Geopolityka
Amerykanie jednak nie wpłyną na Morze Czarne
Stany Zjednoczone anulowały rozmieszczenie dwóch okrętów wojennych na Morzu Czarnym - poinformowały w środę tureckie źródła dyplomatyczne. Wcześniej rosyjska marynarka wojenna rozpoczęła ćwiczenia na Morzu Czarnym. Jak oświadczył w czwartek turecki minister spraw zagranicznych Mevlut Cavusoglu w wywiadzie dla stacji NTV - Turcja nie opowiada się po żadnej ze stron konfliktu między Rosją a Ukrainą.
Turcja z zadowoleniem przyjęła rezygnację USA z wysłania dwóch okrętów wojennych na Morze Czarne. Ankara uważa, że pomoże to złagodzić napięcia w stosunkach z Rosją w związku z konfliktem na Ukrainie – podaje agencja EFE. "Wczoraj zostaliśmy poinformowani o odwołaniu rejsu (dwóch okrętów wojennych), ale nota dyplomatyczna jeszcze do nas nie dotarła" - zakomunikował Cavusoglu.
Jak podaje EFE, turecka prasa zinterpretowała wysłanie okrętów jako wyraz poparcia dla Ukrainy w obliczu rosnących napięć z Rosją w regionie Donbasu. "Cieszymy się, że napięcie na Morzu Czarnym zelżało" – dodał szef tureckiej dyplomacji.
Czytaj też: Siedem lat temu zaczęła się wojna na Ukrainie
Ankara w zeszłym tygodniu poinformowała, że Waszyngton wyśle dwa okręty wojenne na Morze Czarne. Zapowiedziała to w notyfikacji przekazanej władzom w Ankarze ambasada USA w Turcji, nie podając jednak powodu wysłania tam jednostek, które miały wpłynąć na ten akwen 14 i 15 kwietnia przez cieśniny Dardanele i Bosfor. USA zrezygnowały jednak z wysłania okrętów i nie wyznaczyły nowego terminu.
"Według konwencji z Montreux jeśli amerykańskie okręty nie przepłyną przez cieśninę dzisiaj, nie będą mogły przepłynąć w ciągu najbliższych dwóch tygodni" – powiedział Cavusoglu, odnosząc się do międzynarodowego porozumienia regulującego ruch morski w tureckich cieśninach. Konwencja z 1936 roku zobowiązuje kraje nieleżące nad Morzem Czarnym do powiadomienia z 15-dniowym wyprzedzeniem o wysłaniu tam swoich okrętów wojennych.
Z drugiej strony trzeba pamiętać, że sama notyfikacja strony amerykańskiej wcale nie musiała oznaczać zamiaru wysłania okrętów, a jedynie uwzględnianie takiej możliwości. Wskazują na to komunikaty przekazywane ze strony USA, mówiące o rozważaniu (a nie o wysłaniu) niszczycieli. Reżim czasowy, jaki jest wymagany przez konwencję oznacza, że o planie wykonania takiego ruchu informować należy z uprzedzeniem.
Rząd turecki powtórzył ze swojej strony, że ma nadzieję, iż napięcia między Rosją a Ukrainą zostaną rozwiązane w ramach porozumienia z Mińska z 2015 roku. "Chcemy, aby Morze Czarne było morzem pokoju. Napięcia między Rosją i Ukrainą to zaciemniają. Mamy nadzieję, że problem ten zostanie rozwiązany w ramach procesu mińskiego" - dodał Cavusoglu.
Tymczasem w środę rosyjska marynarka wojenna rozpoczęła manewry na Morzu Czarnym, podczas których ćwiczono ostrzał celów nawodnych i powietrznych. "Amerykańskie okręty wojenne nie mają nic do roboty w pobliżu naszych wybrzeży" - powiedział wiceszef rosyjskiego MSZ Siergiej Riabkow. Oskarżył USA o działania "prowokacyjne w dosłownym sensie tego słowa" i o "granie na nerwach" Rosji.
W sobotę prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, po spotkaniu ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Wołodymyrem Zełenskim, wezwał do zakończenia "niepokojącego" rozwoju sytuacji w Donbasie na wschodzie Ukrainy i zapewnił, że Ankara jest gotowa udzielić wszelkiego niezbędnego wsparcia.
Prezydenci Turcji i Ukrainy wydali także wspólne oświadczenie, w którym wyrazili poparcie dla członkostwa Ukrainy w NATO. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow powiedział następnie, że Turcja i inne kraje nie powinny podsycać "wojowniczych nastrojów" na Ukrainie.
Czytaj też: Ławrow: nowa wojna w Donbasie zniszczy Ukrainę
W Donbasie, gdzie w lipcu 2020 roku weszło w życie zawieszenie broni, doszło do eskalacji konfliktu. Według strony ukraińskiej Rosja zwiększa liczebność swych wojsk przy granicy; wzrosła również przemoc na linii kontaktu, oddzielającej w Donbasie ukraińskich żołnierzy od wspieranych przez Rosję separatystów.
Rosja przerzuciła już do granic z Ukrainą i na zaanektowany Krym 16 batalionowych grup taktycznych - poinformował BBC Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy. BBC szacuje, że może być to ok. 11-14 tys. żołnierzy. Zarząd wywiadu twierdzi, że proces koncentracji rosyjskich sił ma trwać do końca kwietnia. Z informacji strony amerykańskiej wynika, że koncentracja wojsk jest największa od 2014 roku, jednak pomimo tego wielu komentatorów uważa, iż ma charakter demonstracyjny.
Konflikt zbrojny w Donbasie wybuchł po zwycięstwie prozachodniej rewolucji w Kijowie, która doprowadziła do obalenia na początku 2014 roku ówczesnego prorosyjskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. Po aneksji Krymu przeprowadzonej z dużym zaangażowaniem rosyjskich sił zbrojnych, w "kolejnym kroku" wspierani i dowodzeni przez Rosję rebelianci proklamowali w Donbasie dwie samozwańcze republiki - doniecką i ługańską. Na różnych etapach konfliktu w różnym stopniu w regionie były i pozostają zaangażowane siły zbrojne Federacji Rosyjskiej (w latach 2014-2015 rosyjskie batalionowe grupy bojowe brały bezpośredni udział w walkach).
PAP/Defence24.pl