Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości
  • Ważne

Polska szuka „pozarynkowych” pieniędzy na uzbrojenie [KOMENTARZ]

Minister Finansów Magdalena Rzeczkowska powiedziała, że rząd będzie preferował „pozarynkowe” finansowanie dla wydatków obronnych – pisze Business Insider. Zasygnalizowała też, że to finansowanie ma być pozyskiwane we współpracy z rządowymi bankami rozwoju. Polska stoi przed wyzwaniem finansowania bezprecedensowych wydatków obronnych.

Haubica samobieżna K9A1 w czasie przeładunku.
Haubica samobieżna K9A1 w czasie przeładunku.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

W wywiadzie dla serwisu Business Insider Magdalena Rzeczkowska mówiła o planach budżetu państwa na 2023 rok. Podkreśliła, że nowe wydatki, które pojawią się w przyszłym roku w dużej mierze będą finansowane z innych źródeł, niż tylko z budżetu państwa.

Jednym z zadań państwa, które będą objęte takim finansowaniem będą właśnie wydatki na obronę narodową, które od 2023 roku będą znacząco rosnąć.

Reklama

Warto tutaj przypomnieć, że polskie wydatki obronne są znacząco zwiększane. W 2022 roku budżet resortu obrony opiewał na 2,2 proc. PKB bieżącego roku, czyli około 58 mld zł. W przyszłym roku ma to być 97 mld zł, co stanowi około 3 proc. PKB szacowanego na przyszły rok. Faktyczne wydatki obronne będą jednak jeszcze większe.

Obok kwoty 3 proc. PKB ujętej w budżecie państwa będą bowiem również realizowane wydatki w ramach uchwalonego ustawą o obronie Ojczyzny Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, który zastąpił Fundusz Modernizacji SZ. Szacuje się, że ten instrument może zapewnić w przyszłym roku finansowanie na kwotę 30-40 mld zł, czyli równowartość nawet ponad 1 proc. PKB.

Reklama

Zobacz też

Reklama

We wspomnianym wywiadzie minister Rzeczkowska podkreśliła, że „pozarynkowe" finansowanie ma pochodzić głównie z umów z państwami, z którymi będą zawierane kontrakty na zakup sprzętu. W grę mogą wchodzić mechanizmy kredytowe wypracowywane z rządowymi bankami rozwoju, a emisja obligacji traktowana jest jako „ostateczność".

Wypowiedzi szefowej resortu finansów są o tyle interesujące, że pokazują sposób, w jaki rząd chce finansować skokowo zwiększane wydatki na obronę narodową. Skala wzrostu jest bezprecedensowa. Wcześniej rzadko zdarzało się, by udział wydatków w PKB przekroczył 2 proc., nigdy nie przekroczył 2,5 proc., a obecnie będzie oscylował w okolicach 4 proc. PKB lub więcej. Oznacza to duże zaangażowanie finansowe państwa, także realizowane za pośrednictwem Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. Realna wartość tego zaangażowania będzie w dużej mierze zależeć od tego, ile Polska zapłaci za obsługę zadłużenia związanego z modernizacją armii. Na to z kolei wpływ może mieć na przykład sytuacja i pozycja Polski na rynkach finansowych.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Deklaracja minister Rzeczkowskiej oznacza, że Polska może chcieć „podzielić się" kosztami i ryzykiem z państwami, od których kupuje uzbrojenie. Takie finansowanie może być korzystniej oprocentowane i łatwiejsze do rozłożenia w czasie od tego pozyskiwanego na rynku, bo tak z reguły działają banki rozwoju. Państwo będące siedzibą producenta może też przychylniej patrzeć na kredytowanie inwestycji w modernizację armii należącej do strategicznego partnera tym bardziej, że wydawane środki trafią w dużej części do przemysłu - i gospodarki - tego państwa.

Przypomnijmy, że na rzecz Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych BGK może bowiem nie tylko emitować obligacje, ale też zaciągać kredyty i pożyczki. I to, na jakich warunkach państwa eksportujące uzbrojenie będą chciały ich udzielić, może przesądzać o warunkach finansowania (czy podpisywania umów). Biorąc pod uwagę główne kierunki pozyskiwania sprzętu zza granicy można postawić tezę że tymi dwoma państwami będą Republika Korei i Stany Zjednoczone.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Dla porządku dodajmy, że w bieżącym roku tylko z Republiką Korei zawarto umowy wykonawcze na ponad 12 mld dolarów (wyrzutnie K239 Chunmoo – 3,55 mld USD, czołgi K2 „gap filler" – 3,43 mld USD, haubice K9A1 – 2,4 mld USD, samoloty FA-50/FA-50PL – 3 mld USD). Inna duża „eksportowa" umowa, tym razem z USA, to czołgi M1A2 Abrams SEPv3 za 4,74 mld USD. To absolutny rekord, jeśli chodzi o kontraktowanie sprzętu, ale... plany na 2023 rok są dużo większe. „W kolejce" są też czołgi M1A1SA z gigantycznym pakietem amunicji, druga faza programu Wisła, która będzie kosztować co najmniej kilkanaście miliardów dolarów, śmigłowce Apache (również ponad 10 mld USD, jeśli będzie zrealizowany pełen zakres), kontrakt na wyrzutnie HIMARS, ale i umowy z Republiką Korei na aż 820 czołgów K2PL i 460 haubic K9PL.

Wszystko to oznacza, że – w wypadku spełnienia założeń MON co do kontraktowania uzbrojenia – w 2023 roku tylko w USA i przemyśle koreańskim (współpracującym z polskim w ramach konsorcjów w drugim etapie realizacji umów wykonawczych, na przykład jeśli chodzi o K2PL) mogą zostać zawarte umowy opiewające na znacznie ponad 50 mld USD. I to bardzo ostrożny szacunek.

Reklama

Oznacza to, że skala wyzwań nie tylko dla systemu pozyskiwania uzbrojenia, ale i dla systemu finansowego państwa jest ogromna. Nie dziwi więc poszukiwanie instrumentów, pozwalających rozłożyć koszty pozyskiwanego sprzętu w czasie we współpracy z państwami-producentami.

Ich stosowanie nie jest zupełną nowością dla Polski, bo były już wykorzystywane przy zakupie myśliwca F-16. Wtedy ponad połowa wartości programu samolotu wielozadaniowego (1,83 mld USD z całej kwoty 3,25 mld USD) została sfinansowana w ramach tzw. voucherów B, które ostatecznie spłacono w 2015 roku, a więc 7 lat po dostawie ostatniego Jastrzębia. Obecnie jednak skala finansowania, jakiego będzie potrzebować Polska, jest większa o rząd wielkości (ponad dziesięciokrotnie), choć z drugiej strony nasz kraj jest na dużo wyższym poziomie rozwoju gospodarczego, niż w czasie gdy kupowano F-16.

Reklama

Zobacz też

Reklama

To, jaki ostatecznie kształt przyjmie program rozbudowy Sił Zbrojnych RP, będzie zależeć od wielu czynników, w tym także finansowania oraz możliwości utrzymania tego finansowania przez gospodarkę państwa. W tym kontekście można odczytywać też wypowiedzi premiera Morawieckiego, wskazujące na konieczność porozumienia z instytucjami Unii Europejskiej w sprawie Krajowego Planu Odbudowy właśnie po to, by wzmocnić wiarygodność kredytową Polski. Miałoby to co najmniej ułatwić realizację programu modernizacyjnego Sił Zbrojnych RP, a być może nawet pozwolić na sfinansowanie części zakupów uzbrojenia z niskooprocentowanych pożyczek w KPO.

W obecnej sytuacji można by sobie życzyć, by program rozbudowy zdolności Wojska Polskiego był zbilansowany zarówno z potrzebami, jak i z możliwościami państwa, demograficznymi i finansowymi, bo każdy kredyt trzeba kiedyś spłacić. Kolejna kwestia to zapewnienie udziału przemysłu obronnego, co w perspektywie 30-40 letniego cyklu życia sprzętu ma istotne znaczenie dla utrzymywania jego realnej przydatności do działań na polu walki.

Reklama

Nie ma jednak wątpliwości, że w obecnej sytuacji politycznej Polska potrzebuje zdecydowanych działań w celu wzmocnienia potencjału obronnego, także drogą dużych i realizowanych w krótkim czasie zakupów uzbrojenia w celu przygotowania do działania w niezwykle trudnym otoczeniu bezpieczeństwa i nadrobienia zaniedbań w zasadzie wszystkich rządów po 1989 roku. Współpraca z państwami-producentami uzbrojenia w zakresie finansowania z pewnością może w tym pomóc.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama