- Wiadomości
- Wywiady
Ppłk Korowaj: Przeciwnik jest daleko z przodu, a my drepczemy w miejscu
„Nie przygotowaliśmy Sił Zbrojnych RP, aparatu kontrwywiadowczego i wszystkich elementów, które uruchomiłyby procesy związane z przeciwdziałaniem takim czy innym działaniom na granicy. Teraz gasimy pożary” – mówi w rozmowie z Defence24.pl ppłk rez. Maciej Korowaj.

Autor. Straż Graniczna (@Straz_Graniczna)/X
Szereg zdarzeń związanych z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej każe stawiać pytania o rozwiązania systemowe, które mogłyby zapobiec obecnym problemom. Gdzie należy upatrywać największych zaniedbań i błędów? Co konkretnie można dziś zrobić, aby poprawić komfort służby żołnierzy oraz funkcjonariuszy Straży Granicznej? O tym rozmawialiśmy z ppłk rez. Maciejem Korowajem, analitykiem wschodniej wojskowości.
Dekret Łukaszenki
W rozmowie z Defence24.pl ppłk Korowaj stwierdził, że ostatnie wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej są konsekwencją tego, co zostało zrobione na początku 2023 roku, kiedy to Aleksandr Łukaszenka wydał dekret 344, a Rosja i Białoruś dokonały konsolidacji systemów wywiadowczych (KGB, GRU, Komitet Pogranicza, SWR). Był to moment stworzenia podstawy prawnej do przygotowania operacji dywersyjnych i wywiadowczych na terenie Europy Środkowej.
„Teraz mamy skutki działań w postaci presji migracyjnej, działań grup dywersyjnych i wywiadowczych. To wszystko można powiązać w cały proces wspólnoty wywiadowczej. Wiemy, kto i co zrobił, jak było to sterowane i jakie uwarunkowania prawne były przygotowane” – stwierdził analityk, zwracając uwagę na jeszcze jedną bardzo istotną kwestię.
„Dlaczego wiedząc o takich rzeczach – a mówiły o tym otwarte źródła – nie przygotowaliśmy się do tego należycie? Dlaczego nie zrobiliśmy analizy ryzyka, jakie może wystąpić? Nie przygotowaliśmy Sił Zbrojnych RP, aparatu kontrwywiadowczego i wszystkich elementów, które uruchomiłyby procesy związane z przeciwdziałaniem takim czy innym działaniom. Teraz gasimy pożary” – stwierdził nasz rozmówca, dostrzegając też problem w niewystarczających uprawnieniach Straży Granicznej.
Zobacz też
„Straż Graniczna nie ma swojego wywiadu, nie ma informacji dotyczących tego, co dzieje się po drugiej stronie granicy. SG miała swój płytki wywiad ponad dwie dekady temu, ale zrezygnowała z tego i w tym momencie jest to zwykła służba policyjna, mająca wydziały operacyjne zwalczające przestępczość graniczną” – kontynuował, wskazując na dysproporcję w stosunku do uprawnień podobnej służby po stronie białoruskiej, która posiada całą strukturę (od działań strategicznych, operacyjnych i taktycznych) i funkcjonuje we wspólnocie wywiadowczej, posiadając świadomość operacyjną dotyczącą tego, jak realizować konkretne działania w stosunku do polskich służb.
„Komitet Pograniczny oprócz własnych struktur wywiadowczych (m.in. specjalnych wydziałów wywiadu osobowego, elektronicznego i cyber) ma także jednostkę OSAM, która zajmuje się operacjami fizycznymi, werbunkiem, działaniami kinetycznymi, a także szkoleniem ludzi, którzy mają przekraczać granicę i atakować naszych strażników” – dodał.
„Oni szybko reagują na nasze zmiany, maja pełną wiedzę dotyczącą tego, gdzie uderzyć, w jakie jednostki i gdzie jest najsłabsze ogniwo. Tam dokonują największych szkód, a to później wykorzystują w ramach wojny informacyjnej. Z kolei my nie mamy żadnej reakcji. Jestem reaktywni, nie wiemy, co tam się dzieje, nie wiemy, co mogą szykować, bo nie mamy tam żadnych zasobów operacyjnych, które by nam taką wiedzę przekazywały” – kontynuował.
Co poprawić?
W związku z tym powstaje pytanie o to, co z działaniami proaktywnymi z naszej strony. Dlaczego nie możemy informować o tym, co może się zadziać ze strony Białorusi czy Rosji na naszej granicy? Według Macieja Korowaja wynika to m.in. z tego, że nie ma centralnego przekazu idącego ze strony polskich władz, wychodzącego poza mówienie tylko o tym, że „możemy spodziewać się prowokacji”. „Straży Granicznej brakuje konkretów i informowania, że obserwujemy zagrożenie, definiujemy je i wskazujemy, jakie metody przeciwnik będzie stosował wobec nas, jeśli chodzi o kwestie walki informacyjnej” – zauważył.
Na koniec pozostaje kwestia zmian prawnych, które wpłynęłyby na poprawę sytuacji polskich żołnierzy na granicy. Zdaniem płk Korowaja projekt prezydenckiej ustawy ma pewne mechanizmy, które upraszczają i dają spójność dowodzenia.
Zobacz też
„Ustawa prezydencka wprowadza odpowiednie role, które są wspólne dla całej operacji i jej dowódcy, który jest wyznaczony przez Ministra Obrony Narodowej (…) Ta ustawa daje też możliwość wprowadzenia Polskiego Kontyngentu Wojskowego zagranicą, pozwalającego na prowadzenie operacji specjalnych zasobami wojskowymi i wywiadowczymi na kierunku przeciwnika” – powiedział nasz rozmówca.
„Jest to duże wyzwanie, na którego realizację potrzeba pół dekady. Chodzi w nim o to, żeby dać stronie przeciwnej informację, że my też będziemy podejmować działania ofensywne i proaktywne” – podsumował.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]