Reklama
  • Wiadomości
  • Analiza
  • Polecane

5% PKB na obronę to za mało. Armia potrzebuje więcej pieniędzy

Polska planuje podniesienie wydatków na obronę do łącznie 5 proc. PKB. Jak jednak dowiaduje się nieoficjalnie Defence24.pl, z analiz prowadzonych przez MON i Sztab Generalny wynika, że to wciąż za mało, by spełnić zaplanowane potrzeby Sił Zbrojnych RP. Głównym powodem jest wzrost kosztów zakupów uzbrojenia, a także jego bieżącej obsługi.

Autor. M. Mróz

Polska jest uznawana w NATO za lidera pod kątem wydatków na obronę narodową, mierzonych wskaźnikiem udziału w PKB. W 2025 roku planuje się wydatkowanie 4,7 proc. PKB, w tym 124 mld zł z budżetu i około 62 mld zł (bez uwzględnienia środków przekazanych z resortu obrony), a wydatki na 2025 rok to łącznie 5 proc. PKB. Środki te mogą wydawać się astronomiczne, zważywszy na to, że do 2019 roku wskaźnik udziału zrealizowanych wydatków na obronę w zasadzie nie przekraczał 2,0 proc. PKB (z wyjątkiem 2015 roku, gdy realizowano opóźnione spłaty za myśliwce F-16), a nominalna kwota wydatków była niższa niż 50 mld złotych. Co więcej, w latach 2008-2013 wydawane środki bywały znacznie niższe niż zaplanowane w wysokości około 1,95 proc. PKB, bo wtedy tyle wymagała ustawa o modernizacji technicznej, przebudowie i finansowaniu Sił Zbrojnych. 

Reklama

Jak jednak dowiaduje się nieoficjalnie Defence24.pl, z analiz prowadzonych w MON i Sztabie Generalnym jednoznacznie wynika, że nawet fundusze w wysokości 5 proc. PKB są niewystarczające, by spełnić założenia dotyczące rozwoju Sił Zbrojnych.  

Co za tym idzie, jeśli mają być realizowane zapisy dotyczące wzmacniania zdolności Wojska Polskiego, wydatki na obronę będą musiały być znacząco większe, zarówno te z budżetu jak i Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych. 

Polska złożyła wniosek o 45 mld euro, czyli 190 mld zł, dofinansowania z europejskiego programu SAFE. Może to stanowić duże odciążenie dla budżetu MON, jednak nie rozwiązuje długofalowych problemów. Po pierwsze, aby można było skorzystać z tych pieniędzy (kierowanych w praktyce głównie na zakupy w polskim przemyśle, w mniejszej mierze w europejskim), niezbędna jest zgoda Komisji Europejskiej. Po drugie, SAFE to ze swojej natury krótkoterminowy instrument i będzie można wnioskować o płatności z niego do 2030 roku, a wydatki na zakupy uzbrojenia, szkolenie, a także utrzymanie i modernizację sprzętu, trzeba będzie ponosić także w latach następnych, te związane z cyklem życia i modernizacją sprzętu - nawet w większych proporcjach. O ile więc SAFE to potrzebny instrument, to nie zwalnia to z konieczności strukturalnego przygotowania dodatkowych środków dla Sił Zbrojnych RP. 

Zobacz też

Dlaczego funduszy zabraknie? Jest ku temu kilka powodów. Pierwszym jest wzrost kosztów uzbrojenia i jego komponentów. Załamanie łańcuchów dostaw najpierw w wyniku pandemii COVID-19, a następnie pełnoskalowej wojny na Ukrainie spowodowały drastyczną eskalację kosztów wytwarzania (i dostaw) zaawansowanego sprzętu wojskowego. Przykłady można mnożyć. Polska podpisuje właśnie kosztowną umowę na modernizację myśliwców F-16 do standardu F-16V, na którą nominalnie trzeba będzie wydać więcej, niż na zakup samolotów wraz z pierwszym pakietem uzbrojenia przed 21 laty.  

To oczywiście w jakiejś części efekt większego zaawansowania nowych rozwiązań i produkcji uzbrojenia w krótszych seriach, ale nie tylko. Widać wyraźnie, jaki skok miał miejsce między latami 2018-2019, a obecnymi czasami. Pozostańmy przy myśliwcach F-16. W 2019 roku Tajwan za 66 maszyn F-16V (podpisany kontrakt, wartość bez uzbrojenia) zapłacił około 8 mld dolarów. Nieco wcześniej Amerykanie oszacowali wartość kontraktu na 14 słowackich F-16, wraz z uzbrojeniem na maksymalnie 2,91 mld dolarów (a więc przeciętna cena jednego statku powietrznego wraz z pakietem mogła przekroczyć 200 mln USD), ale ostatecznie kontrakt podpisano za 1,8 mld dolarów, więc za jeden myśliwiec Słowacy zapłacili około 130 mln dolarów. Bułgaria za dwie partie F-16V z 2019 i 2022 roku zapłaciła po około 1,2-1,3 mld USD, przy czym obie transakcje notyfikowano na maksymalną kwotę 1,67 mld dolarów. Jeszcze pod koniec ubiegłej dekady „notyfikowana” cena F-16 (doliczając średni koszt uzbrojenia na 1 maszynę) to 200-210 mln dolarów, a wartość z podpisanej umowy – 125 do 150 mln. 

Reklama

Jak wygląda to dzisiaj? Jednym z ostatnich państw, jakie otrzymały zgodę na zakup F-16 są Filipiny. Co prawda transakcja obejmuje duży pakiet części zamiennych i uzbrojenia, co nie zmienia faktu, że dla 20 myśliwców maksymalna cena to ponad 5,5 mld dolarów, czyli przeciętna cena jednego myśliwca oszacowana została na ponad 275 mln.Nawet, jeśli uda się ją obniżyć w negocjacjach, i tak będzie znacznie wyższa od tej, którą płaciły Bułgaria czy Słowacja.

I nie jest to jednostkowy przypadek. Wzrost kosztów wielu typów uzbrojenia wyraźnie widać w statystykach, choćby w dokumentach Departamentu Obrony USA. Przykładem może być przebudowa czołgów do standardu M1A2 Abrams SEPv3, która jeszcze w roku fiskalnym 2021 kosztowała (uwzględniając też koszty stałe produkcji – koszt brutto) mniej niż 11,6 mln dolarów (w 2019 – 9 mln dolarów), a w roku fiskalnym 2026 to około 19,5 mln dolarów. Trzeba jednak zauważyć, że zmniejszyły się wolumeny produkcji, do około 30 czołgów w ostatnich latach, nieco zmieniły się też jej uwarunkowania. 

Zobacz też

Można by w tym miejscu zapytać, czy ów wzrost cen jest tylko cechą amerykańskiego przemysłu, korzystającego z powiązań z polityką, roli USA jako globalnego sojusznika? Wzrost kosztów dotyczy jednak także innych państw, w tym polskiego przemysłu. Przykładowo, koszt prototypu BWP Borsuk jeszcze w 2020 roku został oszacowany na 36 mln zł (wcześniej przypuszczalnie była to niższa kwota). W umowie, jaką zawarto w 2025 roku, przeciętny koszt jednego wozu wynosił jednak ponad 58 mln zł, a więc o ponad 60 proc. więcej niż szacowano, bo w ramach całego kontraktu zamówiono 111 Borsuków za około 6,5 mld zł. Z jeszcze większym wzrostem cen mieliśmy do czynienia przy okazji programu Miecznik, bo w 2021 roku podano koszt trzech fregat z wyposażeniem na kwotę 8 mld zł, a po podpisaniu aneksów w roku 2023 urósł on do aż 14,8 mld zł (czyli o około 85 proc.).  

Oczywiście część z tych kosztów dotyczy komponentów zza granicy, niemniej trzeba pamiętać, że tak czy owak zapłaci za nie budżet MON.Ponadto, rosną koszty pracy, infrastruktury czy energii oraz oddziaływania na środowisko w zakładach zbrojeniowych. Wreszcie, co nie mniej istotne, wzrost kosztów dotyczy także utrzymania sprzętu – części zamiennych, infrastruktury, remontów, a także paliwa czy wydatków osobowych.  

Często podawane proporcje 30 proc. na zakup i 70 proc. na cykl życia są krytykowane, jako nie odzwierciedlające kosztów życia nowoczesnego uzbrojenia, wymagającego modernizacji. Warto jednak zauważyć, że dotyczą one realnych cen uzbrojenia (z uwzględnieniem inflacji). Co za tym idzie, gdyby dziś porównywać kwotę, jaką Polska zapłaci za zakup F-16 do ich modernizacji, nie należałoby przyrównywać 3,25-3,5 mld dolarów, jakie faktycznie przeznaczono na pozyskanie tych myśliwców, a 6 mld – bo o tyle „urosła” wartość w cenach realnych. Tak czy owak, koszty utrzymania i modernizacji sprzętu będą dużo wyższe niż zakładano. 

Reklama

Tym bardziej, że ewolucja pola walki powoduje, iż pojawiają się nowe wyzwania, na które trzeba szukać odpowiedzi (i płacić za nią). Przykładowo, w 2022 roku mogło się wydawać, że aktywny system ochrony jest bardzo użytecznym, ale jednak dodatkiem do nowoczesnego czołgu, dziś to element niezbędny do skutecznego działania na polu walki. To samo dotyczy szeregu innych kwestii związanych z obroną przed zagrożeniem ze strony bezzałogowców, pozyskiwania samych bezzałogowców i budowy zdolności ich produkcji i rozwoju. Bo zakup nawet miliona dronów FPV po – przykładowo – tysiąc dolarów sztuka nic nie da, jeśli za tym nie pójdzie potencjał do rozwijania i modyfikowania tego rodzaju sprzętu, zaangażowanie personelu, infrastruktura itd. 

Kolejna kwestia to wydatki bieżące, w tym osobowe, związane ze szkoleniem. Te będą rosnąć, zwłaszcza przy formule, w której zdecydowana większość żołnierzy sił poza Wojskami Obrony Terytorialnej to żołnierze zawodowi. Ale nawet gdyby była pewna forma obowiązkowych szkoleń dla większej liczby młodzieży, musiałaby być znacznie dłuższa niż obecny miesiąc szkolenia podstawowego i wiązać się z wypłacaniem wynagrodzeń. Od kosztów osobowych, także rezerw, nie da się uciec, a to w jakim stopniu udaje się (lub nie) budować aktywną rezerwę, to temat na osobny artykuł. 

Zobacz też

Wzrost kosztów budowania zdolności obronnych, jaki został zauważony w analizach MON i Sztabu Generalnego wynika więc z wielu nakładających się na siebie czynników. Przyjęty wcześniej poziom 5 proc. PKB (z uwzględnieniem Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych), który miał pozwolić na jednoczesną skokową modernizację techniczną i rozbudowę liczebną okazuje się – jak wynika z informacji Defence24.pl niewystarczający do spełnienia planów rozwoju Wojska Polskiego. Powodami są skok skok cen uzbrojenia, jego komponentów, ale też większe niż szacowano wcześniej nakłady konieczne do budowy infrastruktury, utrzymania sprzętu i wyposażenia, wreszcie – szkoleniem i utrzymaniem personelu.

współpraca Jakub Palowski

Reklama
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama