Reklama

Geopolityka

Monachium areną sporu z USA? Juncker i Gabriel przeciwko zobowiązaniom NATO

Fot. U.S. Department of State / Flickr.com
Fot. U.S. Department of State / Flickr.com

”Nie podoba mi się, że nasi amerykańscy przyjaciele zawężają pojęcie bezpieczeństwa to sił zbrojnych” - stwierdził szef Komisji Europejskiej Jean Claude-Juncker. Część zachodnich elit kwestionuje podstawowe zobowiązania NATO, co grozi sporem z USA i z pewnością będzie przedmiotem dyskusji na rozpoczętej niedawno konferencji w Monachium.

"Post-Prawda, Post-Zachód, Post-Porządek?" - tytuł tegorocznego raportu wydanego przed rozpoczynającą się dzisiaj Monachijską Konferencją Bezpieczeństwa w Monachium doskonale oddaje niepewność i zaniepokojenie gwałtownie zmieniającą się sytuacją międzynarodową. Kluczowy dla odpowiedzi na to pytanie będzie kształt polityki zagranicznej Donalda Trumpa, a z perspektywy Europy jego stosunek do amerykańskiego zaangażowania w ramach NATO. Już dziś można powiedzieć, że zapowiedzi z czasów kampanii prezydenckiej, kiedy ówczesny kandydat domagał się wzrostu nakładów wojskowych przez europejskich członków (zgodnie z traktatowymi zapisami), nie były jedynie hasłami na potrzeby walki o Biały Dom.

W czasie spotkania ministrów obrony narodowej Sojuszu, gen. James Mattis nie pozostawił wątpliwości, że stopień zaangażowania USA będzie uzależniony od wzrostu wojskowych budżetów po tej stronie Atlantyku. "Amerykanie nie mogą troszczyć się więcej o przyszłe bezpieczeństwo waszych dzieci niż wy sami" - powiedział amerykański sekretarz obrony. 

Czytaj więcej: Koniec z europejską "jazdą na gapę" w NATO [ANALIZA]

Na słowa Mattisa odpowiedział szef Komisji Europejskiej, krytykując amerykańskie naciski w tej kwestii. Jak poinformowała agencja Reuters, w czwartek Jean-Claude Juncker powiedział, że amerykańska percepcja bezpieczeństwa jest "zbyt wąska" i ogranicza się jedynie to kwestii militarnych. "Jeśli zobaczymy co Europa robi w kwestii obrony, plus pomocy rozwojowej, plus pomocy humanitarnej porównanie ze Stanami Zjednoczonymi wygląda (..) inaczej. Nowoczesna polityka nie może polegać jedynie na podnoszeniu wydatków budżetowych" - powiedział polityk.

To [zwiększanie budżetów wojskowych państw Europy] było amerykańskim syganłem od wielu, wielu lat. Jestem bardzo przeciwny popychaniu nas do tego

Jean-Claude Juncker, szef Komisji Europejskiej

Szef Komisji Europejskiej w ten sposób faktycznie zlekceważył deklaracje, podjęte przez państwa NATO (a więc w większości również członków UE) na szczycie w Walii i w Warszawie. Zobowiązanie przeznaczania na obronę 2% PKB istniało zresztą już wcześniej (było przecież bazą przyjęcia przepisów określających finansowanie obronności Polski w 2001 roku). Założenia Sojuszu Północnoatlantyckiego zostały przyjęte jednomyślnie decyzjami rządów suwerennych państw. Sprzeciwił się też rezolucji Parlamentu Europejskiego, wzywającej do wydawania na obronę 2% PKB. Kwestie bezpieczeństwa pozostają więc przedmiotem ostrego sporu między częścią polityków europejskich a USA.

W podobnym duchu wypowiedział się szef niemieckiej dyplomacji. "Uważam, że rozpatrywanie budżetów na obronę w oderwaniu (od innych dziedzin) nie ma sensu. Niemcy angażują się znacznie bardziej w pomoc dla krajów rozwijających się niż inne kraje NATO" - powiedział Sigmar Gabriel podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych grupy G-20 w Bonn. "Wydajemy przecież 30-40 mld euro na integrację prawie miliona uchodźców. Uważam, że to też jest wkład w stabilność i bezpieczeństwo" - dodał polityk. Gabriel nie wykluczył jednak, że Europa i Niemcy powinny podjąć większe wysiłki w polityce obrony.

Jeśli Ameryka odwróci się, zmusi to Europę do zrobienia tego, co powinna zrobić już dawno. Wzmocnienie Europy jest właściwą odpowiedzią

Sigmar Gabriel, minister spraw zagranicznych Niemiec

Szef KE i część polityków europejskich najwyraźniej więc nadal uznają za normalną sytuację, w której siłom zbrojnym rozwiniętych krajów UE brakuje podstawowych zdolności obronnych, właśnie z uwagi na podejmowane w ubiegłych latach cięcia budżetowe. Współpraca międzynarodowa może być skuteczna tylko w sytuacji, gdy będzie związana ze zwiększeniem strumienia zasobów przeznaczanych na obronę. Szef niemieckiego MSZ najwyraźniej "zapomniał", że chwalone przez niego w jednej z wypowiedzi Rumunia i Czechy, które zacieśniają współpracę z Bundeswehrą istotnie zwiększają swoje budżety obronne, również pod kątem ich udziału w PKB.

W przypadku Niemiec można zauważyć pewien rozdźwięk pomiędzy słowami szefa dyplomacji a działaniami ministerstwa obrony narodowej, które powoli zwiększają poziom wydatków na armię. Jednak według ostatniego raportu pełnomocnika ds. wojskowych Bundestagu modernizacja i tak przebiega zbyt wolno. W dodatku w 2018 r. poziom nakładów na armię może spaść do poziomu 1,18 proc., tym samym spowalniając osiągnięcie poziomu 2-procentowego progu wydatków na obronność, choć ostateczna decyzja o budżecie obronnym zostanie podjęta po wyborach parlamentarnych.

Czytaj więcej: Niemcy: 100 "nowych" Leopardów do 2023 roku. Modernizacja zbyt wolna

Wypowiedź Gabriela, to kolejna po słowach Hilde Mattheis i Reinera Arnolda opinia kwestionująca potrzebę zwiększania budżetu obronnego oraz istnienie samego NATO. Mattheis, przewodnicząca frakcji Demokratycznej Lewicy działającej w ramach SPD, stwierdziła, że "Długoterminowo dążymy do integracyjnej struktury bezpieczeństwa dla całej Europy, co perspektywicznie czyni NATO zbędnym". Natomiast Arnold, który zasiada w komisji obrony Bundestagu z ramienia SPD, nazwał zwiększenie budżetu obronnego do dwóch procent "utopijnym", "niewłaściwym" i "niepotrzebnym". Biorąc pod uwagę zbliżające się rozpoczęcie prac nad programem wyborczym socjaldemokratów oraz serię wypowiedzi przedstawicieli SPD, wygląda na to, że na niemieckiej lewicy popularnością cieszy się opcja odejścia od dotychczasowej wizji odbudowy nimieckiej armii i w związku z tym wzrostu funduszy dla Bundeswehry.  

Nie da się też nie zauważyć, że w Republice Federalnej obronność jest przedmiotem sporu politycznego. Frakcja Angeli Merkel dąży - pomimo wszystkich problemów - do wzmocnienia Bundeswehry, czemu jednak co najmniej niechętna jest część socjaldemokratów. Oczywiście, kierowany przez Ursulę von der Leyen resort obrony dąży do zacieśniania współpracy wojskowej, ale w dużej mierze odbywa się to drogą budowy nowych zdolności. Przykładowo, reaktywowany 414 batalion pancerny, którego jednostki ćwiczyły w Drawsku Pomorskim wraz z Holendrami (w składzie 43. Brygady Zmechanizowanej) miał być wcześniej jednostką rezerwową, a holenderska brygada - w ogóle nie dysponować czołgami. Również wspólny zakup okrętów podwodnych z Norwegią będzie się wiązał z podwyższeniem docelowej liczby takich jednostek w niemieckiej marynarce (z sześciu do ośmiu).

Czytaj więcej: Bundeswehra wojskowym hubem Europy? "Czechy i Rumunia zwiększają współpracę"

Jak na razie kryterium 2 proc. PKB spełniają Polska, Grecja, Estonia, Wielka Brytania i USA, również inne kraje bałtyckie, Rumunia i Francja są relatywnie blisko tego celu (biorąc pod uwagę plany na lata 2017-18). Największy potencjał do podwyższania wydatków na obronę mają Niemcy, Holandia czy Dania - silne gospodarki, przeznaczające na obronę około 1,2 proc. PKB, choć takie decyzje mogą być bardzo trudne z politycznego punktu widzenia. Kraje południa Europy borykają się bowiem z trudną sytuacją finansów publicznych. Działania państw zachodnich mogą być kluczowe dla całego NATO, gdyż państwa wschodniej flanki mają w różnym stopniu ograniczony potencjał i borykają się z wieloletnimi zapóźnieniami w rozbudowie i modernizacji swoich sił zbrojnych, a ich zniesienie będzie trudne nawet w wypadku osiągnięcia poziomu 2 proc. PKB. 

Pomysł zaktywizowania europejskiej współpracy wojskowej jest dobry, jednak tempo procesu oraz niedostatki w funduszach przeznaczanych na armię oraz samego potencjału, sprawia, że plany utworzenia samodzielnej, oderwanej od NATO struktury są nierealne. Dla Europy kluczowe jest obecnie przekonanie USA, że w ich interesie leży kontynuowanie swojej obecności w tej części świata i podjęcie działań, które udowodnią, że rzeczywiście podejmowane są działania w celu zwiększenia europejskiego wkładu w działania Sojuszu. Bez udziału Stanów Zjednoczonych Europa nie dysponuje potencjałem pozwalającym na zagwarantowanie bezpieczeństwa, dlatego dalsze zaniechania zwiększania wydatków i w konsekwencji spowolnienie lub przerwanie modernizacji stanowi zagrożenie dla Europy. 

Lidia Gibadło, Jakub Palowski

 

Reklama

Komentarze (15)

  1. stefan113

    w europie wszyscy chcieli być bezpieczni,a część /ta przywładzy /chciałaby być bezpieczni najlepiej za darmo,ściągli ''imigrantów'' żeby pracowali na nich za półdarmo,a oni żeby tylko byli przy kasie i pilnowali /oczywiście z jakiegoś kurortu /,czy potok kasy płynie równo i się powiększa.Są tak zadufani w sobie,że jak ludziom pęknie system samozachowawczy /bo to jak struna-za mocno napięta pęka /,to na Antarktydzie się nie ukryją.

  2. POLAK

    Skad sie bierze ta uleglosc Niemiec wobec Rosji , ja poprostu tego niee rozumiem , i jeszcze te sentymenty gospodartcze wobec Rosji , daja sie wciagac w projekty typu ,,NORD STREAM I ,II,, Rainmethall sprzedaje uzbrojenie Rosji , pod postacia zintegrowanego systemu cwiczebnego do strzelan czolgowych , i wiele , wiele innych przykladow , pozniej staja sie ,,mimowolnym,, narzedziem w rekach Rosji, nie wiem czy to glupota lub moze sabotaz, skoro Niemcy nie chca pomagac sojuszowi to [przynajmiej nie powinny p[rzeszkadzac czy blokowac roznnych decyzji jak np. stale bazy USA na terenie Polski , niedosc ze zrujnowaly nam nasze ojczyzny , zmiejszone terytoria poprzez zajecie ich przez rosje , to jeszcze nadal prubuja szkodzic nam a ,,podswiaadomie pomagac rosji,, tak mi sie wydaje , to myslenie zyzeniowe ,bo jakos nie dalbym wiary ze mogloby to byc celowe dzialanie strony niemieckiej , pozdrawiam

    1. HALF POLAK

      Nie uleglosc a interesy! I nie tylko NORD STREAM, ale i rosyjska wyprzedaz rezerwy walutowej (EURO)

    2. Zenek

      Rozwiniętym gospodarczo Niemcom potrzebne są rosyjskie surowce, natomiast zacofanej Rosji - niemieckie technologie (w zamian za surowce). Od czasów cara Piotra I nic się w tej kwestii nie zmieniło.

  3. KrzysiekS

    Niemcy poczuli się silni i zaczynają destabilizować wewnętrznie NATO ale zapominają że większość ich eksportu idzie do USA jak będą podskakiwać to USA bardzo szybko może ich sprowadzić na ziemię niestety i nam się oberwie bo znowu my mamy silnie powiązaną gospodarkę z Niemcami.

    1. lukas123

      Pamiętaj, że usa jest mocno zależne od UE (w tym od niemiec). Po za tym niemcy mają produkty, które usa nie potrafią produkować i amerykanie mocno by się wkurzyli jakby rząd wprowadził empargo na niemiecki produkty. Niemcy to UE a UE jest dużo bogatsza niż usa i to amerykanie wiedzą i nic nie mogą z tym zrobić.

  4. Reds

    Może za wcześnie jeszcze przesądzać ale wydaje mi się że obecnie w Monachium toczy się batalia która zdecyduje o przyszłości Europy. Z jednej strony Niemcy które nie wiedzieć czemu forsują swą dziwną politykę zbliżenia z Rosją (biznes?) a tym samym przewodnictwo w przyszłej EU a z drugiej zaś wizja nie tyle EU jako takiej co polityki jaką chcą prowadzić USA w tej części świata. Polsce oczywiście powinno zależeć na przeforsowaniu wizji jaką ma USA a nie Niemcy. Polityka Niemiecka jest o tyle niezrozumiała (niebezpieczna) że przewiduje ona ich pełnie władzy w EU a tym samym podporządkowanie sobie wszystkich państw stowarzyszonych w UE oraz zbliżenie z Rosją. Na to pozwolić nie możemy. Chora i niezrozumiała jest ich polityka ws. imigrantów na które przeznaczają mld$ na ich asymilacje a więc przyszłość ich w EU jest znana (mówią o bezpieczeństwie? Zapomnieli o terroryzmie islamskim?) Niebezpieczna jest retoryka jaką Niemcy stosują wobec "opornych" wobec takiego planu m.in. Polsce. Niebezpieczna jest ich idea wspólnej armii EU. Nie po drodze nam z Niemcami i to powinniśmy sobie jasno powiedzieć DLATEGO NIE dla takiej polityki Berlina i Brukseli Dlatego TAK dla USA i jej polityki w EU. Czas przejrzeć na oczy. Czas się obudzić. Nie zapominajmy o Historii Nie dajmy się omamić. Pozdrawiam

    1. .

      To nie jest dziwna polityka Niemiec . Ten kraj zyje z exportowym ,to ponad 50% PKB. JDna z najwiekszych gospodarek i zródło narzędzi produkcyjnych prawie dla całego świata potrzebuje gwarantowanych i stałych źródeł dostaw surowców. To daje im Rosja a,ze przy okazji chca cos ugrać dla siebie to juz kwestia ostrożności Niemiec a dokladnie na ile ruskim pozwolą wejść na przysłowiowy "łeb"

    2. Lo

      Niemcy to niemal ciągły czas rozwoju, 3 lata z nadwyżką budżetową, ciągle brak rąk do pracy. Ok 1989 byli na równi z WB i Fra. Po zjednoczeniu i z Euro wyprzedzili ich o dwie długości. Na zachodzie dużo więcej nie sprzedają ale rynki wschodu rosną! Tu znowu Niemcy i ich przemysł deklasuje usługi Brytyjskie. Niemcy naturalnie prą w stronę zysków na wschodzie. Ich polityka może zakładać też podtrzymywanie Rosji i jej zbytu surowców który to hamuje, opóźnia w Rosji chęć i konieczność reform. Jednocześnie i Niemca i Rosji zależy by nasze produkty nie szły na wschód. Z Niemcami możemy tam konkurować w budowlance, spożywce, meblach itd. Rosji zależy by nas oddzielić od kontaktów z Białorusią, Ukraina, by nie dać nam zarabiać (tak jak my teraz planujemy od nich nie kupić gazu).

  5. Wojtek

    W/g Junckera EU wydaje 40 tyś € na integrację każdego z miliona uchodźców. Razem 40 mld €. Tylko pytanie brzmi: PO CO, skoro to pieniadze wyrzucone w błoto?

    1. Marek

      Przecież wiadomo po co. Juncker, jako zwolennik godziwej "rozrywki", chce większości mieszkańców europejskich miast, zapewnić takie fajerwerkowe "atrakcje" na sylwestra, jakie mieli w ostatnio Szwedzi mieszkający w Malmö.

    2. Heniokoz

      Po co?? Przeciez wiadomo. Wywalaja kase by poprzez to osiagnac 2cele: 1. Przyjmujac migrantow (bo uchodzca to przeciez ktos inny) celowo robi sytematycznie co raz bardziej niebezpieczna sytguacje w krajach europejskich. 2. Pkt.1 jest pretekstem do powolania nazwijmy to policji lub spec sil wojskowych mogacych samodzielnie reagowac, dzialac na zlecenie np. Komisji EU bez pytania danego europejskiego kraju. Jednym slowem wplyw na innych i wymuszanie tego co dla np. Sorosa jest istotne. Takie jedno z narzedzi.

  6. Lech

    Po wygraniu wyborów przez Marinie Le Pen nastąpi zapowiadane przez nią wystąpienie Francji z UE niczym Brexit Wielkiej Brytanii. Należy to rozumieć jako sprzeciw społeczeństwa Francji wobec gospodarczo emigracyjnej hegemonii Niemiec w UE i lewacko-libertyńskiej polityce obu rządów (Francji i Niemiec). Najgroźniejsze jednak będzie osłabianie NATO przez wyjście Francji z Sojuszu, co zapowiada także Marinie Le Pen. I to już będzie totalny sabotaż służący KGBowskiej Rosji Putina. Oznaczać to może również, że ludzie Rosji przejmują realną władzę w UE. Bo wpływy KGB na politykę za pomocą europejskiej lewicy w UE już dawno są widoczne. Efektem tego groźnego domina może być także w niedalekiej przyszłości zwycięstwo w wyborach parlamentarnych proputinowskiej partii w Niemczech i Włoszech jako sprzeciw wobec obecnej polityce imigracyjnej własnych rządów. I wówczas śmiertelnie zagrożona zostanie Polska wraz z innymi państwami wschodniej Europy a także choć w mniejszym stopniu Wielka Brytania i USA. Niemiecko-francusko-włoski sojusz z KGBowską Rosją to spełnienie najgroźniejszych marzeń Putina i innych polityków z UE o stworzeniu bardzo silnej przeciwwagi wobec gospodarczo wojskowej potęgi Północnej Ameryki, którą chcą już od dawna lewicowi stratedzy wyprzeć z UE i NATO, na co nigdy nie powinna zgodzić się Polska oraz Wielka Brytania i USA. To wszystko jeżeli się zacznie, niestety grozi III wojną światową i zagładą ludzkości.

    1. lo

      I dlatego nie należy walczyć bo od Nas nic nie będzie zależeć za to każdy chętnie sprawdzi się w wojnie zastępczej w Polsce. Trzeba nauczyć się, że sojusze są czasowe i mamy wybierać je im bliżej końca konfliktu i zwycięzcą będzie znany. Po Trumpie może wiele się wydarzyć w wyborach we Francji. Nie wiemy jeszcze czy jakieś zdarzenia nie zmienią biegu wyborów, ale jest szansa, że Francja nie będzie mieć w 2 turze dwóch prawicowych kandydatów a wejdzie nr 1 LePen i ten nowy "młody" polityk, eks minister. W drugiej turze już we Francji jest głosowanie wszyscy kontra LePen i Ona ma małe szanse wygrać 2 turę. Choć wszystko może się jeszcze wydarzyć bo Putin i terroryści nie śpią.

  7. bażant

    Już to pisałem. Współpracujmy gospodarczo ze wszystkimi w UE ,ale współpraca wojskowa, powinna być nakierowana na USA. Nasi europejscy natowscy sojusznicy, wg mnie są i niewiarygodni i nielojalni. Francja , Thales-termowizja, czy niedoszłe Mistrale . Niemcy-centrum wyszkolenia w Mulino. Anglia na 99% w godzinie W ,powtórka z 39 r. O Włoszech czy Hiszpanii tym bardziej możemy zapomnieć. Naprawdę idą nieciekawe czasy.

    1. lo

      Oba "fronty" są niestabilne i pokładanie nadziej w USA dziś jest podobne jak pokładanie we Francji i WB w 1939. Francja i WB nie potrafiły zadbać o swoje "bliskie" podwórko w '39 to dlaczego USA ma zadbać o tak dalekie podwórko jak Polska w 2017? Otóż proszę sobie przypomnieć lata 2008-2010 co USA z nami zrobiły. Obama dochodzi do władzy w 2008. Już przed wyborami prezydenckimi w Berlinie mówił, że Niemcy muszą wziąć większą odpowiedzialność za Europę. Już wtedy Obama planuje wycofywanie z Europy i przerzut sił do Azji i powoli tak samo myśli o Izrael, który to ma być bardziej samodzielny i odciążyć rolę USA na Bliskim Wschodzie. Pomóc ma Rosja. Potem mamy słynny reset Putin-Obama. Mamy słynne spotkania i partnerstowo NATO-Rosja. Mamy w 2009 współdziałanie USA-Rosja w Afganistanie. Mamy pomoc Rosji ws. Iranu i programu porozumienia USA-Iran i mamy w 2009 dokładnie 17 września rezygnację Obamy z Redzikowa w zamian za pomoc Rosji. Ta dana to nie przypadek i nie przypadkiem Putin zawitał do Gdańska 2009. Tusk nie miał wyboru, zostaliśmy sami a kilka lat wcześniej USA wycierała sobie nami "gębę" w Iraku i byliśmy jednym tchem wymieniani przez Busha jako wielki przyjaciel z WB; jako państwo mające 1 strefę z 4 w Iraku, potem Szymany i NIC - 0 USD za to i zero poszanowania. Sprzedał Nas Obama w 1 rok! Liczcie na USA to dostaniecie to samo co w 1939. I nie mam nic do USA. Ja tylko wiem co My dla nich znaczymy: NIC. Tzn. do dealu z Rosją jesteśmy potrzebni.

  8. wuja

    Przede wszystkim trzeba dobrze dysponować tym co się już posiada a nie snuć bajki o nabyciu kolejnego modelu czołgu jak tu niektórzy piszą (mowa o Abramsach). Mamy T-72 to je modernizujmy do granic możliwości, chociażby przy współpracy z Izraelem. Cały świat modernizuje T-72, i okazuje się, że ciągle dobrze sobie radzi ten czołg w realnych konfliktach (polecam artykuł na ten temat w branżowej prasie o obecnych walkach w Syrii, które wypadły na korzyść T-72 przeciw zachodnim systemom p-panc). Do tych czołgów jest u nas całe zaplecze, park maszynowy, proces szkoleniowy itd. itd. A są to ogromne pieniądze. Wprowadzanie po raz kolejny nowego modelu to nieporozumienie , na które nas nie stać obecnie. Jak się ma "cepa" to trzeba się nauczyć nim dobrze wywijać, to nikt nam wtedy nie podskoczy a nie szukać nowego kija, którego trzeba będzie się uczyć obsługiwać od nowa a to zabiera czas i pieniądze, których nie mamy.

  9. Afgan

    Jak dla mnie Niemcy mogą całkowicie zrezygnować z armii i wystąpić z NATO, płakać nie będę. To jest ich suwerenna decyzja. Podobnie mogą postąpić Holandia, Hiszpania i inne kraje w nieskończoność tnące swoje budżety obronne. Na szczęście NATO to nie Układ Warszawski i nikt tu nikogo na siłę nie trzyma. Nie podoba się to DZIĘKUJEMY i tyle. My musimy patrzeć jako Polska na siebie, a nie na Europę i naszym strategicznym kierunkiem jest sojusz z USA i tak jak pisałem wcześniej musimy mieć z USA jak najlepsze układy, nawet jakby w Białym Domu sam Lucyfer siedział. Niestety taka nasza lokalizacja w Europie i jak najlepsze stosunki z USA to dla nas być albo nie być. Niemcy przyznają że wydają 30-40 mld euro na integracje uchodźców i drugie tyle na pomoc dla krajów ogarniętych konfliktami i co z tego mają...........a no falę przemocy i zamachów jaka się przez ten kraj przetoczyła w ostatnim czasie. W Polsce w tym czasie mamy spokój. Skoro Niemcy chcą iść tą drogą niech nią sobie idą, tylko niech swojej autodestrukcyjnej doktryny nie narzucają innym. Jako suwerenny kraj mają prawo decydować o sobie, ale nie mają ŻADNEGO prawa narzucać swojej woli innym. Jeżeli Polska powie, że nie przyjmie ani jednego uchodźcy i nie wyda ani centa na pomoc dla Bliskiego Wschodu a za to wyda 5 procent PKB na obronność to nikt w Berlinie albo Brukseli nie ma prawa nawet stęknąć z tego powodu. Chciałbym tutaj przypomnieć, że kraje do których takie Niemcy czy Holandia albo Dania kierują swoją pomoc wydają na zbrojenia więcej niż nie jeden członek NATO i część tej pomocy kierowanej do krajów Bliskiego Wschodu czy Afryki finalnie i tak idzie na zakup broni dla lokalnej armii. Zatem finansowanie tych państw jest szkodliwe, bo jest niczym innym jak wzmacnianiem potencjalnego wroga. Obecnie widzę czołowych niemieckich polityków jako główną siłę DESTABILIZUJĄCĄ nasz kontynent a nie odwrotnie. Mam nadzieje że w końcu do głosu dojdzie zdrowy rozsądek, a czasu jest coraz mniej.

    1. Marek

      Masz rację prawie ze wszystkim. Poza jednym. Oczekujesz zdrowego rozsądku od ludzi, którym poglądy kształtowała sponsorowana przez GRU podczas Zimnej Wojny europejska lewica i pacyfiści? Myślę, że nieprędko to nastąpi. Może nawet wcale.

  10. fck all

    niech daja za darmo resztę Leo 2A4, wymienimy złom T-72 skoro mamy ich bronić....

    1. nokian

      Nie dla dalszych Leopardów! 2a4 wymaga modernizacji a to kosztuje. Rheinmetall ma zbyt na ten złom a dodatkowo na moderce zarabia. Nasz Bumar jaki by nie był umiera. Taką politykę mamy prowadzić? Modernizacja Twardego- jednoczesne prace na podstawie wcześniej nabytej licencji nad MBT PL i produkcja u nas. Druga opcja to Abramsy od USA. Niemcy kumają się z Rosją a potęgę swą (islamską?) chcą budować na podporządkowaniu sobie reszty EU poprzez twór zwany UE. Nie są i nigdy nie byli a także nie będą naszymi wiernymi sojusznikami podobnie jak FR. Pozdrawiam

    2. Marek1

      Dokładnie - niech reszta "środkowych i południowych" krajów przelewa swoje 1,2-1,6% PKB do budżetów wojskowych środkowo-wschodnich krajów, które chcą posiadać nowoczesne i silne armie w ramach NATO.

  11. Wojtek

    Jedno proste pytanie kto na świecie chciałby żeby Niemcy użyli swojej wiedzy i zasobów do stworzenia nowoczesnej i licznej armii?

  12. DSA

    UE czyli Niemcy mówią tak - albo nas bronicie albo dogadamy się z Rosją. USA wywołując awanturę na Ukrainie chciały powstrzymać ten proces. Jak widać nie do końca skutecznie. Obawiam się że USA nie dadzą już rady angażować się na dwa fronty i skupią się rzeczywiście na Azji. A wtedy znów wpadniemy w łapy niemiecko-rosyjskie.

    1. Polanski

      Prowadzili już wojnę na dwa fronty, więc spokojnie. Nawet na trzy, bo ruskim tez pomagali sprzętowo. Ciekawe czy ruskie im zapłacili? Polacy musieli zapłacić za samoloty i sprzęt Anglikom. Czy ruskie tez Aliantom musieli zapłacić za pomoc materiałową? Ale wracając do tematu, podobno Putin już się łasi do Trumpa i skamle o dopuszczenie do stołu po twardym "niet" dla polityki Rosji na Ukrainie. Ktoś coś wie więcej na ten temat? Kowalski & Chojecki mówili dzisiaj na ten temat.

  13. krzysiek84

    "Wydajemy przecież 30-40 mld euro na integrację prawie miliona uchodźców. Uważam, że to też jest wkład w stabilność i bezpieczeństwo" Chyba destabilizację bezpieczeństwa. Dla nich chyba nie ma już ratunku.

    1. Niezorientowany

      Dokładnie. Akty terroryzmu mówią same za siebie. Dodajmy jeszcze zamieszki i przemoc stosowaną przez imigrantów. Niemcy jak zwykle nie wiedzą co mówią. Pytanie. Skąd taka nie inna chora polityka Niemiec wobec imigrantów? Ja tego nie rozumiem.

  14. edi

    Gabriel wy wydajecie 30-40 mld $ na rozbicie Europy bo niekontrolowany napływ emigrantów to wasza wewnętrzna sprawa. Jak ruskie czołgi staną na Odrze inaczej będziecie śpiewali.

    1. Leszek

      Niech wydadzą te 30-40 mld na pomoc tym ludziom tam na miejscu skąd uciekają (mam na myśli tylko tych, którzy faktycznie uciekają przed wojną). Bo tak to przecież te pieniądze i tak pozostają w Niemczech. Ogólnie mówiąc zarabiają Niemcy zaangażowani w "integrację uchodźców". A nawet jeśli dadzą te 500 euro zasiłku dla takiego uchodźcy, to gdzie on je wyda? Pojedzie do Polski, Francji albo Czech? Nie, wyda te Pieniądze w Niemczech. Bardziej boją się potencjalnego zagrożenia terrorystycznego niż o te miliardy. Możemy się jedynie domyślać, że służby niemieckie w ostatnich miesiącach pracują pełną parą. Co do przyszłości NATO, to martwią mnie te głosy płynące z zachodniej Europy. Nie pewny wydaje się być kształt sojuszu po serii wyborów jakie planowane są na ten rok w wiodących państwach EU. Budujmy silne, bogate państwo, bogatych, aktywnych i przedsiębiorczych obywateli puki mamy czas się wzmacniać!

  15. Drzewica

    Nie do przecenienia są korzyści z obecności u nas wojska z USA i z kontaktów z Amerykanami, oprócz wsparcia zbrojnego ich obecność zmienia zastane stosunki społeczne czego najlepszym przykładem są Japonia i Korea.

Reklama