Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Fot. Sgt. Megan Zander/U.S. Army

M1 Abrams dla Polski. Wielka szansa czy realny problem? [ANALIZA]

Kwestia pozyskania przez Polskę amerykańskich czołgów podstawowych M1 Abrams jako potencjalnego nowego, podstawowego typu wozu bojowego tej klasy w Wojsku Polskim (WP) wraca regularnie stając się wyjątkowo medialnym tematem. Jak dotąd czynniki wojskowe ani MON nigdy nie rozważały w żaden oficjalny sposób tej możliwości. Aczkolwiek, w związku z rosnącym zbliżeniem amerykańsko-polskim i licznymi zakupami amerykańskiego uzbrojenia w przeciągu kilku najbliższych lat, sytuacja ta może ulec zmianie. W związku z tym warto zastanowić się, czy legendarny wręcz Abrams byłby obecnie właściwym wyborem właśnie dla WP.

W październiku br. MON zatwierdził nowy Plan Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej na lata 2021-2035. Jednym z nich jest pozyskanie czołgu podstawowego nowej generacji dla Wojska Polskiego (WP) w ramach programu „Wilk”. Ma on docelowo zastąpić obecnie używane, przestarzałe czołgi podstawowe T-72, które w najbliższym czasie mają zostać poddane ograniczonej modyfikacji. Ta ostatnia ma pozwolić na przedłużenie ich eksploatacji w perspektywie najbliższych kilkunastu lat. Oznacza to, że w ciągu najbliższych kilku lat musi zostać podjęta wiążąca decyzja w sprawie pozyskania następcy czołgów T-72M1/PT-91 Twardy, który w perspektywie po 2035 roku stanie się podstawowym typem czołgu w siłach zbrojnych tuż obok obu wersji obecnie używanych Leopardów 2.

Proponowanych rozwiązań w kwestii nowego czołgu podstawowego dla Polski jest wiele i każda z nich ma swoją grupę zwolenników i przeciwników. Jedną z nich jest pozyskanie z amerykańskich zapasów zmagazynowanych w składnicy Sierra Army Depot w Kalifornii odpowiedniej liczby skorup czołgów podstawowych M1 Abrams. Tak, aby po odpowiedniej „regeneracji” i dostosowaniu do wymagań klienta przez amerykański przemysł zbrojeniowy mogłyby one trafić na wyposażenie kolejnego klienta eksportowego - w tym przypadku Polski. Ostatnio o możliwości zakupu Abramsów przez Polskę pisał w Defense News dr Dan Goure z Instytutu Lexingtona. Warto jednak przyjrzeć się szczegółom tego możliwego rozwiązania pod kątem jego zalet oraz wad, a przede wszystkim oceny trzech związanych z tym podstawowych kryteriów: korzyści dla rodzimego przemysłu, kosztów pozyskania i eksploatacji oraz parametrów taktyczno-technicznych.

image
Fot. Staff Sgt. Gregory Stevens/ U.S. Army

Korzyści dla rodzimego przemysłu

Głównym beneficjentem potencjalnego pozyskania przez Polskę czołgów M1 Abrams z pewnością zostałby głównie amerykański przemysł zbrojeniowy. W szczególności producent tych czołgów – koncern General Dynamics Land Systems (GDLS) wraz partnerami i podwykonawcami. Sytuacja ta jest spowodowana dwoma głównymi czynnikami. Pierwszym z nich jest realna konieczność wykonania wszystkich prac rewitalizacyjnych i modernizacyjnych w USA przez wyżej wspomnianego producenta tych czołgów. Tylko on, jako jedyny posiada odpowiednie kompetencje i prawa do ich przeprowadzenia. Drugim realna konieczność pozyskania tych maszyn podobnie jak wszyscy inni dotychczasowi klienci eksportowi w ramach procedury Foreign Military Sales (FMS), która zakłada pośrednictwo amerykańskiego rządu w zakupie danego systemy uzbrojenia w amerykańskim przemyśle zbrojeniowym przez państwo sojusznicze.

Jedynym udziałem polskiego przemysłu zbrojeniowego byłaby możliwość powierzchownej polonizacji przyjętego wariantu modernizacji bazowej wersji czołgu poprzez montaż polskich systemów łączności czy elementów systemu kierowania ogniem. To jednak znacząco zwiększyłoby ich koszty, ze względu na konieczność integracji tych podzespołów przez amerykańskiego wykonawcę – co w procedurze FMS jest wyceniane z reguły drożej, niż zakup standardowej „amerykańskiej” konfiguracji. Oczywiście teoretycznie istnieje możliwość większego zaangażowania polskiego przemysłu, ale biorąc pod uwagę specyfikę procedury FMS będzie to i trudne i kosztowne (choćby doświadczenia z programem Homar/HIMARS, czy rezygnację z offsetu za F-35 powinny stanowić ważny punkt do analizy). Z powyższych powodów swoista polonizacja Abramsa jest praktycznie nierealna i zupełnie nieefektywna w relacji koszt-efekt.

image
Fot. Pfc. Nathaniel Gayle/U.S. Army

Kosztów pozyskania i eksploatacji

Na łączną cenę zakupu amerykańskich czołgów podstawowych M1 Abrams składa się kilka różnych elementów składowych. Pierwszym jest koszt samych skorup tych czołgów, które są ogołocone ze wszelkie wyposażenia są składowane we wspomnianym wcześniej magazynie rezerwowego uzbrojenia U.S. Army i są własnością amerykańskiego rządu. Drugim jest koszt przywrócenia tych wozów do pełnej sprawności przez zakłady GDLS, co jest nazywane „regeneracją”, a w praktyce polega na zbudowaniu takiego czołgu od nowa w oparciu o istniejącą, gołą skorupę. Trzecim jest wybór docelowej wersji, która będzie z pewnością odbiegała dalece od reprezentującego poziom techniczny lat 80 i 90 wariantu bazowego. Czwartym i ostatnim składnikiem jest koszt potencjalnej polonizacji oraz offsetu. Na chwilę obecną ciężko oszacować w sposób wiążący szacowany koszt takiej transakcji polsko-amerykańskiej jednak można w pewnym przybliżeniu określić je na podstawie zawartych już kontraktów eksportowych.

Jako przykład mogą posłużyć dwa wybrane kontrakty na dostawy Abramsów dla dwóch regionalnych sojuszników USA w Afryce i Azji: Maroka i Tajwanu, prowadzone w ramach procedury FMS. Maroko otrzymało partię czołgów Abrams w ramach programu Excess Defense Articles (a więc z nadwyżek sił USA). Wartość pakietu modernizacyjnego do wersji M1A1 SA (Special Armor) dla 200 czołgów M1A1 wraz z przywróceniem sprawności została oceniona, jeszcze w 2012 roku, na maksymalnie 1,015 mld USD. Program został zrealizowany przez przemysł amerykański, bez offsetu. W końcu 2018 roku agencja DSCA wydała zgodę na realizację kolejnego pakietu modernizacyjnego, obejmującego 162 czołgi M1A1 pozyskane w ramach programu EDA za maksymalnie 1,259 mld USD, przy czym uwzględniono trzy możliwe wersje (M1A2M, M1A1SA, i M1 w konfiguracji USMC). 

W wypadku Tajwanu wartość pakietu zatwierdzonego w 2019 roku, który obejmuje potencjalną możliwość dostarczenia 108 egzemplarzy M1A2T Abrams za kwotę maksymalnie 2 miliardów USD. Oznacza to, że koszt jednostkowy w przypadku Maroka (które zakupiło zubożoną, eksportową wersję Abramsa z przestarzałej już rodziny M1A1) wyniósł ok. 5 miliona USD na egzemplarz. Z kolei przypadku Tajwanu (który zakupił nieco udoskonaloną wersję z rodziny M1A2, prawdopodobnie dostosowaną do lokalnych warunków, wraz z szerokim pakietem wsparcia) maksymalna cena została oszacowana na 18,5 mln USD. To daje obraz kosztów, jakie trzeba by ponieść przy zakupie Abramsów, nawet jeśli ostateczna cena była nieco niższa.

Warto też popatrzeć na to, ile za modernizację swoich czołgów (nowe nie są produkowane) płaci armia amerykańska. Zgodnie z projektem budżetu Pentagonu na rok fiskalny 2021, amerykańska armia za modernizację 89 czołgów do standardu M1A2 SEPv3 ma zapłacić – bagatela – 1,03 mld USD. Oznacza to, że modernizacja pojedynczego wozu do tego – niewątpliwie bardzo zaawansowanego – standardu kosztuje 11,6 mln USD za sztukę. Do wymienionej wyżej kwoty trzeba by z drugiej strony doliczyć koszty budowy całego zaplecza, pozyskania części, amunicji, wreszcie samych czołgów z nadwyżek US Army. Koszty zakupu to zresztą tylko początek, bo należy również pamiętać o nakładach na wsparcie logistyczne pojazdów, uznawanych powszechnie za drogie w eksploatacji.

image
Fot. Spc. Elliott Page/U.S. Army

Parametry taktyczno-techniczne 

Ostatnią kluczową kwestią przy pozyskaniu nowego czołgu podstawowego dla Wojska Polskiego są jego parametry taktyczno-techniczne, czyli jego zalety i wady w porównaniu do innych konstrukcji konkurencyjnych. M1 Abrams jest otoczony od wielu lat legendą, która swój początek ma w czasie I i II wojny w Zatoce Perskiej, kiedy to przylgnęło do niego miano ,,niezniszczalnego” czołgu w związku z różnymi incydentami w czasie tych dwóch konfliktów i wysokie przeżywalności samego pojazdu, a w szczególności jego załogi. Od tamtego czasu Abrams stał się jednym z symboli potęgi U.S. Army oraz amerykańskiej techniki wojskowej. Mimo tego, jak każda konstrukcja, ma ona swoje wady i zalety. W przypadku Abramsa podobnie jak każdego innego czołgu do jego oceny mogą posłużyć trzy podstawowe kryteria: poziom ochrony, siła ognia i mobilności.

Przeżywalność Abramsa, na podstawie obserwacji toczonych w ostatnich 30 latach konfliktów, stała się już legendarna. Wozy te jako jedyny typ czołgu podstawowego III generacji miały okazję wziąć udział w kilku wysoce zróżnicowanych konfliktach zbrojnych. Chodzi przede wszystkim o I i II wojnę w Zatoce Perskiej oraz wojny domowe w Iraku i Jemenie. Abramsy były tam wykorzystywane zarówno przez U.S. Army i U.S. Marine Corps, ale też armię iracką i saudyjską. Szacunkowo blisko 700 egzemplarzy tych czołgów zostało porażonych w wyniku działań na polu walki, czego skutkiem była utrata od 50 do 60 z nich, czyli mniej niż 10%.

Przy czym warto podkreślić, że wiele z nich to wozy porzucone przez załogi z powodu braku możliwości ewakuacji lub czynnika psychologicznego (w wypadku państw arabskich). W przypadku USA większość, z faktycznie zniszczonych Abramsów, została jednak wyremontowana jako „uszkodzone”. A raczej zbudowana od nowa, przy całkowitym nie liczeniu się z kosztami takiego procesu, który jest często droższy od wyprodukowania nowego czołgu.

Poziom osłony balistycznej i przeciwminowej czołgu Abrams stawia go w czołówce najnowocześniejszych czołgów podstawowych, różni się jednak w zależności od konkretnej wersji tego czołgu, począwszy od bazowej M1 z początku lat 80, na najnowszym M1A2C (M1A2 SEP v3) kończąc. Kluczem do niezwykłej przeżywalności tego czołgu jest jednak sposób przechowywania amunicji. W konstrukcji magazynu amunicji zdecydowano się na jego całkowitą izolację od przedziału załogi poprzez jego odgrodzenie pancerną żaluzją, a także instalacje tzw. słabego ogniwa w postaci stropu, który w wypadku penetracji i zapłonu amunicji zostaje odrzucony siłą wybuchu i pozwala na jego uwolnienie poza wieże przy całkowitym wypaleniu jej tylnej części. De facto oznacza to jednak całkowitą bezbronność i wyeliminowanie z walki z powodu braku amunicji jednak bez szkód dla załogi i pozostałej części pojazdu.

image
Fot. Sgt. Megan Zander/U.S. Army 

Wysoka przeżywalność tego czołgu na tle innych, zbliżonych konstrukcji, została jednak osiągnięta kosztem radykalnego wzrostu masy w kolejnych wersjach rozwojowych. W przypadku pierwszej, bazowej wersji M1 Abrams było to ok. 54,5 tony, czyli podobnie jak Leopard 2A4. W kolejnych wersjach jednak masa ta uległa drastycznemu zwiększeniu, a w przypadku najnowszej wersji M1A2C wynosi już 65-67 ton (bez opancerzenia dodatkowego). Co czyni go jednym z najcięższych i najpotężniejszych, używanych liniowo wozów bojowych na świecie i niesie za sobą określone konsekwencje.

W przypadku Polski nabycie jednego z najnowszych, a co za tym idzie najlepszych pod kątem zdolności bojowych wersji Abramsa wiązałoby z się z koniecznością całkowitej zmiany (transformacji) dotychczasowej infrastruktury. Przede wszystkim w celu jej dostosowania do zwiększonych wymagań w zakresie nośności i dopuszczalnej szerokości środków transportu drogowego i kolejowego, a co za tym idzie wielkich nakładów pieniężnych.

Główne uzbrojenie czołgu Abrams, czyli armata gładkolufowa M256 kal. 120 mm o długości 44 kalibrów (taka sama jak w Leopardach 2A4/A5) plasuje go na w światowej czołówce. Jednak ustępuje już najnowszym, światowym konstrukcjom. Amerykanie nie zdecydowali się jak dotąd na instalacje nowszej armaty o długości 55 kalibrów, co rekompensują przy pomocy cały czas rozwijanej rodziny pocisków podkalibrowych z rdzeniem ze zubużonego uranu, która nie jest jednak chętnie eksportowanym towarem. W przypadku odbiorców eksportowych tych czołgów głównym typem używanej amunicji są więc różne typy amunicji z rdzeniem wolframowym. Jeśli chodzi o system kierowania ogniem, dużo zależy od wersji czołgu. W wersji M1A1 SA  (najtańszej dostępnej) dysponuje on dość prostym SKO, odbiegającym jednak od światowej czołówki. Nowsze mają dużo większe zdolności, ale też są znacznie droższe.

Główny napęd, którym jest silnik turbowałowy Honeywell AGT-1500 o mocy 1500 KM w układzie power-pack zastosowany w tej konstrukcji jest rozwiązaniem unikalnym na skalę światową i został wykorzystany równolegle jedynie w sowieckich T-80BW/U (z czego ostatecznie zrezygnowano w jego ostatniej seryjnie produkowanej wersji T-80UD). Rozwiązanie to ma swoje plusy takiej jak wysokie przyśpieszenie, prosta budowa, cicha praca czy możliwość stosowania różnego rodzaju paliw jednak równolegle niesie za sobą bardzo wiele problemów.

Wśród nich wymienić można: ogromne zużycie paliwa (z obniżeniem sprawności eksploatacyjnej w przypadku stosowania innych rodzajów paliw niż paliwo lotnicze JP-8) i powietrza (co powoduje konieczność częstej wymiany filtrów), utrudnione pokonywanie przeszkód wodnych w bród oraz niską żywotność. W przypadku USA kwestie te nie stanowią wielkiego problemu ze względu na rozbudowany system logistyczny amerykańskiej armii niejako dostosowany od początku do tej konstrukcji. W przypadku odbiorców eksportowych te cechy Abramsa mogą okazać się bardzo poważną przeszkodą w sprawnym funkcjonowaniu tego wozu.

image

Fot. Sgt. Williams Quinteros/U.S. Army

Podsumowanie 

Zakup czołgów podstawowych M1 Abrams pozornie wydaje się szybkim i dobrym sposobem na rozwiązanie palącego i ciągnącego się od wielu lat problemów z pozyskaniem następcy dla przestarzałych, posowieckich czołgów podstawowych T-72M1 i w dalszej kolejności ich polskiej modernizacji PT-91 Twardy. Szczególnie w świetle obecnej koniunktury politycznej na arenie międzynarodowej. Mimo niewątpliwie imponujących parametrów technicznych tej konstrukcji zakup ten pochłonąłby jednak ogromne środki pieniężne (szczególnie w przypadku wyboru wersji najbardziej spełniającej wszystkie polskie wymagania), które musiały by zostać wydane nie tylko na zakup i wprowadzenie do służby tej zupełnie nowej konstrukcji, ale także budowę całkowicie nowego zaplecza i infrastruktury dla niej. Udział polskiego przemysłu obronnego z wymienionych wyżej powodów zostałby ograniczony do minimum lub spowodowałby kolejne zwiększenie kosztów.

Dodatkowo, nawet w przypadku całkowitego wycofania konstrukcji obu czołgów o sowieckim rodowodzie, w SZ RP eksploatowane byłby dwa zupełnie różne typy „dojrzałych” czołgów podstawowych III generacji, co z powodu oczywistych różnic między nimi powodowałoby kolejny wzrost kosztów ich eksploatacji w całym cyklu ich służby. Wojsko Polskie stanęłoby także w obliczu wielu poważnych problemów spowodowanych specyfiką tej konstrukcji, z którymi dotąd w przyzwoity sposób radziła sobie jedynie amerykańskie siły zbrojne.

Pytaniem dotyczącym przyszłości, które warto w tym kontekście postawić jest realny sens wdrażania od zera nieperspektywicznej w dłuższej perspektywie konstrukcji. Wszystkie te kwestie zdają się przemawiać przeciwko temu pomysłowymi, który na razie pozostaje jedynie jedną z wielu koncepcji.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (164)

  1. żelazny2

    Niestety wezmą złom, wywalimy kupę kasy bez korzyści dla obronności i przemysłu, braknie na inne ważniejsze potrzeby. Ale co tam, utuczą się na tym zakupie, a jak przegrają wybory to będą mieli co krytykować i winą obarczą innych,

  2. marian123

    Ja bym natłukł "twardych". Czołgi to i tak już technika na wylocie

    1. mick8791

      Póki co natłucz sobie trochę wiedzy w temacie na jaki usiłujesz się wypowiedzieć! Bo tak się głupio składa, że czołgi wbrew takim nieuzasadnionym opiniom jak Twoja, są jednym z decydujących czynników na współczesnym polu walki i NIC nie zapowiada żeby w najbliższej przyszłości miało się to zmienić. Nie dość, że są modernizowane istniejące egzemplarze to projektowane są zupełnie nowe maszyny. No ale co tam mogą wiedzieć wojskowi we wszystkich armiach świata skoro niejaki marian twierdzi, że jest zupełnie inaczej...

    2. żelazny2

      mick8791 tobie przydało by się zdobyć trochę wiedzy, internetowy strategu, artyleria jest nadal królową wojny dodać do tego przewagę w powietrzu i masz receptę na zwycięstwo, czołg bez wsparcia nie ma szans na współczesnym polu walki, świetnie widać to na Ukrainie. Nie masz pojęcia, to nie wypowiadaj się.

  3. KPS1

    Potrzebujemy mieć łącznie 500 Abramsów jeśli Twarde i T-72 idą na Ukrainę.

  4. kapusta

    „Głównym beneficjentem potencjalnego pozyskania przez Polskę czołgów M1 Abrams z pewnością zostałby głównie amerykański przemysł zbrojeniowy(…)polonizacja Abramsa jest praktycznie nierealna(…)W przypadku Polski nabycie Abramsa wiązałoby z się z koniecznością całkowitej zmiany (transformacji) dotychczasowej infrastruktury. Przede wszystkim w celu jej dostosowania do zwiększonych wymagań w zakresie nośności i dopuszczalnej szerokości środków transportu drogowego i kolejowego(…)ogromne zużycie paliwa i powietrza (co powoduje konieczność częstej wymiany filtrów) utrudnione pokonywanie przeszkód wodnych w bród oraz niską żywotność.(…)powodowałoby kolejny wzrost kosztów ich eksploatacji w całym cyklu ich służby. Wojsko Polskie stanęłoby także w obliczu wielu poważnych problemów.” Jakie to smutne że dwa lata po tych oczywistych wnioskach partyjni eksperci z MON wbrew logice, potrzebom wojska, polskiemu przemysłowi zbrojeniowemu i możliwościom naszej infrastruktury zdecydowali się na ich zakup

  5. ed

    Polacy kupią każdą ilość za każdą cenę.Oni tak mają.

    1. Anahu Yamito

      Dobrze, ze ty tak nie masz

  6. Tani

    Ja bym chcial, Leo i Abrams to kuzyni bo podzespoly sa niemieckie przekladnia gl f-my Renk i inne agregaty. Armata tez ta sama. Moze byc tylko problem technologiczny amerykanskie normy. To co znaja posiadacze aut USA . Wojny itak nie bedzie. Kiedy Brytyjczycy zdobyli pierwsza Pantere we Wloszech, dokladnie ja zbadali. Orzekli ze jest to czolg dobrze opancerzony z przodu ale slabo z boku i tylu. Wydali zalecenie aby strzelac do niego celujac w bok . Czyli na kazdego jest metoda.

  7. PanPafćznawca

    K2pl to najrozsadniejsza opcja. Od Amerykanów wzięliśmy już co najlepsze, F35, Patriot, Himars... Póki co styknie, chyba, że apache położą na pułce z napisem "tanio".

    1. Troll z Polszy

      Tanio dwa w cenie trzech bez LCC dla was muzina z prywiślańskiego kraju

    2. klopotek

      za cienki z boku!!!!

    3. Co to znaczy za cienki z boku? Widzę mamy znawcę. W dzisiejszych czasach boczny pancerz czołgu nie ma żadnego znaczenia. Wszystkie czy to zachodnie, czy wschodnie konstrukcje od boku są przebijane bez większych problemów z broni o kalibrze powyżej 25 mm. Bok musiałby mieć wytrzymałość na poziomie kilkuset mm RHA aby dawał jako taką ochronę, ale to by się wiązało z olbrzymim przyrostem masy takiego pojazdu.

  8. Eskimos

    A może grenlandzką Merkavę. Jest pełen wybór modeli i roczników. To byłby hit na rynku.

  9. plusim

    Przyszłość raczej pewna- Nie zmodernizuja Leo2a4 ale zmodyfikuja teciaki a w ramach sojuszu kupią stare Abramsy nadające sie na szrot lub do głębokiej modernizacji i tak mija kolejny już 2032 rok

    1. kłopotek

      Leo2 A 4 są właśnie modernizowane

  10. lk5

    Z powodu braku Leosiów na rynku, pozostaje nam modernizacja nieperspektywicznych T-72 albo zakup Abramsów, albo.... To drugie jest sensowne, ale tylko pod warunkiem, że Wujek S. da nam 1200 skorup Abramsowych za free, a sprzeda dokumentację techniczną. W Polsce, natomiast, nasz Wielki i Wspaniały Przemysł Zbrojeniowy, wstawi tam powerpacka od Leo, zrobi SKO, wstawi łączność i systemy obserwacji i obrony tzn, dokładnie tyle co w teciakach (nie licząc powerpacka). Kupowanie przygotowanych w USA Abramsów jest bez sensu, bo drogie i nic nie daje naszemu przemysłowi. Ponadto ta turbina u nas nie ma racji bytu. Wówczas Abramsy byłyby stosunkowo szybko i byłyby całkowicie nasze. A czołg jest na potrzebny na wczoraj. Leosie i Abramsy to czołgi na 30 lat. Trzecie sensowne rozwiązanie to zakup licencji od Korei na K2 i jego polonizacja, czy właściwie leopardyzacja. Ale to by było drogie rozwiązanie, jak też najlepsze militarnie.

    1. kłopotek

      K2 jest za cienki z boku. Na Koreańskie wąwozy jest ok, na naszej równinie jest nie do przyjęcia

  11. Max

    Jest to dobry pomysł doposażenia naszej armii w czołg A1. I super pomysłem było by to polskie zakłady zajęły się modernizacją. Nie jestem by do końca pozbyć się czy to t72 czy pt91, myślę że można też te wozy pomału modernizoeać. Jest to co prawda dosyć przestarzały sprzęt, ale nadal na chodzie i jest bardzo odporny dzięki tej odporności. WP powinno się też zastanowić nad modernizacja bwp i dokupienia dodatkowych pojazdów tego typu np: wozy bradlly. Lecz nadal kuleje lotnictwo i marynarka o obronie przeciw lotniczej i tarczy nie wspomnę bo nie istnieje. A nasze rodzime zakłady zbrojeniowe mają świetne pomysły co może być opłacalne. Z planów zakupu f35 zrezygnował bym. Jest to bardzo drogi samolot i nie na nasze potrzeby, i nie wykorzystamy potencjału tej maszyny nawet w 50%. Na to miejsce można dokupić f16 napewno więcej i taniej i f15 lub dasun rafall

    1. Kiks

      Człowieku, USA nie pozwolą na modernizację ich w Polsce. Jest tylko jedna firma w USA, która tym zajmuje się, która jest pod kreską i która żyje od zlecenia do zlecenia. Dlatego mają wyłączność.

    2. Adam_S

      Nasze T-72M i zbudowane na nich Twarde nie nadają się do modernizacji na coś w stylu rosyjskich B3. Inna konstrukcja pancerza, nie ma też wymiennych wkładów, są skazane na pancerz rodem z epoki stali walcowanej, co byśmy nie kombinowali nie będzie chronił przed rosyjskimi pociskami podkalibrowymi z żadnej odległości, i to nawet wersjami z dna magazynów. Identyczny problem z BWP-1, to "puszki", możemy kombinować ile chcemy ale nie będzie to odporne na nawet najlżejszą broń ppanc.

  12. Pentagram

    Czekam na,raport Polskich Wójtów jak im Abramsy zajeżdża drogi gminne Kompensacji żadnej BRAK A,tu wybory!!!!

  13. Autor klmentarza

    A czy my już czołgu nie potrafimy zbudować? I jednocześnie dać pracę rodakom? Jakiekolwiek rozważania o zakupie obcego czołgu powinno podlegać karze. Powinniśmy brać przykład z Turcji, która systematycznie rozwija własne systemy uzbrojenia

    1. Clash

      Nie potrafimy. Potrafimy inne rzeczy niektóre nawet przyzwoicie i tam powinny być kierowane środki i energia. Dłubabnie przy czymś co już ktoś inny zrobił lepiej i taniej tylko po to aby udowodnić że my też potrafimy (oczywiście znacznie drożej i gorzej a więc bez szansy na eksport) mija się z celem, zdrową logiką, jest bezsensowny marnotrastwem - Przerabiliśmy to przez ostanie 25 lat. Czas wyciągnąć wnioski.

    2. Ernst Junger

      Pełna zgoda. Nasze wysiłki powinny pójść w modernizację Kraba, nową wersję Kryla, Borsukiem oraz wznowieniem prac nad Loarą, a czołgi zostawmy innym.

    3. xdx

      A twoim zdaniem Turcja sama zbudowała czołg ? Lol dowiedz się wpierw jakie firmy tam działają a potem pisz ( podpowiedz - nie są polskie lol )

  14. WRZECIONO

    Posadowić na T-72 jordańską wieżę Falcon w automacie 120mm (taka sama jak Leoparda) o dł 44 kalibrów zabiera 20 sztuk amunicji system rewolwerowy ,załogę posadowić w tzw koszu czołg T-72 z pierwotnej wagi 44 ton zmniejszy się do 38-37 ton więc stary silniki z tą wagą będzie miał nadwyżkę mocy a i zawieszenie będzie wystarczające do gabarytów nie mówiąc że zyska na dynamice i będzie niższy o 27cm i tak uzyskamy szybkiego rajdera-ścigacza do operacji pancernych i wsparcia z amunicją zachodnią natomiast część masy że zdjętej wieży scedować na obłożenie nadwozia czołgu .

  15. Driver

    A nie prościej byłoby przerobienie pojazdu Fk 41 reinmetall na czołg podwozie jest przystosowane do obciążenia 50 ton. Wystarczy zamontować wierzę bezobslugową i automatem ladujacym z lufa L 55 dotego, system aktywnej ochrony np izraelski trophy, o jest czołg który wpisowe się w nasz teatr działania w ewentualnym konflikcie

    1. say69mat

      K2 ma L55 i ... automat ładowniczy plus magazyn na 40 pocisków. Tak więc, dlaczego mamy kombinować na zasadzie drapania w lewym uchu dużym palcem prawej stopy??? Pytanie, co nam się bardziej opłaca, przejęcie abramsów i modernizacja polegająca na integracji w poznańskim WZM powerpacka plus peryferii??? O ile MON będzie w stanie wynegocjować tego typu rozwiązanie??? Czy implementacja K2, w obszarze przemysłu zbrojeniowego i następnie sił zbrojnych RP???

    2. Lord Godar

      Zgadza się . Oryginalne podwozie zasadniczo wystarczy wydłużyć o jeszcze jedną parę kół nośnych , co pozwoli na racjonalne zmiany pod nasze potrzeby . Do tego zmodyfikowana wieża z lepszym opancerzeniem , w tym z naszymi rozwiązaniami plus nasze krajowe systemy , te które mamy i możemy wykorzystać , BMS i pozostawione miejsce na aktywny system samoobrony i mamy coś co pozwoli nam śmiało wyjechać na pole walki. Sami tego nie zrobimy , a połączony zespół ich i naszych łbów pracujący nad tym wspólnie abyśmy się czegos nauczyli może to zrobić . Współpraca jest konieczna , bo ingerencja w kadłub i wieżę ciągnie za sobą tyle komplikacji , że samodzielnie bez wsparcia , wiedzy i doświadczenia koreańskich konstruktorów nawet nie powinniśmy do tego podchodzić.

    3. Marek

      Tak samo i Koreańczycy twierdzą.

  16. Pjoter

    Niemiec i Francuz kumaja się z ruskiem a wy chcecie od nich czolgi kupic to bedzie tak jak amerykancami w razie czego skąd części. Tylko k2 i inwestycje w nasz przemysł i to szybko

  17. Marek

    Boże tylko nie ten czołg! (Do tego są jeszcze lcs na horyzoncie-tak samo (nie)kożystne ) offset to bedzie tankowanie paliwa. Jak już wasal musi zapłacić swojemu panu weźmy f16,jasm no nie wiem coś sensownego.

  18. miauuu

    .. a Wam w głowie tylko handel recyclingowy i sortownie smieci z importu.. nic nie chce sie pomysleć o rpodukcji.. tylko handel szamponem amwayowskim, ciagle Targówek i Targowica .. zero wykształcenia politechnicznego.. tylko picowanie handlowe.. wydac.. wydac.. itd.. a jakby tak wyprodukować i zarobić na eksporcie ?

  19. Andrettoni

    Jest jeden plus Abramsów - pewnie Amerykanie dostarczyli by je "na kredyt" - czyli szybko. Reszta to same wady - kredyt oznacza wyższą cenę, a sam zakup śmierć dla naszego przemysłu. Przypominam, że "Leopardy" dostaliśmy "za darmo", a rzeczywista cena i gotowość są chyba znane. Własne to własne, a kupione to stałe uzależnienie.

  20. tozi

    K2 to najnowocześniejszy na świecie i JEDYNY dostępny czołg, na tak korzystnych warunkach. Partner chętny do szerokiej współpracy, głębokiej polonizacji i transferu technologii. Nikt inny tyle nam nie zaoferuje. Nie będzie może zbyt tanio, ale da się to sensownie rozłożyć w czasie i na poszczególnych wykonawców. Zyskamy technologie, niezależność, utracone kompetencje i nowoczesny czołg na już! (2-3lata) a nie jakaś kosmicznie drogą Francusko-Niemiecką abstrakcję za 15 lat. Brać, czasu nie tracić, polonizować, dostosowywać do naszego ,,teatru działań", wciągnąć do współpracy przy projekcie wszystkie firmy z grupy ciężkiego przemysłu - każdej firmie przydzielić zakres zadań do wykonania - realizacja projekt ruszy szybko i sprawnie.

  21. czołgista

    w termowizji Abrams świeci jak szalony, cały tył pojazdu to jedna wielka plama gorącego powietrza

    1. Marek1

      Niestety NIE ma nieświecących w termolokacji MBT. Z odl. ponad 2 km dobra termolokacja wykryje np. lufę czołgowej armaty po intensywnym strzelaniu. Tym większego znaczenia nabierają pojazdowe, wielospektralne pokrycia maskujące np. z firmy Miranda(grupa Lubawa-PGZ), których masowych zakupów dla WP z uporem idioty konsekwentnie NIE przewiduje kolejny już MON.

    2. Lord Godar

      Pokrycia robią swoje , ale np nowoczesne rozwiązania napędu hybrydowego też wiele zmieniają .

  22. Andersem uzupełnic Leopardy

    Andersem uzupełnić wagę większą czyli Leopardy(w które obecnie inwestujemy sporo kasy i które będą nam te zainewstowane środki zwracać wypracowywać w dziedzinie zapewniania bezpieczeństwa przez lata) Anders jako suwerenny produkt z krajową logistyką dający nam niezależność powinien uzupełniać Leoprady

  23. Lepszy Anders w garści niż Abrams na dachu

    Lepszy wróbel w garści niż kanarek na dachu ---- lepszy suwerenny Anders posiadający krajową logistykę niż Abrams oparty o logistykę obcego kraju. Anders jako uzupełnienie ciężkich Leopardów był by idealnym rozwiązaniem dla naszej gospodarki a co za tym idzie z czym jest to powiązane dla naszej obronności

    1. Marek

      Anders nie jest żadnym rozwiązaniem. Tak opancerzony czołg to nic innego jak piekarnik dla załogi.

  24. Viggen

    Sam art. to tylko, że gdzies ktoś coś powiedział, i tyle!. Co do samych propozycji k2 Black Pant.to z pancerzem era z systemem soft kill ochroną hard kill i pociskami programowalnymi kstam II to byc może warto temat przemyśleć.

  25. easyrider

    Abramsy to kolejny ślepy zaułek. K2 we współpracy z Koreą Płd. a następnie opracowywanie własnej konstrukcji na bazie doświadczeń uzyskanych w wyniku licencji.

    1. asdf

      super wybulic kupe kasy na nieperspektywiczny czolg niespelniajacy naszych wymagan, pomysl wspanialy i dopiero na podstawie tego moze cos tam kiedys opracowac, oczywiscie wyszlibysmy na tym jak na Rosomakach gdzie finowie przejeli nasze B&R. koreanczykom wystarcza K2 i koszt prac badawczych nad "K3" musielibysmy ponosic sami po co sie w to pakowac? montaz to nie produkcja a Korea jest tak samo daleko jak USA wiec to tez nie jest argument po prostu trzeba zakupic Abramsy w cywilizowany sposob z zabezpieczeniem logistycznym na czas eksploatacji.

    2. Marek

      To nie byłby montaż K2. Koreańska oferta jest jasna. Produkowalibyśmy go w całości u siebie a czołg dostosowany byłby do naszych potrzeb.

    3. Cynik

      Jeśli nie znasz się na czołgach to nie wypowiadaj na forum. Abrams to czołg drogi i nie perspektywiczny. Ze szkodą dla polskiego przemysłu.

Reklama