Gen. Gromadziński: system dowodzenia musi być prosty

Autor. Marek Borawski, KPRP
System Kierowania i Dowodzenia Siłami Zbrojnymi to jeden z obszarów, w których prezydent powinien wypracowywać i wdrażać rozwiązania we współpracy z rządem. Dlaczego obecny system jest niewydolny i w jakim kierunku może być zmieniony? Na te i inne pytania odpowiada Gen. broni rez. Jarosław Gromadziński, prezes Academy24 i były dowódca Eurokorpusu oraz 18 Dywizji Zmechanizowanej.
Jakub Palowski: Jednym z zadań, jakie stoją przed prezydentem Karolem Nawrockim, jest zmiana Systemu Kierowania i Dowodzenia Siłami Zbrojnymi. Często mówi się, że ten obecny jest niewydolny i powinien zostać zmieniony. Jakie są wady obecnego SKiD i jak powinien wyglądać?
Gen. broni rez. Jarosław Gromadziński, prezes Academy24 i dowódca Eurokorpusu oraz 18 Dywizji Zmechanizowanej: W ramach obecnego systemu dowodzenia i kierowania Siłami Zbrojnymi mamy Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych i Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. Dowództwo Generalne ma podporządkowane wojska, ale nie prowadzi operacji. Z kolei Dowództwo Operacyjne odpowiada za prowadzenie operacji, ale w zasadzie nie ma własnych wojsk podporządkowanych na stałe.
Oznacza to, że w każdym wypadku, gdy chcemy włączyć wojska do prowadzonej operacji, do wykonywania zadań lub wyłączyć z niej, musi nastąpić zmiana ich podporządkowania, co wymaga postanowienia wyższych czynników decyzyjnych. To rozwiązanie jest zbyt zbiurokratyzowane i nie sprawdza się. Mieliśmy okazję przekonać się o tym podczas agresji poniżej progu wojny, jaka ma miejsce na granicy z Białorusią od 2021 roku. Każdorazowo trzeba zmieniać podporządkowanie jednostek, to skomplikowany proces.
Dodam, że w pierwotnej koncepcji obecnego Systemu Kierowania i Dowodzenia Szef Sztabu Generalnego nie miał żadnej władzy, był tylko czynnikiem doradczym na poziomie Ministerstwa Obrony Narodowej i Prezydenta. W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że na równi z wiceministrami odpowiadał za kierowanie określonymi departamentami w MON, choć poszczególne zarządy Sztabu Generalnego to odrębne jednostki. Obecnie Szef Sztabu Generalnego jest kandydatem na Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych i ma w podporządkowaniu Dowódcę Operacyjnego i Dowódcę Generalnego, a formalnie całe Siły Zbrojne RP, to nadal nie ma organu do dowodzenia Siłami Zbrojnymi.
Jak w takim razie powinien wyglądać System Kierowania i Dowodzenia Siłami Zbrojnymi, by zapewniał możliwość skutecznego działania?
Od lat jestem orędownikiem prostego podziału złożonego z dwóch elementów. Prostota ma to do siebie, że sprawdzi się w praktyce i będzie funkcjonować w trudnych warunkach. Jednym organem powinien być więc Sztab Generalny, z Szefem Sztabu Generalnego na poziomie ministra i prezydenta. Szef Sztabu Generalnego powinien być strategicznym doradcą prezydenta. Prezydent RP jest Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych i jego pierwszym doradcą wojskowym powinien być właśnie Szef Sztabu Generalnego.
W czasie pokoju, tak jak obecnie, Sztab Generalny powinien odpowiadać obok doradztwa za wsparcie i planowanie rozwoju Sił Zbrojnych, określanie kierunków itd. W czasie wojny Sztab Generalny rozdzielałby się na części przekazywane do Prezydenta RP i Ministra ON, a częściowo także do Premiera, wspierając proces kierowania obroną państwa.
Natomiast jeśli chodzi o dowodzenie, to powinniśmy mieć jedno Dowództwo Sił Połączonych, odpowiedzialne za przygotowanie i prowadzenie operacji. I temu dowództwu powinny być przez cały czas podporządkowane wszystkie jednostki Sił Zbrojnych RP, dowódca i jednostki, bez wyjątków. Dzięki temu Dowódca Sił Połączonych będzie dysponował takimi samymi strukturami w czasie pokoju i w czasie wojny.
Czytaj też
Dlaczego należałoby podzielić odpowiedzialność w taki sposób?
Przypominam, że zgodnie z Konstytucją RP Prezydent RP kieruje obroną państwa w czasie wojny, więc szef Sztabu Generalnego powinien być wojskowym doradcą prezydenta. Szef SG WP powinien więc być na poziomie polityczno-strategicznym i nie zajmować się dowodzeniem wojskami.
Prezydent zatwierdza Plan Użycia Sił Zbrojnych, opracowywany przez szefa Sztabu Generalnego, a dowódca sił połączonych, mający w swoim podporządkowaniu wszystkie wojska, realizuje te plany. Szef Sztabu Generalnego jest zatem na poziomie strategicznym, a Dowódca Sił Połączonych na poziomie operacyjnym. Dowódca Sił Połączonych byłby też kandydatem na Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych w czasie wojny.
Taki podział byłby podobny do tego, co mieliśmy w I Rzeczypospolitej w XVI i XVII wieku, gdzie był hetman koronny, doradzający królowi na poziomie strategicznym i przygotowujący plany wojny i hetman polny, prowadzący działania wojenne na podstawie planów strategicznych.
Czytaj też
A co z reagowaniem przez Siły Zbrojne w sytuacjach poniżej progu wojny?
Co prawda w związku z operacją na granicy wprowadzono pewne zmiany, ale one nadal nie są wystarczające. Mamy strukturalny problem, związany z ustawą o zarządzaniu kryzysowym i innymi przepisami. Mamy w regulacjach stan pokoju i stan wojny, ten drugi jest oczywiście związany z innym systemem dowodzenia. Decyzje o stanie wojny musi podjąć parlament. W czasie wojny wyznacza się Naczelnego Dowódcę SZ (wcześniej nie ma – jest tylko kandydat, natomiast Naczelny Dowódca SZ może być wyznaczony tylko w czasie wojny) i strefę działań wojennych, to skomplikowany proces.
Mamy ten problem, że oddziaływanie poniżej progu wojny jest permanentne, Polska jest krajem frontowym. Powinniśmy więc przyjąć regulacje, które upraszczają i liberalizują zasady użycia Sił Zbrojnych RP na terenie kraju. Chodzi o zdolności przeciwzaskoczeniowe. W czasie pokoju Wojsko Polskie ma ograniczone możliwości użycia siły, by przeciwdziałać aktom dywersji i innym zagrożeniom, nawet fizycznemu atakowi. Powinniśmy to uprościć, by szybko podejmować decyzje. Nie możemy za każdym razem prowadzić administracyjnych procesów, nawet z udziałem prezydenta, bo zagrożenia są bardzo dynamiczne.
Dziękuję za rozmowę.
GGG BBB
W całej tej koncepcji brakuje miejsca dla Ministra Obrony Narodowej (jakie relacji i podległości względem Szefa Sztabu i Dowódcy Sił Połączonych) a także nie poruszono kwestii cywilnej kontroli nad wojskiem.
szczebelek
Dla pana generała cywilna kontrola stała się końcem jego kariery... Też bym nie poruszał tego tematu.
Suchar
Cywilnej kontroli powiadasz? A Prezydent to kto to jest, wojskowy? Łapmy się tak dalej za swoje własne ręce
"Pułkownik" Michał
W tej koncepcji nie ma mowy o MON, ponieważ ta koncepcja dotyczy problemu dowodzenia siłami zbrojnymi i jego przejrzystości. MON nie dowodził, nie dowodzi i nie ma dowodzić siłami zbrojnymi, ponieważ nie ma takich kompetencji. MON sprawuje cywilną kontrolę nad wojskiem. Tylko tyle i aż tyle.
"Pułkownik" Michał
System dowodzenia musi być prosty... Kurde! Ależ odkrycie! Przecież "jedność dowodzenia" jest jedną z zasad sztuki wojennej! Tylu mamy generałów a wylądowaliśmy w miejscu, gdzie odkrywają koło na nowo! :(
Prezes Polski
Choćby na przykładzie tych propozycji widać jak nonsensowny jest nasz system polityczny. Prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, ale armia podlega....MON, czyli rządowi. Dopisano więc jakieś uprawnienia prezydentowi, żeby miał się czym bawić. Konstytucja jest do zmiany. Musimy mieć albo system prezydencki, albo typowo parlamentarny, z prezydentem mającym funkcje ceremonialne. Obecny układ, kiedy dwa ośrodki władzy nad armią, wydzierają sobie tę władzę, a jest to tym bardziej możliwe, że są to dwa wrogie obozy polityczne, ten układ jest dysfunkcjonalny. Nie do wiary, że mamy taki chaos w systemie podejmowania decyzji nie tylko na poziomie strategicznym, ale i taktycznym.