zdegradowanego żołnierza, jeśli w ciągu pięciu lat np. pojawią się nowe dowody lub okoliczności.
Według szacunków, o których mówił w parlamencie reprezentujący MON wiceminister Wojciech Skurkiewicz pozbawienie stopni za zwalczanie polskiego podziemia niepodległościowego w latach 1943-56 może dotyczyć maksymalnie 300-400 osób, za wydawanie rozkazów strzelania do cywilów – kilkudziesięciu do stu osób (choć ta liczba może się zwiększyć po dodaniu tych, którzy kazali strzelać do cywilów tuż po II wojnie światowej), za wydawanie wyroków lub oskarżanie za działalność niepodległościową – kolejnych 300 osób, natomiast za prześladowania ze względu na religię lub pochodzenie – 40-50 osób. Do tego należy doliczyć 22 członków WRON.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS