Szef NATO: Jesteśmy następnym celem Rosji

„Musimy mówić jasno na temat zagrożeń – jesteśmy kolejnym celem Rosji (…)” – powiedział w Berlinie Mark Rutte podczas grudniowego spotkania w ramach formatu Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.

Nie osiadać na laurach

NATO – zdaniem Rutte – przez ostatni rok poczyniło istotne postępy w kontekście wzmacniania własnej obrony i odstraszania. Jako przykład podał nie tylko czerwcowy szczyt w Hadze, podczas którego kraje członkowskie Sojuszu zobligowały się do przeznaczania 2 proc. PKB na obronę do 2035 roku, ale także inicjatywę PURL (75 proc. pocisków dla systemów Patriot na Ukrainie trafia właśnie dzięki temu mechanizmowi – red.) czy też istotne zwiększenie produkcji amunicji (sześciokrotny wzrost produkcji amunicji 155 mm w stosunku do tego, co było w 2023 roku – red.).

Dotychczasowe wysiłki – według polityka – to jednak za mało. „To nie jest czas na gratulacje. (…) Rosja stała się bardziej bezwzględna wobec Ukrainy i NATO” – zauważył, podając istotne dane dotyczące rosyjskiej ofensywy.

Według informacji podanych przez Marka Rutte w roku 2025 (stan na 11 grudnia – red.) Rosja wystrzeliła 46 tys. dronów i pocisków przeciw Ukrainie. Miesięcznie Rosjanie produkują 2900 dronów bojowych i podobną liczbę tzw. wabików. Jeśli zaś chodzi o finanse, to już 40 proc. rosyjskiego budżetu jest przeznaczane na rzeczy związane z prowadzeniem wojny, a 70 proc. maszyn produkowanych w Rosji trafia prosto do sektora wojskowego.

Bez Chin ani rusz

Po raz kolejny w kontekście rosyjskiej machiny wojennej pojawił się wątek Chin i ich wsparcia dla Moskwy.

„Chiny to ich ostatnia deska ratunku. Bez ich wsparcia Rosji nie byłoby stać na prowadzenie tej wojny. 80 procent elektronicznych komponentów w rosyjskich dronach jest produkowane w Chinach” – powiedział Mark Rutte, który stwierdził, że Rosja może być gotowa do uderzenia na kraje NATO w ciągu pięciu najbliższych lat.

„Wojna jest u naszych drzwi. Musimy być gotowi na konflikt wielkością podobny do tego, który pamiętają nasi dziadkowie. (…) Wciąż można temu zapobiec” – podsumował Rutte.