Reklama
  • Opinia
  • Wiadomości

Uderzenie Izraela na Iran: o krok od wojny [OPINIA]

Atak na przedstawicielstwo dyplomatyczne Iranu w Damaszku jest przekroczeniem przez Izrael czerwonej linii i poważnym naruszeniem prawa międzynarodowego. Odpowiedź Iranu może nakręcić spiralę eskalacji prowadząc do regionalizacji konfliktu i wciągnięcia weń USA. Nie można wykluczyć, że właśnie taki był cel tego ataku. Tymczasem eskalacja będzie bardzo korzystna dla Rosji.

Irańskie przedstawicielstwo dyplomatyczne w Damaszku po izraelskim ataku
Irańskie przedstawicielstwo dyplomatyczne w Damaszku po izraelskim ataku
Autor. Rajanews/ wikipedia.com/ CC BY 4.0

Do ataku na irańską placówkę dyplomatyczną w Damaszku doszło w poniedziałek popołudniu. W wyniku bombardowania całkowitemu zniszczeniu uległ budynek, w którym mieścił się konsulat oraz rezydencja ambasadora. W czasie ataku w budynku tym odbywała się narada wysokich rangą dowódców irańskiej Gwardii Rewolucyjnej (Sepah). Siedmiu z nich zginęło, w tym gen. Mohammad Reza Zahedi (dowódca operacyjny Sił Quds na Liban i Syrię), jego zastępca gen. Mohammad Hadi Hadż Rahimi oraz gen. Hosejn Aminullah. Izrael odmówił komentarza w tej sprawie kwestionując jedynie dyplomatyczny charakter zaatakowanego budynku i twierdząc, że miał on charakter celu militarnego. Iran natomiast zapowiedział zdecydowaną odpowiedź, ale nie sprecyzował na czym ma ona polegać. Uznał jednak USA za współodpowiedzialne za ten atak.

Reklama

Mimo oświadczenia Izraela, dyplomatyczny charakter celu ataku nie budzi wątpliwości. Status ten ustalany jest między państwem przyjmującym oraz wysyłającym, a zatem w tym wypadku Syrią i Iranem. Zgodnie z prawem międzynarodowym atak na placówkę dyplomatyczną jest niedopuszczalny i bez znaczenia jest to kto w niej przebywa. Jest to tzw. ius cogens, czyli fundamentalna norma o charakterze bezwzględnie obowiązującym. W tym sensie jest to więc atak bezprecedensowy, gdyż jak dotąd Izrael uderzał w cele irańskie w Syrii, w tym generałów Sepah (w grudniu 2023 r. w izraelskim ataku zginął gen. Razi Musawi), poza obiektami będącymi pod międzynarodową ochroną prawną. W tym kontekście atak na irański konsulat ma poważniejszy charakter nawet od zabicia gen. Kassema Sulejmaniego przez USA w styczniu 2020 r. Status dyplomatyczny Sulejmaniego budził bowiem wówczas wątpliwości, a ponadto obie strony nie były zainteresowane taką eskalacją, której następstwem byłaby wojna. Możliwe było zatem znalezienie wyjścia, które było akceptowalne dla obu stron (bombardowanie odwetowe bazy al-Assad). Obecnie wdrożenie podobnego rozwiązania jest wątpliwe, gdyż Iran nie ma takich kanałów komunikacji z Izraelem jakie ma z USA (w Teheranie interesy USA reprezentowane są przez ambasadę Szwajcarii), a poza tym wiele wskazuje na to, że Izrael, w przeciwieństwie do USA, zainteresowany jest uderzeniem na Iran lub przynajmniej na Liban. Benjamin Netanjahu nie ukrywał nigdy swego przekonania, że rozwiązaniem kwestii irańskiego programu nuklearnego jest wyłącznie interwencja militarna, a to, że do niej nie doszło wynika jedynie z faktu, iż Izrael nie był jej w stanie przeprowadzić samodzielnie, w szczególności bez wsparcia USA. Tymczasem nawet Donald Trump zdecydowanie odrzucał opcję militarną w odniesieniu do Iranu.

Zobacz też

Dlatego nie można wykluczyć, że celem uderzenia na konsulat irański jest sprowokowanie Iranu do takiej odpowiedzi, która doprowadzi do otwartego konfliktu zbrojnego między Izraelem a Iranem i w rezultacie wciągnie do niego USA, a być może również niektórych amerykańskich sojuszników. Byłby to katastrofalny scenariusz gdyż odciągnąłby siły i środki z flanki wschodniej i miałby dramatyczny wpływ na dalsze wsparcie Ukrainy. Już obecnie konflikt na Bliskim Wschodzie odciąga uwagę USA od wojny w Ukrainie i choć administracja Bidena zdeterminowana jest by dalej wspierać obronę przed rosyjską agresją to konflikt palestyńsko-izraelski jest gorętszym tematem w toczącej się kampanii przed wyborami prezydenckimi. Ponadto Trump i Republikanie od dawna atakują Bidena za rzekomą „miękkość” wobec Iranu. Faktem jest jednak, że po ataku Kataib Hezbollah na bazę Tower 22 na granicy jordańsko-syryjskiej, Trump, w przeciwieństwie do niektórych Republikanów (np. sen. Lindseya Grahama) nie nawoływał do tego by rewanż miał postać amerykańskiego ataku na terytorium Iranu. Natomiast w kontekście niewątpliwych korzyści Rosji z takiej eskalacji warto zwrócić uwagę na to, że kontrolowana przez Rosjan syryjska obrona przeciwlotnicza znów nie została aktywowana.

Reklama

Istnieje kilka możliwości odpowiedzi Iranu i wszystkie mają poważne wady z punktu widzenia tego państwa. Dotychczas Iran przeważnie odpowiadał na izraelskie ataki poprzez swoich proxy (tzw. Oś Oporu). Wyjątkiem był dwukrotny atak Sepah na domniemaną bazę Mossadu w stolicy irackiego Kurdystanu Irbilu. Bez względu na to czy pretekst był prawdziwy czy nie, w atakach tych nie zginęli żadni Izraelczycy, a Kurdowie nie mają żadnej zdolności odpowiedzi. Taka reakcja nie jest zatem dotkliwa z punktu widzenia Izraela i jeśli Iran znów wybierze taką opcję to będzie to świadczyć o jego bezsilności. Tymczasem w Iranie coraz głośniej słychać krytykę braku realnej odpowiedzi na dotychczasowe ataki (w tym zarówno na gen. Musawiego jak i gen. Sulejmaniego). Jeśli chodzi o ewentualny odwet przeprowadzony przez proxy to najbardziej prawdopodobne byłoby użycie Hezbollahu lub tzw. Irackiego Oporu. Problem w tym, że cel musiałby być dostatecznie znaczący, a Izrael z całą pewnością odpowie na takiego typu uderzenie. Jeśli dokona go Hezbollah to najprawdopodobniej dojdzie do inwazji na Liban, do której ekstremiści w rządzie Netanjahu (Ben Gvir i Smotrich) dążą od dawna. Ataku mogą dokonać jednak również milicje irackie, które mogą zinfiltrować terytorium Jordanii (pojawiły się już informacje o tworzeniu przez iracki Kataib Hezbollah „oporu” w Jordanii i przerzucaniu tam swoich bojowników, choć póki co wiarygodność tych doniesień nie jest pewna). W zależności od tego co będzie celem, Izrael może uznać, że odpowiedź musi być mocna, a zatem skierowana bezpośrednio w Iran. Tyle, że ma on bardzo ograniczone zdolności ataku terytorium Iranu (właściwie może wyprowadzić atak tylko z Azerbejdżanu, który w ten sposób naraziłby się na odwet Iranu – w tym wypadku również konsekwencją mogłaby być katastrofalna wojna regionalna). Warto dodać, że poniedziałkowy atak na irański konsulat poprzedzony był intensyfikacja ataków Kataib Hezbollah na izraelski Eilat. W jednym z nich, mającym miejsce w poniedziałek rano, niewiele brakowało a doszłoby do trafienia izraelskiej korwety klasy Sa’ar-6.

Zobacz też

Alternatywą dla otwartego uderzenia w Izrael może być atak na cel USA lub uderzenie na placówkę dyplomatyczna Izraela w innym kraju (należy przy tym podkreślić, że tego typu odwet jest nie tylko niezgodny z prawem międzynarodowym ale jest również niedopuszczalny jako represalja). Iran stwierdził przy tym otwarcie, że uznaje USA za współodpowiedzialne ataku na swój konsulat. Do irańskiego MSZ wezwano też szwajcarskiego chargé d’affaires (reprezentującego interesy USA), a szef irańskiej dyplomacji Hosejn Amir-Abdolahian oświadczył, że „ważna wiadomość została przekazana amerykańskim władzom jako wspierającym syjonistyczny reżim”. Ponadto Iran wniósł skargę do Rady Bezpieczeństwa ONZ. Można się przy tym spodziewać, że Izrael nie znajdzie wielu obrońców na tym forum, zwłaszcza, że raptem kilka godzin po ataku na konsulat irański doszło do innego poważnego naruszenia prawa międzynarodowego przez Izrael tj. zbombardowania konwoju humanitarnego organizacji World Central Kitchen, w którym zginęło siedmiu zagranicznych wolontariuszy, w tym Polak Damian Soból. W takiej sytuacji USA znajdzie się w bardzo niezręcznej sytuacji jeśli chodzi o przyjęcie rezolucji potępiającej Izrael. Jeśli ją zawetuje to poważnie narazi swój prestiż, a ochrona placówek dyplomatycznych ulegnie relatywizacji. Może to doprowadzić do bardzo poważnych konsekwencji w postaci nasilenia się ataków na nie. Iran może to również wykorzystać jako uzasadnienie własnego ataku na jakąś placówkę izraelską (samodzielnie lub przez proxy). Warto dodać, że izraelski atak na irański konsulat został już potępiony przez szereg państw m.in. Arabię Saudyjską oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie. Iran wezwał również Organizację Współpracy Islamskiej do reakcji.

Reklama

Atak na placówkę dyplomatyczną Izraela z całą pewnością nie pozostanie jednak bez odpowiedzi - co oznacza nakręcanie eskalacji. Niezależnie od ataku na cel izraelski można się też spodziewać nasilenia ataków irackich milicji na cele USA w Syrii, Iraku, a być może też w Jordanii. To jednak nie rozwiązuje sytuacji, gdyż aby Iran wyszedł z twarzą konieczne byłoby przeprowadzenie ataku co najmniej równie spektakularnego co ten w 2020 r. na bazę al-Assad po zabiciu gen. Sulejmaniego, a to jest rozwiązanie bardzo ryzykowne. Natomiast jeśli odpowiedź będzie nieadekwatna to nie tylko odbije się to na reputacji Iranu ale zachęci Izrael do kolejnych, być może jeszcze dotkliwszych ataków, na cele irańskie.

Zobacz też

Jeśli USA zdecydują się jednak nie wetować rezolucji potępiającej Izrael to teoretycznie może to prowadzić do deeskalacji. Iran mógłby zadowolić się dyplomatycznym sukcesem ale nie jest to pewne, zwłaszcza, ze wątpliwe by taka rezolucja wpłynęła na dalsze postępowanie Izraela. Nie zawetowanie przez USA rezolucji w sprawie zawieszenia broni nie wpłynęło w ogóle na postępowanie władz Izraela, a jedynie uwidoczniło bezsilność Bidena wobec Netanjahu. Niemniej taki krok USA utrudniłby chińsko-rosyjskie działania propagandowe uderzające w USA i porządek międzynarodowy i nie dałby Rosjanom pretekstu do podejmowania podobnych działań (ataków na placówki dyplomatyczne). Warto też podkreślić, że zabicie irańskich generałów z całą pewnością nie będzie miało skutku odstraszającego Iran od dalszych działań wymierzonych w Izrael, podobnie jak zabicie gen. Sulejmaniego doprowadziło tylko do intensyfikacji ataków na cele USA w Iraku i mniejszego pragmatyzmu po stronie Kataib Hezbollah i innych oddziałów „Irackiego Oporu”.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama