- W centrum uwagi
- Wiadomości
Norwegia alarmuje: Największa aktywność rosyjskich okrętów podwodnych od czasów Zimnej Wojny
Według norweskich źródeł wywiadowczych okręty podwodne rosyjskiej Floty Północnej intensywnie ćwiczą umiejętność skrytego przechodzenia na północny Atlantyk i podchodzenia do okrętowych zespołów natowskich. Dowodem na to ma być m.in. wyjście w ubiegłym tygodniu z portów na Półwyspie Kola co najmniej ośmiu okrętów podwodnych o napędzie atomowym.

Działania rosyjskich okrętów podwodnych (OP) były zawsze uważnie obserwowane przez norweskie służby wywiadowcze. To Norwedzy informowali więc najczęściej jako pierwsi o sytuacjach alarmowych, związanych np. z wypadkami lub zagrożeniem skażeniem radioaktywnym. To właśnie z Norwegii zaczęły też płynąć sygnały o wyczuwalnej ostatnio niestandardowo wysokiej aktywności rosyjskich, atomowych okrętów podwodnych.
Norwegów zaniepokoił niespotykany od kilkudziesięciu lat fakt, że w ubiegłym tygodniu porty rosyjskie na Półwyspie Kola opuściło co najmniej osiem takich jednostek pływających. Były wśród nich na pewno dwa myśliwskie OP projektu 945 typu Kondor (wg. NATO typu Sierra II): „Niżnyj Nowogrod” (B-534) i „Pskow” (B-336), a więc jednostki specjalnie przygotowane do działania na bardzo dużych głębokościach – utrudniających ich wykrycie. Zaniepokojenie jest tym większe, że taka aktywność była odnotowywana wcześniej jedynie w czasach Zimnej Wojny.
Norweskie służby wywiadowcze uważają, że Rosjanie ćwiczą w ten sposób skryte przejście swoich sił podwodnych na Północny Atlantyk. Przyznano się przy tym, że znane jest orientacyjne położenie sześciu rosyjskich OP, z których dwa przebywają na lini na południe i wschód od Wyspy Niedźwiedzia, nadzorując wejście do wschodniej części Morza Barentsa. Pozostałe okręty podwodne zmieniły jednak swoje stałe trasy patrolowania i przesunęły się bardziej w kierunku Atlantyku.
Dotyczy to również jednostek z rakietami balistycznymi, które wcześniej operowały głównie pod „czapą lodową” na Morzu Arktycznym. Jeden z rosyjskich boomerów – „Karelia” (K-18) projektu 667BDRM typu Delfin (wg. NATO typu Delta IV), miał wystrzelić nawet 17 października 2019 r. w ramach ćwiczeń jedną rakietę balistyczną (przebywając w tym czasie na Morzu Barentsa). Co dziwne, śladów zaobserwowanej przez Norwegów aktywności rosyjskiej floty podwodnej nie widać w komunikatach ministerstwa obrony Rosji (w tym o strzelaniu „Karelii”). Wcześniej resort obrony bardzo skrupulatnie relacjonował tego typu działania. Tym bardziej, że według Norwegów całe ćwiczenie może trwać nawet 60 dni.
Ponieważ rosyjskie manewry rozpoczęły się około 21 października 2019 r., łączy się je z wizytą ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa oraz dowódca Floty Północnej wiceadmirała Alieksandra Mojsiejewa w bazie sił powietrznych Kirkenes w północnej Norwegii 25 października 2019 r. Doszło tam do spotkania Ławrowa ze swoją norweską odpowiedniczką Ine Eriksenem Søreide, które było poświęcone… problemowi bezpieczeństwa w Północnej Europie.
W rzeczywistości jest to prawdopodobnie przekaz wysłany do Stanów Zjednoczonych, że rosyjskie okręty podwodne z napędem atomowym są nadal bardzo groźne i zdolne do podchodzenia do amerykańskich wybrzeży.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS