Siły zbrojne
Mniej amerykańskiej obrony przeciwlotniczej na Bliskim Wschodzie
Stany Zjednoczone ograniczają swoją obecność wojskową na Bliskim Wschodzie i tym samym znacząco redukują również dyslokowane tam systemy obrony przeciwlotniczej. Waszyngton chce zyskać możliwości do efektywniejszego reagowania na kryzysy w skali świata w przyszłości, ograniczając stałą obecność tylko i wyłącznie w wymiarze Bliskiego Wschodu. Pytaniem otwartym pozostaje jak państwa-sojusznicy Stanów Zjednoczonych zareagują na takie zamiany w przestrzeni bezpieczeństwa regionu oraz jak przełoży się taka decyzja na poziom bezpieczeństwa czy też programy zakupowe państw bliskowschodnich. Szczególnie, że region pokazał wielokrotnie, iż nie zna pojęcia pustki strategicznej.
Pentagon potwierdza wycofywanie części sił wojskowych oraz środków bojowych z całego Bliskiego Wschodu. Najbardziej widocznym elementem redukcji obecności militarnej ma być relokacja zasobów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, które tam pojawiły się szczególnie w ostatnich latach. Cześć z systemów ma wrócić do Stanów Zjednoczonych, np. w zakresie potrzeb modernizacyjnych i napraw wynikłych z racji użytkowania ich w trudnym obszarze, a część będzie przerzucona do innych państw świata. Sugeruje się też, że redukcje mają być widoczne także w zakresie ilości samolotów bojowych rozmieszczonych w bazach w regionie. Stany Zjednoczone chcą uzyskać większą elastyczność na wypadek potrzeby wysłania wsparcia tam, gdzie w danym momencie zaistnieje potrzeba reagowania kryzysowego. Zauważa się również, że redukcje obecności systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej (czy też samolotów bojowych) mają wspomóc Waszyngton jeśli chodzi o przygotowanie się do obecnej rywalizacji z Chinami oraz Rosją.
Sekretarz Obrony polecił dowódcy Centralnego Dowództwa USA, aby tego lata nastąpiło wycofanie z rejonu odpowiedzialności dowództwa pewnych siły oraz środków, głównie jeśli chodzi o obronę powietrzną. Tego rodzaju zapewnienie miało pojawić się ze strony rzecznika Pentagonu kmdr J. McNulty, jak wskazał „The Hill”. Zaznaczono przy tym, że tego rodzaju decyzja została podjęta w ścisłej koordynacji z państwami-gospodarzami i mając na uwadze zachowanie naszej zdolności do dalszego wypełniania zobowiązań w zakresie bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie.
Czytaj też: Wojna minowa na Morzu Czerwonym
Departament Obrony miał nie podać szczegółów, gdyż jak napisano w oświadczeniu jest to wyraz „szacunku dla” partnerów regionalnych„, ale przede wszystkim bezpieczeństwa operacyjnego. Stąd też nie poinformowano o lokalizacjach skąd ma nastąpić wycofanie Amerykanów i ich uzbrojenia, ani terminów. Podkreśla się jednak, że „The Wall Street Journal”, który jako pierwszy poinformował o redukowaniu amerykańskiej obecności wojskowej, miał wskazać na osiem baterii systemów Patriot. Mają one opuścić obecne stanowiska w Iraku, Kuwejcie, Jordanii oraz Arabii Saudyjskiej. Z regionu ma również być wycofanym system obrony przeciwrakietowej THAAD rozmieszczony w Arabii Saudyjskiej. Oprócz samego sprzętu, co naturalne z Bliskiego Wschodu ma być wycofany personel odpowiadający za ich obsługę oraz utrzymanie w działaniu.
Zanany komentator spraw bliskowschodnich z „The Jerusalem Post” Seth J. Frantzman, zauważył, iż taka decyzja Waszyngtonu może również wpłynąć na bezpieczeństwo Izraela, ale też innych państw regionu. Jego zdaniem to właśnie amerykańskie systemy obrony obrony powietrznej mają kluczowe znaczenie dla ochrony państw na Bliskim Wschodzie przede wszystkim przed irańskimi rakietami i innymi zagrożeniami np. dronami. Zaś usunięcie tego rodzaju wyposażenia wojskowego, na czele z systemami radarowymi będzie miało daleko idące konsekwencje. Oczywiście jeśli potwierdzą się informacje o skali amerykańskich redukcji w regionie. Trzeba również stwierdzić, że taka zmiana amerykańskiej obecności wojskowej może wywołać szereg pilnych zakupów po stronie państw z których wycofywane są systemy. Szczególnie, że chociażby Arabia Saudyjska od dłuższego czasu sygnalizuje wzmożone potrzeby w zakresie obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, widząc bezpośrednie zagrożenia płynące ze strony proirańskich Huti w Jemenie.
Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104