Reklama

Jeden z policjantów biorących udział w misji, mł. asp. z Oddziału Prewencji w Krakowie Norbert Andraszak mówi, że funkcjonariusze patrolują odcinek o długości ok. 7 km. Służba zaczyna się albo od godz. 7 rano i trwa do 19, albo od godziny 19 i trwa do 7 rano.

"Najpierw jedziemy do miejscowej komendy, stamtąd bierzemy sprzęt, m.in. środki łączności, broń. Mamy też zawsze odprawę, tak by zapoznać się z tym, co wydarzyło się podczas wcześniejszej zmiany. W naszych patrolach zawsze jest też jeden policjant z Węgier, czasem też dodatkowo węgierski żołnierz" - mówi funkcjonariusz. W misji uczestniczą też polscy strażnicy graniczni - na zmianie, w danym rejonie, zazwyczaj jest sześciu polskich policjantów i sześciu polskich strażników.

Jak dodaje Andraszak, patrole są i piesze, i zmotoryzowane. Obszar jest dość trudny, teren grząski - funkcjonariusze korzystają więc m.in. z samochodów terenowych.

Jakie mają zadania? "Przede wszystkim zapobieganie nielegalnym próbom przekroczenia granicy (na tym odcinku znajduje się specjalny wysoki płot), chodzi m.in. o próby przecinania siatki. Jeśli dochodzi do takiej sytuacji, kierujemy imigrantów do przejścia w Röszke, gdzie w specjalnym punkcie utworzonym przez Węgrów mogą składać wnioski o status uchodźcy. Nie chcą jednak tego robić, bo wtedy nie będą mogli przedostać się dalej, np. do Niemiec" - zaznacza Andraszak.

Zgodnie z przepisami unijnymi osoba starająca się o status uchodźcy nie może przedostawać się do innego kraju członkowskiego - ci, którzy zostaną zatrzymani, są zawracani do państwa, w którym jako pierwszym składali wnioski.

Policjant przyznaje, że większość z tych, którzy chcą nielegalnie dostać się z Serbii na Węgry, to młodzi mężczyźni - w wieku od 15 do 25 lat. "Nasz rejon to jest główny szlak tranzytowy szlaku bałkańskiego, w trakcie nocy nieoświetlony. Stąd próby przekraczania tej granicy. Ostatnio w sektorze obok doszło do takiego zdarzenia, imigranci przecięli płot, część z nich dostała się Węgry, zostali jednak zatrzymani" - dodał Andraszak.

Podkreślił, że po stronie serbskiej widywane są też samochody przemytników - dostawcze auta, którymi próbuje się przemycać ludzi przez granicę. "Te auta są oczywiście monitorowane. Funkcjonariusze obserwują, czy uchodźcy się do nich zbliżają, czy wsiadają do nich" - dodaje policjant.

Polscy funkcjonariusze przed wyjazdem na Węgry przez cztery dni szkolili się w Ośrodku Szkoleń Specjalistycznych SG w Lubaniu. Sama grupa wybierana była spośród policjantów z prewencji z całej Polski. Brano pod uwagę m.in. udział w innych misjach, znajomość języka angielskiego. W tej sposób wybrano 25 funkcjonariuszy.

"Takim pierwszy wyzwaniem było zaaklimatyzowanie się i współpraca z policjantami z Węgier. Nastąpiło to dość szybko, bo mamy podobną naturę, osobowość. Zaskoczyło nas też to, w jaki sposób podeszli do nas mieszkańcy tych terenów. Pozdrawiali nas, cieszyli się, że przyjechaliśmy. Dawali do zrozumienia, że policjanci węgierscy mają tu dużo pracy" - dodaje polski policjant.

Polacy na co dzień, na ramieniu, noszą specjalne opaski misji. Znajdują się na nich oznaczenia V4 i flagi państw należących do grupy Wyszehradzkiej - węgierska, czeska, polska i słowacka.

Polscy policjanci na Węgrzech są od 17 września, ich misja ma zakończyć 29 października.

PAP - mini

 

Reklama
Reklama

Komentarze