Reklama

Polityka obronna

Gen. Andrzejczak: Postzimnowojenny środek ciężkości w Europie przesunął się z Berlina do Warszawy

Polski F-16
Autor. NATO Air Command/Twitter

Amerykanie mają świadomość, że my jako NATO nie możemy przegrać wojny na Ukrainie, bo będzie to miało wielkie konsekwencje globalne - powiedział w środę szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmund Andrzejczak po rozmowie z najwyższym rangą amerykańskim dowódcą gen. Markiem Milleyem. Dodał też, że postzimnowojenny środek ciężkości w Europie „przesunął się z Berlina do Warszawy”.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

"Amerykanie mają pełną świadomość, że my jako NATO nie możemy tej wojny przegrać, że to będzie miało implikacje regionalne i będzie miało wpływ na sytuację globalną" - powiedział Andrzejczak po spotkaniu w Pentagonie. Jak przekazał, rozmawiał ze swoim amerykańskim odpowiednikiem na temat średnio- i długoterminowych perspektyw wojennych.

Pytany przez PAP, czego możemy się spodziewać w kolejnych miesiącach wojny, stwierdził, że ważne dla przebiegu konfliktu będą czynniki pozamilitarne.

Reklama

"To co najbardziej istotne, to prosiłbym, by tę wojnę widzieć w bardzo szerokiej perspektywie. Wojna - to nie jest sprawą tylko wojskową. Jak mówił Clausewitz, jest to w czystej formie polityka. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie o ekonomię, o system finansowy, o aspekty społeczny. Więc tu musimy utrzymać zdolność Ukrainy do prowadzenia działań bojowych" - powiedział generał.

Czytaj też

Dodał, że kluczowe będzie też dalsze pozbawienie Rosjan dopływów pieniędzy poprzez sankcje.

Ocenił też, że działania Polski w sprawie konfliktu są odpowiedzialne i powszechnie chwalone.

"Myślę, że chyba nie ma już najmniejszych wątpliwości, że środek ciężkości, ten postzimnowojenny, przesunął się z Berlina do Warszawy" - powiedział wojskowy.

Szef Sztabu Generalnego przekazał, że rozmowa z przewodniczącym Kolegium Połączonych Szefów Sztabów dotyczyła również koordynacji dostaw sprzętu na Ukrainę, a także zwiększania produkcji sprzętu wojskowego i amunicji przez państwa Zachodu. Andrzejczak stwierdził, że Polska chce "inspirować" swoich sojuszników, by zwiększać produkcję m.in. amunicji, zarówno precyzyjnej, jak i zwykłej, artyleryjskiej i czołgowej.

Generał Andrzejczak w superlatywach wyrażał się o zakupie systemów HIMARS przez Polskę.

"To była naprawdę bardzo dobra wiadomość dla wszystkich żołnierzy, czekaliśmy na nią. Ona będzie miała szereg konsekwencji, na początku politycznych, potem ekonomicznych (...) Dziś nikt nie ma wątpliwości, nie ma nikogo rozsądnego, który nie wie, co to HIMARS. To absolutny game changer, system który powoduje, że Ukraińcy mogą razić cele na dużej odległości" - powiedział generał podczas spotkania z polskimi dziennikarzami w Waszyngtonie.

Czytaj też

Jak dodał, Polsce zależy na jak najszybszej polonizacji tych systemów, zaś polskie podejście do tych zakupów - kupienie zarówno całych zestawów, jak i modułów wyrzutni, które będą montowane na polskich wozach - jest chwalone przez USA.

"Sami Amerykanie mówią, że nasze podejście do zakupów takich zdolności operacyjnych, skala tych zakupów jest absolutnym przykładem dla innych państw" - zaznaczył.

Wyjaśnił też, że tak duża liczba kupowanych przez Polskę systemów ma na celu odstraszenie Rosji przed atakiem.

"Jeżeli zobaczymy na skalę mobilizacji rosyjskiej i skalę tego zaangażowania, to myślę że żaden rozsądny Polak zapytany na ulicy, czy chciałby mieć Buczę w Białymstoku, Łomży czy w Rzeszowie, powie że na pewno nie" - powiedział dowódca.

Czytaj też

"Więc chodzi o budowanie tego potencjału odstraszania, który ma być mierzalny, ma być klarowny dla Rosjan: że „nie" oznacza „nie". Ta liczba jest i na naszą miarę finansową - bo takie zapewnienia tu otrzymaliśmy - i na miarę państwa, który jest liderem w regionie" - dodał. Porównał przy tym potrzeby i działania Polski w sprawie zbrojenia się do państw takich jak Tajwan, Japonia i Izrael.

Poza rozmową z gen. Milleyem, gen. Andrzejczak odbył w Waszyngtonie spotkania z przedstawicielami think-tanków, w tym m.in. Atlantic Council. Następnie odwiedzi akademię wojskową West Point w stanie Nowy Jork oraz spotka się z doradcą sekretarza generalnego ONZ ds. wojskowych, gen. Biramem Diopem.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze (3)

  1. rwd

    Nic się nie przesunęło, to są tylko pobożne życzenia. Wojna na Ukrainie kiedyś się skończy i wszystko wróci na swoje miejsce. Potencjał Polski wskazuje naszą pozycję w szeregu a to, że nam Amerykanie kadzą przy okazji podpisywanych kontraktów jest chyba zrozumiałe. Żeby zaszły jakieś istotne i korzystne dla nas zmiany w relacjach z USA musiałoby dojść do potężnego trzęsienia ziemi na linii Ameryka - Niemcy ale nic takiego nie miało miejsca, a te drobne zgrzyty nie zachwieją tradycyjnej niemiecko-amerykańskiej wspólnoty interesów. Radzę wyzbyć się złudzeń, na straży ścisłych więzi między Berlinem i Waszyngtonem stoją potężne środowiska w obu krajach, polityczno-biznesowe sfery, które szybko zniszczą każdą naszą inicjatywę dla nich niewygodną. Wystarczy wspomnieć o German-American Foundation czy German Marshall Fund ale takich instytucji jest wiele i środowiska polityczne w USA muszą się z nimi liczyć i zabiegać o ich poparcie.

    1. hermanaryk

      Radzę wyzbyć się złudzeń, że istnieje jeszcze jakaś amerykańsko-niemiecka wspólnota interesów. Amerykanie już się tych złudzeń wyzbyli, choć długo to trwało.

    2. Allah|1435

      Ta architektura bezpieczeństwa, która funkcjonowała dotychczas - nie istnieje. Pozostałością i przypomnieniem po dawnych czasach są tylko - nadal istniejące w tym samym miejscu - granice państw.

  2. Endres

    Tylko jest jeden problem, skoro już się porównujemy do skali nasycenia nowoczesną bronią armii, do takich państw jak Tajwan, Izrael, czy Japonia, to warto też spojrzeć na możliwości budzetowe tych państw na naszym tle. Oni sobie mogą na taką armię pozwolić i ją utrzymywać, czy my tak możemy sobie pozwolić, alokować w zbrojnie aż tak dużą pulę pieniędzy, biorąc pod uwagę sytuację w Polsce, stan budzetu i potrzeby finansowania choćby służby zdrowia, i reszty instytucji, usług, które ma nam niby gwarantowac państwo? Co do samego "przesunięcia" wagi Wraszawy w stosunku do Berlina, czy Paryża, to byłbym bardzo ostrożny. Te kraje mają silną gospodarkę, mocny przemysł, i finanse, bankowość, na o wiele wyższym poziomie niż my. Mierz siły na zamiary.

    1. Key

      A gdzie ty widzisz problemy budżetowe? Budżet w ciągu 8 lat wzrósł z 300 mld do ponad 600 mld, rezerwy złota w 2014 r wynosiły 104 tony, w 2022 około 230 ton. Rezerwy walutowe w 2014 r wynosiły 75,9 mld€ (104,4 mld$), w 2022 156,7 mld€ (162,3 mld $). Zadłużenie względem PKB spada i wynosi 50,3%. Jeśli te dane są nieprawdą to cały system finansowy europy i świata to jedna fikcja. Patrząc na te dane można spostrzec, że wszystkie wskażniki wzrosły o ponad 100% w osiem lat. Z całym przekonaniem można powiedzieć, że w ciągu kolejnych lat będzie dalej wzrost a skala spłat za obecnie kupowany sprzęt będzie jakąś nie znaczącą kwotą w budżecie. Stać nas na te zakupy, nie stać nas na bycie słabym.

    2. DDR

      @Key No tak chleb drożeje ale czołgi tanieją

    3. Endres

      -Key- Ależ cały system finansowy, bankowy, to jeden wielki szwindel, do tego dołóż zalegalizowaną ruletkę, zwaną giełdą. Ja mówię, kompletnie nie jestem przeciwny wzmacnianiu potencjału naszej armii, to oczywista, powinna być maksymalnie mocna, silna, wyposażona. Tylko dobrze by było, gdyby choć część wyposażenia, sprzętu, pochodziła z naszej produkcji, na terenie RP, na co się nie zanosi, ba, uzależniamy się na całego od importu uzbrojenia. Za naprawdę grube pieniądze. A potrzeby w Polsce też są spore. Co do stałego wzrostu, to bym tego taki pewien nie był. Ba, można się spodziewać czegoś kompletnie odwrotnego.

  3. PPPM

    "Nie oznacza nie" i wszystko w temacie. Świetnie wypowiedziane przez gen. Andrzejczaka, dodaje sensu wysiłkowi obronnemu Polski.

Reklama