Reklama

Geopolityka

Następca gorszy od poprzednika. Raport: lotniskowiec za 12 mld dolarów zagrożony

Jak na razie lotniskowiec nowej generacji USS „Gerald R. Ford” ma mniejsze możliwości, niż lotniskowce typu Nimitz, które ma w przyszłości zastąpić – fot. US Navy
Jak na razie lotniskowiec nowej generacji USS „Gerald R. Ford” ma mniejsze możliwości, niż lotniskowce typu Nimitz, które ma w przyszłości zastąpić – fot. US Navy

Jak na razie zbudowany za 12 miliardów dolarów lotniskowiec nowej generacji USS „Gerald R. Ford” ma mniejsze możliwości bojowe niż obecnie wykorzystywane lotniskowce typu Nimitz. 

Szef wyznaczonej przez Pentagon komisji oceniającej możliwości bojowe lotniskowca nowej generacji USS „Gerald R. Ford” potwierdził, że okręt ten jest obecnie gorszy niż lotniskowce typu Nimitz, które ma w przyszłości zastąpić.

Zgodnie z 30-stronicowym raportem, który w zeszłym miesiącu został przekazany do Sekretarza Obrony Chuck Hagel i kierownictwa Pentagonu co najmniej cztery kluczowe elementy, które zostały lub jeszcze nie zostały zainstalowane na lotniskowcu, są zagrożone z powodu ich zbyt małej lub nieznanej niezawodności.

Chodzi głównie o podejrzenie, że szybkość wypuszczania w powietrze samolotów bojowych i ich przyjmowania jest mniejsza od założonej, a wiec w tym względzie jest to jednostka mniej efektywna niż starsze okręty tej klasy. Raport jest bezlitosny, ponieważ stwierdza, że obecnie potrzebne są dwa lotniskowce by osiągnąć taki efekt, jaki miano otrzymać z jednym lotniskowcem, ale wykonanym zgodnie z założeniami.

Czy system startu i lądowania działa prawidłowo?

Na nowym lotniskowcu zgodnie z założeniami katapulty elektromagnetyczne miały zastąpić katapulty parowe i mając większą moc (100000KM) miały pozwalać na szybszy start samolotów (praktycznie jeden za drugim). Ale testy lądowe wykonywane w New Jersey wykazały, że konstrukcja katapult zapewnia jedynie wykonanie 240 startów bez awarii, podczas gdy założeniem było przynajmniej 1250 bezawaryjnych startów.

Jeszcze gorzej jest z systemem lin hamujących. Udało się uzyskać jedynie średnią 20 bezproblemowych lądowań, chociaż na obecnym etapie założono 4950. Co gorsza docelowa liczba bezawaryjnych lądowań ma być nie mniejsza niż 16500. Sprawa jest o tyle alarmująca, że w warunkach laboratoryjnych systemy mają z założenia mniejszą awaryjność niż w warunkach bojowych – na okręcie.

Problemy z systemem radiolokacyjnym

Dodatkowe zaniepokojenie wzbudza radiolokacyjny system obserwacji technicznej, wykonywany przez zakłady w Waltham (stan Massachusetts), należące do Raytheon Company. Ten zintegrowany system nadzoru sytuacji powietrznej i śledzenia jest praktycznie taki sam, jaki ma być zastosowany na niszczycielach nowej generacji typu Zumwalt.

Wcześniej wszystkie misje wykonywane przez lotniskowiec zabezpieczało od 6 do 10 stacji radiolokacyjnych, przez co nadbudówka („wyspa”) musiał być odpowiednio duża, a więc zajmowała więcej miejsca na pokładzie lotniczym. Obecnie praktycznie wszystkie zadania związane z działaniem okrętu zabezpiecza jeden radar z sześcioma antenami ścianowymi, rozmieszczonymi na ścianach nadbudówek (nie ma więc ruchomych części, co ma ułatwić utrzymanie i obsługę).

W odróżnieniu od wcześniej wykorzystywanych radarów tej klasy na okrętach AEGIS (AN/SPY-1) w przypadku nowych lotniskowców i niszczycieli miał to być już radar dwuczęstotliwościowy DRB (dual-band radar) stanowiący kompilację stacji AN/SPY-3 (na pasmo X) z radarem wielofunkcyjnym na pasmo S. Jak się jednak okazało w ramach oszczędności zrezygnowano w programie Zumwalt z radaru S, czego nie można było zrobić na lotniskowcu, gdzie radar S jest niezbędny, szczególnie w trudnych warunkach atmosferycznych.

Komisja znalazła dużo więcej

Komisja znalazła jeszcze kilka problemów, ale do najważniejszych należy zaliczyć niezgodną z założeniami pracę głównej windy dla uzbrojenia oraz system komunikacji zewnętrznej i wewnętrznej, który działa poniżej założonych standardów.

Największy niepokój kontrolerów z Pentagonu wzbudził jednak wpływ opóźnień w równolegle prowadzonych programach na cały harmonogram budowy lotniskowca. Niepowodzenie nawet jednego z nich może znacząco wpłynąć na możliwości bojowe okrętu i jego gotowość operacyjną. Oblicza się, że blisko 60% nowego lotniskowca bazuje na rozwiązaniach ze starych jednostek typu Nimitz, ale pozostałe 40% to zupełna nowość.

Prowadzący program oficerowie bronią jednak „Forda” uważając, że jest za wcześnie na dokonywanie jakichkolwiek ocen. Raport, który miał być wewnętrznym dokumentem Pentagonu został jednak opublikowany i uaktywnił grupę polityków, którzy wcześniej krytykowali ten program. Ponownie wyciągnięto raport grupy kontrolnej GAO (Government Accountability Office) działającej na rzecz Kongresu, która od razu stwierdziła, że koszty tego okrętu wzrosły o 22% od tych, które założono na początku. Co gorsza zaproponowała ona opóźnienie budowy drugiego lotniskowca USS „John F. Kennedy” do czasu aż poszczególni kontraktorzy nie uporają się z wykrytymi usterkami i problemami. Automatycznie zastopowana byłaby również już rozpoczęta praca nad trzecią jednostką USS „Enterprise”. A przecież US Navy planowała wstępne kupienie aż jedenastu nowych lotniskowców.

Niestety na wyeliminowanie wszystkich problemów na „Fordzie” Amerykanie mają już tylko 26 miesięcy. 

Reklama

Komentarze (3)

  1. Artwi

    No ale hejterzy Rosji naśmiewają się z rampy startowej i nie mogli się nachwalić katapulty elektrycznej... Mimo że dla NOWOCZESNYCH myśliwców (dla innych maszyn to inna sprawa) rampa akurat jest lepsza (znacząco szybsze wyprawianie maszyn i brak blokady startów z powodu awarii katapulty).

    1. MarcinK

      Rampa wcale nie jest lepsza . Su-33 startujące za pomocą rampy mogly zabierać tylko 3/4 paliwa i polowe uzbrojenia bo okazywalo się ze samolot jest zbyt ciezki by bezpiecznie wzbić się w powietrze .

    2. 12345

      Dlatego chińczycy w przyszłych lotniskowcach bardzo chcą odejść od rampy... oj nie poznali się na cudownej rosyjskiej mysli technicznej

  2. mk

    Nic ciekawego. Myślałem że Amerykanie wymyślą coś konkretnego w stylu science-fiction.

  3. RafalN

    z jednej strony wygląda to na typowe problemy wieku dziecięcego, z drugiej rozbieżność pomiędzy założoną trwałością a rzeczywistą jest zdecydowanie zbyt duża - 0,5% zakładanej trwałości (20 wobec zakładanych 4950 lądowań) to albo jakaś kpina. W świetle problemów z innymi dużymi programami prowadzonymi w USA (F35) może to sugerować, że coś bardzo niedobrego dzieje się w amerykańskiej zbrojeniówce.

    1. tuis

      Korupcja w wielkim biznesie to problem nie tylko Polski ale najwidoczniej również USA.

    2. dens

      40lat temu chyba troszkę inaczej wyglądało projektowanie i podejście do prototypów. Było chyba więcej testów, teraz są symulacje w chyba za dużym stopniu.

Reklama