Reklama

Geopolityka

Państwa bałtyckie przygotowują się na okupację

Fot. :n-srs Mikk Jürisson (mil.ee)
Fot. :n-srs Mikk Jürisson (mil.ee)

Państwa bałtyckie, równolegle z modernizacją konwencjonalnych sił zbrojnych, przygotowują społeczeństwo do reakcji w wypadku ewentualnej okupacji ich terytoriów. Członkowie Ligi Obrony Estonii przeprowadzili weekendowe szkolenia wojskowe, przygotowujące społeczeństwo do prowadzenia działań nieregularnych. Natomiast litewskie ministerstwo obrony narodowej przygotowało specjalne podręczniki poruszające tematy obrony państwa oraz praktyczne wskazówki dotyczące zachowań w sytuacjach kryzysowych.

W związku z kryzysem ukraińskim oraz naciskami Moskwy na państwa bałtyckie, od 2014 roku, licząca ponad 25 tys. członków (ochotników) Liga Obrony Estonii prowadzi dla swoich członków weekendowe kursy z prowadzenia działań obronnych i partyzanckich.

Jak pisze The New York Times czasie takich kursów, gier wojennych członkowie Defence League prowadzą wielokilometrowe marsze, ćwiczą umacnianie pozycji obronnych oraz prowadzenie działań w mieście oraz terenie lesistym. Oprócz ćwiczeń taktycznych i strzelań prowadzone są kursy z pierwszej pomocy, survivalu, działań SERE oraz wytwarzania materiałów wybuchowych.

Czytaj także: Łotewska "Strzała" z sojusznikami. 3 tys. żołnierzy na manewrach

Licząca 1,3 mln ludzi Estonia i posiadająca liczącą 6 tys. żołnierzy w czasie pokoju armię (dzięki funkcjonowaniu poboru ta liczba może zostać zwiększona w czasie wojny) nie może przeciwstawiać się agresorowi wyłącznie siłami konwencjonalnymi, a zajęcie co najmniej części terytorium kraju w wypadku inwazji przeważających sił jest bardzo poważnym zagrożeniem. Wobec tego wprowadzany jest plan powszechnej obrony, w postaci ochotniczych szkoleń wojskowych czy promocji powszechnego dostępu do broni palnej, jako środek odstraszający. Część członków Ligi Obrony posiada zakonspirowaną broń strzelecką typu wojskowego.

Jedno z takich ćwiczeń odbyło się w mieście Turi, leżącym w środkowej części Estonii. Przez cały weekend 16 zespołów złożonych z czterech osób (zarówno kobiet jak i mężczyzn) prowadziło działania w lokalnym terenie, m.in. uczono identyfikacji jednostek wojskowych (przyjaciel-wróg) i pojazdów opancerzonych oraz prowadzenia działań w okupowanym terenie.

Czytaj także: Estonia zaniepokojona Iskanderami w Kaliningradzie. "Kolejny krok w eskalacji napięć"

Warto zaznaczyć, iż władze Estonii zdecydowały o zwiększeniu wydatków obronnych w 2017 roku. Dzięki przeznaczeniu dodatkowych 28 mln euro udział wydatków obronnych w PKB przekroczy wymagany przez NATO próg 2% PKB i osiągnie poziom 2,17%, zbliżając się do wartości 2,2%.

Dzięki zwiększeniu budżetu, równolegle z propagowaniem powszechnej obrony estoński resort prowadzi działania w celu zwiększenia możliwości wojsk operacyjnych. Modernizacja estońskiej armii obejmuje między innymi zakupy bojowych wozów piechoty CV-9035NL z nadwyżek sił zbrojnych Holandii (dla jednego batalionu) czy ppk Javelin (co najmniej częściowo finansowane przez USA). Oprócz tego pozyskano pociski przeciwlotnicze bardzo krótkiego zasięgu Mistral M3 czy dodatkowe rakiety przeciwpancerne Milan (prawdopodobnie w wariancie z zaawansowaną, tandemową głowicą kumulacyjną). Estończycy planują też – w dalszej perspektywie – pozyskanie haubic samobieżnych 155 mm, zestawów przeciwlotniczych określanych jako „średniego zasięgu” (przypuszczalnie zbliżonych do polskich systemów Narew) czy czołgów podstawowych.

Czytaj także: Pierwsze bojowe wozy piechoty CV9035 z Holandii trafiły do Estonii

Powszechną obronę promuje również ministerstwo obrony narodowej Litwy, które po raz trzeci opublikowało podręcznik na temat oporu cywilnego. Podręczniki poruszają kwestię obrony przed ewentualną napaścią zbrojną, a także praktyczne wskazówki dotyczące zachowań w sytuacjach kryzysowych oraz czynnego oporu na terytorium zajętym przez agresora.

Podręcznik przedstawia ogólne zasady udziału w zbrojnej obronie państwa, w tym prowadzenie działań nieregularnych i partyzanckich. Poruszone są m.in. kwestie przetrwania podczas okupacji, pierwszej pomocy czy działań konspiracji biernej, czyli nie związanej z bezpośrednim użyciem broni. Autorzy podręcznika podkreślają, że zaproponowane rozwiązania, np. pierwsza pomoc czy elementy survivalu, mogą być przydatne nawet w czasie pokoju.

Podręcznik został opublikowany dzięki współpracy Litewskich Sił Zbrojnych i litewskiego Związku Strzeleckiego. Jak zapewniają autorzy nakład podręcznika wynosi 30 tys. sztuk, które mają trafić do jednostek National Defence Volunteer Force, czy też bibliotek publicznych, szkół i uczelni oraz do samorządów.

Czytaj także: System NASAMS dla Litwy za 100 mln euro

Litwa, podobnie jak rząd w Tallinie, przeznaczy znaczną część środków z Narodowego Budżetu Obronnego 2017 na zwiększenie zdolności bojowych i wsparcia bojowego przez Litewskie Siły Zbrojne. Pieniądze zostaną spożytkowane także na rozszerzenie zakresu ćwiczeń i treningów. Sam budżet zostanie zwiększony o ponad 25% i w 2018 osiągnąć 2% PKB (w 2013 mniej niż 1% PKB) Zakupy objęły przenośne wyrzutnie przeciwlotnicze Grom i PPK Javelin, ale też ciężką broń - transportery Boxer z wyrzutniami przeciwpancernymi Spike czy haubice samobieżne PzH 2000 (pierwsze zostały już dostarczone). Litwini podpisali też niedawno porozumienie w sprawie dostaw systemu przeciwlotniczego NASAMS.

Tak jak inne kraje regionu również Łotwa dąży do ustanowienia budżetu obronnego na poziomie 2 proc. PKB, co zgodne jest z ustaleniami krajów sojuszniczych NATO. Osiągnie to dopiero w 2018 roku, w 2017 roku nakłady zostaną zwiększone o 98 mln euro. 1,7 proc. PKB państwa zostanie przeznaczonych na wydatki zbrojeniowe.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (20)

  1. analizator

    Gdyby za miesiąc Rosja miała zaatakować, to art. 5 konstytucji nie będzie obowiązywał moim zdaniem. Rosja wjedzie bezpośrednio do Polski. Litwa, Łotwa i Estonia (łatwo je odciąć) w ogóle nie będą prowadziły żadnych działań wojennych, o czym Putin dobrze wie. Po pierwsze historia tego uczy, po drugie to za małe ludnościowo i słabo uzbrojone państwa. Każde z tych państw będzie myślało wyłącznie o bezpieczeństwie swojej ludności i całej infrastrukturze żeby ją Rosjanie nie zniszczyli. Czechy, Słowacja, Słowenia, Rumunia, Węgry, Grecja, Chorwacja, Serbia, Bośnia i Hercegowina, Albania, to taka sama historia współpracy z Niemcami, dbanie wyłącznie o bezpieczeństwo swojej ludności i infrastrukturę. Obecnie tak naprawdę też im bliżej do Rosji ze strachu. Granicząca Turcja będzie po stronie Rosji. Putin zagarnie Polskę i te kraje jak było kiedyś, ale nie będzie atakował Niemiec, bo Europę trzeba jakoś z nimi podzielić. Dania, Holandia, Belgia, Luksemburg, to pionki i będą bały się brać udział w jakiejkolwiek wojnie na terenie Europy. Francuzi będą trzymali z Niemcami. Zresztą oni dużo krzyczą, a mało robią. Widać to po ich wewnętrznej polityce - każdy dla siebie i byle do następnych wyborów. Anglicy i kraje leżące obok, to kraje wyspiarskie i same na swoich wysepkach nie mają potrzeby walczyć. Amerykanie z Kanadą zajmują kontynent bardzo odległy od Europy i zabiorą szybko wojska. Wojna atomowa, to ostateczność. Współczesna Polska, to nie ta sama co 1939 r. do 1945 r. Wtedy społeczeństwo było patriotyczne i wszyscy chcieli walczyć. Czasy nam się zmieniły. Jak patriotyzm, to można by szukać ewentualnie w PIS-ie. PO z PSL i Nowoczesną do wojaczki się nie nadają i wyjadą do Niemiec. Co wtedy będzie ? Takie będą realia. Nikt nie będzie dążył do wojny atomowej, bo wszystkie strony wiedzą, że w razie A, to kula ziemska się rozpadnie. Obecnie Putin już nie opuści Syrii, Turcji, Iranu i Egiptu., bo to mu da też częściowe panowanie nad tym terenem. USA na próżno będzie chciała odzyskać ten region. Zostanie tam tylko samotny Izrael wspierany przez USA.. Niestety Unia Europejska z Brukselą pod dowództwem Merkel nic nie znaczy. Tak wygląda ta część świata. Dalej to już nie ma o czym dyskutować.

    1. Pumba i Ryś

      Daj spokój, teraz walczy się w Astralu a nie na planie 3D !

  2. wopek

    a nasza kochana Straż Graniczna nic nie umie i bawi się w Policje, zamiast ją znowu zrobić formacją wojskowo-policyjną tak jak WOP był i w razie wojny przynajmniej by stawili opór wrogowi .a tak ci ludzie na granicy zginą bo nic nie umieją tylko stempel w paszportach dawać

    1. Konvi

      A masz jakieś konkretne dowody że SG nic nie umie? Coś poza słowami bez podania faktów.

    2. bart

      Proszę o konkrety, bo ja mam inną wiedzę.

  3. qq

    to estonia ma większą armię od polski w przeliczeniu na obywatela...dobre...

  4. Prometheus

    BRAVO ONI - BRAVO MY ;) "[...] Licząca 1,3 mln ludzi Estonia i posiadająca liczącą 6 tys. żołnierzy w czasie pokoju armię (...). Wobec tego wprowadzany jest plan powszechnej obrony, w postaci ochotniczych szkoleń wojskowych czy promocji powszechnego dostępu do broni palnej, jako środek odstraszający. Część członków Ligi Obrony posiada zakonspirowaną broń strzelecką typu wojskowego. [...]" W Polsce takie rozwiązanie - nierealne. Nadal mamy mentalnośc gdzie władza to władza a społeczeństwo to masa bezwolnych "baranów" (w rozumieniu władzy), który jest zagrożeniem dla tej władzy. Ktoś tutaj w Polsce nie przypomniał sobie albo robi to celowo, Polska i Polacy to wolny kraj i ludzie. Prawo do obrony siebie, najbliższych, ojczyzny to prawo przyrodzone i dostęp do broni jest prawem nie przywilejem.

  5. Afgan

    Obronna wojna partyzancka może i ma sens ale w przypadku takiego przeciwnika jak USA, dla którego pojęcie "humanitarne prowadzenie wojny" ma jakieś znaczenie. W przypadku takiego przeciwnika jak Rosja, która ma traktaty i konwencje głęboko w d****, prowadzenie wojny partyzanckiej to tylko narażanie cywilów na straty i przemoc ze strony okupanta. Nic nikogo nie nauczyło Powstanie Warszawskie, czy na przykład późniejsze wojny w Czeczenii? Zapomnieli wszyscy co robiła armia radziecka w Afganistanie (broń chemiczna, palenie wiosek razem z mieszkańcami, masowe egzekucje)? To chyba cena zbyt wysoka. Przekładając to na nasz grunt partyzantka OT nie uratuje cywilów na okupowanych terenach przed represjami. Pod rosyjską okupacją za nawet cień podejrzeń o współpracę z ruchem oporu będzie kula w łeb i nie ma co się nad tym rozczulać, tak po prostu będzie. W przypadku krajów graniczących z Rosją jedyną skuteczną metodą obrony jest stawianie konwencjonalnego oporu tak długo jak tylko się da i działanie w sferach propagandowych i dyplomatycznych, aby wymusić jak największe wsparcie ze strony sojuszników. Oddziaływanie medialne na społeczność międzynarodową też będzie bardzo wskazane. Jednocześnie należy zadawać wojskom najeźdźcy możliwie maksymalne straty, bo widok czarnych worków z "synami matki Rosji" w środku też wzbudzi tam niepokoje społeczne. Przy czym należy robić wszystko aby terytorium tracone na rzecz wroga było jak najmniejsze. Jeżeli utrata jakiegoś terenu jest nieuchronna, a w przypadku terenów na wschód od Wisły tak najprawdopodobniej będzie, armia powinna prowadzić działania opóźniające możliwie tak długo, aby udało się ewakuować jak najwięcej ludności cywilnej do zachodniej części kraju (na zachód od Wisły). Do tego celu potrzebujemy sił pancernych, artylerii, obrony przeciwlotniczej i dużo środków przeciwpancernych (wyrzutnie ppk, miny, śmigłowce bojowe), a nie harcerzy i niedzielnego wojska! Przestańcie już pisać bajki o działaniach nieregularnych i obywatelskim oporze i jakimś pospolitym ruszeniu na tyłach wroga w okupowanych strefach, bo to SKOŃCZY SIĘ PO PROSTU RZEZIĄ! Natomiast żołnierzy i ochotników OT rosyjska propaganda nazwie TERRORYSTAMI i tak zostaną oni właśnie potraktowani, nie jak bohaterowie ale jak terroryści! Brutalne ale prawdziwe...........

    1. nie/rozbawiony

      Proponuję zadać sobie trud, choćby pobieżnego przeanalizowania ponad 70 zbrojnych interwencji, jakie przeprowadziły Stany Zjednoczone po zakończeniu II Wojny Światowej, a dopiero później wypowiadać się w kwestii, jak wygląda "humanitarne prowadzenie wojny" w amerykańskim wydaniu. W związku z powyższym komentowanie pozostałych tez, które zostały postawione w dalszej części wypowiedzi, uważam z oczywistych względów za bezzasadne...

    2. Gall Anonim

      Czy po wkroczeniu armii czerwonej na teren II RP 17 września 1939r. na zajętych przez sowietów terenach działały jakieś polskie oddziały partyzanckie? Oczywiście nie. I jakoś nieprowokowani sowieci od razu zabrali się za eksterminację polskich elit i represje wobec reszty ludności. Zresztą to samo można powiedzieć o Wermachcie i SS z drugiej strony. Zarówno agresorzy spod znaku swastyki, jak i ci spod znaku sierpa i młota wkroczyli na nasze terenu z gotowym zamiarem zniszczenia Polski i Polaków. Z drugiej strony należy sobie zadać pytanie czy wszędzie gdzie działały jakieś oddziały partyzanckie, to atakujące siły zbrojne zaczynały z tego powodu masakrę ludności cywilnej? Czy przykładowo działalność Werwolfu i Volksturmu spowodowała, że wojska amerykańskie, brytyjskie i wojsk sojuszniczych na terenie III Rzeszy dokonywały masowych egzekucji niemieckich cywilów? Oczywiście nie. Istnienie zbrojnego oporu może być co najwyżej pewnego rodzaju "usprawiedliwieniem" dla terroru wobec ludności cywilnej, jakie stosują wojska zbrodniczego reżimu, ale nie jest bynajmniej powodem, dla którego ten terror zaistnieje. Dlatego panie Afganie weź sobie te defetystyczne gadanie i idź sobie gdzie indziej.

  6. nie/rozbawiony

    Odnosząc się do poruszonej kwestii ewentualnej okupacji tzw. państw bałtyckich, należałoby jednak odnieść się do historii: Na terenie Estonii, Łotwy i Litwy w okresie II Wojny Światowej i w latach powojennych (do 1953 roku) działała partyzantka tzw. Leśni Bracia. Część tamtejszych partyzantów kierowała się względami patriotycznymi i narodowościowymi, jednak wśród nich byli takżeliczni kolaboranci, którzy współpracowali z hitlerowskimi Niemcami. Niektórzy z nich byli także zaangażowani bezpośrednio m.in. w pogromy o charakterze antysemickim, a jednym z takich oddziałów był pułk „Żelazny Wilk” (Geležinis Vilkas), działający na obszarze Litwy. Co warte zaznaczenia obecnie w skład litewskich sił zbrojnych wchodzi brygada zmechanizowana "Żelazny Wilk"... Także inne formacje rekrutowane spośród Bałtów,czynnie pomagały Niemcom w ludobójstwie. Na Litwie kolaboranci litewscy ze Specjalnego Oddziału SD i Policji Bezpieczeństwa "Ypatingasis Būrys" uczestniczyli w eksterminacji wileńskich Żydów, Polaków i przedstawicieli innych narodowości. W miejscowości Ponary w latach 1941-1944 zamordowanych zostało przez Niemców i Litwinów ponad 100 tysięcy osób. Na Łotwie działało tzw. komando Viktorsa Arajsa, które wymordowało 30 tysięcy Żydów, Cyganów i Łotyszy. W Estonii była to Omakaitse (Samoobrona), a przede wszystkim Bataliony Policji, których członkowie pełnili funkcje wartownicze w obozach koncentracyjnych, pilnowali transportów Żydów z gett do obozu z Bełżcu, oraz brali udział w wielu karnych ekspedycjach na wsie polskie, litewskie i białoruskie. Nie wolno pomijać faktu, że w krajach bałtyckich kultywuje się tradycje, o ile jest to w tym przypadku właściwe określenie, tzw. Legionów Bałtyckich Waffen-SS. Dla przykładu, co roku 16 marca na ulicach Rygi weterani Łotewskiego Legionu SS obchodzą rocznicę pierwszej bitwy stoczonej u boku Niemców z Armią Czerwoną. a weterani z estońskiej 20. Dywizji SS odbywają regularne spotkania w Sinimäe na północnym wschodzie Estonii. Takich to niestety mamy "sojuszników", których obecnie wspieramy w ramach NATO-wskiej operacji Baltic Air Policing, Natomiast to, co może nastąpić w przyszłości, to nawet lepiej nie rozważać...

    1. Afgan

      Och jacy straszni ci Bałtowie, toż to "wilcy nie ludzie" dosłownie. Tylko żeby było sprawiedliwie proponuje też coś napisać o zbrodniach NKWD na tych narodach, masowych wywózkach na Syberię i Kamczatkę ludności z tamtych terenów. Sytuacje takie miały miejsce nie tylko w czasach Stalina, ale także później. Nawet kiedy ZSRR miało już "przedśmiertne konwulsje" na początku lat 90-tych doszło tam do zbrodni. Mam na myśli masowe tłumienie przez wojska radzieckie pokojowych demonstracji niepodległościowych na Litwie. Mój znajomy był naocznym świadkiem wydarzeń pod wieżą telewizyjną, gdzie radzieckie czołgi gąsienicami miażdżyły bezbronnych cywilów. Chcesz pisać o historii, to proponuje więcej obiektywizmu, a mniej czerwonych emocji i kremlowskiej propagandy!

    2. tak tylko...

      Celem rosyjskiej propagandy jest rozbicie wewnętrznej spójności Zachodu. Powyższy wpis idealnym jest tego przykładem: wyciągać wszelkie incydenty, nawet z przed 70 lat, byle tylko poróżnić sojuszników. Może szanowny troll napisze coś o Rosjanach masowo walczących pod hitlerowskimi sztandarami? Rosyjscy historycy szacują ich liczbę na 1,2 mln ludzi. Kraje bałtyckie to przy tym pikuś...

    3. frog

      Co ty taki zdziwiony jesteś a kto pomógł Litwinom, Łotyszom, Estończykom może Anglia , Francja albo USA . Tylko Niemcy się za nimi ujęli tylko oni im pomogli, że ktoś kogoś wymordował wtedy wszyscy mordowali taka natura ludzka.

  7. rozczochrany

    A ja jutro idę do spółdzielni mieszkaniowej i urzędu miasta zapytać się gdzie na moim osiedlu jest schron przeciwlotniczy. Ciekawe czy mi powiedzą. Już widzę zdziwienie na twarzach. A to powinien wiedzieć każdy.

    1. p

      W moim ok. 25 tysięcznym mieście /Dolny Śląsk/ jest jeden do dwóch. Raczej niewielkie, mogą być jeszcze w spadku po III Rzeszy

  8. gad

    Bardzo roztropne zachowania przedstawiają rządy krajów nadbałtyckich ! Rosja może zaatakować te kraje jak i Polskę i zająć ich terytorium ale trudniej będzie utrzymać nad nimi kontrolę w obliczu wojny partyzanckiej !!A w Polsce "obrona terytorialna kraju" to bardzo dobre rozwiązanie ministra Macierewicza . Brawo !

    1. 667 cm

      Partyzantka wiąże się z masowymi represjami. Natomiast broń palna powinna występować masowo w polskich domach, ot tak na wszelki wypadek. I nie powinna to być broń rejestrowana, bo rejestr na bank trafi w niepowołane ręce.

  9. KAR

    Problem polega na tym, że u nas za tzw. komuny - całkiem nieźle funkcjonowała OBRONA CYWILNA, która dzisiaj jest delikatnie mówiąc - w stanie agonalnym! Kiedyś OC śwtnie funkcjonowała w co większych polskich zakładach przemysłowych. Były szkolenia, plany ewakuacyjne itd., lecz niestety na początku lat 80-tych, dżentelmenom noszącym znak "S" zaczęło to przeszkadzać i większość komórek OC została zmarginalizowana. W większości krajów europejskich, np. Dani - obrona cywilna ma się wprost idealnie! W naszym kraju niestety na odwrót. Szkoda!

  10. Generał Esperanza

    Najwyższy czas podjąć podobne kroki u nas. Powszechna edukacja i rozszerzony dostęp do broni palnej. To ostatnie pewnie nie przejdzie, nasi politycy boją się, że pójdą na pierwszy odstrzał.

    1. Pierre d'Olais Teau

      Na co ci broń palna, skoro UE wymusza posiadanie prekursorów broni chemicznej i to w każdym gospodarstwie domowym. Broni, przed którą nie oprze się pancerz żadnego czołgu, czy transportera, bo go rozpuści. Za sprawą UE są również w każdym gospodarstwie substancje, które podrzucone do samolotu zniszczą powoli każdy samolot - jego elementy konstrukcyjne - bez żadnego strzelania, wysadzania, tylko trzeba sięgnąć do lekcji ze szkoły średniej. Fizyki i chemii niech się dzieciaki uczą. Okazuje się, że w razie wojny jak najbardziej może się przydać. Szczegółów nie podam, coby sobie ktoś krzywdy nie zrobił.

  11. Misiek

    Wszyscy do okola sie zabezpieczaja a u nas wyzywa sie ministra ze jest psychiczny i ze wszedzie widzi zagrozenie. Najlepiej czekac i dac sie zabic w lasnnym domy. Masakra.

  12. myslacy

    Bo przyjęcie tych krajów do NATO to był nieprzemyślana głębiej polityczna decyzja a nie militarna. To tylko po to aby te kraje odciążyć od wydawania pieniędzy na zbrojenia - a bronić ich ma kto inny, za Estończyków czy LItwinów maja ginąć żołnierze Polscy czy Niemieccy a tym czasie setki tysięcy Estończyków, Łotyszy czy Litwinów będzie spokojnie pracować w Anglii - tak to sobie NATO wymyśliło - bardzo mądrze. Bo elity były oderwane od rzeczywistości - myślały że Rosja już na zawsze będzie słaba i to przyjęcie to od tak sobie - i nikt nic nie będzie musiał robić. Ale w chwili gdy pozostawia się oderwany kawałek Państwa bez połączenia lądowego i do tego ze skrajnie wrogim rządem - to to ZAWSZE powtórzę ZAWSZE wygeneruje problem w przyszłości - jak ktoś tego nie przewiduje jest po prostu głupi. Tak samo było z Gdańskiem przed II wojną światową, tak jest od wieków. Ah to może jeszcze redaktor przytoczy ile jest prorosyjskich obywateli w Estonii, jak postąpił rząd Estonii z ludźmi, którzy nie chcieli zrzec się obywatelstwa rosyjskiego - najpierw samemu sieje się wiatr i generuje problemu - a później - "ratujcie" i niech ktoś inny zbierze burzę. Totalna głupota i ignorancja elit, które ustalają porządek i ład na świecie - zawsze prowadzi do konfliktów i wojen. Ale dla naszych elit łatwiej jest znaleźć wroga zewnętrznego i przykrywać tym realne problemy i nieudolność. Jeszcze trochę i na Litwie czy w Estonii zostaną sami emeryci i starzy ludzie - jak tak dalej będą to elity rozgrywać - i wtedy te 25 tys to będzie się musiało bronić przed własnymi obywatelami a nie przed najeźdźcą. Po 25 latach wolności - nie ma ochrony zdrowia, nie ma edukacji, nie ma armii - a przemysł to fabryki obcych koncernów - a ludzie zadłużeni na całe swoje życie aby spłacić mieszkania i systemy emerytalne na granicy upadku, i mln emigrantów, którzy zamiast pracować i płacić pieniądze do budżetu państwa to pracują na emerytury Niemców czy Anglików - i to jest bilans 25 lat wolności i "pomocy" zachodu. I cały kraj jest w stanie wygenerować 2% - BO NA WIĘCEJ NIE MA PIENIĘDZY - takie to tygrysy gospodarcze.

    1. killthetroll

      @Myślący! Sądząc po niku za dużo od siebie wymagasz! Zalatujesz poduralską "czjesotką" lol. Taki to realizm a'la russe "tygrysie" rozważań intelektualnych. Estończycy na ogół nie emigrują, pomyliłeś z Łotwą albo Litwą! A tak naprawdę, co to ma do rzeczy?

    2. gg

      Trollu: niech Rosja wycofa sie z Krymu, Donbasu i Syrii i zademonstruje umilowanie pokoju :) Wtedy kraje baltyckie przestana szukac wroga zewnetrznego.

    3. Polanski

      Słuchaj, a ten oderwany kawałek Państwa bez połączenia lądowego to OK? To nie łatwiej i krócej było napisać Królewiec?

  13. rozczochrany

    A ja jak chcę się szkolić muszę kupę kasy wydawać na naboje, kursy, instruktorów.

  14. tak

    Ta histeria wojenna w krajach bałtyckich to już przybiera rozmiar epidemii

    1. Xe

      Cóż, maja powody. Rosjanie jak wiadomo miłują pokój (co próbuje dowieść kilka osób na tym forum), więc bałtyki przed tym "pokojem" wolą się bronić.

    2. turt

      Jak to powiedział Putin - Rosja nigdy nie zaatakuje sąsiadów. Wynika z tego więc, że najwyraźniej odpowie manewrem obronnym na brutalny atak sąsiednich republik bałtyckich. Nie dziwota więc, że Bałtowie wolą nie czekać, aż Wołodia do nich zawita dla obrony zagrożonej RoSSiji

  15. wunderwaffe

    Czy polskie media (np D24) i służby mają jakiś pomysł na walkę z rosyjskimi trollami zalewającymi wszystkie fora internetowe w naszym kraju? Przecież nie możliwe jest aby jacyś rdzenni Polacy tak zaciekle bronili na forach interesów kraju, który bestialsko mordował Polaków przy każdej okazji. Jeżeli Rosja wygra walkę o o dusze Polaków to nawet największa armia nie będzie nam potrzebna! Wydajemy miliardy USD na armie a wystarczywszy dodatkowo wydać kilkadziesiąt tysięcy USD na walkę z propaganda Rosji, aby te wydatki na armie miały jakikolwiek sens!

    1. wunderwaffe

      Nawet nie trzeba zmieniać prawa, aby wygrać wojnę propagandową z Rosją! W ramach obecnego prawa można bezlitośnie "wycinać" obcych agentów a lokalnych tzw "pożytecznych idiotów" można nękać np. rewizjami aż zmądrzeją, zmęczą się, lub wyjadą. Jeżeli tylko takie akcje nie będą wykorzystywane do prowadzenia brudnej walki politycznej, to jestem pewien, że wszystkie siły polityczne w Polsce dadzą przyzwolenie, lub przynajmniej przymkną oczy. Wojna propagandowa z Moskwą to poważniejszy problem, niż wielu z Was myśli.

  16. PiotrEl

    Łotwa jest demograficznie na poziomie 1945 roku! Estonia i Litwa podobnie. Z młodych głównie pozostają ci "bezpaństwowcy", "ruskie" bez obywatelstwa. Gospodarczo bez Rosji długo jeszcze przetrwa jedynie budżetówka - najbardziej twórcza cześć społeczeństwa....

    1. Juha

      Akurat Estonia stawia gospodarczo na Finlandię. Większość poważnych biznesów ma powiązania z Finami.

  17. tomgru

    Uważam, że tak właśnie powinna wyglądać ich polityka obronna w takiej sytuacji w jakiej są. To jest rozsądne, mądre podejście do problemów. W tym momencie trudno im coś zarzucić, zupełnie przeciwnie do naszego MONu któremu trudno czegoś nie zarzucić :(

  18. XYZ

    Litwa Łotwa Estonia łączna ilosć ludności ok. 5 mln Petersburg 5 225 690 ludności tle w temacie

    1. Drummer

      No i ? A Chińczyków jest 10 razy więcej niż ruskich !! I co ? Tyle w temacie...

    2. wunderwaffe

      No i co z tego? Rosja 145mln ludzi - Chiny 1357mln Rosja 27mld USD wydaje na B+R - Chiny wydaj 280mld B+R (badania i rozwój) chcesz więcej?

  19. jarek

    2% PKB - no zaszaleli. Jeśli poważnie myślą o przeciwstawieniu się ruskim, powinni myśleć raczej o 12, albo i 20%. W obecnej sytuacji robią dobrze tylko nam, bo powstrzymają pierwszy atak na kilka dni i dadzą nam czas. Dla nich taka obrona z wykorzystaniem półśrodków to fatalny pomysł. Poniosą ciężkie straty i narażą ludność cywilną na represje, a niepodległości i tak nie obronią. No chyba, że chodzi o podobny sygnał dla świata, jak nasze Powstanie Warszawskie.

    1. Podbipięta

      20 % się nie da.2% PKB to nie jest 2 % budżetu.

    2. Stewart

      Nawet 90% to za mało żeby samotnie odepchnąć ruskich. Chodzi raczej o możliwość przyjęcia pierwszego uderzenia, zdobycia czasu na reakcję sojuszników (choć przejechanie kraju bałtyckiego czołgami to kwestia jednego dnia) i uczynienie potencjalnej agresji jak najbardziej kosztowną. Jedyną w pełni skuteczną bronią na iwana jest atom.

    3. wojtek

      @jarek, a co my możemy zrobić samodzielnie? Rosjanie rządzą w powietrzu. To co - znów kanały?

  20. kriss

    Powinni stworzyć wspólną armie :) tak byłoby najlepiej :)

Reklama