Polityka obronna
Prezydent Jimmy Carter. Nie tylko niepowodzenia
29 grudnia 2024 roku w wieku 100 lat zmarł 39. prezydent USA Jimmy Carter. W jaki sposób kształtował on politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych? Czy pojawiające się niejednokrotnie w przestrzeni publicznej, negatywne oceny tejże polityki, są w pełni uzasadnione i czy pewną nieuczciwością wobec tego polityka nie jest wybiórcze traktowanie sukcesów, które Carter niewątpliwie osiągał?
Kiedy w mediach trafiamy na podsumowania prezydentury Jimmy’ego Cartera w kontekście prowadzonej przez niego polityki zagranicznej, bardzo często spotykamy się z ocenami sprowadzającymi okres jego rządów (1977-1981) do wydarzeń, które nie zapisują się złotymi zgłoskami w amerykańskiej historii politycznej. Często nie sposób z tymi ocenami się nie zgodzić. Jimmy Carter nie był wybitnym prezydentem Stanów Zjednoczonych, ale warto jednak szerzej spojrzeć na politykę prowadzoną przez następcę Geralda Forda i poprzednika Ronalda Reagana. Nie była to bowiem wyłącznie polityka niepowodzeń.
Prezydent w trudnych czasach
„Jimmy Carter został prezydentem w momencie, kiedy skutki amerykańskiej klęski w Indochinach zaczęły przynosić wyzwania, które wydawały się nie do pomyślenia, dopóki Ameryka uznawana była za niezwyciężoną (…) – napisał w książce „Porządek światowy” Henry Kissinger, sekretarz stanu USA w latach 1973-1977. Obraz polityki zagranicznej Cartera stworzony kilkadziesiąt lat po jego prezydenturze przez jego wieloletniego, politycznego adwersarza, pokazuje złożoność i wielość problemów, z którymi musiał mierzyć się 39. Prezydent Stanów Zjednoczonych. Trudne relacje ze Związkiem Radzieckim, wojna na Bliskim Wschodzie i kryzys polityczny w Iranie mający bezpośredni wpływ na obywateli Stanów Zjednoczonych (pracownicy amerykańskiej placówki dyplomatycznej w Teheranie stali się zakładnikami Irańczyków na ponad 400 dni – red.) to tylko niektóre z przykładów tychże problemów. Jak radził sobie z nimi ówczesny prezydent USA? Odpowiedź nie jest zero-jedynkowa. I choć tekst ten będzie w dużej mierze oparty o analizę dostrzegającą pewne błędy i niekonsekwencje prezydenta Cartera, to jednakże będzie też próbą wskazania na to, co 39. Prezydentowi Stanów Zjednoczonych na pewno się udało.
Czytaj też
Jednym z przykładów słodko-gorzkiej oceny działań prezydenta Cartera było jego zaangażowanie w rozmowy pokojowe pomiędzy władzami Egiptu i Izraela. Mając w świadomości skutki embarga naftowego z lat 1973-1974 dla amerykańskiej gospodarki, Carter uczynił z uspokojenia sytuacji na Bliskim Wschodzie jeden z priorytetów swojej prezydentury. W drugiej połowie 1977 roku sprawił on, że Biały Dom stał się miejscem wielokrotnych spotkań z przedstawicielami izraelskiej i egipskiej władzy. Negocjacje, w których uczestniczył Carter odbywały się również na Bliskim Wschodzie (m.in. spotkanie z prezydentem Egiptu Anwarem Sadatem w Asuanie w styczniu 1978 roku czy misja mediacyjna prezydenta USA do Kairu i Jerozolimy w marcu 1979 ).
Upór amerykańskiego prezydenta doprowadził ostatecznie do spotkania premierów Egiptu i Izraela w rezydencji Camp David we wrześniu 1978 roku i w lutym 1979 roku. 26 marca tego samego roku Sadat oraz premier Begin w obecności Cartera podpisali układ kończący wojnę pomiędzy Egiptem a Izraelem. Dla samego prezydenta był to wielki osobisty sukces - jego zaangażowanie w wielomiesięczny proces pokojowy było niezaprzeczalne. Problem w tym, że za pewnym sukcesem dyplomatycznym, będącym zwieńczeniem trudnej i długotrwałej drogi, stało też wzburzenie w krajach arabskich, zwracających uwagę na brak rozwiązań satysfakcjonujących stronę palestyńską. Podsumowując: rokowania z Camp David doprowadziły do zakończenia wojny izraelsko-egipskiej trwającej od 1948, Egipt stał się pierwszym państwem arabskim w historii, które uznało istnienie Izraela, ale jednocześnie ten sam Egipt spotkał się w konsekwencji z bliskowschodnimi sankcjami i izolacją (zawieszenie w Lidze Państw Arabskich), a sama sytuacja polityczna w świecie arabskim pokomplikowała się jeszcze bardziej.
Wspomniana kwestia palestyńska była jednym z przykładów niekonsekwencji, którą w polityce zagranicznej niejednokrotnie wykazywał się prezydent Carter. Jeszcze w 1977 roku oświadczał na łamach „St Louis Globe – Democrat”, że „uchodźcy palestyńscy, którzy cierpieli przez tyle lat, powinni mieć ojczyznę”, a w sierpniu 1979 roku mówił już z kolei: „Jestem przeciwnikiem utworzenia odrębnego państwa palestyńskiego(…)”. Ta niekonsekwencja była mu też wypominana przy okazji stosunków ze Związkiem Radzieckim, m.in. przez prof. Longina Pastusiaka, który w swojej książce „Prezydenci” (Tom.3) pisał: „Administracja Cartera targana była wewnętrznymi sprzecznościami i różnicami zdań odnośnie polityki USA wobec ZSRR. Zbigniew Brzezinski, Cyrus Vance, Harold Brown – reprezentowali różne poglądy na kwestię polityki amerykańskiej wobec Związku Radzieckiego. Sam Carter w krótkim odstępie czasu potrafił wygłosić dwa różne przemówienia na temat stosunków amerykańsko-radzieckich: raz pojednawcze i realistyczne, innym razem jastrzębowate i zimnowojenne”.
Pozostając jeszcze przy cieniach prezydentury Jimmy’ego Cartera nie można zapominać o Iranie. Upadek sojusznika Stanów Zjednoczonych szacha Mohamada Rezy Pahlawiego i zastąpienie go przez ajatollaha Chomeiniego wywróciła relacje irańsko-amerykańskie do góry nogami. Amerykanie stracili istotnego partnera, ucierpiała też na tym amerykańska gospodarka i tamtejszy przemysł zbrojeniowy, a CIA zostało zmuszone do zlikwidowania swoich ośrodków wywiadowczych na terenie Iranu. To wszystko wymierzyło bardzo poważne ciosy w Stany Zjednoczone, ale czymś, co w sposób szczególny uderzyło w samego prezydenta i jego wizerunek, było porwanie przez Irańczyków amerykańskich pracowników ambasady USA w Teheranie. Przez ponad 440 dni Amerykanie nie potrafili odbić swoich obywateli z rąk porywaczy. Fiaskiem zakończyła się m.in. operacja odbicia zakładników przez jednostkę Delta Force w kwietniu 1980 roku (Operacja Orli Szpon (org. Operation Eagle Claw). Symptomatyczne w całej sprawie jest też to, że formalne rozwiązanie problemu miało miejsce już po zakończeniu prezydentury przez Jimmy’ego Cartera – doszło do niego 20 stycznia 1981, czyli w dnu zaprzysiężenia 40. Prezydenta USA – Ronalda Reagana.
Blaski, a nie tylko cienie
Po przedstawieniu wybranych trudności w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych za czasów prezydentury Jimmy’ego Cartera przejdźmy do jego zasług. Administracja tego prezydenta – pomimo wspomnianych błędów – potrafiła skutecznie uderzyć w Związek Radziecki. Robiła to m.in. poprzez wzmocnienie relacji z państwami czy grupami, które stanowią zagrożenie dla Kremla. Mowa tu chociażby o Chinach (nawiązanie relacji dyplomatycznych w randze ambasad) czy o pomaganiu mudżahedinom (m.in. dostawy broni) walczącym przeciwko afgańskiemu reżimowi wspieranemu przez ZSRR.
Uderzenie w Związek Radziecki zachodziło również za pośrednictwem zwiększenia wydatków na zbrojenia. Od 1978 Stany Zjednoczone rządzone przez Cartera sukcesywnie powiększały swój budżet wojskowy. Warto w tym miejscu zauważyć, że we wspomnianym roku budżet ten wynosił 105,2 miliarda dolarów, a już pod koniec prezydentury 39. prezydenta było to blisko 160 miliardów. Co istotne, administracja Demokraty kładła również nacisk na to, aby te wydatki były zwiększane w gronie sojuszników. Inicjatywa Cartera przedstawiona w maju 1977 roku zakładała wzrost wydatków na zbrojenia w państwach NATO do 3 proc. PKB. Jak więc widzimy, problem odpowiedniego angażowania w Sojusz Północnoatlantycki jest dyskutowany nie tylko w ostatnich latach. Pozostając przy kwestii NATO nie sposób nie wspomnieć o jeszcze jednej bardzo istotnej decyzji podjętej przez prezydenta Cartera. To między innymi dzięki jego inicjatywie w grudniu 1979 roku podczas sesji Rady Północnoatlantyckiej w Brukseli podjęto decyzję o wyposażeniu wybranych państw Europy Zachodniej w blisko 600 rakiet typu Pershing oraz Tomahawk. W tym miejscu warto zaznaczyć, że m.in. powyższa decyzja została pozytywnie oceniona przez początkowo krytycznie podchodzącego do Cartera Reagana. W 1985 Republikanin pochwalił poprzednika za „doskonałe wyczucie czasu, (który) modernizując i wzmacniając siły zbrojne kraju jeszcze bardziej zwiększył presję ekonomiczną i dyplomatyczną na Sowietów”.
Czytaj też
Osłabienie militarne Moskwy to niejedyne osiągnięcie prezydenta Cartera. W artykule na stronie First Post. czytamy z kolei o działaniach skutkujących uderzeniami w radziecką gospodarkę. To Carter w 1980 roku optował za nałożeniem embarga na sprzedaż amerykańskiego zboża do ZSRR. To jego decyzje wpłynęły też na bojkot przez amerykańskich (ale także chińskich, niemieckich, kanadyjskich czy japońskich) sportowców Igrzysk Olimpijskich w Moskwie w tym samym roku (Carter nałożył też embargo na amerykańską technologię potrzebną do zorganizowania wspomnianych igrzysk).
Na koniec być może niepopularna opinia, ale warta zaznaczenia. Prezydentowi Carterowi możemy zawdzięczać też umieszczanie etyki i moralności w politycznym dyskursie i poszczególnych decyzjach. Jego podejście nazywane przez niektórych „doktryną Cartera”, uzależniające stosunek USA do innego kraju na podstawie respektowania przez niego praw człowieka jest tego przykładem. Mówiąc o Carterze warto też zauważyć, że był jednym z nielicznych prezydentów, który nie wciągnął swojego narodu w żadną wojnę.
WIDEO: Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104