Reklama

Technologie

Pociski JASSM to dopiero początek zakupów MON. "Niezbędny satelita"

  • LIWIEC Weapon Locating Radar; photo: PIT-RADWAR S.A.
    LIWIEC Weapon Locating Radar; photo: PIT-RADWAR S.A.
  • Fot. Paweł Ziemnicki/Defence24.pl
    Fot. Paweł Ziemnicki/Defence24.pl

Zakup pocisków JASSM-ER o zasięgu 1000 km powinien być jednoznaczny z wprowadzeniem do polskich sił zbrojnych satelitarnego systemu obserwacji Ziemi. W przeciwnym wypadku nowe pociski będą mogły być naprowadzane jedynie na te cele, które wskażą nam Amerykanie. Natomiast samodzielnie będziemy je mogli wykorzystać tylko na zasięgu dwudziestokrotnie mniejszym od tego, jakie one rzeczywiście posiadają.

Problem rozpoznania „dalekiego zasięgu” zaczął się w Marynarce Wojennej

Brak systemu rozpoznania i analizy dalekiego zasięgu jest jak na razie barierą nie do przebycia dla polskich Sił Zbrojnych. Była ona widoczna już w połowie lat osiemdziesiątych - w momencie wprowadzenia do Marynarki Wojennej RP małych okrętów rakietowych projektu 1241E (kod NATO: Tarantul 1). Były to bowiem jednostki pływające uzbrojone w rakiety P-21 i P-22, których zasięg wynosił „aż” 80 km – czyli ponad dwukrotnie więcej niż mógł wskazać okrętowy radar kierowania uzbrojeniem Harpun E.

Problem braku systemu wskazania celów dla rakiet standoff pojawił się już w połowie lat osiemdziesiątych, po wprowadzeniu do Marynarki Wojennej okrętów rakietowych projektu 1241E. Fot. M.Dura

Z okrętów typu Górnik można więc było faktycznie strzelać do horyzontu radiolokacyjnego, a więc na odległość nie większą niż 40 km. Chcąc atakować obiekty płynące dalej próbowano wykorzystywać śmigłowce Mi-14PŁ, które pomimo, że są wyspecjalizowane w zwalczaniu okrętów podwodnych, miały również służyć jako doraźny środek do wskazywania celów nawodnych. Wykorzystano do tego znajdujący się na ich pokładzie radar obserwacji nawodnej typu I-2ME i drogą radiową przekazywano na okręty koordynaty ataku.

Śmigłowiec Mi-14PŁ był półśrodkiem, który miał wskazać cele dla rakiet okrętów projektu 1241E. Fot. M.Dura

Sposób ten miał praktycznie same wady. Po pierwsze przekazywanie danych odbywało się drogą radiową, za pomocą ustnych meldunków. Trwało to bardzo długo i wszystkie systemy rozpoznania łączności naokoło doskonale wiedziały, że ktoś coś nadaje. Obecność śmigłowca była również wykrywana przez systemy rozpoznania radiolokacyjnego na okrętach przeciwnika. Co więcej, systemy te „widziały” helikoptery wcześniej niż same były wykryte przez radar I-2ME. Przeciwnik mógł więc przeciwdziałać systemami przeciwlotniczymi zanim helikopter Mi-14PŁ (z wyjątkowo dużą skuteczną powierzchnią odbicia radiolokacyjnego) przekazałby dane o celach ataku. Problemem był również sam manualny sposób wskazywania celu, w którym trzeba było m.in. uwzględnić pozycję i ruch śmigłowca w odniesieniu do okrętów.

Później wprowadzono do Marynarki Wojennej samoloty patrolowe PZL M28 Bryza z radarem pokładowym ARS 400, ale trudno było nawet zakładać, że w czasie konfliktu zbrojnego ktoś wyśle te nieuzbrojone i pozbawione środków samoobrony statki powietrzne jako środek wykrywania i wskazywania okrętów przeciwnika.

Rakiety NSM z Morskiej jednostki Rakietowej nie posiadają systemu wskazywania celów dalekiego zasięgu, a więc można je strzelać na razie na jedną piątą ich rzeczywistego zasięgu. Fot. M.Dura

Lepszego sposobu na wykonanie tego zadania jednak do dzisiaj nie znaleziono i dlatego problem ten ponownie wypłynął, gdy zdecydowano się wprowadzić do Marynarki Wojennej RP pierwszy Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy (NDR). Wtedy okazało się, że będące na jego wyposażeniu rakiety przeciwokrętowe NSM o zasięgu ponad 200 km można wykorzystać tylko do atakowania celów znajdujących się w obszarze horyzontu radiolokacyjnego radarów brzegowych – a więc do około 40 km od brzegu.

I znowu mamy status quo. Dywizjon wprowadzono do służby w 2013 r., ale do dzisiaj nawet nie rozpoczęto postępowania na potrzebny dla niego system wskazywania celów. Zamiast tego kupiono drugi NDR i zaczęto mówić o zakupie trzeciego.

Po Marynarce Wojennej – Siły Powietrzne

Początkowo Siły Powietrzne nie odczuwały problemów Marynarki Wojennej, ponieważ polskie statki powietrzne wykorzystywały tylko uzbrojenie o zasięgu maksymalnie takim, jaki miały ich sensory pokładowe. Myślenie w lotnictwie o systemie rozpoznania dalekiego zasięgu powinno się zacząć w momencie wprowadzeniu samolotów F-16. W rzeczywistości ten problem zaczęto oficjalnie dostrzegać dopiero po decyzji o zakupie rakiet AGM-158A JASSM (Joint Air-to-Surface Standoff Missile). Już sama nazwa wskazuje (Stadoff), że jest to uzbrojenie, które potrzebuje zewnętrznych danych do wykonania skutecznego ataku. Pociski te mają bowiem zasięg 370 km, a więc nie ma szans, by przy takiej odległości pilot samodzielnie wyszukiwał dla nich cele ataku. Dane takie powinny więc być dostarczone, ale jak na razie piloci F-16 „Jastrząb” nie mogą liczyć na polski system wskazywania celów.

JASSM. Fot. Lockheed Martin

I znowu status quo. W Siłach Powietrznych, podobnie jak w Marynarce Wojennej nie tylko mie zajęto się na poważnie rozwiązaniem tego problemu, ale postanowiono zakupić kolejne rakiety, tym razem AGM-158B JASSM-ER (Extended Range) o zasięgu jeszcze większym niż JASSM, sięgającym 1000 km. Znowu więc Siły Powietrzne otrzymają uzbrojenie, których pełnych możliwości nie będzie można na razie wykorzystać.

Sprawa jest o tyle pilna, że rakiety JASSM i JASSM-ER będzie można wykorzystać jako broń odstraszania. Będzie – o ile wcześniej pozna się, czego zniszczenie może odstraszyć potencjalnego przeciwnika od przeprowadzenia ataku.

System Analiz Obrazowych to nie wszystko

Problemu „targetingu” dla JASSM i JASSM-ER nie załatwi wbrew pozorom pozyskanie Systemu Analiz Obrazowych (SAO), którego kupno planuje Inspektorat Uzbrojenia. Postępowanie rozpoczęte w grudniu 2016 r. dotyczy bowiem tylko jednego z elementów wskazywania celów, a więc miejsca, gdzie cyfrowe dane geoprzestrzenne będą zbierane, przechowywane, przetwarzane, analizowane, interpretowane i archiwizowane.

System Analiz Obrazowych ma się składać z dwóch głównych, współpracujących ze sobą elementów: infrastruktury usługowo-serwerowej i infrastruktury stacji roboczych. Zadania infrastruktury stacji roboczych wskazują również na zadania, jakie będzie realizował cały system: informowanie bieżące, analizy długoterminowe, analizy geoprzestrzenne oraz przygotowanie archiwizacja i dystrybucja danych.

JASSM
By użyć rakiet AGM-158A JASSM pilot potrzebuje zewnętrznych danych o celach do wykonania skutecznego ataku. Fot. USAF

W wymaganiach na SAO wskazano również, że ma on być wyposażony w podsystemy: pozyskiwania danych, odbioru satelitarnych danych radarowych oraz odbioru satelitarnych danych optoelektronicznych. Nadal jednak nie wiadomo, skąd te dane mają zostać dostarczone. Polska nie posiada bowiem ani lotniczych systemów rozpoznawczych dalekiego zasięgu, ani satelitów obserwacyjnych: radiolokacyjnych i optoelektronicznych. Znowu więc kupujemy fragment układanki, który w żaden sposób nie zapewni nam samowystarczalności w wykorzystywaniu uzbrojenia zakupionego przez polskie siły zbrojne.

Co więcej, nie ma szans, by w momencie wprowadzenia SOA takie systemy rozpoznawcze zostały zakupione. Inspektorat postawił bowiem warunek, by zadanie zostało zrealizowane w ciągu dwóch lat (sześć miesięcy od daty podpisania umowy na wykonanie projektu wykonawczego i 18 miesięcy na jego realizację). Wprowadzenie obserwacyjnego satelity wojskowego w tak krótkim okresie jest praktycznie nierealne. 

Przykładowo wystrzelony na początku grudnia 2016 r. turecki satelita obserwacyjny Göktürk-1A powstał na mocy umowy zawartej w 2009 roku pomiędzy tureckim ministerstwem obrony narodowej, a konsorcjum zadaniowym Telespazio (joint venture koncernów Leonardo/Finmecannica i Thales). By zrealizować zamówienie potrzeba było więc aż siedem lat.

Przy polskich procedurach przetargowych ewentualne podpisanie umowy nastąpiłoby za dwa lata. System Analiz Obrazowych zakupiony przez Inspektorat Uzbrojenia będzie więc przez co najmniej siedem lat działał wyłącznie w oparciu o dane kupowane komercyjnie z cywilnych satelitów.

Dodatkowo MON podpisał umowę z włoskim ministerstwem obrony, na podstawie której będzie można pozyskiwać obrazy radarowe pochodzące z włoskiej konstelacji satelitów radarowych (SAR) Cosmo-SkyMed seconda generazione. W zakresie danych optoelektronicznych rozwiązaniem pomostowym będzie pozyskanie zobrazowań pochodzących z budowanego przez izraelskie zakłady IAI dla Włoch satelity OptSat-3000, ale sprzęt ten jeszcze nie trafił na orbitę (ma to nastąpić w tym roku) i pozostanie w gestii włoskiego ministerstwa obrony. Polska pozostanie więc jedynie biorcą danych nie mogąc zaoferować swoim partnerom niczego w zamian. Będą to więc zasady działania zupełnie inne niż np. w przypadku Francji, Niemiec i Włoch (a w przyszłości też Hiszpanii), których systemy wzajemnie się uzupełniają. 

Na potrzeby pozyskiwania danych z satelitów Cosmo-SkyMed powstaje stacja odbiorcza P-DUGS (Polish – Defence User Ground Segment) w Białobrzegach na północ od Warszawy. Ma ona osiągnąć wstępną gotowość operacyjną w tym roku, a pełną w 2020 roku. Po odpowiedniej modernizacji będzie ona mogła posłużyć także do pozyskiwania danych optoelektronicznych z satelity OptSat-3000, a przyszłości także polskich systemów. 

Czytaj więcej: Kosmiczne Oczy Paryża

Kraków satelita large
W najbliższych latach Polska będzie zdana na kupowanie komercyjnych zdjęć satelitarnych. Na zdjęciu satelitarnym Kraków. Fot. ESA

Niestety, potwierdza to studium wykonalności wykonane na zlecenie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju przez konsorcjum w składzie: Wojskowa Akademia Techniczna (lider), Centrum Badań Kosmicznych PAN, Politechnika Warszawska, Airbus Defence & Space, WB Electronics i Polski Holding Obronny. Dokument ten wraz z odpowiednimi uwagami ma być bazą do budowy polskiego satelity optoelektronicznego wraz z niezbędną infrastrukturą (symulatorem i stacją odbiorczą) w ramach narodowego programu kosmicznego.

Zakłada się w nim pozyskanie w ciągu 6-12 lat przez Polskę dwóch satelitów obserwacyjnych: jednego HR - wysokiej rozdzielczości (od 1 do 2 m) i jednego VHR - o bardzo wysokiej rozdzielczości (od 0,5 m do 0,7 m). Wszystko to ma być zrealizowane we współpracy z zagranicznym partnerem strategicznym. Program ma być finansowany przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju w drodze konkursu i będzie obejmować także systemy naziemne, oraz systemy przetwarzania, udostępniania i dystrybucji danych.

Czytaj też: Polski satelita optoelektroniczny: "wkrótce ogłoszenie konkursu"

Pleiades
Konstelacja Pleiades, ilustracja: Pierre Carril/CNES - Airbus D&S

Jak na razie zakłada się, że rozpoczęcie konkursu nastąpi w połowie 2017 r., ale „pod warunkiem dysponowania wystarczającymi środkami finansowymi na ten cel”. Budżet tego programu oszacowano wstępnie na to 1,1 miliarda złotych. Jest to prawdopodobnie suma zbyt mała, by zbudować cały system, ale nie przekracza tego, co pozornie zagwarantowano na tzw. „Rozpoznanie obrazowe i satelitarne” w Uchwale nr 123 Rady Ministrów z dnia 23 czerwca 2014 r. zmieniającej uchwałę w sprawie ustanowienia programu wieloletniego „Priorytetowe Zadania Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej w ramach programów operacyjnych”.

Przypomnijmy jednak, że w ustawie tej założono przeznaczenie w latach 2017-2022 na program operacyjny „Rozpoznanie obrazowe i satelitarne” około 1,8 miliarda złotych. Niestety, suma ta ma pozwolić tylko na „osiągnięcie zdolności operacyjnej w zakresie rozpoznania obrazowego z bezzałogowych systemów powietrznych”. O satelicie nikt tam nawet nie wspomniał.

Drony a rozpoznanie dalekiego zasięgu

Wybór rakiet JASSM-ER jest więc jak na razie bardziej gestem politycznym niż wojskowym. Niewątpliwy sukces, jakim była zgoda na przekazanie Polsce (jako pierwszemu zagranicznemu odbiorcy) tych pocisków może być zaprzepaszczony przez wojskowych, dla których priorytety wydają się być zupełnie gdzie indziej, niż w kosmosie.

Tym razem jednak Ministerstwo Obrony Narodowej musi rozwiązań naprawdę poważny problem. W przypadku rakiet JASSM-ER nie można się przecież tłumaczyć, że wskazanie dla nich celów ataku będzie zadaniem załogowych systemów lotniczych lub dronów. Przelot ponad tysiąca kilometrów nad terytorium przeciwnika jest bowiem praktycznie niemożliwy, nawet jeżeli będą próbowały tego dokonać statki powietrzne wykonane w technice stealth. Tym bardziej, że kupienia takich nikt w Polsce jak na razie nie planuje.

Trudność w prowadzeniu rozpoznania dalekiego zasięgu jest szczególnie widoczna w odniesieniu do Federacji Rosyjskiej, która zawsze buduje na linii styczności z potencjalnym przeciwnikiem strefę obrony o dużym nasyceniu środkami przeciwlotniczymi i radiolokacyjnymi. Bardzo ciężko więc będzie komukolwiek się przedrzeć nad teren znajdujący się setki kilometrów od linii frontu i dopiero tam szukać celów do ataku. A już na pewno nie uda się tego zrobić „klasycznymi” załogowymi statkami powietrznymi.

Dron MQ-9 Reaper potrzebuje około trzech godzin by dolecieć w rejon maksymalnego zasięgu rakiet JASSM-ER. Fot. USAF

Nierealne jest również wysyłanie tam dronów. Nawet przy tak wyrafinowanym systemie jak MQ-9 Reaper mamy bowiem do czynienia z bezzałogowym samolotem, który działa z prędkością przelotową 313 km/h. Dron ten potrzebuje więc trzech godzin lotu nad terytorium przeciwnika, by dolecieć na odległość zapewniającą dostarczenie danych dla nowych rakiet JASSM-ER na ich maksymalnym zasięgu. W przypadku system MQ-1 Predator o prędkości przelotowej około 160 km/h potrzeba na to ponad sześciu godzin.

Dodatkowo należy pamiętać o rozbudowywanym przez Rosjan systemie walki radioelektronicznej. I nawet jeżeli nie uda się im wykryć dronów radarem, to na pewno będą próbowali zakłócić pracę ich urządzeń pokładowych. Jeżeli udało się to zrobić Iranowi (prawdopodobnie), to na pewno uda się to również Rosjanom.

Obserwacja satelitarna – nie ciągła, ale za to pewna

Jedyną zaletą dronów w porównaniu do satelitów (oczywiście poza kosztami) jest możliwość przekazywania obrazu wskazanego terytorium przeciwnika przez kilka godzin i w czasie rzeczywistym. Należy jednak pamiętać, że w przypadku broni dalekiego zasięgu, jakim są pociski JASSM-ER nie chodzi o reagowanie na nagle pojawiające się zagrożenie. Chodzi natomiast o możliwość zniszczenia celów, które są niebezpieczne, ale powstają przez dłuższy okres (magazyny paliwowe, centra dowodzenia i kierowania, strategiczne centra łączności, ważne lotniska – np. dla samolotów wczesnego ostrzegania, itd.) i których porażenie może ogólnie wpłynąć na decyzję o rozpoczęciu konfliktu.

Operatorzy system satelitarnego w bazie sił powietrznych Schriever Air Force Base w Kolorado. Fot. USAF

Wyszukiwanie takich punktów grawitacyjnych przeciwnika powinno być głównym zadaniem Centrum Analiz Obrazowych, ale na podstawie danych, które będziemy w stanie dostarczyć samodzielnie. I nie ma tu znaczenia, że informacje te będą przychodziły okresowo. Przykładowo, turecki satelita Göktürk-1A może przeprowadzić obserwację dowolnego punktu na Ziemi z czasem rewizyty około 72 godzin. W przypadku takiego kraju jak Polska, dla którego zagrożenie może przyjść praktycznie tylko z jednego kierunku, sprawa jest jednak prostsza i łatwiejsza przy organizowaniu harmonogramu oraz trajektorii lotów.

Co więcej, przy dobrze zawartym kontrakcie możemy uzyskać pełną autonomię działania. I znowu dobrym przykładem jest turecki Göktürk-1A. Izraelczycy próbowali w 2012 r. zablokować możliwość robienia zdjęć ich terytorium przez tego satelitę. Jednak pomimo tego, że w tureckim satelicie są izraelskie komponenty, to Thales nie zgodził się na takie ograniczenie. Rząd w Ankarze może więc decydować, co i kiedy będzie obserwowane. Takie warunki bez problemu powinna wynegocjować również Polska.

Satelita wojskowy katalizatorem polskiego sektora kosmicznego

Rakiety dla wojskowych oraz polityków były zawsze bardzo ważne. Nie można jednak zapominać, że bez zdobycia potrzebnych dla nich informacji są one praktycznie nie do wykorzystania. Zrozumieli to ostatnio Brazylijczycy, którzy pomimo słabszej kondycji swojej gospodarki nie zrezygnowali z własnego programu satelitarnego. Minister obrony Brazylii Raul Jungmann potwierdził bowiem w listopadzie 2016 r., że jego kraj jest zdecydowany kontynuować zarówno budowę „brazylijskiej” konstelacji trzech satelitów telekomunikacyjnych, jak i wystrzelić w 2017 r. pierwszego, skonstruowanego przez krajowy przemysł satelitę rozpoznawczego.

Brazylijski satelita telekomunikacyjny zamówiony we francuskich zakładach Thales Alenia Space ma kosztować 617 mln USD. Pierwszy polski satelita obserwacyjny będzie kosztował na pewno więcej, bo w Polsce mamy znacznie niższy poziom zaawansowania krajowego sektora kosmicznego. Nie muszą być to jednak pieniądze w całości przekazane za granicę, ponieważ część z nich może bez problemu zainwestować w polskim przemyśle. Dowodem tego są Turcy, którym udało się wprowadzić na orbitę satelitę obserwacyjnego Göktürk-1A z dużym udziałem tureckiego przemysłu – w tym przede wszystkim firm TAI (Turkish Aerospace Industries) i Aselsan. 

Turcja wystrzeliła własnego satelitę obserwacyjnego Göktürk-1A m.in. po to by wskazać cele dla własnych rakiet manewrujących SOM. Fot. M.Dura

Przypomnijmy, że dzięki temu kontraktowi z włoską firmą Telespazio, w ramach offsetu zbudowano w 2015 r. w mieście Kazan (niedaleko Ankary) tureckie centrum integracji i badań systemów kosmicznych USET (Uzay Sistemleri Entegrasyon ve Test) o wartości 100 milionów euro. Centrum ma pozwolić Turkom na samodzielną integrację i wykonanie czynności potrzebnych do mieszczenia na orbicie satelitów o masie do 5 ton (Göktürk-1A waży 1060 kg). Mają tam też powstawać satelity telekomunikacyjne i obserwacyjne,  zarówno do celów wojskowych, jak i cywilnych. Jest to więc inwestycja dla całego tureckiego państwa. Podobnym przykładem może być Peru, które niedawno wystrzeliło na orbitę pierwszego satelitę obserwacji Ziemi zbudowanego przez Airbus Defence & Space, jednocześnie zapewniając jednocześnie transfer wiedzy i przeszkolenie ponad 80 własnych inżynierów. 

Podobnie byłoby w przypadku ewentualnego polskiego satelity wojskowego. Może być on bowiem wykorzystywany w czasie pokoju nie tylko do zadań typowo militarnych, ale również do celów cywilnych: jak chociażby dla potrzeb zarządzania kryzysowego, czy też do monitorowania środowiska naturalnego.

Zakup pierwszego satelity może przyśpieszyć budowę sektora kosmicznego w Polsce. Fot. USAF

W Polsce satelita wojskowy pozostaje jednak nadal przede wszystkim problemem Ministerstwa Obrony. Widać to m.in. w założeniach do Polskiej Strategii Kosmicznej – dokumencie, który ma określić długookresowe kierunki rozwoju sektora kosmicznego w Polsce. Zawarto w niej zapis, że „Polska będzie posiadała dostęp do infrastruktury satelitarnej umożliwiającej zaspokojenie jej potrzeb, zwłaszcza w dziedzinie bezpieczeństwa i obronności (system satelitarnej obserwacji Ziemi)” oraz konieczność zapewnienia stałego i pewnego dostępu do danych satelitarnych. Ale konkretnych zadań w tej dziedzinie nie postawiono.

Polskie potrzeby zostały dostrzeżone poza jej granicami. Zainteresowanie programem budowy satelitów optoelektronicznej obserwacji Ziemi wyraziło kilka największych światowych firm z branży kosmicznej. Wśród nich można wymienić takie przedsiębiorstwa jak Airbus Defence & Space, Thales Alenia Space, Telespazio oraz IAI. W polski program mogą się też zaangażować przedsiębiorstwa amerykańskie.

Podczas targów Balt Military Expo 2016 Space24 przeprowadził wywiad z jednym z potencjalnych oferentów. Dyrektor generalny firmy Thales Alenia Space Polska stwierdził wtedy, że jeżeli zapadnie decyzja o rozwoju potencjału satelitarnego Sił Zbrojnych w tym zakresie, to MON stanie się katalizatorem rozwoju polskiego przemysłu kosmicznego o zastosowaniu cywilnym i wojskowym.

Czytaj też: BME 2016: Satelita wojskowy dla polskich Sił Zbrojnych? [Wywiad]

Wstępną propozycję odnośnie satelity obserwacyjnego dla Polski złożył koncern Thales Alenia Space. Fot. M.Dura

Zwrócił również uwagę, że „Polska będąc właścicielem takiego systemu mogłaby projektować własne narzędzia dokonujące analizy obrazu i ekstrakcji danych oraz budować plany zintegrowane z przyszłą wizją operacyjną sił zbrojnych”. Może to być np. konstelacja mikrosatelitów. Cel ten zapisano również w założeniach Polskiej Strategii Kosmicznej, gdzie wskazano, że Polska będzie dążyć do budowy własnych mikrosatelitów z zamiarem stworzenia z nich w przyszłości konstelacji. Sprzęt tej klasy ma wypełniać głównie funkcje cywilne, ale będzie mógł też realizować zadania na potrzeby Sił Zbrojnych uzupełniając duże satelity HR i VHR budowane w ramach wspomnianego  programu NCBR. 

Czytaj też: Mikrosatelity – szansa dla polskiego przemysłu kosmicznego?

By to osiągnąć potrzebna jest jednak konkretna decyzja i zapewnienie odpowiedniego finansowania, które pozwoli zrealizować zakładane cele. Trzeba mieć nadzieję, że rakiety JASSM-ER datę podjęcia tej decyzji znacznie przyśpieszą.

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (85)

  1. fck all

    takie rakiety bez taktycznej głowicy jądrowej to jest kompletny bezsens!!! po co nam pocisk który lecąc 1000 km może rozwalić tylko jedną stodołe? i to za takie cieżkie pieniadze.... lepiej to zainwestować w naszą OPL

    1. Edward

      chyba zezamiast tej stodoly trafisz w silos atomowy wroga , jak go rowalisz to co ci moze zrobic ta glowica atomowa? :)

    2. rozczochrany

      Można uderzać w elektrownie atomowe wroga i powodować skażenie.

  2. Kiks

    Konkretne decyzje są podejmowane przez konkretne osoby. A my mamy misiewicze, kaczyńskich, macierwiczów, szyszko i innych pajaców wraz ze świtą wazeliniarzy i klakierów.

    1. erzet

      i kiksów mamy! nie zapomnij pan o kiksach!

  3. juusef

    ...Na potrzeby pozyskiwania danych z satelitów Cosmo-SkyMed powstaje stacja odbiorcza P-DUGS (Polish – Defence User Ground Segment) w Białobrzegach na północ od Warszawy.... Nie dało się tego zrobić gdzieś bliżej Czech powiedzmy? Tylko na północ od Warszawy jak Rosja nas straszy rakietami z Kaliningradu.

  4. spox

    inne państwo, też na "P" o nieporównanie mniejszym PKB wystrzeliwuje satelitę a Polska nie może - to tylko świadczy o zacofaniu technologicznym i jakości naszej kadry technicznej kształconej na byle jakich uczelniach

    1. Arek102

      Mistrzu, tzw polskie ELYTY, przez ostatnie ćwierć wieku zamykały wszystko co było można zamknąć lub sprzedawały za grosze (można by na ten temat dziesiątki książek napisać) oraz podkopywały firmy, które brały udział w ważnych dla obronności polski programach -OBRUM Sp. z o.o. , PZL Wola S.A., PZL Mielec, BUMAR S.A., Stocznia Remontowa S.A.,itd. czy nawet PZL Świdnik przehandlowano (2009 lub 2010) za marne kilkaset mln zł wiedząc, że za chwilę będą kupowane śmigłowce wielozadaniowe dla WP. Więc przestań piep.... głupoty jakie co chwilę można zobaczyć i/lub poczytać w mediach mainstremowych, które walnie przyczyniły się do tej sytuacji czyli głównie G.W. i TVN. TVN innych ściga w programach typu "Uwaga", a sam przez lata jego były szef i jeden z założycieli - Mariusz Walter nie płacił podatków ukrywając swoje dochody w rajach podatkowych. Polsat też "przeniósł" się na Cypr by nie płacić podatków w Polsce!!!! Elektronika Polska została rozwalona na początku lat 90. Do tej pory nic nie zmieniło się na wyższych uczelniach po 89r., a do tego rozwalono całkowicie system szkolnictwa podstawowego, zawodowego i średniego. Więc jak wyobrażasz sobie zaprojektowanie czegoś b. skomplikowanego od zera nie mając o tym zielonego pojęcia?! Po ukończeniu szkoły tech. średniej czy studiów tech. nauka się nie kończy, a tak naprawdę dopiero się zaczyna zwłaszcza w takim temacie jakim jest elektronika, mechanika czy automatyka. Jak ktoś przez jakiś czas nie jest na bieżąco z tym co dzieje się na świecie to wypada z obiegu i musi później nadrabiać zaległości. Dlatego w takim obecnie kraju jak Polska nie można zaprojektować nie tylko satelity, ale i sprawnego podwozia do sławnej armato-haubicy Krab, zwłaszcza gdy oficjele robią wszystko by się to nie udało, później „wychodząc naprzeciw” potrzebom armii kupując za granicą potrzebne system. Stara kadra tech. albo przeszła na emeryturę albo wyjechała za granicę. Obecna nie potrafi zrobić najprostszych rzeczy co niestety związane jest z "reformą" szkolnictwa z 1999r J. Buzka. I ten fakt się nie zmieni przez najbliższe 10-15 lat jak nie zostaną wykształceni nowi następcy i jak nie będzie stabilnego rozwoju rodzimego przemysłu w którym ci absolwenci znajdą zatrudnienie na stanowiskach zgodnych z nabytą na uczelniach wiedzą. Jest jeszcze kwestia nieuczciwego zdobywania wykształcenia. Chodzi o zrzynanie na egzaminach lub zlecanie komuś innemu opracowania prac naukowych. Po co się męczyć i pisać klasówkę jak można zerżnąć, pracę magisterską można kupić za kilka tys. zł, a to że późniejszy fach będzie tylko na papierze to już mało istotne. Dopóki nie usunie się tej patologii zwłaszcza ze szkolnictwa wyższego to polska gospodarka i nauka nie posunie się o mm. Dobrym przykładem jest piłka nożna w której zrobiono porządek z tzw. „ustawianiem meczów”, skazaniem i aresztowaniem wielu działaczy, sędziów i zawodników, którzy trudnili się tym procederem. Oraz skazaniem organizatora tego procederu ps. Fryzjer na więzienie. A jeśli chodzi o kasę, to zobacz, PIS podatków nie podniósł a wpływy z podatków w ciągu 1-go roku zwiększyły się o ponad 11 mld zł. W Polsce sam podatek VAT ma wyłudzenia na poziomie 22%, średnia unijna to 6%. KE oblicza iż straty w Polsce tylko z wyłudzeń i niepłacenia podatku VAT to min. 40 mld zł/rok. Tak dla porównania budżet MON w 2016 roku to 36,3 mld zł, w tym wydatki na modernizacje to 10,2 mld zł. Z polski legalnie wypływa około 100 mld zł w postaci dywidend. Blisko 70% największych firm w Polsce nie płaci podatków wcale. Największa firma handlu detalicznego -sieć dyskontów „Biedronka” mając obrót w 2015r. około 36mld zł, zapłaciła około 330 mln zł podatku czyli mniej niż średnia tego sektora czyli 1,2%. Cały obrót w tym sektorze to ponad 63 mld zł. A na przykład niemiecka firma Kaufland od początku swojej „przygody” na polskim rynku nie zapłaciła żadnych podatków. Gdyby KE nie sprzeciwiła się wprowadzenia podatku obrotowego od wielkich sieci handlowych to tylko Kaufland i Lidl zapłaciły by 400 mln zł, a Biedronka ponad 1 mld zł. KE zablokowała ten podatek mówiąc, że to „niedozwolona pomoc państwa dla małych firm”, a w tym samym czasie właśnie Lidl i Kaufland są dotowane przez niemiecki rząd na rozbudowę swojej sieci w Polsce. To już wg tej samej KE nie jest „niedozwolona pomoc państwa dla małych firm”, bo przecież są to duże firmy. Taka jest logika technokratów z Brukseli. To samo było 10 lat wcześniej z Polskimi stoczniami, które padły bo KE zakwestionowała pomoc polskiego rządu, a w Niemczech podobna sytuacja była OK. Ta sama KE mówi o sile nabywczej polskiego podatnika w wysokości 1 bln Euro czyli ponad 4 bln zł (to dziwne bo PKB w zeszłym roku to około 1,7 bln zł więc gdzie jest większa część czyli ponad 2 bln zł. oczywiście w szarej strefie i rajach podatkowych z których państwo nic nie ma, czyli każdy z nas!!! ps Zacofane to są tzw. post PRL-owskie ELYTY, które utraciły władzę, a wcześniej doprowadzając do tego setkami decyzji, że taki kraj jak polska nie posiada nawet jednego satelity rozpoznawczego czy telekomunikacyjnego.

  5. asd

    Przecież jest grupa celów stacjonarnych ,które nie zmienią swojego położenia i to one zapewne będa celem dla JASSM-ów. To dlatego zamiast 70 sztuk na które mielismy zgode Kongresu USA ,kupilismy jedynie 40.Bo tylko dla tej ilości mamy zlokalizowane cele. Dla wszystkich kupionych pocisków sa przydzielone cele ,można także założyc ze juz przed zakupem MON wiedział jakie cele wchodza w grę. Jesli będziemy mili własnego satelite to liczba JASSM-ow pewnie sie zwiekszy.

  6. Bromba

    Te pociski to dobra inwestycja w przypadku umieszczenia na nich głowicy jądrowej i solidnej OPL lotnisk dla samolotów je przenoszących. Bez tego mają małą użyteczność, a kosztują krocie. W przypadku realnego konfliktu bazy F16 je przenoszące zostaną zniszczone w ciągu kilku minut, razem z tymi pociskami. Zakup tej broni wydaje się przejawem braku realizmu decydentów.

  7. tak pytam

    Jak wygląda sprawa kodów źródłowych do polskich F-16 i do przenoszonego uzbrojenia, w tym pocisków JASSM-ER?

    1. norek

      A po co ci kody źródłowe? Chcesz je przeprogramować? Modernizować?

    2. Davien

      A po co ci te kody chcesz integrować JASSM-y z Su22?? Czy do naszych F-16 dodac R-27? Bo do tego te mityczne kody żródłowe służą

    3. xawer

      Chcesz wieloletni dorobek setek programistów dostać za friko? Kody źródłowe do dobrych programów potrafią kosztować tysiące razy więcej niż komercyjna aplikacja. Żeby skutecznie wykorzystać kody źródłowe potrzebny jest mocny(duży) zespół programistów i dużo czasu. Czy to naprawdę jest opłacalne dla 48 f-16?

  8. Raptorek

    Przydały by się jakieś dodatkowe silniki żeby te rakiety nie leciały 900 km/h tylko przynajmniej 2MA, optymalnie 2,5 MA choć i to za mało. Wtedy były by nie do trafienia dla opl, dla każdej opl.

    1. xawer

      Całkowicie błędne rozumowanie:-) Pocisk lecący 2-2,5 macha jest wyjątkowo łatwo i dużo wcześniej wykrywalny(czas reakcji obrony pozostaje podobny) Pocisk poddźwiękowy, manewrujący, nisko lecący po "rzeźbie terenu" jest wykrywany w ostatniej chwili przed atakiem i ma dużo większy zasięg ze względu na wydajniejszy(sprawniejszy) napęd.

  9. dyzio

    Nie za często się nazwą thales tu przewija :)

    1. jasiek

      wolisz nazwy pisane cyrylicą?

  10. as

    Przydałyby się nam pociski artyleryjskie jądrowe o mocy 2 kiloton taktyczne do krabów takie jakie są na wyposażeniu haubicy paladin w USA.

    1. Dana

      Mówisz i masz.... amerykanów z haubicami. Już przeszkolonych. A co mają ze sobą to już ból głowy Szojgu. Skoro Kreml tak protestuje to może twoje marzenia się spełniły i nawet o tym nie wiesz (w przeciwieństwie do Rosjan).

  11. Cotozaróżnica.

    wskazanie celu terrorystom, Rosjanom ?: "System Analiz Obrazowych ma się składać z dwóch głównych, współpracujących ze sobą elementów: infrastruktury usługowo-serwerowej i infrastruktury stacji roboczych", czy będzie na Tajwanie bądź w Singapurze ?

  12. say69mat

    @def24.pl: Pociski JASSM to dopiero początek zakupów MON. "Niezbędny satelita" say69mat: Satelita ;))) Czyli kolejny pomysł na miarę mistrzostwa świata w drapaniu lewego ucha dużym palcem prawej stopy. Nie prościej 2 - 3 Gulfstreamy w wariancie CAEW lub/oraz SEMA??? Plus opcja na trzy kolejne jako maszyny w wariancie JSARS.

    1. krzysztof

      o potrzebie zakupu satelit mówię od dawna - to najszybszy sposób uzyskiwania informacji który pozwala śledzić ruchy wojsk a przy szybkim systemie gdy na obraz nie trzeba będzie czekać tylko od razu pojawi się na ekranie można by nawet podawać cele artylerii - Krabom na przykład - nasze terytorium jest male to przestawianie na wybrany obszar może być bardzo szybkie więc nawet wyobrażam sobie śledzenie pojazdów w ruchu najlepiej tysiąca jednocześnie.. ups.. chyba przesadziłem ale przy sieci kilku satelit kto wie.. wtedy ruscy będą bez szans na zaskoczenie nas jakimkolwiek manewrem

  13. krzysztof

    satelita jest niezbędny i to taki który pozwoli na bieżąco kierować nie tylko pociski JASSM ale i dostarczać danych dla artylerii o położeniu przeciwnika - bardzo szybki i widzący i śledzący wiele celów naraz - najlepiej już daleko na terytorium wroga - czyli może to być nie jeden a kilka satelitów bo jeden to chyba sobie nie poradzi - może też oddzielny przesyłający dane i obserwujący a oddzielny obserwujący który nie odbiera żadnych poleceń zdalnie tylko dostarcza dane według zaprogramowanego schematu - nie dający się zhakować czy zdalnie przejąć przez przeciwnika bo trzeba brać pod uwagę też złamanie lub kradzież przez ruskich kodów i sprzętu do łączenia się z satelitą a potem przejęcie kontroli - taki bezmyślny i nikogo nie słuchający tylko pstryk i wysyłam kwadracik A, pstryk wysyłam kwadracik B .. i tak bez końca .. żaden wirus ma go nie zainfekować przysłany z ziemi bo nie odbiera wiadomości - podsumowując - jeden satelita to za mało i system tak pomyślany by zawsze coś działało

  14. Moniek

    Ja oczywiście jestem za tym, żeby kupić te wszystkie rakiety, działa, F-16, F-18, F-22 i inne efy oraz czterysta leopardów, drugie tyle abramsów, dwa lotniskowce i satelitę na dodatek. Uprzejmie tylko przypominam, że zadłużenie Polski właśnie przekroczyło bilion - 1 000 000 000 000 złotych.

    1. pol

      to nie przypominaj , tylko się do roboty weź - bo ktoś to musi spłacić :)

  15. Odkrywca

    Sprzedali Jassmy My sie cieszymy ale od USA bedzie decydowalo co jak kiedy i w co. Jestesmy uzaleznien. Pieknie. Cudnie. Kiedys ZSRR obecnie UE - NATO-USA.

    1. Polanski

      Ale odkrywcze!!!

  16. Deegu

    Nie ma czegoś takiego jak "satelity" ... Są to sposoby na "czarne" budżety. Są za to samoloty typu Lockheed U-2 ...

  17. dtt

    Wystarczą dane obiektów stacjonarnych ...

  18. Łazarek

    Wysłanie na orbitę satelity kosztuje grosze w skali wydatków ponoszonych przez Polskę na kwestie bezpieczeństwa.

  19. andy

    kogo mamy odstraszać tymi pociskami?

    1. kłopotek

      Rosję! A o tym, jak skutecznie ich to przestraszyło, że przy pierwszym zakupie Jassmów o zasięgu 370 km od razu przesunęli swoje siły lotnicze na Białorusi. Skoro na nich takie wrażenie zrobił zakup podstawowych pocisków Jassm, to nic dziwnego, że zakup Jassm ER robi jeszcze większe wrażenie. Zresztą wystarczy poczytać ich propagandę. Poza tym pociski Jassm ER utrudniają atomowe uderzenie deeskalacyjne. Na zasadzie, że jak uderzą atomówką w Warszawę to Polacy nie mają czym odpowiedzieć, a USA, UK i Francja nie będą ryzykowały pełnoskalowego konfliktu jądrowego z powodu jakieś tam Warszawy. W przypadku posiadania pocisków Jassm ER jest opcja odwetu na np rosyjskie elektrownie atomowe. I to boli Rosję. Taka broń bardzo utrudnia jeśli nie uniemożliwia takie deeskalacyjne uderzenie na Polskę.

  20. łuki

    Nie bardzo rozumiem po co satelita dla rakiet NDR.? w jaki sposób rakiety NSM mają razić okręty przy pomocy naprowadzania satelitarnego ? w czasie rzeczywistym ? ktoś zna odpowiedź ?

    1. Davien

      Nie chodzi o naprowadzanie satelitarne, a o wykrywanie celów dla NSM , co umozliwi atak na duzy dystans, poza horyzont radiolokacyjny.

    2. gmo

      Oczywiście, nie chodzi o cele morskie, tylko lądowe. Pociski NSM mogą zwalczać takie cele i wpięcie ich w system wskazywania celów lądowych zwiększa możliwości uderzeniowe armii. Owszem, możliwości destrukcyjne pocisku NSM są niewielkie, ale lepiej chyba mieć możliwość ich wykorzystania, niż ich nie mieć, prawda?

    3. Jarek S. (tyż komandor ino po WSMW)

      Odpowiedź na to zna tylko kmdr.ppor Dura. Ja co prawda po trałowcach nie rakietowych ale nawet ja bym czegoś takiego nie wymyślił. Pozdrawiam Luki, chyba razem służyliśmy w DO SZ. Co do mylenia pojęcia rozpoznania i ustalenia położenia celu z targetingiem zgadzam się z kolegami, którzy to zauważyli. Targeting to w uproszczeniu: wybór i wartościowanie celów do rozpoznania i rażenia z właściwym doborem środków do ich rażenia czyli ustalanie jakie cele, w jakiej kolejności, w jakim czasie, przez kogo mają zniszczone.

  21. WojtekMat

    Satelita jest potrzebny do lokalizacji ruchomego celu. Mamy za mało JASSM aby bawić sie w strzelanie do takich celów. To ma być broń odstraszająca. A cele infrastrukturalne takie jak elektrownie, węzły komunikacyjne nie zmieniają położenia więc satelita do ich zlokalizowania nie jest potrzebny. Inaczej sprawa wygląda z NBR (okręty się przemieszczają). Poza tym my nie potrzebujemy obserwacji na odległości tysięcy klometrów tylko w wiekszości przypadków do max 300 km (dla HOMARA i NBR). Tutaj efektywniejsze były by drony obserwacyjne. Fajnie było by mieć własnego satelitę, ale na razie nas na niego nie stać (przynajmniej do tych celów). Poza tym jeden satelita bez możliwości jego natychmiastowego zastąpienia nas nie urządza – satelitę mozna zastrzelić i jesteśmy „ślepi”.

  22. Emeryt z Intelligence

    Biedne to NATO. Rosjanie zestrzelą wszystkie satelity, zniszczą radary,lotniska, mosty, elektrownie, Centra Łączności i dowodzenia, i zrzucą atom na Warszawę aby zastraszyć pozostałe państwa sojuszu. Następnie wkroczą WL z 20 tyś. czołgów (oczywiście najlepszymi w świecie T-72 ale zmodernizowane) i zaczną okupację Polski. Oczywiście te czołgi zostaną zrzucone z desantów wraz ze Specnazem. Podziwiam propagandzistów FR, na tym forum również, bo niektórzy uwierzyli ,że S-400 i i Wunderwaffe S-500 zniszczą nasze lotniska a Iskandery będą niszczyć zgrupowania czołgów. Niestety te sny o potędze zaraziły również i naszych decydentów, zwłaszcza tych , którzy pamiętają UW. Rok temu wymieniliśmy hełmy stalowe na ketlarowe, a już marzą o satelitach. JASMM to manewr polityczny, to cena stacjonowania wojsk USA w Polsce, symbol zobowiązań sojuszniczych. Polski pilot będzie miał tylko zaszczyt nacisnąć guzik, a mądrzejsi określą priorytety celów.

  23. hola hola!

    Autor chyba ZAPOMINA że pocisków będzie mało - tak mało jak mało jest STATYCZNYCH celów jak zapory wodne, elektrownie(w tym atomowe), centra dowodzenia(wywiad), lotniska, fabryki o szczególnym znaczeniu...Kreml...itp... Do niszczenia radarów w okręgu Kalinigradzkim, czy na tereniie Białorusi wystarczą typowe rakiety i radary F-16....(we współdziąłaniu z USAF itp). My mamy mieć narzędzie odstraszania!....a nie niszczenia mobilnych wojsk Rosji! To drugie jest dużo trudniejsze do osiągnięcia...ale też warto to zrealizować....jednak TERAZ Putin SZANTAŻUJE nas pribałtykę, Ukrainę Gruzję itp.... W końcu będziemy mogli "powiedzieć" - hola hola... jak ruszycie nas lub naszych przyjaciół - damy Wam popalić!...razem z nami wejdziecie w epokę beż prądu wody gazu itp!

    1. uxrv

      kolego ....zasadniczo calkowicie zgadzam sie z Twoim pogladami: )ale...pragne zwrocic uwage ze na ogromnej wiekszosci swojego terytorium a nawet i w samej moskwie...rosja jeszcze nie weszla w epokę z Pradem woda oraz gazem...wiec trudno jej bedzie to niej wrocic:)

  24. michael

    Polska zawsze z tyłu.Po pierwsze atom.Bez tej broni, uderzą taktyczną bronią jądrową na Warszawęi jest po wojnie.Po drugie satelita, ale jeden satelita sprawy nie załatwi, trzeba zastanowić się nad jeg...obroną.Rosjanie pracują nad systemami kosmicznymi uderzeniowymi w ...satelity przeciwnika.Jesli zechca nas napaść, to najpierw rozwalą tego jedynego satelitę, o ile do jego wystrzelenia do czasu wojny dojdzie.Naszym politykom -patrząc po datach wydaje się, że mamy nieograniczoną ilośc czasu, a tymczasem już w tym roku Rosjanie planują ogromne ćwiczenia Zapad u naszych granic, a jak okaże się, że to nie są tylko ćwiczenia?Panie Ministrze Obrony-na miłość Boską szybciej, bowszytko ciągnie się latami.Nawet programy , które miały być zrealizowane w 2016 r. i 2017 r. są mocno opóźnione.Przy takim wzmocnieniu naszej armii planami i projektami, bez realizacji to wojne przegramy w 2 h.Ale broń atomowa to jest podstawa, każdy wie, że gdyby nawet hipotetycznie rosjaprzegrywała w I fazie wojny z Polską, powtarzam hipotetycznie, to użyje broni atomowej i żadna obrona terytorialna nie pomoże.Dlatego racją stanupaństwa jest posiadać tę broń wraz z nośnikami do jej przenoszenia.Ale PIS tego nie zrobi, wierzy w pomoc amerykanów.Obudzcie się, panowie politycy PIS, za ok. 10 dni Trump przejmie władze w USA.

    1. vc

      .Rosjanie pracują nad systemami kosmicznymi uderzeniowymi w ...satelity przeciwnika" - przypuszczam ze USA a moze i rosjanie juz dawno maja tego typu systemy.Tak samo uwazam ze w potencjalnym przyszłym konflikcie wiodaca role odegraja zupelnie inne systemy rozpoznania...jakie? nie wiem ale z pewności USA nie oparło swojego systemu bezpieczenstwa o cos tak latwego do stracenia jak satelita. pOmyslcie logicznie bez czytania calej tej dezinformacji...kots z Was by tak zrobil? Konflikt toczy sie juz dzis ( ale nie od dzis):) wlasnie poprzez np dezinformacjie i wprowadzanie wszytkich w bledny paradygmat myslenia.

  25. krzyhoo1

    Ponieważ moderator zachowuje się jak dziewica konsystorska, powtórzę "ten, kto rozważa użycie JASSM czy NSM poza kontekstem NATO/USA przeciwko komukolwiek, ma nierówno pod kopułą i/albo życzy Polsce hekatomby". Polska to nie Turcja - nie ma sąsiadów o równym sobie potencjale militarnym tudzież państw nieobliczalnych, cokolwiek by nie mówić o "Putinie". ps. do Moderatora - w czasie dyskusji nt. lokalizacji w Poslce elementów NMD najgłośniej gardłowali przeciwo ci, którym dzisiaj się śni polityka samodzielnego odstraszania (rozśmieszania?) drugiej potęgi militarnej w świecie

    1. box

      Bla bla bla... Takie użycie będzie odpowiedzią na wcześniejszy atak niekonwencjonalny. Zrozumiałeś czy przeliterowac cyrylica? p.s ile można powtarzać te bzdury?

    2. wd

      ejj cyrylica posluchaj......kazdy kto choc odrobine zna historie i polityke prowadozna przez Rosje wie ze jesli by tylko Rosja wiedziala ze poprzez atak zbrojny osiągnie swoje cele zrobilaby to juz dawno bez wahania. Skoro do dizs zyjemy w niepodleglej coraz bardziej Polsce tzn ze moskwici doskonale wiedza ze nie dali by rady wygrac wojny z Polska/NATO . Gdyby to wiedzieli dawno by juz wybuch konflikt zborojny...a jak na raze ...dostali sancjami po dupie, ich prymitywna gospodarka oparta na exporcie surowcow im sie zwija wiec siedza cichutko nie podskakuja i kombinują jak tutaj wyjsc z klopotow w jakie wpadli po agresji na ukraine. Tyle jest warta ta Twoja druga "potęga" militarna w swiecie.

Reklama