Siły zbrojne
ORP „Orzeł”: Nieprzerwany remont zamiast służby operacyjnej
Najskuteczniejsza dla wielu specjalistów jednostka pływająca Marynarki Wojennej RP – okręt podwodny ORP „Orzeł” (projektu 877E) od ponad dwóch lat nie jest wykorzystywana operacyjnie. Przetarg, ogłoszony przez Komendę Portu Wojennego w Gdyni w sierpniu na naprawę bieżącą tego okrętu pokazuje, że ten okres „bezczynności” jeszcze bardziej się wydłuży.
Trudno jest tak naprawdę wyjaśnić co się działo i co się dzieje z okrętem podwodnym ORP „Orzeł”. Zgodnie z umową podpisaną 19 lutego 2014 r. „Remont ORP Orzeł rozpoczął się w czerwcu 2014 roku i obejmował naprawę dokową oraz wymianę baterii”. Później zakres prac był rozszerzany i ostatecznie zawarto prawdopodobnie aż sześć kontraktów, w tym na „naprawę i konserwację poszycia kadłuba oraz remont wybranych urządzeń i mechanizmów okrętowych” (informacja od rzecznika prasowego 3. FO).
Ta rosnąca lista niesprawności najwyraźniej nie wywołała zaniepokojenia, chociaż wiadomo było, że przed rozpoczęciem remontu stoczniowego: „…opracowywana jest dokumentacja techniczna opisująca stan techniczny urządzeń, które podlegają naprawie podczas pobytu okrętu w stoczni. Przed przejściem okrętu na remont stoczniowy załoga ORP „Orzeł” przygotowała tzw. wykaz prac naprawczych”.
Tymczasem zaczęto informować prasę, że dojdzie dodatkowo do wymiany protektorów cynkowych (należących do systemu antykorozyjnego), okręt otrzyma nowe urządzenia sterowe, zostaną oczyszczone i poddane konserwacji zbiorniki denne oraz zawory oraz w razie konieczności zostanie wykonany remont śruby i linii wału.
Zgodnie z oficjalnym komunikatem SMW z czerwca 2014 r. remont okrętu miał się zakończyć 30 marca 2015 r. „Całość prac realizowana będzie w dwóch etapach i potrwa do 30 marca 2015 r.”. Proces remontu nie przebiegał jednak zgodnie z planem. W międzyczasie doszło bowiem do komplikacji - w tym do zderzenia z suchym dokiem, w wyniku którego okręt podwodny doznał kolejnych uszkodzeń. Odmówiono Defence24.pl wtedy jakichkolwiek szczegółów odnośnie „winy i skutków” wyjaśniając, że „przedmiotowa informacja jest informacją wrażliwą i ujawnienie jej mogłoby narazić na szwank obronność Państwa”.
Ale efekt wypadku był widoczny, ponieważ między innymi z tego powodu ponownie przesunięto termin oddania okrętu, tym razem na 13 listopada 2015 r. Ale i tym razem ORP „Orzeł” nie został zdany Marynarce Wojennej przez SMW. Zgodnie z oficjalnymi wyjaśnieniami rzecznika 3. Flotylli Okrętów z 9 grudnia 2015 r. okazało się bowiem, że „…podczas przygotowań do prób zdawczo-odbiorczych pojawiły się niesprawności, których pierwotne zobowiązanie nie obejmowało, uniemożliwiające finalizację umowy. W związku z powyższym, w celu umożliwienia zakończenia remontu, wykonawca zaproponował wykonanie dodatkowych prac przy jednoczesnym wydłużeniu terminu o czas niezbędny na ich realizację i przeprowadzenie prób końcowych. Informacja o braku możliwości bezpiecznego wydokowania okrętu i odbycia prób oraz konieczności dokonania przedmiotowego usprawnienia została potwierdzona przez specjalistów Dywizjonu Okrętów Podwodnych.”
Rzecznik 3. FO wyjaśnił wtedy również, że Zgodnie z deklaracją wykonawcy zakończenie prac w pełnym zakresie ma nastąpić do dnia 29.02.2016 r.”.
Na początku 2016 r. nie alarmowano, by coś złego się działo się działo w tej sprawie. Oczekiwano, że termin zakończenia remontu został wreszcie dotrzymany. Pół roku później okazało się, że Marynarka Wojenna nie odebrała okrętu ORP „Orzeł” w pełni sprawnego i jednostka, której utrzymanie kosztuje ogromne pieniądze, do dzisiaj nie została wprowadzona do służby operacyjnej.
Co się działo z ORP „Orzeł” od 1 marca 2016 r.?
8 sierpnia 2016 r., a więc pół roku po zaplanowanym terminie zakończenia remontu z 2014 r. (29 lutego 2016 r.), Komenda Portu Wojennego w Gdyni ogłosiła kolejny przetarg na naprawę bieżącą ORP „Orzeł” – w tym na naprawę półkluzy dziobowej i rufowej prawej burty oraz wykonanie i wymianę zdeformowanego poszycie kadłuba lekkiego wraz ze wzmocnieniami konstrukcyjnymi. Postępowanie wygrała 24 sierpnia br. Stocznia Marynarki Wojennej S.A w upadłości likwidacyjnej, który „zaoferowała najniższą kwotę brutto - 163 150 zł”.
Redakcja Defence24.pl zwróciła się do rzecznika prasowego 3. FO z zapytaniem „Kiedy zakończył się ostatni, ponad półtoraroczny remont tego okrętu?” Zdziwienie wzbudził dodatkowo fakt, że rok wcześniej SMW przeprowadzała już naprawę urządzeń pokładowych (wtedy lewej burty) po zderzeniu się ORP „Orzeł” z suchym dokiem.
Przypomnijmy, że Komenda Portu Wojennego w Gdyni podpisała 25 czerwca 2015 r. umowę ze Stocznią Marynarki Wojennej S.A. w upadłości likwidacyjnej za 590 000 zł na przeprowadzenie „Naprawy awaryjnej na ORP „Orzeł” (naprawa urządzeń cumowniczych)”. Naprawa ta miała objąć: półkluzę rufową lewej burty („wyrwana z pokładu półkluza z elementem konstrukcji mocowania. Pogięte, popękane wzmocnienia konstrukcyjne i poszycie kadłuba lekkiego. Wygięta falszburta”), półkluzę dziobową lewej burty („Urwane zawiasy półkluzy i elementu konstrukcyjnego kadłuba lekkiego”) oraz polery – 3 komplety („Pogięte, pourywane polery, odkształcone gniazda polerów”).
Interesowało nas również „czy okręt był dopuszczony do służby operacyjnej od czasu remontu i ile czasu spędził na morzu?”. Otrzymaliśmy wyjaśnienie, że: „Do chwili obecnej remont okrętu nie został zakończony. Uszkodzenie półkluz [których naprawa ma być przeprowadzona w 2016 r.] spowodowane było pracą cum holownika stoczniowego (prawdopodobnie wynajętego przez stocznię MW) w czasie odcumowywania okrętu z miejsca postoju znajdującego się na stoczni. Okręt wychodził w tym czasie na próby morskie. Z uwagi na fakt, iż remont okrętu nie został zakończony, okręt nie realizuje działalności operacyjnej”.
Zgodnie z pierwszymi założeniami z 2014 r. prace remontowe na ORP „Orzeł” miały trwać jedynie około 9 miesięcy. Teraz już wiadomo, że będą one trwały ponad trzy razy dłużej, a opóźnienie (licząc pierwszą, planowaną datę zakończenia prac - 30 marca 2015 r.) już teraz wynosi ponad 17 miesięcy.
Kto za to wszystko płaci?
Marynarka Wojenna ponosi wymierne i niewymierne koszty utrzymywania niesprawnego okrętu podwodnego. Chodzi chociażby o drogie, cykliczne przeglądy, legalizacje i kalibracje systemów pokładowych. Można było się o tym przekonać choćby 8 sierpnia br., kiedy KPW Gdynia musiała zarezerwować niewielkie, ale niespodziewane środki na „naprawę, przegląd i kalibrację systemu analizy składu atmosfery okrętu podwodnego ATMOSFERA” oraz „naprawę i przegląd wielogazowego przyrządu pomiarowego Draeger Multiwarn II”. W obu przypadkach umowa została podpisana z firmą SAFETECH Marian Hoppe Sp. J. z Gdyni, i będzie kosztować ponad 17 000 zł (co było i tak wyjątkowo niską ceną za tą usługę biorąc po uwagę fakt, że firma SAFETECH Marian Hoppe za tą sumę musiała dodatkowo wymienić stary, niedający się już naprawić detektor gazów, na nowoczesny).
Cały czas ponoszone są również koszty postoju okrętu. I nie ma tu znaczenia, czy tak, jak by chciała SMW, opłata ta byłaby płacona przez MW, czy też zgodnie ze stanowiskiem Marynarki Wojennej opłatę powinna ponosić stocznia. W obu przypadkach płaci za to podatnik – a więc my wszyscy.
Należy również pamiętać, że okręt nie pływając nadal się cały czas zużywa. Przykładowo część systemów okrętowych jest cały czas zanurzonych w wodzie morskiej (jak chociażby antena sonaru) i dlatego wszystko to powinno być co 5 lat sprawdzane i remontowane. Jak widać połowę z tego czasu już zmarnowano.
Są jeszcze straty niewymierne – dotyczące ludzi służących na ORP „Orzeł”. Marynarka Wojenna RP nie posiada symulatorów okrętów projektu 877E, które pozwalałyby na szkolenie całej załogi na brzegu. Tak wiec marynarze z ORP „Orzeł” od czerwca 2014 r. nie realizowali zadań bojowych na swoim okręcie i praktycznie przez cały czas przebywali w porcie.
Niestety morale załóg okrętowych, które pozostają przez większość czasu na brzegu to temat tabu i wszelkie próby jego dotknięcia wywołują bardzo nerwowe reakcje - z groźbami i obelgami włącznie. A przecież trzeba się zastanowić chociażby, jak czują się załogi tych okrętów, które bez przerwy służą w misjach, przebywając po kilka miesięcy rocznie na morzu (np. niszczyciele min projektu 206FM, okręt ORP „Kontradmirał X. Czernicki” czy obie fregaty).
Jest wina nie ma kary?
Pewną rekompensatą powinny być w tym przypadku kary umowne nakładane na wykonawcę za niedotrzymanie terminu („umowne”, ponieważ SMW to spółka państwowa i karę tą zapłaciłby i tak Skarb Państwa). Rzecznik prasowy 3.FO wyjaśnił, że zgodnie z zawartymi umowami „Kary za niedotrzymanie terminu naprawy wynoszą od 0,2 do 0,5% wartości zamówienia za każdy dzień opóźnienia”. Według naszych obliczeń rekompensata za każdy dzień zwłoki wynosi prawdopodobnie około 138 tysięcy złotych (przez 17 miesięcy opóźnienia dawałoby to ponad 70 milionów złotych kary) i to uwzględniając jedynie sumę wykazaną na początku prac w 2014 r.
Oczywiście Stocznia Marynarki Wojennej w Gdyni uczciwie wygrała w 2014 r. kontrakt dotyczący remontu ORP „Orzeł” żądając wtedy jedynie 29,456 miliona złotych netto, gdy wojsko wyceniło prace na 33 miliony złotych. W postępowaniu brały udział dwie inne firmy (Stocznia Remontowa NAUTA S.A i „Gdańska Stocznia Remontowa”), które oszacowały koszty wykonania robót na wiele więcej (kolejno na 55,2 miliona złotych brutto i 55,6 miliona złotych brutto).
Jak się później okazało wycena SMW była nieprecyzyjna i stocznia otrzymywała później dodatkowe środki, jak chociażby 590 tysięcy za naprawę urządzeń cumowniczych prawej burty w 2015 r. czy 163 tysiące złotych, które otrzyma za „naprawę bieżącą, naprawę półkluzy dziobowej i rufowej prawej burty” zgodnie z umową zawartą 24 sierpnia 2016 r. Rzecznik prasowy 3 FO poinformował, że SMW nie zapłaciła kary za opóźnienia w przekazaniu okrętu.
Marek T
Remont Orła jest swego rodzaju testem przed realizacją kontraktów na nowe okręty dla PMW. Jak widać najtańsza oferta nie okazała się najlepszą. W nowych przetargach, choćby na Mieczniki, nadal faworyzowana jest Stocznia MW,,. Przykładem na bezproblemową realizację budowy nowego okretu jest stocznia Remontowa Shipbuilding, a samych remontów Remontowa SA. Pisząc to mam na myśli kontrakt na budowę ORP Kormoran. Jeśli więc ktoś myśli poważnie o realizacji kontraktu na Mieczniki czy Czaple to najlepszym wyborem jest w/w grupa stoczniowa.
KrzysiekS
Niestety przykład ORP "Orzeł" pokazuje nam stan MW oraz Stoczni i nie jest to dobry obraz. Co gorsza pokazuje też stan ludzi decydujących o MW i tu jeszcze gorzej to wygląda.
dd
Ten remont moim zdaniem to oczywisty sabotaż!
Zygfrytch
Smiech na sali ,ale na pewno jak podniesiemy budżet do 3% na wojsko to kupimy cus innego niż berylki i motorówki Hmm,ale jak już będzie to 3% to dopiero będą nam mydlic oczy zakupami ze to już kupiliśmy i tamto ale większe projekty trzeba bardziej przemyslec i dialogi prowadzic bo przecież pieniądze już mamy odlozone na to -sratytaty,a kobeny mogą plywac po powierzchni dokupimy tylko pontony do nich aby nam niezatonely
nikt ważny
Nie siej propagandy. Sokół i Sęp niedomagają bo są wiekowe i nie przechodziły modernizacji ale Kondor i Bielik taką przeszły (choć można właściwie powiedzieć że je rozłożono i zbudowano na nowo) i radzą sobie bardzo dobrze a pełniący rolę trenażera Jastrząb dopełnia całości. Trochę szkoda że Sęp i Sokół nie były z puli zmodernizowanych okrętów bo posiadanie czterech OP na poziomie Kondora pozwoliłoby skutecznie zabezpieczyć zadania na Bałtyku. Fakt że czas życie Kondora i Bielika też nie jest z gumy i w ciągu 5-8 lat winniśmy mieć w MW następców dla wszystkich OP o podobnej albo ciut większej wyporności wraz z trenażerem/labolatorium na lądzie.
SZACH MAT
zezłomować toto .a zakupić koreańskie miniaturowe okręt podwodny HDS-500RTN o wyporności 500 t lub francuskie podwodne typu Andrastat..o wyporności 800ton ...są okręty wielofunkcyjne na które można montować różnorodne efektory .i konfigurować na różnorodne akcje ..aby kasa się znalazła zezłomować również dwa amerykańskie "falochronowce"..które zżerają 27% środków finansowych scedowanych na Marynareczkę Wojenną
chateaux
Tak oczywiście. Mini suby na Bałtyk. I stworzyć dla nich podwodną bazę pod Gotlandią, w której będą mogły się za opatrywać w amunicję i paliwo 4 razy dziennie w trakcie jednego rejsu.
xyz
Zgodnie z treścią art. 89 ust. 1 pkt 4 ustawy - Prawo zamówień publicznych (Dz. U. z 2013 r. poz. 907, z późn. zm.), dalej "ustawa Pzp", zamawiający odrzuca ofertę, jeżeli zawiera rażąco niską cenę w stosunku do przedmiotu zamówienia. W tym przypadku rażąco niską ceną była kwota poniżej 32,7 miliona zł. Dlaczego nie została odrzucona oferta.? Czy KPW Gdynia badała ofertę pod względem rażąco niskiej ceny ???
chateaux
Np. dlatego że nie wiadomo co to jest "rażąco niska cena", poza tym, uzp w stosunku do zamówień zbrojeniowych stosuje sie nieco inaczej.
Drzewica
Zapomniane zostały ostatnio u nas pojęcia; sabotaż czy dywersja, nie ustalamy w ostatnich latach agentury obcych państw w polskich służbach, nie potrafimy uczestniczyć w narzucanej metodzie wojny hybrydowej do tego totalnej!
MAK
I tu jest klucz do tego " remontu "
Lw
Amerykanie....czekaja na ten okret...i to cala prawda ...dlatego tak wszysto sie wlecze....i go sprzedamy za bezcen..
dsadsa
To nie pierwsze ich podejście pod niego. Żabojady też robiły podejście. Na OP się nie znam, ale z tego co wiem, to okręty klasy Kilo to najlepsze jednostki konwencjonalne. Bardzo ciche i trudne do wykrycia. Zresztą chyba OP Orzeł na wielu ćwiczeniach NATO robił za czerwonego.
Wawiak
A po co kupować jak można u sojusznika obejrzeć?
AntyZwiązek
Ale jaja. To niech teraz mi ktoś powie co z tą kolizją z rosyjskim okrętem, o której była mowa jakiś czas temu. Jaka kolizja skoro stoi w remoncie?
Wawiak
Orzeł zderzył się z UFO, na szczęście na niedużej wysokości. UFO uciekło, bo nie miało ani OC ani AC. Zadowolony? 8-]
Bogusław
Na boga to kompletny idiotyzm, MON musi robić przetargi. MON nie posiada stoczni, przypominam rządzącym, niszczącym. Polska na żądanie Berlina zniszczyła stocznie. Hiszpania gdy od niej Berlin zażądał likwidację stoczni ci zmilitaryzowali i gest Kozakiewicza zademonstrowali. Polska tak naprawdę nie posiada własnych żadnych zakładów zbrojeniowych. To nie Wietnam gdzie agresora pogonili bambusami.
kolo
Niemcy zażądali likwidacji stoczni- dobre sobie. Stocznie trzeba było zlikwidować bo państwowe nie działają. Jak chcesz państwowych to płać ze swoich oszczędności nie moich. Przykład w artykule.
Piotr
Skończy się Gawron, trzeba było znaleźć Gawrona II. Z mojego punktu widzenia (nie wiem czy to prawda, jedynie piszę jak mi się układają fakty), likwidowana firma wygrała przetarg za 30 milionów, a dalej historia jak z "Zenkami" z typowej ekipy remontowo - wykończeniowej.
Crazy Ivan
"Marynarka Wojenna RP nie posiada symulatorów okrętów projektu 877E, które pozwalałyby na szkolenie całej załogi na brzegu......,, To bracia podwodniacy zostaje jedynie trenowac na Sub Command albo Dangerous Waters na ruskim modzie " Reinforce Alert " .
kronan
Jak dla mnie powody tego cyrku są dwa.Albo Orzeł się zwyczajnie sypie i MON ukrywa ten fakt przed opinią publiczną alno mamy tu przykład wzorcowego naciągania podatnika polksiego na niekończące się wydatki.Wiem ze to już nudne powoli ale gdzie jest ta dobra zmiana.Bo ja jej za cholerę nie widzę w armii :-(
marcin
to już starocie. MW powinna myśleć już dawno o następcach (U212A)
Willgraf
u212u to dopiero złom nie nadający się na nic... Niemcy bardzo chcieliby mieć OP klasy KILO.
racjus
Nie ważne kto ponosi winę za obecny stan SMW ale trzeba się pogodzić z tym, że teraz już najlepiej będzie ten zakład zlikwidować. Na marginesie "Orzeł" powinien być już dawno zmodernizowany część kluczowych podzespołów wymieniona na zachodnie odpowiedniki. Orzeł pokazuje też jak w soczewce brak ogólnej realnego planu dotyczącego sprzętu, nie tylko MW. Było 30 lat aby podjąć jakieś działania a łudzono się tylko Orką (która nadal jest nieosiągalna z tym budżetem). Teraz już jest bardzo późno, może nawet za późno ale "Orzeł" to nadal jedyny OP, który się do czegokolwiek nadaje. Z budżetem jaki mamy są tylko 2 możliwości: 1. szybko modernizujemy "Orła" i razem z norwegami kupujemy 2 OP a za jakiś czas wspólnie rozwijamy morskie NSM (Norwegowie zaczynają już wstępne prace) i montujemy je za parę lat na naszych OP. 2. Kupujemy przynajmniej 3 używane OP z ewentualną modernizacją. Z Orki jaką się mami nas obecnie nic nie będzie. Porobi się trochę dialogów, pieniądze się skończą i znów się przełoży całość na przyszłość i nic z tego nie wyjdzie. Trzeba zejść na ziemie i stworzyć wreszcie realny plan na miarę naszych możliwości ale za to, który będzie realizowany.
matbosman
1. Norwegowie raczej nie są zainteresowani wspólnym businessem, to był tylko humbug MON 2 i 3 zakładasz bardzo optymistycznie że komukolwiek w MON zależy byśmy mieli operacyjne OP - bardzo wątpię 3. SMW to taki Bumar przemysłu stoczniowego, sierota PRL do zaorania albo prywatyzacji
oldyear
Orzeł wypływał swoje. Ma 31 lat. Poważne remonty i modernizacje tych jednostek na świecie prowadzi tylko rosyjska Zwezdochka. Niestety polityka "nie pozwala" zlecić i wykonać tam porządnego remontu okrętu bo Rosja to rzekomy wróg, więc przez kilka lat będziemy jego "remontować" w Polsce nie mając potrzebnych technologii , a raczej będziemy udawać że coś się dzieje, a potem jednostka pójdzie na złom. Niestety ale PMW jako wartość ofensywna przestała istnieć. Szkoda się dalej rozpisywać ta sytuacja z OP Orzeł pokazuje że Państwo Polskie i jego siła militarna są iluzoryczne
Urko
Zdaje się, że Rosjanie swoich "Warszawianek" starszych niż 30 lat już nie remontują, tylko przekazują do utylizacji. Klika nowszych też już kilka zezłomowano. Z tych starych, jedynymi, które mają szansę jeszcze popływać to tylko "Dimitrow" - który jest pokazowym egzemplarzem do trenowania zagranicznych załóg i eksperymentalna "Alrosa" - która mimo swoich 30 lat jest najcichszą "Warszawianką". Cichszą nawet od najnowszych modeli. Uprzedzę żarty - nawet gdy pływa (Bo często jest inaczej) "Alrosa" w tej chwili chyba nadal jest remoncie, podobnym w pewnym sensie do naszego "Orła" - trwa z przerwami już drugi rok. Tak więc może tak jest, że poważny remont tego typu okrętu musi trwać prawie tyle samo czasu co zbudowanie nowego?
podwodniak
ale ja sobie przypominam że ruskie podawali że nasz orzeł miał kolizję z ruskim podwodniakiem w cieśninie pilskiej? Więc jaka jest prawda?
bender
jesli masz dwoje dzieci, jedno czasem cos zmysli, a drugie konfabuluje bez przerwy, to ktoremu uwierzysz? Rosjanie nie takie historie zmyslaja w swojej 'wolnej' prasie.
suawek
Cieśnina pilska? a gdzie to ? w okolicach Piły?
OPARB
Ciekawe jakie obrażenia odniósł ten rosyjski OP, który tylu szkód na Orle narobił?
navigator
A może stocznia doposaża na życzenie MW kadłub kupiony od Rumunów, a nasz Orzeł udaje w tym czasie tamtą jednostkę, Działania rozpoznawcze u wybrzeży Krymu. Jak skończą to się nam orzeł rozmnoży i kolejny to będzie Sokół,
Willgraf
bardzo ciekawe SF chyba każdy by chciał oby było rzeczywistością:)
xavery
Z Gawrona się już nie pobudują więc trzeba było załatwić inne źródło finansowania, tylko szkoda, że padło na Orła.
fryz5
Okręty podwodne to obecnie najskuteczniejsza broń nie tylko marynarki wojennej (tych państw co je posiadają), ale w ogóle jedna z najgroźniejszych broni. Nasze państwo posiada - jeszcze - zdolności w tego typu broni (doświadczenie, okręty, podwodniaków, obsługę, zaplecze), ale poprzez decyzje polityków możemy to stracić. Utrzymanie armii kosztuje dużo - zawsze tak było, szczególnie tego typu broni, ale gdyby zdarzyła się sytuacja zagrożenia bytu państwa i bezpieczeństwa jego obywateli - wówczas to tylko pieniądze. Decyzje o nowych OP są potrzebne na teraz, gdy i np. TKMS jest bardziej skłonny do negocjacji - polecam wywiad z w-ce prezesem TKMS podczas MSPO w Kielcach.
Strusiu
Na złom z tym wrakiem.Kupić nowe niemieckie okręty nawet bez pocisków samosterujących (bo ich wybór znowu potrwa minimum 10 lat)Będzie to na pewno tańsze rozwiązanie
dk.
Na pewno tańsze, czyli kilka miliardów euro za same pudełka. A dopiero potem wytrwałe szukanie w budżecie drugiej takiej kwoty na ich uzbrojenie, po jakie je kupowano. Następnie oczywiście, że nie mniejsze koszty eksploatacyjne każdego okrętu, niż te obecne. Tyle, że razy kilka. Plus koszty "polonizowania" obsługi, w znakomitej i znanej z solidnej pracy Stoczni Marynarki Wojennej. A wszystko to po to, by w wypadku wojny, raz ukłuć agresora, jak maleńki komar, czy muszka. Gdy w międzycasie forsy brak na normalne, mobilne wyrzutnie, lądowe. ukryte np. w "zwykłych" kontenerach - czyli trudne do tropienia.
ito
"Ten wrak" jest przedstawicielem jednego z najbardziej udanych typów OP na świecie. I sprawował się całkiem nieźle póki nie dostali go w ręce stoczniowcy SMW. "Nowe niemieckie" jak na razie przegrywają przetargi z francuskimi- więc dlaczego mamy kupować niemieckie? Żeby dać zatrudnienie niemieckim stoczniom, bo Polaczkom da się wcisnąć to, czego inni nie chcą?.
say69mat
@def24.pl: ORP „Orzeł”: Nieprzerwany remont zamiast służby operacyjnej say69mat: Są dwa zasadnicze wyjścia, albo dopuścić do realizacji tego typu zleceń zagraniczną konkurencję. I realizować tego typu zlecenia np w stoczniach państw NATO. Albo zaorać SMW i sprzedać potencjalnemu inwestorowi za symboliczną złotówkę. Oczywiście po wyborze strategicznego partnera dla realizacji programu modernizacji naszej MW. Bo w potencjał PGZ w obecnej formule organizacyjnej i własnościowej to raczej nie wierzę.
SafeTech
Utrzymanie urządzeń pomiarowych w stanie czynnym jak np. "System analizy składu atmosfery okrętu podwodnego ATMOSFERA" wymaga okresowych przeglądów i kalibracji, bez względu czy okręt stoi na stoczni czy pływa
JB
Dużo bym dał, aby Autor wyjaśnił co ma na myśli pisząc w stosunku do "Orła" o "służbie operacyjnej".