Geopolityka
"Najpierw Tajwan, potem..."? Chińska piechota morska rośnie w siłę [KOMENTARZ]
O wzroście możliwości chińskich sił zbrojnych wiemy nie od dzisiaj, istnieje jednak formacja zbrojna na temat której pisze się stosunkowo niewiele, a która rozrasta się w ostatnich latach nie tylko jeżeli chodzi o pozyskiwane uzbrojenie, ale nawet liczebnie. Mimo, że pod tym ostatnim względem siły zbrojne Chińskiej Republiki Ludowej ulegają redukcji. Chodzi o Korpus Piechoty Morskiej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, których rola jest już zupełnie inna niż 10 lat temu.
Jak informuje US Naval Institute chińska piechota morska, licząca do niedawna zaledwie 20 tys. ludzi rośnie obecnie do stanu wyznaczonego na więcej niż 100 tys. Marines, sformowanych w sześć brygad. Mowa więc o wzroście ponad pięciokrotnym, do stanu w pewnym stopniu porównywalnego z US Marine Corps (obecnie 180 tys. ludzi). Nie jest też wykluczone, że pułap 100 tys. to tylko pewien etap, a następnie zostanie wyznaczone kolejna górna granica.
W ten sposób formacja ta, wyróżniająca się na defiladach z uwagi na błękitne, pikselowe barwy mundurów i pojazdów, będzie mogła pełnić znacznie bardziej ambitne role niż dotychczas. O ile bowiem w ostatnich latach mogła być wykorzystywana jedynie w niewielkich konfliktach i kryzysach dotyczących pojedynczych wysp i nadmorskich rejonów nieopodal chińskich wybrzeży, bez widoków na wielkie operacje takie jak np. atak Tajwan z nadzieją na utworzenie tam przyczółka, o tyle już niedługo będzie zdolna do projekcji siły teoretycznie w dowolnym rejonie świata.
Umożliwi to oczywiście nie tylko wyszkolenie większej liczby żołnierzy, ale zaopatrzenie ich we właściwy sprzęt. Obecnie obserwuje się zakupy sprzętu podobnego do tego jakim dysponuje największa i najlepiej uzbrojona piechota morska na świecie, czyli US Marine Corps. Obecnie na ukończeniu znajdują się trzy śmigłowcowce desantowe Type 075 o wyporności około 40 tys. ton i mające pełnić podobne zadania jak amerykańskie okręty typu Wasp. Szacuje się, że każdy z tych okrętów będzie w stanie pożeglować w dowolne miejsce na świecie i przetransportować około 30 śmigłowców, 900 marines i około 12 pojazdów amfibijnych.
W jednym rzucie jednostki będą więc mogły przetransportować mniej więcej brygadę wojska. Towarzyszyć może im nawet do ośmiu dużych okrętów-doków desantowych Type 071 o wyporności 25 tys. ton każdy ze zdolnością do przerzutu 600-800 żołnierzy, pojazdów i czterech ciężkich śmigłowców transportowych Z-8 lub zastępujących je w linii Z-18. Wszystkie te jednostki prawdopodobnie weszły już do służby. W bliższym sąsiedztwie ChRL (czyli np. w przypadku ataku na Tajwan) Chińczycy będą mogli też użyć kilkudziesięciu mniejszych jednostek desantowych. Zasięg całej tej floty może zostać zwiększony dzięki rozbudowywanej flocie okrętów zaopatrzenia.
Chińscy Marines posiadają już umiejętności atakowania z morza i powietrza jednocześnie. Podobne operacje ćwiczyli już np. wspólnie z Rosjanami koło Władywostoku, jeszcze w 2015 roku. Jeżeli chodzi o środki desantowe to ChRL rozwinęło całą paletę wozów pływających. Drogę na plażę otwierałyby pływające gąsienicowe wozy z rodziny Type 05, w skład której wchodzą bwp z 30 mm armatą automatyczną (ZBD-05), wariant działa szturmowego z armatą 105 mm (ZTD-05) i 122 mm haubice PLZ-07B. W ataku brałyby też udział kołowe wozy pływające VP10 pełniące rolę amfibijnych transporterów opancerzonych. Istnieje także ich wariant ze 105 mm armatą.
Wozy te dawałyby wsparcie w pierwszym uderzeniu, przy wywalczaniu i utrzymywaniu przyczółka. Zakłada się, ze potem zostałyby włączone do działań takie pojazdy jak uzbrojony w 105 mm armatę ZTL-11 (Type 11), bwp ZBL-09, haubice samobieżne PLL-09 czy wreszcie lekkie czołgi ZTQ-15 (35 ton, armata 105 mm). Te ostatnie - zgodnie z informacjami z chińskich folderów reklamowych – są w stanie niszczyć cele o ekwiwalencie pancerza do 500 mm stali RHA. Oznacza to np. zdolność do niszczenia tajwańskich czołgów rodzin M-48 i M-60. Wydaje się jednak, że przeciwko takiemu przeciwnikowi jak nowoczesne wersje czołgów M1 Abrams, w które właśnie zaopatruje się armia tajwańska, będą jednak raczej bezsilne i w zetknięciu z nimi chińskiej piechocie morskiej pozostanie raczej liczenie na kierowane pociski przeciwpancerne, wsparcie lotnictwa i artylerii.
To jednak nie wszystkie problemy. Nie wiadomo np. w jakim stopniu jednostki chińskich marines są nasycone tym wyżej wymienionym, stosunkowo nowoczesnym sprzętem. A w jakim przestarzałymi wozami używanymi wcześniej, takimi jak czołgi Type 59 czy transportery opancerzone Type 63 i Type 77.
Mimo to wzrost możliwości chińskiej piechoty morskiej jest ogromny i nie dziwi fakt, że do jej zadań dopisano „ochronę morskich dróg handlowych” i „egzekwowanie zamorskich interesów”. Chodzi tutaj przede wszystkim o zdolność do ochrony bądź odbicia strategicznie ważnych dla chińskiego handlu baz - Gwadar (w Pakistanie) i w Dżibuti na rogu Afryki. Mowa jest także o zdolności do projekcji siły na półwyspie koreańskim, co w przypadku zastosowania piechoty morskiej mogłoby oznaczać np. możliwość wylądowania na tyłach armii Południowej Korei.
W ciągu ostatniej dekady chińska piechota morska nie tylko otrzymywała sprzęt, finansowanie i ludzi, ale także ćwiczyła – m.in. na Bałtyku i Morzu Śródziemnym, oraz na mroźnych terenach chińskiego interioru. Oznacza to, że jest szykowana w ten sposób, aby móc interweniować w dowolnym miejscu na świecie. Nie tylko na ciepłych wyspach Morza Południowochińskiego, które jest jej tradycyjnym teatrem operowania, ale zapewne także np. w rejonach koła podbiegunowego, którego znaczenie ze względu na podnoszące się temperatury rośnie z roku na rok. Jest to zresztą kolejny aspekt, w którym Pekin naśladuje US Marine Corps.