Dowódca Sił Powietrznych USA poinformował, że wiosną tego roku zostanie dokonany przegląd strategii nuklearnej. Rozważane są także opcje stworzenia nowych systemów broni nuklearnych oraz środków ich przenoszenia. Dokument ma być dopasowany do wyzwań dla bezpieczeństwa USA w XXI wieku, może też stanowić odpowiedź na zagrożenie ze strony Rosji.
Gen. David Goldfein poinformował, że w nadchodzącym przeglądzie powinna zostać rozważona opcja stworzenia nowych lub modyfikacji istniejących głowic Ich moc może być niższa niż tych, zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki (czyli mniej niż kilkanaście kiloton). Ładunki mogłyby być przenoszone przez nowe środki transportu, np. drony, choć użycie jako nośników systemów bezzałogowych wydaje się mało prawdopodobne
Głównodowodzący dodał, że nowa strategia pozwoli na wyznaczenie nowych "zaleceń strategicznych i politycznych", za pomocą których obecna administracja określi kurs systemu nuklearnego. Goldfein ma również nadzieję, że przegląd będzie stanowił okazję do rozpoczęcia "szerszego dialogu na temat odstraszania w XXI wieku". W rozporządzeniu wykonawczym nowego prezydenta z 27 stycznia zlecającym wykonanie przeglądu, można znaleźć informację, że "ma zostać odpowiednio dostosowany do odstraszania zagrożeń XXI wieku i uspokajać naszych sojuszników".
Decyzja o rozpoczęciu przeglądu jest efektem sugestii ekspertów Pentagonu, zdaniem których nowy dokument jest potrzebny szczególnie w odpowiedzi na działania Kremla. Jesienią ubiegłego roku Rosja przeniosła rakiety balistyczne Iskander-M o zasięgu szacowanym na 500-700 km do Obwodu Kaliningradzkiego. Natomiast pociski manewrujące Iskander-K, które również mogą być odpalane z wyrzutni Iskanderów i mają zasięg szacowany na około 2 tys. km stanowią formalne złamanie zakazującego produkowania, testowania i posiadania pocisków manewrujących i balistycznych bazowania lądowego o zasięgu od 500 do 5500 km.
Czytaj więcej: Iskandery pogrzebały traktat INF. Berlin i Praga w niebezpieczeństwie
Ostatni przegląd strategii nuklearnej został wykonany w czasie prezydentury Baracka Obamy w 2010 r. Dokument wprowadzał zmiany w strategii nuklearnej USA. Przede wszystkim wprowadzał bardzo duże ograniczenia w zakresie odpowiedzi z wykorzystaniem broni atomowej w przypadku ataku biologicznego, chemicznego lub z użyciem środków konwencjonalnych na dużą skalę.
Jego zapisy kwestionowały też potrzebę utrzymywania zapasów broni jądrowej. W raporcie znalazł się także zapis o nierozwijaniu nowych rodzajów broni jądrowej, co nie zostało przyjęte przychylnie przez Pentagon. Dokument odchodził też od definiowania Chin i Rosji jako największych zagrożeń w tych obszarze. Zdaniem autorów Nuclear Posture Review z 2010 roku ówcześnie niebezpieczeństwo stanowiła proliferacja broni nuklearnej oraz możliwość pozyskania jej przez organizacje terrorystyczne.
Czytaj więcej: Kalibry odpalane z wyrzutni Iskanderów? Rosja złamała traktat INF
Wydarzenia, które od tego czasu miały miejsce na świecie spowodowały, że administracja proprzedniego prezydenta musiała zrewidować swoje plany. Choć nie przeprowadzono nowego przeglądu, to decyzje dotyczące modernizacji amerykańskich sił jądrowych są uznawane za częściowo niespójne z Nuclear Posture Review z 2010 roku (choć formalnie nie stanowią jego zaprzeczenia). W efekcie rok temu przedstawiony został projekt modernizacji sił nuklearnych USA, obejmujący wszystkie obecnie posiadane środki przenoszenia.
Po zakończeniu kampanii wyborczej nie było pewne, jak do planów swojego poprzednika odniesie się Donald Trump. Ówczesny prezydent elekt rozwiał jednak watpliwości pod koniec grudnia. „Stany Zjednoczone muszą bardzo wzmocnić i rozszerzyć swój potencjał nuklearny, do czasu aż świat opamięta się w kwestii broni nuklearnej”, napisał na Twitterze. Ta deklaracja zakończyła spekulacje na temat redukcji potencjału nuklearnego i możliwości zatrzymania planu modernizującego środki przenoszenia pocisków nuklearnych, obejmującego zakup m.in. bombowców B-21, następców okrętów podwodnych typu Ohio , a także programu modernizacji amerykańskiego arsenału pocisków balistycznych dalekiego zasięgu Ground Based Strategic Deterrent.
Czytaj więcej: Trump kwestionuje kluczowy układ rozbrojeniowy? "Korzystny tylko dla Rosji"
W czasie rozmowy z Miką Brzezinski, prowadzącą poranny program publicystyczny w stacji MSNBC, Trump jeszcze przed objęciem urzędu miał stwierdzić: „Niech będzie wyścig zbrojeń. Przewyższymy ich na każdym etapie i przetrzymamy”. Po ujawnieniu tej informacji osoby odpowiedzialne za kontakty z mediami w sztabie Trumpa starały się tłumaczyć jego stanowisko. Dało ono jednak powód do dalszych spekulacji dotyczących planów nowej administracji.
Zdaniem części ekspertów znaczące zmiany w planach przedstawionych niedawno przez administrację Obamy są mało prawdopodobne zważywszy na fakt, że zakładają one modernizację niemal całego systemu odstraszania. Obejmują więc zakup nowych pocisków międzykontynentalnych w ramach programu GBSD, bombowców B-21 i przeznaczonych do przenoszenia przez bombowce pocisków cruise, strategicznych okrętów podwodnych czy wreszcie modernizacji bomb jądrowych B61 do standardu B61-12 (co ma szczególne znaczenie w kontekście programu Nuclear Sharing, w ramach którego bomby są rozmieszczone w Europie).
Doniesienia o braniu pod uwagę poszerzenia zakresu wykorzystania małych ładunków jądrowych mogą jednak świadczyć o rozważaniu rewizji stanowiska dotyczącego taktycznej broni jądrowej. Obecnie jedynym środkiem jej przenoszenia są bomby B61 (planowane do modernizacji), podczas gdy Rosja posiada szereg środków przenoszenia powietrze-ziemia, ziemia-ziemia i woda-ziemia (w tym np. pociski Iskander i Kalibr). Nie jest to jednak przesądzone, choć część ekspertów, jak prof. Matthew Kroenig, postulowało uzbrojenie w głowice jądrowe pocisków JASSM czy Tomahawk, co obecnie nie ma miejsca.
Potencjalnie kwestia rozbudowy arsenału amerykańskiej broni jądrowej może być przedmiotem rozmów z Rosją, na przykład dotyczących złamania traktatu INF przez Moskwę. W ten sposób USA zyskałyby pewien atut w rozmowach, podczas gdy Barack Obama (a wcześniej George W. Bush) w dużej mierze jednostronnie redukowali swoje arsenały. Zgodnie z rozporządzeniem wykonawczym nowego prezydent z 27 stycznia, na podstawie którego zlecono przegląd, największy wpływ na jego kształtowanie będzie miał sekretarz obrony gen. James Mattis. Rzeczniczka Pentagonu poinformowała, że konkretna data publikacji dokumentu nie został ustalona.
bmc3i
Niestety teraz musza prowadzic nowy program ICBM, bo Peacekeepera zlikwidowali bez żadnego przymusu, plotąc głupoty o traktacie START II, ktory nigdy nie wszedl w życie odrzucony przez rosyjską Dumę.
Sailor
Ciekawe co na to Putin? Dalej jest zadowolony?
chateaux
Moze to byc jego pierwszy ruch z sensem.
olo
YES YES YES koniec resetu i czas na Ronald Reagan BIS. USA a dzięki Trumpowi także Europa zwiększą wydatki na zbrojenia i przestaną udawać ślepych na agresję Rosji.