Reklama

Siły zbrojne

Kolejny MiG-29 utracony. Czy dolecimy do Harpii? [OPINIA]

Fot. J.Sabak, Defence24.pl
Fot. J.Sabak, Defence24.pl

Trzeci już samolot MiG-29 został utracony w katastrofie przez Siły Powietrzne RP w przeciągu ostatnich 14 miesięcy. Jeden z tych wypadków zakończył się śmiercią pilota, i chociaż dotąd oficjalnie nie ogłoszono przyczyn żadnego z tych zdarzeń, to nieoficjalnie wiadomo, że MiGi po prostu „się sypią”. Otwarte pozostaje pytanie – jak rozwiązać tą sytuację? Co prawda MON przypomina, że minister Mariusz Błaszczak ogłosił priorytetem zakup następcy MiGów-29 i Su-22, a nawet powołał pełnomocnika ds. programu Harpia, to jednak problemów wynikłych z wieloletnich zaniedbań nie da się rozwiązać w ten sposób.

MiGi-29, słynne „smokery”, to po F-16 najbardziej rozpoznawalne polskie samolot bojowe. Ryk silników i charakterystyczne smugi dymu, którym zawdzięczają swój przydomek, dotąd kojarzyły się z efektownymi akrobacjami polskich pilotów. Dziś coraz częstsze skojarzenie, również za granicą, to słup dymu po kolejnej katastrofie. Czarna seria wypadków nękających MiGi-29 to w ostatnich kilkunastu miesiącach trzy rozbite samoloty, śmierć pilota, oraz awaria instalacji tlenowej, która doprowadziła do hospitalizacji polskiego lotnika.

Po katastrofach trzech maszyn w służbie pozostaje 28 samolotów MiG-29. Do polskiego lotnictwa wojskowego pierwsze z nich trafiły w 1989 roku, tak więc 2019 rok zamyka trzecią dekadę ich służby. Dziewięć spośród polskich MiGów-29 to samoloty pozyskane z Niemiec, wyeksploatowane w dużo większym stopniu niż inne maszyny. Z pozostałych 19 samolotów, 15 przeszło w WZL nr 2 modernizację do wersji określanej jako MiG-29M, która dostosowała je do współdziałania w ramach sił NATO.

Kryzys wieku ponad średniego?

Lawina zdarzeń nęka obecnie samoloty, które służą w polskim lotnictwie od 30 lat i dotąd były uważane za bardzo bezpieczne. Być może to właśnie wiek i zużycie maszyn stają się jednak przyczyną lawinowo rosnącej liczby wypadków. MiGi-29 nie były przewidziane na tak długą eksploatację, a poza tym od wielu lat Polska nie może pozyskiwać części zamiennych od rosyjskiego producenta. Do remontów wykorzystuje się więc komponenty z rynku wtórnego lub od pośredników. Część z nich wytwarzana jest też przez krajowe zakłady, które nigdy nie zostały do tego uprawnione przez producenta z Rosji.

image
Fot. J.Sabak 

Polska jest jednym z trzech krajów NATO, które nadal eksploatują samoloty MiG-29 i posiada największą ich liczbę. Pozostałe dwa to Bułgaria i Słowacja, które jednak planują w najbliższych latach zastąpić je myśliwcami F-16 Block 70.

Słowacja 11 lipca 2018 r., w pierwszym dniu szczytu NATO, ogłosiła decyzję o zakupie 14 fabrycznie nowych samolotów Lockheed Martin F-16 Block 70. Bułgaria po wielu latach politycznych konfliktów i próbach serwisowania MiGów-29 na zmianę w Rosji, w Polsce i znów w Rosji doprowadziła do sytuacji, w której przestrzeni powietrznej tego kraju bronią rotacyjne samoloty NATO w ramach misji Air Policing. Jest jednak światełko w tunelu ponieważ 21 grudnia 2018 roku bułgarskie ministerstwo obrony ogłosiło, że w rozpoczętym w październiku ub.r. postępowaniu komisja analizująca cztery złożone oferty rekomenduje pozyskanie 8 samolotów F-16 Block 70 w ramach kontraktu międzyrządowego z USA.

Harpia lekiem na całe zło?

Również Polska od wielu lat rozważa pozyskanie samolotów, które zastąpiłyby 28 pozostałych nam jeszcze myśliwców MiG-29 i 18 szturmowych Su-22. Problem polega na tym, że rozważania te, podobnie jak w przypadku okrętów podwodnych czy śmigłowców uderzeniowych, nie doprowadziły dotąd do rozwiązania problemu. Analizy potrzeb i możliwości trwają bowiem w Polsce w latami i rzadko doprowadzają do kompleksowego rozwiązania. Częściej kończą się rozwiązaniami tymczasowymi i nie podnoszącymi realnych możliwości bojowych Sił Zbrojnych RP. Taką prowizorką było np. wydłużenie służby Su-22 o kolejnych 10 lat w 2014 roku czyli na rok przed ich planowanym wycofaniem. Zgodnie z ówczesnym planem, aktualnym jeszcze na początku ubiegłego roku, wybór następcy MiGów-29 i Su-22 miał się więc rozpocząć  dopiero w 2022 roku.

Chcemy zakupić 32 samoloty wielozadaniowe 5. generacji. Oczekuję, zarówno od szefa Sztabu Generalnego jak i od szefa Inspektoratu Uzbrojenia, natychmiastowych działań, aby zrealizować to priorytetowe zadanie – ogłosił jednak minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak 28 lutego 2019 roku, podczas prezentacji zarysu Planu Modernizacji Technicznej na lata 2017-2026. Był to jeden z nielicznych konkretów podczas tej uroczystości, a przy tym wzbudzający niemałe kontrowersje.

image
Jeszcze przez wiele lat F-16 i MiG-29 będą strzegły polskiego nieba. Fot. J.Sabak

Po pierwsze – deklaracja pozyskania samolotów 5. generacji zamyka de facto dostępne opcje wyłącznie do jednej oferty amerykańskich myśliwców Lockheed Martin F-35 Lightening II, wykluczając proponowane Polsce samoloty generacji 4+. Po drugie – liczba 32 maszyn odpowiada dwóm eskadrom samolotów Harpia, które mają zastąpić dwie eskadry MiGów-29 i jedną eskadrę Su-22, czyli łącznie 46 samolotów. Oznacza to nie tylko mniejszą liczbę maszyn, ale prawdopodobnie również likwidację jednej z baz w których obecnie stacjonują samoloty poradzieckie. Trzecią kwestią jest koszt tej operacji, gdyż F-35 nie tylko jest znacznie droższy w zakupie, ale również w utrzymaniu od obecnie posiadanych przez Siły Powietrzne F-16 Jastrząb. Decyzja jednak zapadła… a nawet więcej bo w komunikacie, który pojawił się krótko po katastrofie MiGa-29 w rejonie Stoczka, MON poinformował:

Program HARPIA ma spełnić dwa podstawowe cele – zwiększenie zdolności Sił Zbrojnych oraz zapewnienie bezpieczeństwa Polsce i naszym pilotom.  Szef MON już podczas ubiegłotygodniowej odprawy poinformował, że oczekuje zarówno od szefa Sztabu Generalnego, jak również od szefa Inspektoratu Uzbrojenia podjęcia natychmiastowych działań, aby zrealizować to zadanie. […]
Minister obrony narodowej podjął także decyzję o powołaniu pełnomocnika do spraw pozyskania nowoczesnych myśliwców w ramach programu HARPIA, który zostanie zaprezentowany opinii publicznej już wkrótce. Zadaniem pełnomocnika będzie jak najszybsza realizacja programu i wprowadzenie na wyposażenie Sił Zbrojnych nowych samolotów.  

Deklaracja jest więc jednoznaczna, ale nie precyzuje szczegółów całego zawiłego przedsięwzięcia. Jak bardzo powołanie pełnomocnika nie przekłada się na realne efekty dobrze pokazuje kwestia Agencji Uzbrojenia – instytucji, którą zapowiedział PiS wraz ze zmianą warty w MON. W marcu 2018, a wiec rok temu, powołano w Ministerstwie Obrony Narodowej pełnomocnika ds. utworzenia Agencji Uzbrojenia. Stosowny dokument podpisany przez ministra zobowiązuje wszystkie osoby zajmujące kierownicze stanowiska w MON oraz szefów komórek i jednostek organizacyjnych resortu do udzielania pełnomocnikowi niezbędnej pomocy do właściwej realizacji jego zadań. Jak dotąd brak jest jednak informacji o jakichkolwiek postępach w tej sprawie. Obawiam się więc, że z pełnomocnikiem ds. pozyskania nowoczesnych myśliwców w ramach programu HARPIA nie będzie lepiej.

Fot. USAF
Fot. USAF

Pełnomocnictwa nie zapewnią bezpiecznej eksploatacji wiekowych samolotów. Do tego potrzebne są realne i szybkie działania. Co prawda minister obrony Mariusz Błaszczak w wypowiedzi dla Wiadomości TVP poinformował, że rozpoczęto już negocjacje na temat zakupu samolotów 5. generacji to jednak nawet jeśli zostały one zainicjowane w dniu ogłoszenia decyzji, to proces negocjacji w programach Homar czy Wisła pokazuje jak bardzo czasochłonne są to rozmowy. 

Jeśli udałoby się szybko uzgodnić warunki umowy, to na samo uzyskanie zezwolenia na sprzedaż do Polski samolotów F-35 trzeba poczekać co najmniej kilka miesięcy. A to dopiero początek drogi, która od zawarcia umowy do dostawy samolotów może zająć 3 do 5 lat a zważywszy na liczbę zamówień i tempo dostaw być może nawet dłużej. Wystarczy przypomnieć, że dla zamówienia z listopada 2018 roku termin dostaw mija z końcem 2023 roku. Do tego należy dodać możliwości budżetowe MON, które obecnie ograniczają bardzo istotnie wydatki na program Wisła i zakup systemu HIMARS. Realnie rzecz ujmując, trudno będzie znaleźć na program Harpia jakiekolwiek środki wcześniej niż w 2021 roku, co i tak byłoby wersją bardzo optymistyczną.

Warto przypomnieć, że mówimy tu o niebagatelnych sumach. Sam płatowiec F-35 to wg. bardzo optymistycznych szacunków ponad 80 mln dolarów, czyli niemal 300 mln zł. Do tego należy dodać koszty utworzenia niezbędnej infrastruktury i znaczne koszty eksploatacji, które obecnie trudne są do oszacowania. A potem wszystko to należy pomnożyć przez 32.

W okresie podwójnych wyborów 2019 roku nie ma co liczyć na jakiekolwiek rezerwy celowe, chociaż moim zdaniem program Harpia powinien doczekać się takiego wsparcia. Trudno też spodziewać się, aby parlament znalazł czas i był w stanie uchwalić jakieś specjalne ustawy, które podobnie jak w przypadku zakupu samolotów F-16 Jastrząb, regulowałyby całość na poziomie wyższym niż MON, zapewniając stabilne środki na ten cel.

Jeśli więc nawet Harpia gwałtownie przyśpiesza pod naciskiem widocznych potrzeb, to czeka nas w tej sprawie nie sprint, a maraton. Proces, złożony, długotrwały i kosztowny. Dobrze, aby MON, a jeszcze lepiej cały rząd, dobrze rozłożył na niego siły. Inaczej grozi nam kosztowna klapa, która odciśnie swoje piętno nie na następnej kadencji parlamentu, czy najbliższej dekadzie, ale wpłynie na najbliższe 30-40 lat polskiego lotnictwa bojowego, zważywszy czas eksploatacji sprzętu tego typu. 

Jak bezpieczne dolecieć do Harpii

W zaistniałej sytuacji otwarta kwestią pozostaje to, jak zabezpieczyć możliwości operacyjne sił powietrznych do czasu wprowadzenia nowych maszyn wielozadaniowych Harpia na miejsce mocno już zużytych MiGów-29. Nasilenie się zdarzeń z udziałem tych maszyn wskazuje na jakieś niepokojące nieprawidłowości które pojawiły się w ostatnim czasie. Skoro dotykają one kolejne samoloty w krótkim okresie, to przynajmniej część tych incydentów, jak wskazuje logika, powinno mieć wspólne źródło.

image
Fot. j.Sabak 

Oczywiście często używanym argumentem jest wiek myśliwców. Przekroczył on już jakiś czas temu planowany czas eksploatacji tych maszyn, który miał wynosić nie więcej niż 20-25 lat, zależnie od intensywności nalotu. Warto przypomnieć, że samoloty Su-22 wprawdzie są starsze i technologicznie reprezentujące poziom około dekadę wcześniejszy niż MiG-29, to nie dotknęła ich podobna epidemia incydentów lotniczych. Są to przy tym samoloty, którym resurs wydłużono po 2014 roku o kolejną dekadę. Miedzy sposobem eksploatacji obu tych konstrukcji musi więc tkwić jakaś istotna różnica, która wpływa na ten osobliwy rozkład wypadków i zdarzeń lotniczych.

Warto, aby MiGi-29, które zapisały w historii sił powietrznych bardzo dobrą kartę, nie zamknęły jej smutnym ciągiem katastrof. Samoloty które przez lata strzegły nie tylko polskiego nieba, ale również brały udział w misjach sojuszniczych np. nad krajami bałtyckimi. Maszyny, które tak wdzięcznie prezentują się na niebie, zasługują na lepszy i bezpieczniejszy koniec służby. Czy tego chcemy, czy nie, zostało im jeszcze kilka lat na straży polskiego nieba. Dobrze, aby były to lata bezpieczne.

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (95)

  1. Heniek

    Przez wiele lat migi 29,lataly bezpiecznie aż nagłe gdy Amerykanie nie mają co zrobić z f35 których sprzedaż do Turcji zablokowali polskie migi zaczęły się nagle rozbijać. Trzeba było rozbić parę migow żeby uzasadnić wydanie gigantycznych pieniędzy na f 35,,bez żadnego offsetu i po zawyżonej cenie . Naród zapłaci Za to polscy politycy którzy podejmą decyzję o zakupie w nagrodę po skończonej kadencji poleca na dobrze płatne wykłady do amerykańskich uniwersytetow. Tak to się robi w krajach trzeciego świata takich jak polska.

  2. ION

    Najpierw dokupic F16 w trybie nagłym a potem spokojnie rozmawiac i ewentualnie dokupywac Harpie lub inne. Na F16 czeka gotowa infrastruktura i przeszkoleni ludzie. A w międzyczasie F35 potanieją jak okaze sie ze wcale nie są takie niewidzialne. Warto tez moze poczytać komentarze na tym formu...

  3. Łukasz

    Samoloty są nam niepotrzebne. Jak słusznie ktoś zauważył to przypomina rozbudowę marynarki w latach 30tych. Co i dokąd mamy przenosić tymi Herculesami w przypadku konfliktu: honkery nad Wisłę ze Zgorzelca? Sądzicie, że ktoś kto uważa, że ma możliwości techniczne by wygrać konflikt z Polską pozwoli na jakikolwiek tego typu przelot? Czy ktokolwiek widział jak zabezpieczone są bazy polskie bazy lotnicze? Ktokolwiek sądzi, że te F16, XPpierdu i inne żelastwo dostanie szansę na start? Ktoś bardzo dobrze zauważył, że należy zacząć od stworzenia strategii obronnej. Moim zdaniem takiej, która nie pozwoli agresorowi na zniszczenie w pierwszym uderzeniu i na skutek działań dywersyjnych sił, które uważamy za główne. Jestem laikiem i się nie znam. Jeśli ktoś wskaże błędy w powyższym rozumowaniu to poproszę. Będę wdzięczny.

  4. Koba

    Przy tak istniejącym rozbudowanym i planowanym jeszcze większym socjalu - mają znaleźć się środki na samoloty V generacji? Matematycznie niemożliwe. Chyba że dziura budżetowa ulegnie znacznemu powiększeniu, czego ani sobie, ani współobywatelom nie życzę.

    1. Racjonalista

      Prawda

  5. Spr.

    "Nasilenie się zdarzeń z udziałem tych maszyn wskazuje na jakieś niepokojące nieprawidłowości które pojawiły się w ostatnim czasie. Skoro dotykają one kolejne samoloty w krótkim okresie, to przynajmniej część tych incydentów, jak wskazuje logika, powinno mieć wspólne źródło." - no właśnie , a może przyczyna tkwi w szkoleniu i błędach pilotów? Bo niby dlaczego samoloty latają, a do tej pory nie ma wyników badań Komisji żadnego z tych przypadków.

  6. JaneK

    Wydaje mi się że nie stać nas na "czekanie" na samoloty 5 generacji do np. 2025 roku. O tego typu samolocie można pomyśleć w dłuższej perspektywie czasowej a teraz trzeba pomyśleć o jak najszybszej wymianie suczek i migów na samoloty generacji 4 lub 4+ aby faktycznie wzmocnić potencjał obronny w powietrzu.

  7. BUBA

    "Kto odpowie na pytanie o przyczyny nagłych awarii dwóch silników jednocześnie?" - gwałtowny brak dopływu paliwa do silników w wszystkich prawdopodobnie 3 wypadkach i w efekcie wyłączenie hydrauliki sterującej samolotem. Tylko nie wiadomo co go spowodowało oficjalnie bo PKBWL i minister Błaszczak ukrywają sprawę.......................................................................................................................................................... Awarii silników nie było bo silniki się wyłączyły. WZL-4 to fachowcy i nie partolą roboty. jak by spartolili to wysiadł by jeden a samolot siadł by na drugim....................................................................................................... ....................................................................................................................................................................................... W naszym kraju zginął prezydent, a do dziś nie ma wskazanych winnych w Polsce. Z kolei minister Klich nie ma sobie nic do zarzucenia...taki kraj.

  8. Generał W.

    Nie zaczynajmy budowy domu od dymu z komina. P. Szeremietiew słusznie wskazuje, że punktem wyjścia powinna być zaktualizowania strategia obronna kraju. To ona powinna wyznaczyć priorytety. Być może ładowanie ciężkich pieniędzy w nowe samoloty jest bezcelowe, bo pierwsze uderzenia rakietowe zniszczą całą infrastrukturę lotniskową (a 5. generacja ma tu duże wymagania). Przypomnijcie sobie koniec lat 30-tych: ogromna kasa wydana przez Polskę na oceaniczne niszczyciele i okręty podwodne, które w ogóle nie wzięły udziału w działaniach obronnych. Może najpierw unowocześnić obronę p-lot., a może wojska lądowe? Może warto zastanowić się nad fetyszem cywilnej kontroli nad wojskiem, który w ciągu 30 lat doprowadził nasze siły zbrojne do zapaści? Może sejmowa komisja obrony powinna przestać być makietą, zawsze posłuszna partii rządzącej? Dużo pytań, mało czasu...

  9. Owiewka

    Zastanawiam się, czy minister wie, jakimi cechami wyróżnia się myśliwiec V generacji od wcześniejszych generacji. Otóż, najsamprzód, jest to zmniejszona wykrywalność wielospektralna (w związku z tym brak podwieszeń zewnętrznych). Po drugie - napęd umożliwiający długotrwały lot naddźwiękowy bez użycia dopalacza. Wreszcie, wielofunkcyjny radar dużego zasięgu i zdolność do pracy w sieci. To tylko najważniejsze wyróżniki. Cechy te pociągają za sobą poważne negatywy: kilkadziesiąt godzin obsługiwania technicznego na każdą godzinę lotu, ograniczony zasięg i długotrwałość lotu, ograniczony ładunek uzbrojenia, czy małą tolerancję na uszkodzenia, wysoki koszt pozyskania i eksploatacji. Pojawia się też pytanie dręczące po nocach strategów: co lepsze - więcej prostszego i tańszego sprzętu, czy też mniej wyrafinowanego i droższego? Co lepej sprawdzi się na przyszłym polu walki, bo V generacji nie wypróbowano jeszcze w warunkach bojowych, jak poradziłaby sobie bez panowania w powietrzu? Bez wodki i szklanej kuli nie razbieriosz... Jednej i prostej odpowiedzi nie ma

  10. Gort

    Kto odpiwie na pytanie o przyczyny nagłych awarii dwóch silników jednocześnie? Przecież po to są dwa by na jednym wrócić z misji bojowej. Czy nasza komisja po wypadku w Kałuszynie nie doszła do ustaleń, czy normalnie boją się publikować?

  11. Pięsur

    To się da zrobić, tylko trzeba zwiększyć dochody fiskusa i zmniejszyć wydatki na cele społeczne, żeby wygospodarować pieniądze na modernizację sprzętu. Należałoby powrócić do 46-godzinnego dnia pracy i zlikwidować kilka świąt państwowych, wprowadzić odpłatność za wizyty u lekarza i podnieść podatki. Wtedy starczy na wojsko, ale pewnie wybuchnie wojna domowa. Pamiętajcie, że ostrzegałem...

  12. WED

    @okapoka....dokładnie, masz rację. MON ma kasy jak lodu, 185mld zatem w czym problem? spokojnie mogą dobrać te F16 i F35 plus te 5 nowiutkich Herculesów. Żaden problem. Jakby tak spojrzeć na naszą armię poważnie to tak naprawdę jakąś sensowną wartość bojową mają F16, Leopardy i mocno naciągając Rosomaki. Reszta tak naprawdę to złom do natychmiastowego zezłomowania. Czyli z 3 dywizji mamy jedną jako tako ukompletowaną a i tak są obrzary do natychmiastowej poprawy. Tak, naprawdę nasza armia nie istnieje a MON zamiast bawić się w polityczne gierki powinien zabrać się do porxządnej roboty bo w każdym wzorze uzbrojenia odstajemy od nowoczesnych armii na lata świetlne. Może tez by ktoś oświecił naszą kadrę dowódczą że mamy XXI wiek i o zwycięstwach nie decydują już milionowe armie zołnierzy z karabinami na sznurkach a nowoczesna technika wojskowa. Gdzie rozpoznanie, gdzie satelity? nasza armia jest ślepa, głucha i bezbronna.....nasze oddziały można bezkarnie ostrzeliwać z odległości 50km....i co z tym robi nasz MON? nic....TOTALNIE NIC. ZENADA.

  13. okapoka

    Powiedzmy sobie szczerze. Na niebie zostało jedynie 48 F16. Czyli jesteśmy bezbronni. Do tego doprowadziły lata beznadziei w MON. Należy się na cito minimalnie 32 F-16b70/72 za suki oraz 32 F 5gen za migi. Do tego z 5 herkulesów. Minimalnie co oznacza, ze optymalnie byłoby po 48 sztuk. Przy cenie nowego F16 150mln potrzeba 4,8mld przy cenie F35 ok 10mld. W złotówkach jakies 60mld pln. Kwoty kosmiczne. No ale MON chwali sie, ze ma 185mld PLn na modernizacje, wiec zostaje jeszcze 125mld. W czym wiec problem. Płacić i czekać na dostawy.

  14. Jacenty

    @Pograbek, F15X ma być tylko dla USAF i na razie to jest jest niezralizowana propozycja Boeinga.

  15. cito on

    To wszystko są działania Rosjan. Jeśli nie mogą bezpośrednio - to pośrednio wpędzają nas w kłopoty i koszty. Szybkie kupno "z półki" będzie drogie. Musi być. Bo Amerykanie nie przepuszczą takiego dealu. Wiedzą o tym Rosjanie ... no i mamy "przygotowanie do zakupu" w formie katastrof Migów29 latających na niefirmowych częściach zamiennych. Zakup planowany przez Polskę samolotów 5 generacji jest nieunikniony, ale szybki zakup "poza planem czasowo - finansowym" to już duży kłopot dla budżetu naszego kraju i wielu następnych budżetów. Robią nas w aksamitnych rękawiczkach sami mając Su57. Ciekawi mnie co na to (mimo wszystko) Amerykanie...? Postawią na zarobek czy da się coś urwać od sojusznika? Jeśli nie, to przyszła eksploatacja i obsługa (czytaj zwykłe podpięcie pod gniazdko serwisowe OBD by "wykasować błędy" :)))) ) nas sprowadzi do parteru. Nie wspominając o braku korzyści dla naszej zbrojeniówki. Oby tylko do parteru.

  16. BieS

    @marcinos, przeczytaj sobie z jaką prędkością wyrzucany jest człowiek w fotelu katapultowym, a potem przeczytaj jak takie przeciążenie wpływa na kręgosłup.

  17. ooo

    Ale tu i o czym gadać nie ma. Migi spadają, bo Polska nie ma normalnych stosunków z Rosją. Niestety, samolotu nie obchodzi jakie mamy stosunki z sąsiadami, tylko potrzebuje serwisu u producenta i oryginalnych części! Polski tzw. "przemysł" nie nadaje się do tak poważnych rzeczy jak serwis myśliwca - oni se mogą co najwyżej remontować T-72 (modernizacja tu już za dużo) - bo tzw. polski przemysł zbrojeniowy umie tylko stwarzać wesołe posady i produkować analizy!

  18. Mekenyk

    Powinniśmy dokupić kolejną partię F-16 blok 70 i zmodernizować te które teraz posiadamy takrze do tego standardu mamy gotową infrastrukturę i przeszkolonych pilotów a nie wymachiwać szabelką że kupimy F-35 za ponad 200 melonów baksów za sztukę bo tyle sobie Wuja Sam policzy

  19. BieS

    @Ciapuła, dawniej i dziś w NATO liczyła się jakość, a w UW ilość, dlatego samoloty made in USA są bardziej żywotne niż Su-22, czy MiG-29, którego resurs silników wynosi tylko 350 godzin, a opóźnienie elektroniczne konstrukcji sowieckich w stosunku do konstrukcji zachodnich należy ocenić na 2 generacje. Sami Rosjanie przyznawali się do opóźnień rzędu 12 lat w tej dziedzinie.

  20. BieS

    @samebufony, 20 letnie MiGi-23 MF były "nowe"? Nie ośmieszaj się. Resursy kalendarzowe producent określił na 17 lat i skoro tak określił, to trzeba się tego trzymać, a nie wymieniać śrubki, odmalowywać i latać wg "stanu technicznego". Su-22 M4 i MiG-29 latają "na słowo honoru" WZL2 i mechaników z Mińska, Malborka i Świdwina. Ze względów bezpieczeństwa na Sukach już od 2008 roku nie używa się "precyzyjnej" broni (Ch-25 i Ch-29 mają wyczerpane resursy), poza tym często gubiły cel w DTWA i NTWA. Ch-25 MP były dostrojone do radarów MIM-14 Nike Hercules i MIM-23 Hawk armii USA, więc w razie W możnaby nimi strzelać tylko do sojuszników. Szkoda mi naszych pilotów...

  21. Palmel

    To już 3 katastrofa za czasów pisu wcześniej jakoś nie dochodziło do nich, w Pakistanie stary ołówek MIG 21 zestrzelił Pakistańskiego pingwina F16 Dblock52+ - F22 i F35 przegrywają w walce nawet z Su 30, trzeba się dobrze zastanowić co kupić

  22. marcinos

    Niżej ktoś napisał o wpływie katapultowania na organizm... nie pytam o ten przypadek, i zdrowia życzę pilotowi, który na szczęście ocalał, ale czy na świecie piloci nie wracają do służby po katapultowaniu? Nie chcą, rezygnują, z uwagi na doświadczenie i obciążenie psychiczne, czy chodzi o trwałe uszkodzenie uszu czy o co? Pytam ogólnie, obojętnie czy na wschodzie czy zachodzie. Dziękuję.

  23. gan tzu

    do "Referendum" .... he he he genialny projekt strategu finansowy, samotny byczek zarabiający dwie średnie krajowe w stolicy mający własny apartament zapłaci 50 zł, a samotna matka kasjerka z marketu z prowincji (np. wdowa) z dwójką dzieci mieszkająca kątem u dziadków zapłaci 150zł, no genialne rozwiązanie, dać mu Nobla

  24. nikt ważny

    @OPEL Masz rację ale poziom nie tyle matematyki ale zwykłych rachunków woła o pomstę do nieba pośród ogółu. A moda jest na "wielkie misie co to otwierają oczy niedowiarkom". Prawie nikt nie zauważa że wszystkie akty i deklaracje sytuują doktrynę RP w kategoriach obronnych. A obrona to nie jest coś co da się ubrać w "wielkiego misia". Obrona to rozproszone setki a może tysiące środków obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej i rozproszone tysiące środków obrony przeciwpancernej. Obrona to szybki dostęp do broni (niekoniecznie posiadanie jej na własność) dla każdego kto zechce bronić swojego domu (a przez to kraju). Obrona to liczebna i sprawna Policja która broni zwykłej większości. Obrona to liczebne i sprawne wojska obronne. Obrona to liczone w tysiącach sprawne środki transportu. Obrona to liczone w setkach, może tysiącach, środki dozoru i rozpoznania. Wreszcie obrona to "szczelna" granica z weryfikacją tego co przez nią przepływa. Tego nie da się sprzedać ale jakieś "markowe" (bo amerykańskie czy inne) graty tudzież inny złom byle dało się dopisać do nazwy że jest "nowoczesny" albo "innowacyjny", taki złom da się sprzedać, zwłaszcza medialnie, a że przy obronie się ciężko o wziątki a przy złomie już łatwiej, to się lansuje modny złom. Owszem pewnego rodzaju lotnictwo jest wojsku potrzebne. Głównie jeśli chodzi o rozpoznanie, ale przy takiej głębi taktycznej i strategicznej można to załatwić dużo tańszym sprzętem niż zagraniczne wielgachne platformy do prania mózgów, robienia deali i wyrzucania miliardów w złoto. I co by się nie rozpisywać bo w detalach można w komentarzach innych znaleźć praktyczne pomysły, to ja się zgadzam z Tobą, ale jest jak jest a jak ktoś wierzy że jego głos w komentarzu zaważy na decyzji tych na górze to może warto do jakiegoś lekarza się udać. Ci na górze mają swoje priorytety i zwykle nie są one zbieżne z podstawowymi potrzebami ogółu zwanego na zmianę Suwerenem albo Narodem.

  25. Wiesiek

    @Wojciech, Za PiS przedłużanie życia Mi-2, Mi-14, Mi-24, T-72, jakieś jeszcze pytania ? Chodzi o to że za 10 mld rocznie środków na wojsko nikogo na świecie nie jest stać na posiadanie 100 tys. armii na przyzwoitym poziomie, sprzęt szybciej się wykrusza niż jest zamieniany na nowy. 60-70tys. żołnierzy, na tyle wystarczałoby kasy, a tak mamy wieczne pudrowanie trupa. Plan zakłada że w 2024r. na modernizację będzie 3-razy więcej pieniędzy w budżecie MON (30 mld zł), to jest śmiech przez łzy, na papierze można wszystko napisać nawet to że od przyszłego roku Polacy będą masowo latać na księżyc.

Reklama