Reklama

Geopolityka

Wybuch walk w Donbasie: Putin "przygotowuje się" do spotkania z Trumpem

  • Fot. mil.gov.ua.
  • Fot. www.nord-stream2.com

Spotkanie przywódców Stanów Zjednoczonych i Rosji poprzedzi zapewne tradycyjne „prężenie muskułów” ze strony Kremla. Pierwsze symptomy są już widoczne. Wybuch walk w Donbasie z nową siłą, tuż po telefonicznych konsultacjach prezydentów, nie jest przypadkowy – pisze Maciej Sankowski.

Już od dawna politycy na całym świecie nie wsłuchiwali się z taką uwagą w komentarze związane z telefoniczną rozmową, którą przeprowadzili: prezydent Stanów Zjednoczonych i jego rosyjski odpowiednik. Wprawdzie jest stanowczo zbyt wcześnie aby na podstawie szczątkowych informacji związanych z konwersacją Donalda Trumpa i Władimira Putina wyciągać wnioski, ale już dziś można pokusić się o pewne prognozy.

„Nowi” strategiczni sojusznicy Ameryki w Europie?

Prezydent Stanów Zjednoczonych jest już po pierwszym spotkaniu „face to face” z brytyjskim premierem – potwierdzając tym samym specjalny status relacji z Wielką Brytanią. Premier Teresa May usłyszała to, na co liczyła. Donald Trump zadeklarował, że w stu procentach popiera NATO i… Brexit, który uznał za błogosławieństwo dla Albionu, dając tym samym do zrozumienia, że nie jest gorącym zwolennikiem Unii Europejskiej.

Czytaj więcej: Wybuch walk w Donbasie: Putin "przygotowuje się" do spotkania z Trumpem 

 

Brytyjscy komentatorzy zauważyli, że w kontekście słabnącej Unii Trump może się w najbliższej przyszłości zdecydować na budowanie silniejszego partnerstwa z innymi stolicami niż Paryż i Berlin. Być może pod skrzydłami Londynu większe znaczenie zyskałaby Ankara, na południowej flance, i Warszawa na wschodzie (określana także mianem „twardego sojusznika”). Niezmiennie specjalne relacje zarezerwowane są dla Izraela. Niezależnie od dalszego rozwoju wypadków widać wyraźnie, że relacje na linii Waszyngton–Londyn mają szansę na rewitalizację, co nie pozostanie bez wpływu na układ sił w Europie.

Amerykańsko-rosyjski „deal”

Jednak kluczowa rozmowa, w którą wsłuchiwali się możni tego świata dotyczyła Władimira Putina. Trump zarysował kluczowe pola zainteresowań – islamski terroryzm i sytuację w Syrii. Pozostałe problemy, choć ważne (Iran, Korea Północna, Ukraina), nie ogniskują już uwagi amerykańskiego prezydenta w takim samym stopniu.

Obserwatorzy twierdzą, że Trump jest w stanie wiele zaakceptować w zamian za solidarne i skuteczne zaangażowanie Rosji w walkę z terroryzmem. Dekret antyterrorystyczny, który amerykański prezydent podpisał jako jeden z pierwszych aktów prawnych umożliwia mu uruchomienie procesu zniesienia sankcji dla krajów zaangażowanych militarnie w działania koalicyjne w Syrii. W Waszyngtonie słychać opinie, że właśnie tę ścieżkę wybierze w przyszłości Trump w celu unormowania relacji z Moskwą. Ścieżkę, dla której ciężko będzie znaleźć twarde kontrargumenty, a która nie będzie prowokować spekulacji o specjalnym traktowaniu Putina.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Moskwa już wielokrotnie próbowała zainteresować swoich zachodnich partnerów podobną wizją: my wam pomożemy „twardo” (czytaj – po naszemu) rozprawić się z tzw. Państwem Islamskim, wy w zamian przestajecie zachowywać się emocjonalnie w sprawie Ukrainy i cofacie się o krok od granic Rosji w zakresie obecności militarnej. Dotychczas Zachód reagował nieufnie na tego typu propozycje. Jednak okres przedwyborczy w USA wiele zmienił. Także na mapie Bliskiego Wschodu. Otóż Rosja, wykorzystując ten specyficzny czas, nie tylko znacząco umocniła swoją pozycję (także w sensie fizycznym) w Syrii, ale także skutecznie zacieśniła relacje z Ankarą –  wszystko to kosztem Waszyngtonu. Turecki prezydent wydaje się bowiem głęboko przekonany (w czym znacząco pomogła dyplomacja Kremla), że Zachód szykował wobec niego wrogie działania, ingerując w sytuację wewnętrzną kraju.

Innymi słowy Putin nie mogąc się doczekać zaproszenia do stolika bliskowschodniego, sam się przy nim na dobre rozsiadł. Być może Trump zdał sobie sprawę, że Rosjanie są dziś de facto nieusuwalni z regionu i to oni w dużej mierze rozdają karty. Na marginesie, deklaracje Trumpa o przeniesieniu ambasady amerykańskiej do Jerozolimy także nie wpłynęły kojąco na nerwy arabskich polityków, co jeszcze bardziej dzieli obozy wedle starych linii (świat arabski z Moskwą, Izrael z Waszyngtonem) i dodatkowo zaognia relacje.

Trump i Putin jak Reagan i Gorbaczow?

Kluczowe, szczególnie z naszego punktu widzenia, staje się pytanie o cenę jakiej Putin zażąda w zamian za zaangażowanie w walkę z terroryzmem. Nie wydaje się bowiem, aby samo wycofanie z sankcji było dla Kremla satysfakcjonujące. Zapewne pojawi się temat Ukrainy, amerykańskiej obecności militarnej w Europie Środkowo-Wschodniej oraz państwach bałtyckich.

Pierwsze spotkanie przywódców Stanów Zjednoczonych i Rosji poprzedzi zapewne tradycyjne „prężenie muskułów” ze strony Kremla. Pierwsze symptomy są już widoczne. Wybuch walk w Donbasie z nową siłą, tuż po telefonicznych konsultacjach prezydentów, nie jest przypadkowy. Podobnie wygląda sprawa ćwiczeń Zapad (czyli Zachód), o czym pisaliśmy.

Na pewno więcej szczegółów przyniesie spotkanie obydwu przywódców, nad którego scenariuszem prace już trwają. Nie można wykluczyć – choć brak na razie potwierdzenia tej informacji- iż odbędzie się ono w Reykiawiku. Miałoby to stanowić oczywiste nawiązanie do historycznego spotkania Reagan–Gorbaczow z 1986 roku. Symbolika odwilży w relacjach dwustronnych przypomina trochę „reset” jakiego byliśmy świadkami na początku prezydentury Obamy. Jak skończył się ówczesny „romans z Putinem” doskonale pamiętamy. Czy i tym razem historia się powtórzy? Nawet jeżeli Donald Trump zorientuje się w końcu, że jest – delikatnie rzecz ujmując – wodzony za nos przez Putina, trudno przewidzieć jego reakcję. Może być ona niezwykle emocjonalna. I chyba w tym tkwi zasadniczy problem…

Maciej Sankowski

Reklama

Komentarze (20)

  1. dropik

    Ukraina od pewnego czasu atakowała pozycje separów w miejscach, które wg nich zgodnie z porozumieniami mińskimi należały się Ukrainie. Artyleria nie była używana do momentu kiedy separy jej nie używali. Pod Awdijiwką to raczej separy były stroną atakującą.

  2. box

    Ukraina ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa Europy w tym naszego a być może i świata. Odpuszczenie Ukrainy przez trumpa było by bardzo zła decyzja i miejmy nadzieję że to nie nastąpi. Wolna od Rosji Ukraina zintegrowana z zachodem a przynajmniej z nami i reszta Europy sr-wschodniej to pozbycie się przynajmniej jednego problemu w postaci wpływów Rosji w tym regionie.

    1. inż.

      Ukraina już jest odpuszczona w zamian za zgodę Rosji na atak USA na Iran. Gorzej, że Chiny kupują całą irańską ropę i na tego typu pomysł się nie zgodzą. Rosja stoi na rozdrożu i takiej trudnej decyzji szybko nie podejmie. Prawdopodobnie skończy się tak, że Rosja po cichu będzie wspierać USA w wojnie z Iranem w taki sposób aby nie drażnić Chin. Ale i tak skończy się to wojną Rosji USA z Chinami. Sojusz z Chinami wykończy Rosję demograficznie i kapitałowo. Obecnie Chińczyków oficjalnie W Rosji jest 1 milion.

  3. ciekawe

    "Nowa ambasador USA przy ONZ ostrzegła, że zniesienie sankcji wobec Rosji jest uzależnione od zwrotu Krymu Ukrainie"

  4. dropik

    Sądząc to reakcjach "kremlowskich piesków" to kryzys nie jest przypadkowy i bedą chcieli nowych rozmów i ustępstw Kijowa. Miejmy nadzieje że Trump uzna, że USA nie bierze udziału w tych rozmowach od 2014 wiec nie bedzie sie pachać i teraz

  5. niCk

    OBWE jasno stwierdziła że za obecne zaognienie walk odpowiadają obie strony. Jeszcze niedawno strona ukraińska atakowała pozycje przeciwne, może to jest testowanie Putina a nie Trumpa.

    1. Geoffrey

      Niesamowite, jak Ukraina śmie atakować cele terrorystów na terytorium Ukrainy. Wina Ukrainy polega na tym, że próbuje bronić terytorium swojego kraju.

  6. axyz

    To już jest zapewne ostatnia szansa Kijowa, aby sprowokować Rosję do działań w Donbasie. Bo jak się Putin dogada z Trumpem, to Ukrainą nikt z wielkich tego świata nie będzie się już interesował. No może za wyjątkiem Niemców.

    1. Geoffrey

      Przecież od początku wojny w Donbasie Kijów za wszelką cenę stara się NIE sprowokować Rosji do pełnoskalowej inwazji. To właśnie biernośc zarzuca się rządowi w Kijowie. Putin tylko czeka na pretekst do otwartej interwencji. A wtedy Ukraina nie ma najmniejszych szans na obronę i żadnej pomocy z zewnątrz.

  7. leming

    Jeżeli Ameryka chce blokować Chiny na chińskich morzach, to musi dogadać się z Putinem. Czy Amerykę stać na jednoczesny konflikt z Chinami, Iranem i Rosją ?

    1. Geoffrey

      Jaki konflikt? Czy Chiny kogoś atakują? Bo Rosja owszem. To po pierwsze. A po drugie, dogadanie się z Putinem nie ma sensu, bo on żadnych umów nie respektuje. Rosja była po stronie świata zachodniego tylko wtedy, kiedy musiała - za Jelcyna.

  8. obym się mylił

    Bardziej obawiam się tego co może zrobić Trmp gdy już zrozumie, że Ptin nie ma zamiaru dotrzymać układów. Trmp to megaloman. Jeśli odbije mu w drugą stronę może sprowokować poważny konflikt w Europie. Wtedy skończy się czas dyskusji. Dostaniecie wezwania od Macierewicza. (Ja za stary już jestem). Powtórka z historii znów przeora nasz kraj i kontynent.

    1. Palmel

      Putin to mały problem dla Trumpa problemem dla niego są Chiny i jak wyrwać Rosję ze współpracy z Chinami, na pewno poświęci Ukrainę

    2. Extern

      Trump megaloman? Ja bym raczej powiedział że to realista twardo stąpający po ziemi. W biznesie nie mógł mieć cech megalomańskich bo partnerzy biznesowi pochlebstwami by go łatwo wyprowadzili w pole, a on sobie nie pozwolił nikomu w biznesie wciskać kitu to i w polityce na to się nie nabierze.

  9. AS

    a może jednak to "rzeżnik donbasu" testuje Trampa, a sam jako alibi wybrał wizytę w Berlinie

    1. ltp

      Ostatnio Putin nigdzie nie wyjażdżał, a już na pewno nie do Berlina

  10. wojtek

    podstawową przewagą Tumpa nad Obamą jest... nieprzewidywalność jego decyzji. To powoduje, o ile oczywiście nie było żadnego "układu" przy kampanii, jest trudniejszym dla Putina negocjatorem niż Obama który kierował się dyplomacją polityczną. W tej sytuacji Trump nie jest bez szans, natomiast druga sprawa to brak doświadczeń Trumpa i słabość administracji USA wobec dyplomacji i strategii politycznej Rosji, która jest najlepsza na świecie.

    1. sol

      Nie przesadzałbym z tym "brakiem doświadczeń Trumpa", bo nie on sam podejmuje decyzje. Dyplomacja rosyjska jest wprawdzie światowej klasy, dorównuje chińskiej i amerykańskiej.

  11. MemyPolityczne

    Ankara jest już w ramionach Moskwy, nic tu Albion nie pomoże

  12. Realista

    Putina nie trzeba testować- to dureń i KGB-owiec. Trzeba go olać i dać broń Ukrainie. Taki będzie koniec jak w Afganistanie. Im szybciej Trump to zrobi tym szybciej będzie spokój na wschodzie, zachodzie i innych częściach świata

    1. Raptorek

      Jaką to broń mamy którą moglibyśmy dać Ukrainie ? W odpowiedzi separatyści dostaną broń od Rosji i to nie byle jaką, nie jakieś karabinki, radary czy drony, ale ciężki sprzęt rakietowy, lepsze czołgi i mobilne niszczyciele wsi i miast : BMP Terminator 2, Tunguska, Tornado S, Tos2, Rubież, Iskander, Bastion i setki smiercze i uraganów. Na początek, a potem dodatkowo jakieś 10 000 czołgów, i tak separatyści mogą zatrzymać się na Wiśle, jak się kapną.

  13. JedzBananySchudniesz

    Putin mógł usłyszeć odmowę ws Ukrainy. Wojska rozlokowane są zbyt blisko(w PL) aby USA zrezygnowały z bufora w postaci terytorium Ukrainy. Stąd reakcja w donbasie, celem podbijania napięcia. Jeśli USA odpuszczą Ukrainę to sytuacja cofnie sie istotnie dla nas, mozliwe ze w owym przypadku wojska amerykańskie zostaną wycofane, cały scenariusz dotyczący wschodniej flanki bedzie przebudowany

    1. Dla USA, w globalnej polityce jaką prowadzą Amerykanie Ukraina jest tylko pionkiem. Jeżeli uznają, że pionek jest wart poświęcenia, to zrobią to bez zmrużenia oka. To zresztą dotyczy i takich krajów jak nasz, bo w polityce liczą się tylko ci, którzy posiadają jakiś potencjał, a nie są tylko rynkiem zbytu dla bogatych...

  14. MATYLDA

    Putin testuje Trumpa....jego reakcje jastrząb czy gołąb ......stawiam na gołębia niema Krymu nie ma interesu

    1. renegat

      Trump to BULDOŻER i to pamiętliwy więc nie będzie jak Obama udawał że nic się nie dzieję tylko przywali Putinowi jak będzie trzeba bo w innym wypadku Amerykanie go zjedzą.Polska powinna jeszcze bardzie nacisnąć na Trumpa który obiecał zwiększenie bezpieczeństwa naszego kraju aby nas traktować jak USA czy Turcję które dostają masę kasy na amerykański sprzęt wojskowy.

    2. Victor

      Odnośnie Krymu to Trump już w zeszłym roku powiedział, że uznaje decyzje "narodu" Krymu w kwestii przejścia do Rosji. Także "Krymu nie ma". A interesy są dalej, czyli musi być inna zapłata dla Putina.

  15. orion

    Nawet jezeli dojdzie do "resetu" w stosunkach USA - Rosja, szybko skończy sie to pstryczkiem w nos Putinowi, zadbają odpowiedni ludzie w Waszyngtonie i to między innymi z parti konserwatywnej Trumpa. Z Rosją nie mozna utrzymywać "normalnych" relacji na żadnej płaszczyźnie wiedzą o tym choćby jej sąsiedzi.

    1. Victor

      Problem w tym, że sąsiadów Rosji administracja USA nie pyta o zdanie. A nawet go nie słucha.

  16. As

    Trudno aby USA były za powstaniem super państwa UE. Rozbite na drobne państwa Europy będą sprzedawane i kupowane.

    1. krzysiek84

      Ani Rosja, ani USA nie są za powstaniem super kalifatu z milionami żołnierzy i bronią atomową, który podaruje życiu na Ziemi los dinozaurów.

  17. Łukasz

    Wielkie mocarstwa zawsze się dogadają, pytanie jakim kosztem i kto co weźmie. Malutcy będą kartą przetargową, niestety.

  18. Redrum

    Ostatni akapit artykułu doskonale obrazuje problemy, jakie może zgotować Zachodowi Donald Trump. Jeśli jego egocentryzm nie zostanie zneutralizowany przez doradców, dyplomatów i służby, to gotów zaprzepaścić wszystko, co USA osiągnęły od czasów Ronalda Reagana. Nie sposób wspomnieć o "dorobku" Obamy w tym obszarze. Już samo to, że organizuje się jakiś "Reykiawik II", świadczy o klęsce amerykańskiej polityki względem Rosji ostatnich kilkunastu lat.

  19. igoruk

    Putin jako rasowy kagiebista nie ma za grosz szacunku dla życia ludzkiego, on ceni tylko swoje życie i dlatego na Ukrainie nadal będzie mordował a niedługo weźmie się za kolejne kraje.

  20. edi

    "Nawet jeżeli Donald Trump zorientuje się w końcu, że jest – delikatnie rzecz ujmując – wodzony za nos przez Putina, trudno przewidzieć jego reakcję. Może być ona niezwykle emocjonalna. I chyba w tym tkwi zasadniczy problem…" to jest kluczowe zdanie bo jeżeli Trump zostanie oszukany przez Putina a na 100% tak będzie to nie będzie rozmawiał tylko da w nos i to mocno.

Reklama