W czwartek afgańskie władze i źródła dyplomatyczne poinformowały, że co najmniej 40 osób zginęło w sobotnim ataku na hotel Intercontinental w stolicy Afganistanu, Kabulu. Wśród zabitych jest 25 Afgańczyków i 15 cudzoziemców, w tym czterech Amerykanów.
Wcześniejszy bilans mówił o 14 zabitych obcokrajowcach i ośmiu Afgańczykach. Do ataku na hotel Intercontinental - jeden z dwóch tej klasy w afgańskiej stolicy - doszło w sobotę wieczorem, gdy odbywała się tam międzynarodowa konferencja informatyczna.
Czterech uzbrojonych napastników wdarło się do hotelu przez kuchnię. Ich pojawienie się wywołało panikę wśród gości hotelu. Napastnicy mieli wziąć zakładników spośród personelu i gości. Walka z siłami bezpieczeństwa trwała kilkanaście godzin. Wszyscy napastnicy zostali zlikwidowani. Do ataku przyznali się talibowie.
Resort spraw wewnętrznych Afganistanu potwierdził, że kilka dni wcześniej otrzymał z ambasady USA w Kabulu ostrzeżenie o planowanym ataku na jeden z luksusowych hoteli w mieście. Atak miał osłabić zaufanie ludności do obecnych władz Afganistanu, wykazując ich bezradność wobec terroryzmu.
Ozi.
No i z pewnością im się udało osłabić zaufanie ludności do władz Afgańskich i USA skoro wywiad wiedział o możliwości ataku.