Polityka obronna
Kaja Kallas szefową unijnej dyplomacji? Dobry wybór [KOMENTARZ]
Przez media przetacza się debata na temat rozdysponowania stanowisk w Unii Europejskiej. W kontekście pozycji wysokiego przedstawiciela Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa pada nazwisko obecnej premier Estonii.
Kaja Kallas objęła stanowisko premiera w styczniu 2021 roku. To też za jej rządów Estonia bardzo mocno wspierała i wspiera nadal walczącą z Rosją Ukrainę. Czy jej wybór na stanowisko szefowej unijnej dyplomacji byłoby dobry rozwiązaniem? Pod wieloma względami tak. Mowa tu nie tylko o samej kwestii jej retoryki względem Federacji Rosyjskiej, ale będzie ona wtedy też pierwszym politykiem na tym stanowisku, który wywodzi się z państw „nowej” Unii.
Głos Europy Środkowej i Wschodniej
Na temat jej wyboru na to stanowisko dyskusje toczą się już od pewnego czasu. Wcześniej pojawiały się też pogłoski o jej możliwym kandydowaniu na sekretarza generalnego NATO, choć wieści te bardzo szybko estońska polityk zdementowała. Niemniej wydaje się, że rozwiązanie w postaci unijnego przedstawiciela w zakresie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa będzie pozytywną decyzją. Po pierwsze mowa tu o szefowej rządu państwa, które bezpośrednio graniczy z Federacją Rosyjską, czuje jej zagrożenie i jednocześnie aktywnie działa na rzecz wzmocnienia swojego bezpieczeństwa. Ponadto od początku rosyjskiej napaści na Ukrainę Estonia aktywnie uczestniczy w udzielaniu wszelkiego wsparcia dla Kijowa.
Co równie ważne, na tym stanowisku byłaby ona pierwszym politykiem z państw Unii, które zostały włączone do wspólnoty po 1990 roku. Wcześniej urząd ten piastowali Jürgen Trumpf (Niemcy), Javier Solana (Hiszpania), Catherine Ashton (Wielka Brytania), Federica Mogherini (Włochy) i Josep Borrel (Hiszpania). To byłoby ważne również ze względu na możliwość lepszego artykułowania potrzeb w zakresie bezpieczeństwa na wschodzie Unii i jednocześnie na wschodniej flance NATO. Stąd też wysokie prawdopodobieństwo wyboru Kallas pośród państw naszego regionu.
Czytaj też
Również premier Donald Tusk odniósł się do tej kwestii. Jak powiedział szef polskiego rządu, Ursula von der Leyen jako przewodnicząca KE, premier Estonii Kaia Kallas na stanowisko szefa unijnej dyplomacji i były premier Portugalii Antonio Costa jako szef Rady Europejskiej „to są kandydaci, którzy na 90 procent obejmą stanowiska” i nikt tych kandydatur już nie kwestionuje.
Pojawiają się też w państwach unijnych pojedyncze głosy, że kandydatura Estonki może być gorzej odebrana przez państwa południa, które będą się obawiały przerzucenia akcentów UE na wschód. Jednocześnie zdają się one zapominać, że przez niemal cały okres istnienia tego stanowiska aż troje z pięciu polityków pochodziło właśnie z krajów południa - Hiszpanii i Włoch. Stąd też ten argument, raczej jest daleki od merytorycznego uzasadnienia.
Obronność i antyrosyjskość
Co ważne podkreślenia, to możliwość wywarcia wpływu bądź zachęcania pozostałych państw Unii Europejskiej do zwiększenia nakładów na sektor militarny i politykę obronną. Dla Estonii w ostatnim czasie był to jeden z priorytetów, co odnajduje potwierdzenie w liczbach. Oczywiście niekwestionowanym liderem w wydatkach na obronność jest Polska (4,12% PKB), ale na drugim miejscu znajduje się właśnie państwo estońskie z wynikiem 3,43% PKB. Estonia stara się również aktywnie uczestniczyć we wzmacnianiu sił innych partnerów oraz działa na rzecz polepszeni interoperacyjności z natowskimi sojusznikami.
Rzucającym się w oczy elementem polityki Estonii jest też nastawienie antyrosyjskie, które jest w pełni uzasadnione. Przez dziesięciolecia okupacji Rosjanie starali się wynarodowić Estonię i niszczyć jej dziedzictwo kulturowe, co jednak się nie powiodło. Co więcej, państwo to było też celem dużego rosyjskiego ataku hakerskiego w 2007 roku, za który najprawdopodobniej odpowiadała Federacja Rosyjska. W ostatnich latach zaostrzyła się także retoryk Kremla oraz groźby w kierunku państw bałtyckich, co jeszcze bardziej wpłynęło na nastawienie Estończyków względem Rosji.
Czytaj też
Sumując to wszystko, wydaje się, że na ten moment premier Kaja Kallas będzie adekwatną osobą na stanowisko szefa unijnej dyplomacji. Tyczy się to w szczególności optyki prezentowanej przez państwa Europy Środkowej i Wschodniej, które dzielą z Estonią doświadczenia, jak i obawy związane z neoimperialną polityką Rosji. Stąd też można się spodziewać, że kurs Unii Europejskiej względem Federacji Rosyjskiej może ulec zaostrzeniu, co może wpłynąć na śmielsze podejmowanie kolejnych kroków uderzających w stabilność państwa rosyjskiego. Mowa tu między innymi o nowych sankcjach, ściślejszym przestrzeganiu obecnych czy też większym wsparciu dla Ukrainy oraz inwestycjach we własne bezpieczeństwo.
Chyżwar
"Rusofobka" na takim stanowisku? Otóż jak najbardziej tak. Przynajmniej nie będzie wygadywała głupot, że "trzeba się dogadywać z rosją taką, jaką ona jest". A byli już tacy. którym to się zdarzało.
kapusta
@Chyżwar - wzpomnij jeszcze o wybitnych politykach, którzy po Gruzji i Smoleńsku mówili o "braciach Rosjanach" - zapewne przypadkiem o tym zapomniałeś
szczebelek
@kapusta Zapominasz, że to była odezwa do wszystkich ruskich w postaci listu, a druga strona podpisywała umowy z FSB o kablowaniu sojuszników z NATO, więc faktycznie znak równości się należy.
kapusta
@szczebelek - nie kłam, bo na żadne "kablowanie" nie ma żadnych dowodów i siłą rzeczy przez 8 lat żaden sąd nie potwierdził istnienia choćby cienia przesłanki że ta partyjnacka propaganda ma coś wspólnego z prawdą. A współpracę w temacie przerzutu wojsk i zaopatrzenia do Afganistanu zawarli z Rosją niemal wszyscy nasi sojusznicy. No ale dla ciebie jak prezes chce się bratać z Rosjanami po Gruzji i Smoleńsku to znaczy że jest mężem stanu, a jak rząd PO zawiera współpracę ws. Afganistanu przed tymi wydarzeniami, to są to oczywiście zdrajcy - od taka partyjna logika
DanielZakupowy
Jakie to ma znaczenie kto będzie komisarzem ds spraw zagranicznych skoro Unia nie ma jednolitej polityki zagranicznej i de facto nic nie może? Od kryzysu do kryzysu bez rozwiązania poprzedniego :)
Krzysztof33
UE to ekonomiczne zaplecze NATO, więc Rosja gra na osłabienie UE.
wojghan
A NATO to bojówka Rothschildów. Gdybyś nie wiedział jakie cele realizuje NATO.
Jan z Krakowa
Leyen ma poparcie kolejnego polskiego rządu na swoim stanowisku (poprzenio poparł ją przecież PIS). W nagrodę (?) za to poparcie już będą kary dla RP -- za deficyt budżetowy (nie wszystkie kraje z takim deficytem bywają karane przez Leyen). ponieważ ten deficyt wynika z naszych zbrojeń obronnych i pomocy Ukrainie, to jest to działanie antyeuropejskie i prorosyjskie ze strony Leyen. Ach te nasze wpływy w UE za obecnego rządu. Co do p. Kallas -- być może to najlepszy kandydat na to stanowisko, ale -- jak tu piszą komentatorzy -- takie stanowisko w UE, która nie jest państwem to uroszczenie, tj. przyswajanie sobie kompetencji których UE nie powinna mieć albo może nie ma.
DDR
Z jakiej racji jakaś międzynarodowa organizacja w ogóle ma mieć dyplomacje i uzurpować sobie prawo do bycia organizmem państwowym Równie dobrze ONZ może zaraz zacznie się uważać za rząd światowy i wybierać sobie ministrów
xdx
Procentowe oznaczenie wydatków to takie pudrowanie trupa - ważne ile kraj wydaje rzeczywiście na sily zbrojne bo ceny za sprzęt są wszędzie takie same , jedynie wydatki personalne stanowią różnice. Np przed wojną ukraina wydawała też ileś tam procent budżetu na uzbrojenie- tyle że w liczbach rzeczywistych było to jedynie parę milionów dolarów lol W tym samym czasie kasowano wszelkiego rodzaje wsparcia od Uni czy krajów zachodnich w miliardach dolarów np Niemcy od 2014 do 2022 udzielili 8mld euro bezzwrotnej pomocy ukrainie- czyli pieniądze których Kijów sam już nie musiał wydawać - czemu zaoszczędzonej kasy nie wydali na zbrojenie? Ukraina to sorry dziura bez dna jak i parę innych państw, bez jasnej polityki antykorupcyjnej niestety niewiele się zmieni.