Reklama

Geopolityka

Iran bombarduje cele w Pakistanie - co dalej? [OPINIA]

Zdjęcie ilustracyjne: Irański pocisk balistyczny krótkiego zasięgu "Fateh-110" / Fot. Wikipedia/Hossein Velayati/CC.BY-SA 4.0
Zdjęcie ilustracyjne: Irański pocisk balistyczny krótkiego zasięgu "Fateh-110" / Fot. Wikipedia/Hossein Velayati/CC.BY-SA 4.0

Irański atak na cele w Pakistanie wpisuje się w szersze, regionalne działania Teheranu, który w sytuacji rosnących napięć międzynarodowych dobitnie chce pokazać swoją odwagę, przygotowanie i wolę bezkompromisowego działania. Operacja ta ma również wymiar bardziej lokalny, bowiem stanowi ona element prowadzonej od lat walki Iranu z sunnickimi bojownikami, nękającymi wschodnie rubieże kraju.

Reklama

Strona pakistańska jednoznacznie potępiła swojego zachodniego sąsiada i nazwała atak „niesprowokowanym naruszeniem przestrzeni powietrznej”. Jednocześnie zagrożono bliżej nieokreśloną reakcją na działania Teheranu.O pomyłce być nie może, bowiem irańskie bomby spadły aż 50 kilometrów od granicy pomiędzy Iranem a Pakistanem. Była to odpowiedź Teheranu na zabicie w grudniu przez pakistańskich bojowników 11 irańskich funkcjonariuszy policji.

Reklama

Czytaj też

Kto jest celem?

Uderzenie z powietrza można oceniać przez szeroki pryzmat, a więc przez istniejące obecnie na Bliskim Wschodzie bardzo silne napięcia, które niebezpiecznie zbliżają nas do wojny. Dość wymienić izraelską ofensywę na palestyńską Strefę Gazy, po której przez Bliski Wschód przetoczyły się gwałtowne demonstracje. To również trwający obecnie kryzys wokół Jemenu, skąd na Izrael proirańskie siły zaczęły najpierw wystrzeliwać rakiety i drony, a później przystąpiono do paraliżowania ruchu morskiego na pobliskich wodach. W odpowiedzi na amerykańsko-brytyjskie zbombardowanie celów w Jemenie, Iran zareagował serią uderzeń rakietowych na cele w Syrii oraz Iraku.

Czytaj też

Atak na Pakistan bez wątpienia wpisuje się w regionalne prężenie muskułów i demonstrowanie przed własnymi sojusznikami i wrogami swojej gotowości i niezłomnej woli obrony interesów. Jednocześnie miejsce i cel uderzenia nie był przypadkowy. Iran wykorzystał bezzałogowce do zniszczenia dwóch obiektów wykorzystywanych przez działającą od 2013 roku sunnicką grupę terrorystyczną Dżajsz al-Adl (Armia Sprawiedliwości).

Reklama

Dżajsz al-Adl to grupa kontynuująca tradycję i walkę organizacji Dżundallah (Żołnierze Boga), którą rozbiły irańskie służby bezpieczeństwa. Dżundallah zasłynęła serią śmiałych ataków. Przykładowo, w 2005 roku napadnięto na konwój prezydenta Mahmuda Ahmadineżada. W 2007 roku eksplozja samochodu-pułapki zabiła 18 żołnierzy Korpusu Strażników Rewolucji. Dwa lata później zamachowiec-samobójca zabił w ataku 43 osoby, w tym czterech irańskich generałów. W 2010 roku Irańczykom udało się pochwycić przywódcę ruchu, który swoje działania tłumaczył chęcią walki z dyskryminacją i prześladowaniami, jakich jego zdaniem centralna władza dopuszcza się wobec Beludżów. Został on stracony.

Na miejsce Dżundallah wyrosła Dżajsz al-Adl, która wedle swojej narracji również walczy o religijne i narodowe prawa Beludżów. Pierwszy atak ugrupowanie Dżajsz al-Adl przeprowadziło w październiku 2013 roku, kiedy to zabito 14 irańskich pograniczników, a sześciu kolejnych raniono. Wówczas opublikowano w mediach społecznościowych komunikat, w którym wyjaśniono, że „nasza udana operacja to odpowiedź na krwawe zbrodnie” Korpusu Strażników Rewolucji oraz na „islamskiej ziemi Syrii. To także reakcja na opresję i zbrodnie, jakie reżim popełnia na sunnitach w Iranie”. Od tego momentu przeciwko Republice Islamskiej przeprowadzono szereg dużych ataków i zamachów. Łącznie na podstawie irańskich komunikatów oszacować można, że beludżyjscy partyzanci dokonali około 200 ataków i zabili ponad 150 funkcjonariuszy

Region pełen napięć

Miejscem zmagań zbrojnych jest irańska prowincja Sistan i Beludżystan. Przemoc w tym regionie to jedno z czołowych wyzwań dla Republiki Islamskiej w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego. To jednocześnie ilustracja licznych, strukturalnych i nierozwiązanych problemów politycznych, społecznych, środowiskowych i  ekonomicznych w prowincji. Koncentrują się tam wszystkie problemy i wyzwania dla bezpieczeństwa Republiki Islamskiej – tendencje separatystyczne, terroryzm, radykalizm (szczególnie sunnicki), zacofanie gospodarcze i infrastrukturalne, deficyt wody pitnej, problemy społeczne (bezrobocie, narkomania, przestępczość) oraz poważne trudności związane ze środowiskiem naturalnym.

Czytaj też

Beludżowie czują się wyalienowani i walczą z władzą centralną w Teheranie. Ich odmienność na tle większości Irańczyków wynika z czterech powodów. Po pierwsze, w większości są oni sunnitami. Po drugie, z punktu widzenia etnicznego nie są Persami. Po trzecie, mają własny język (beludżi). Po czwarte, są biedniejsi niż większość Irańczyków. Nic więc dziwnego, że przynajmniej część Beludżów żywi przekonanie, że w Iranie są dyskryminowani na płaszczyźnie religii, polityki i gospodarki.

W Iranie prowincja uchodzi za jedną z najsłabiej rozwiniętych. Aż 70% mieszkańców żyje poniżej poziomu biedy, 66% nie ma stałego i bezpiecznego dostępu do ujęć wody pitnej. Jednocześnie region boryka się z problemami napływającymi ze wspomnianych państw sąsiednich – Afganistanu i Pakistanu. Dotyczy to przede wszystkim przemytu narkotyków oraz zorganizowanej przestępczości. Według oficjalnych danych w ciągu 34 lat straty wśród irańskich funkcjonariuszy wyniosły tam przeszło 4 tysiące zabitych.

Precedensu brak

Dlaczego atak nastąpił na terytorium Pakistanu? Odpowiedź jest bardzo prosta – Beludżowie mieszkają również w Pakistanie (około 7,3 miliona osób) i Afganistanie (około 350 tysięcy osób). W Iranie populacja prowincji Sistan i Beludżystan wynosi około 3 milionów mieszkańców, w większości Beludżów (około 1,8 miliona – 2% populacji kraju), którzy mieszkają obok perskich Sistańczyków.

Czytaj też

Beludżyjski nacjonalizm mocno zakorzeniony jest w historii Beludżystanu – miejscowa ludność identyfikuje się ze starożytną tradycją, odmienną od tej, którą reprezentuje perska etniczność Iranu. W przypadku Iranu niepodległościowy ruch beludżyjski dał o sobie znać w latach dwudziestych. Został on ostatecznie zduszony w 1928 roku przez wierne szachowi oddziały generała Amanullaha Dżahanbaniego, a przywódcy rebelii zostali straceni. Przemoc wybuchła ponownie w 1979 roku, kiedy to szacha obalono, a Iran ogarnęła wojna domowa, po której władzę scementowali szyiccy duchowni.

Niektórzy eksperci uważają nawet, że większość bojowników tej organizacji terrorystyczne ukrywa się właśnie w Pakistanie. Iran od lat oskarża władze w Islamabadzie, że nie zwalcza zagrożenia należycie i pozwala, by Beludżowie przenikali na irańskie terytorium. Tak było – przynamniej według Teheranu – w 2017 roku, kiedy to przybyli z Pakistanu bojownicy zabić mieli grupę irańskich żołnierzy.

W przeszłości irańskie siły pościgowe kilkukrotnie naruszały terytorium Pakistanu, a także ostrzeliwały z Iranu pakistańskie wioski. W 2013 roku Teheran zagroził nawet Pakistanowi, że jeśli ten „nie wypełni swych zobowiązań” Republika Islamska „rezerwuje sobie prawo do użycia swych sił bezpieczeństwa i oddziałów wojskowych na terytorium Pakistanu, by tam ścigały one przestępców”. W jednym z takich przeszłych incydentów pakistańskie lotnictwo miało zestrzelić irański bezzałogowy statek latający.

Co dalej?

Wydarzenie to ma już pewne konsekwencje, bowiem Pakistan już wycofał swojego ambasadora z Teheranu oraz zawiesił dialog z Irańczykami na wysokim szczeblu. Ten dotyczył chociażby współpracy w zakresie bezpieczeństwa i obronności, a także gospodarki i rozbudowy infrastruktury po obu stronach granicy.

Czytaj też

Nie należy jednak przykładać do tego przesadnej wagi, bowiem podobne kroki podejmowano już w przeszłości. Przykładowo, w 2014 roku relacje dwustronne, i tak już skomplikowane z powodu istotnych różnic w preferencjach geostrategicznych obu państw, zostały raz jeszcze ochłodzone. Wtedy to irańskie władze deportowały z Sistanu i Beludżystanu niektóre rodziny z Pakistanu, pomimo tego, iż te posiadały one odpowiednie dokumenty wjazdowe i pobytowe.

Również zawieszenie współpracy nie stanowi przełomowej wiadomości, bowiem dotychczasowe porozumienia – w tym to z 2013 roku o zwalczaniu zagrożeń transgranicznych – pozostaje martwe. Podobnie jest z projektami infrastrukturalnymi (jak chociażby gazociągu pomiędzy Iranem, Pakistanem a Chinami). Wynika to z szeregu powodów, w tym z braku funduszy, wzajemnej nieufności, preferencji politycznych (na rząd w Pakistanie od lat wpływa Arabia Saudyjska i czasem także Stany Zjednoczone) oraz z chronicznego braku bezpieczeństwa w regionie.

Z drugiej strony istnieje ryzyko, że ostrzał Pakistanu stanie się kolejnym elementem zwiększającym i tak wysokie napięcia w regionie. Iran podnosi stawkę i nie chce ustąpić, bowiem byłoby to okazaniem słabości. Nie inaczej jest w przypadku Stanów Zjednoczonych, które bombardując siły w Jemenie nie tylko mają cel praktyczny – udrożnić ruch morski w regionie – ale także polityczny, a więc pokazanie swojej ciągłej siły i woli do działania. Świadoma eskalacja nie może trwać jednak w nieskończoność.

Czytaj też

Atak ten pokazuje też rosnącą presję wewnętrzną w Iranie. Beludżyjskich rebeliantów nie udało się rozbroić, o czym wspomniany atak i zabicie jedenastu irańskich funkcjonariuszy świadczy najlepiej. Pytaniem otwartym pozostaje, dlaczego Iran nie skoordynował ataku z Pakistanem. Bez wątpienia nie poprawi to atmosfery w relacjach dwustronnych.

Reklama

Komentarze (3)

  1. Marian L

    Chciałbym tylko zauważyć że Pakistan odpowiedział już wczoraj bombardowaniem Iranu.

    1. CdM

      ...przy czym również ogłosili, że to co zaatakowali, to nie Iran, tylko kryjówki terrorystów, zagrażających Pakistanowi, Formalnie więc oba kraje postępują... zgodnie z prawem, gdyż obrona przeciw atakom grup terrorystycznych, również z terenu innego kraju, jest uznawanym za legalny sposobem reakcji na zagrożenie, nie powodującym automatycznie stanu wojny. Tak więc obie strony mogą teraz wzajemnie intensywnie "zwalczać terrorystów" na terenie sąsiada...

    2. bezreklam

      Odwrirnie - Iran odpowiedial na atak z Pakistnu

    3. Rusmongol

      @b3zreklam. Tak jak Izrael odpowiedział na ataki Hamasu i hezbollahu 😉

  2. bezreklam

    Dziwna rzec- Beldzuowie zyja w Pakistanie (70%) i sa przesladowani tam - 30% W Iranie. WSprcie Pakistanu dla nich to tak jakby Francja wspierala BAskow do wlki z Hiszpania - mimo ze Baskowie wlcza tez przeciwko Fracnji. Ale ponoc byl kiedys taki uklad - ze Francja przymka oko na skady broni - a za to baskowie walcza tylko po Hiszpankiej stronie granicy.. Jednk z punktu widznia P- doby moment - bo Iran jest z drugiej strony zagrozny tez

  3. Markus

    Bardzo rzeczowy artykuł.

Reklama