Reklama

Geopolityka

Turcja i Izrael: wojna na słowa... I co jeszcze?

Recep Tayyip Erdoğan, Benjamin Netanyahu
Recep Tayyip Erdoğan, Benjamin Netanyahu
Autor. R. T. Erdoğan/X, B. Netanyahu/ X

Tarcia i spory na linii Turcja-Izrael nabierają coraz to nowego wymiaru, przy czym wśród niektórych obserwatorów konfliktu palestyńsko-izraelskiego budzą one nawet obawy o wyjście poza sferę tylko werbalną. Choć Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan nigdy nie uchodził za zwolennika Izraela, jego obecne stanowisko, a raczej tempo zmiany jego podejścia, może napawać niepokojem. Tym bardziej, że Premier Izraela Benyamin Netanjahu nie pozostaje bierny na tureckie zaczepki.

Reklama

Ewolucja turecko-izraelskich relacji na przestrzeni lat

Rozwój wzajemnych relacji w kontekście najnowszego konfliktu w Gazie należałoby jednak przeanalizować z uwzględnieniem kilku ostatnich lat sprzed październikowego ataku Hamasu na terytorium Izraela. Erdoğan nigdy nie ukrywał swojego przywiązania do wartości islamskich, przez co może się wydawać, że mentalnie zawsze był zorientowany bardziej na Bliski Wschód aniżeli chociażby na Europę. Z tego też powodu od czasu dojścia Partii Sprawiedliwości i Rozwoju do władzy w 2002 roku starał się zaprezentować jako najbardziej wiarygodny rzecznik sprawy palestyńskiej. Tym samym nie tylko wpłynął na turecką decyzję o przekazywaniu przez lata pomocy humanitarnej do Strefy Gazy, ale także ostentacyjnie krytykował Izrael za działania wymierzone w Palestyńczyków, w tym m.in. operację wojskową Płynny Ołów w 2009 roku. Strony kilkukrotnie zdecydowały się także na odwołanie lub wydalenie przedstawicieli dyplomatycznych. Taka sytuacja miała miejsce chociażby w 2018 r. na skutek dość ryzykownej decyzji Donalda Trumpa o uznaniu Jerozolimy za nową stolicę Izraela.

Reklama

Powrót do stabilnych relacji zajął stronom kilka lat i można śmiało powiedzieć, że dopiero w 2022 roku doszło do faktycznego otwarcia pełnych stosunków dyplomatycznych. W tym samym roku prezydent Izraela Izaak Herzog udał się z oficjalną wizytą państwową do Turcji, otwierając tym samym nową kartę we wzajemnych relacjach, co miało służyć nie tylko bezpieczeństwu, ale przede wszystkim ekonomii obu państw. Spokój we wzajemnych relacjach nie trwał jednak długo. Netanjahu zamierzał odwiedzić Turcję jesienią 2023 roku, ale plan ten został porzucony ze względu na eskalację konfliktu palestyńsko-izraelskiego. Obydwa państwa odwołały swoich ambasadorów już w początkowej fazie wojny.

Czytaj też

Wielkie ambicje Turcji i zawiedzione nadzieje

Wydawać by się mogło, że w pierwszych fazach rozwoju konfliktu palestyńsko-izraelskiego Turcja niemal mechanicznie próbowała zapewnić sobie rolę mediatora w konflikcie. Przegrała jednak wyścig o tę pozycję z Katarem i Egiptem. Erdoğan w dalszym ciągu starał się jednak balansować pomiędzy naturalną sympatią do muzułmanów zamieszkujących Gazę, a interesami narodowymi wyższej rangi. Z pewnością istotnym czynnikiem powstrzymującym Turków od stosowania ostrzejszej retoryki była wciąż nierozwiązana kwestia zakupu F-16. Z tego też powodu tureccy politycy woleli nawoływać do powstrzymania się od działań zbrojnych i zachowania ogólnego pokoju bez względu na przynależność narodową czy wyznaniową.

Reklama

W wyniku izraelskiej kontrofensywy, która powoli przerodziła się w wojnę totalną wymierzoną w Hamas, jednak niewątpliwie powodującą duże straty wśród ludności cywilnej, większość zaangażowanych w konflikt państw zaczęła odczuwać presję co do konieczności opowiedzenia się po jednej ze stron konfliktu. W przypadku państw muzułmańskich, w tym także Turcji, wybór był dość oczywisty. Naturalna niechęć muzułmanów do Izraela ma swoje korzenie w dawnych konfliktach arabsko-izraelskich. Tym samym nieprzychylna, a z czasem nawet agresywna retoryka rządu i innych wpływowych jednostek/ grup padła na podatny grunt, wywołując tym samym falę propalestyńskich demonstracji na Bliskim Wschodzie i poza nim.

Czytaj też

W miarę rozprzestrzeniania się fałszywych informacji o ataku na szpital Al-Ahli w północnej Strefie Gazy, retoryka antyizraelska stała się jeszcze silniejsza. Społeczeństwo tureckie, w tym rządzący tam politycy, okazało się wyjątkowo wrażliwe na tą kwestię, decydując się tym samym na całkowitą rezygnację z roli – stosunkowo neutralnego – obserwatora konfliktu. Od tego momentu otwarcie mówiono o niehumanitarności prowadzonych działań zbrojnych, domagając się natychmiastowego zaprzestania izraelskiego kontrataku oraz otwarcia korytarzy niosących pomoc osobom przebywającym w Gazie. Kwestia ta była poruszana podczas rozmów dwustronnych oraz na forum organizacji międzynarodowych.

"Hitler XXI w.", czyli wzajemne oskarżenia i ostre wypowiedzi

Na początku grudnia prezydent Turcji określił izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu jako zbrodniarza wojennego, nazywając go także „rzeźnikiem Gazy”. Zaapelował też o postawienie go przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze. W ostatnich dniach polityk jeszcze bardziej zintensyfikował swoją retorykę wobec Netanjahu w związku z decyzją Izraela o kontynuowaniu działań wojskowych w Gazie.

W środę 27 grudnia Erdoğan wygłaszając przemówienie na ceremonii wręczenia nagród naukowych w Ankarze powiedział, że rola Netanjahu w wojnie Izraela z Hamasem jest porównywalna z rolą Hitlera, który w latach czterdziestych XX wieku zorganizował ludobójstwo milionów Żydów. W ten sposób porównał izraelskie ataki na Gazę do traktowania narodu żydowskiego przez Niemców. Odniósł się przy tym do danych Ministerstwa Zdrowia Strefy Gazy, oskarżając Izrael o spowodowanie śmierci ponad 20 tys. mieszkańcow Gazy. Zdaniem tureckiego polityka obecna sytuacja jest jednak jeszcze gorsza niż zbrodnia popełniona przez nazistów, gdyż kraje Zachodu, które przez wieki uważały się za ostoję demokracji i praw człowieka, są obecnie bierne wobec kryzysu humanitarnego w Gazie. Dlatego należy ich uznać za współwinnych obecnej rozgrywającej się tragedii. Skrytykował przede wszystkim postawę Niemiec za odmowę potępienia Netanjahu.

„Mówię to wyraźnie, spójrzcie: Niemcy nadal płacą cenę za to, co zrobił Hitler. Dlatego Niemcy milczą, mają pochyloną głowę… My nie jesteśmy nikomu dłużni. Zachód jest zadłużony. Nie mogą się wypowiadać, bo są zadłużeni… Kiedyś źle mówili o Hitlerze. Czym się różnicie od Hitlera? Czy to, co robi Netanjahu, jest w jakikolwiek sposób mniejsze od tego, co zrobił Hitler? Wcale nie jest” – powiedział Erdoğan podczas przemówienia, które wygłosił w Ankarze.

Czytaj też

Erdoğan nie poprzestał jednak na tych słowach. Kontynuując swoją argumentację, oskarżył także Netanjahu o to, że jest „bogatszy od Hitlera”, powołując się na wsparcie, jakie Izrael otrzymuje od Stanów Zjednoczonych. W latach 1951–2022 Amerykanie przekazali temu państwu pomoc finansową o wartości 317,9 mld dolarów (co czyni go największym odbiorcą amerykańskiej pomocy zagranicznej od czasów II wojny światowej), a obecnie zmierzają w stronę zatwierdzenia pakietu pomocowego o wartości 14,3 mld dolarów.

W swoim przemówieniu zapewnił także, że Turcja jest gotowa przyjąć naukowców i badaczy prześladowanych za swoje poglądy na temat konfliktu w Gazie. Erdoğan, podobnie jak inni tureccy politycy, potwierdził gotowość swojego państwa do zapewnienia dalszej pomocy humanitarnej dla pogrążonej w ruinie Strefy Gazy.

Problem kurdyjski narzędziem kontrataku

Izraelski premier nie zwlekał z odpowiedzią na komentarz tureckiego prezydenta. Netanjahu w jednym ze swoich postów na portalu X oskarżył Erdoğana o to, że sam dopuszcza się ludobójstwa na ludności kurdyjskiej i w związku z tym nie ma żadnego prawa do pouczania innych. Było to nawiązaniem do wojny, którą Turcja prowadzi od wielu lat przeciwko kurdyjskiej grupie bojowników (PKK - Partia Pracujących Kurdystanu - dop. Defence24.pl), powszechnie uznawanej na arenie międzynarodowej za ugrupowanie terrorystyczne. W wyniku starć i ataków przeprowadzanych przez obie strony konfliktu zginęło  ponad 40 000 osób, w tym wielu cywilów.

„Erdoğan, który dopuszcza się ludobójstwa na Kurdach i jest rekordzistą świata w więzieniu dziennikarzy sprzeciwiających się jego reżimowi, jest ostatnią osobą, która może nam głosić moralność”. – napisał Netanjahu w swoim poście.

Czytaj też

W dalszej kolejności oskarżył Erdoğana o goszczenie przywódców Hamasu na terytorium Turcji. Netanjahu stanął także w obronie podejmowanych przez Izrael działań zbrojnych. „IDF, która jest najbardziej moralną armią na świecie, walczy o wyeliminowanie najbardziej odrażającej i brutalnej organizacji terrorystycznej na świecie, Hamas-ISIS, która popełniła zbrodnie przeciwko ludzkości, którą Erdoğan wychwalał i której przywódców gości”.

Prezydent Herzog także potępił porównanie jakim posłużył się Erdoğan, podkreślając, że w historii ludzkości nie było tak strasznego wydarzenia jak Holokaust. Dodał przy tym, że „słowa tureckiego przywódcy głęboko ranią duszę każdego Żyda, niezależnie od tego, kim on jest, oraz pamięć o milionach Żydów, którzy zginęli w Holokauście”.

Minister Benny Gantz powiedział z kolei, że słowa Erdoğana były „rażącym wypaczeniem rzeczywistości i profanacją pamięci o Holokauście”. Jego zdaniem Hamas jest organizacją, która dokonała nikczemnej masakry, a usunięcie stwarzanego przez nią zagrożenia jest egzystencjalną koniecznością i imperatywem moralnym. Należy jednak w tym miejscu przypomnieć, że Turcja w przeciwieństwie do swoich zachodnich sojuszników i niektórych krajów arabskich nie postrzega Hamasu jako organizacji terrorystycznej, a jedynie siły walczące o wyzwolenie terytorium okupowanego przez od lat przez Izrael.

Czytaj też

Wymiana komentarzy była kontynuowana po tym, jak dyrektor ds. komunikacji prezydenta Turcji Fahrettin Altun złożył w swoich mediach społecznościowych kontrargument, pisząc, że „premier Izraela Netanjahu jest ostatnią osobą, która może cokolwiek powiedzieć na temat ludobójstwa. Osiągnął biegłość w przekonywaniu świata, że zbrodnie wojenne, które popełnił na ludności cywilnej, miały na celu samoobronę. Nawet jeśli świat nie będzie w stanie go powstrzymać, historia uzna go za zbrodniarza wojennego”.

Nie ma szans na normalizację?

Obecnie nie wydaje się, aby stosunki Turcja-Izrael dało się łatwo odbudować, a przynajmniej nie do czasu ustąpienia lub – co wydaje się bardziej prawdopodobne – usunięcia Netanjahu ze stanowiska premiera. Nie należy też doszukiwać się możliwych scenariuszy, traktujących o tym, czy udałoby się uniknąć kryzysu politycznego w przypadku wygrania ubiegłorocznych wyborów prezydenckich w Turcji przez kandydata zjednoczonej opozycji. Obecnie praktycznie wszystkie tamtejsze ugrupowania sprzeciwiają się izraelskiej operacji wojskowej w Gazie.

Özgür Özel, przewodniczący opozycyjnej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), wezwał nawet prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana do udania się do Palestyny z przywódcami wszystkich partii politycznych, aby okazać solidarność całego narodu tureckiego z Palestyńczykami. Biorąc pod uwagę obecne tarcia pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Turcją, nie wydaje się także, aby i tym razem Waszyngtonowi udało się skutecznie wpłynąć na postawę Ankary. Wręcz przeciwnie, przyjmując stronnicze, w pełni proizraelskie stanowisko już w początkowej fazie rozwoju konfliktu w Gazie, Waszyngton mógł wepchnąć Turcję jeszcze bardziej w ramiona Bliskiego Wschodu, z którym stosunki i tak wydają się coraz bardziej zacieśniać z roku na rok.

Czytaj też

Reklama

Komentarze (10)

  1. mobilnyPL

    Przecież to co wyczyna izrael w strefie gazy to ludobójstwo. Hipokryzja zachodu nie zna granic i stoi na znacznie wyższym poziomie niż Rosyjska co powoduje że jest groźniejsza.

  2. bezreklam

    Ale powiem wam ze w Zyciu bylm ogicjanie przesuchiwany 3 razy przez tajnaiakow - Raz w Turcji, Raz w USa, i raz w IZealu na GRanicy. Generanie Turcy i Amerkanei sie nie umywaja do przesuan IZealczkow. Jesli bym mial wyrokowac kto kogo zaltawi to Turcja nie ma szans. Nie wiedza z kim zadzieraja. To byl inny pozim rozmowy wogle.

  3. Alamar

    Szkoda ze wywalilo gdzies moj komentarz, zalogowalem sie, napisalem kom nie robiac kopii, wyskoczyko czy chce zmienic nick z roboczego na wlasny zminilem i kom szlak wzial chyba ze to cenzura, w kazdym razie system na stronie cos nie tak.. Wracajac do tematu krotko Erdogan ma w tym racje, kilka lat ofiara 2ws pozniej 50 lat agresor aneksujacy obce terytoria prowukujacy celowo konflikty i upakarzajacy innych a obecnie za natanjahu kompromitujacy caly zachod, dlaczego go na czas nie wysadzono z tego stolka? I marzy jak pis o bezkarnosci ten zbrodniarz, kobiety i dzieci nawet nie maja sie gdzie schronic. Usa powinno postawic predzej postawic na Turcje, Erdogan to opcja osmanska gdzie zawsze glownym rywalem a nie sojusznikiem byla Rosja, zamiast tego na 10tki lat niszczy swoja opinie w regionie i gwarantuje kolejne konflikty. Co do Izraelavto wystarczy zobaczyc mapy historyczne i newsy z ostatnich lat aby wiedziec kto jest agresorem.

  4. bezreklam

    Turcja aresztkwalo kilkudziesciu sziegow z IZeala. I Brawo. My pownnsmy isc tym przkadem. JEstesmy rozgrwani przez wsztskich na Okolo. Dla przkladu USa szpieguja nasze wladze (Premier minstra) a nasze smarfony (google, X, FB) wsztskie prekazuja infrmacje do USA. Podobnei Progam PEGASUS z Izeala nie tylko spzieguje dla nas ale i wysla dane tam. Czas by nse sily specjalne zjely sie ochron POLSKI.

    1. bezreklam

      Orban, Trump, I Erdogn - moze jedyni co n Zachdzie mysla o wlasnych narodach. Reszra sie sprzedala. Edward Swonden w swej ksiazke "no plece to Hide" - w rodziale dotczacym Polski (krtki jeden) opisuje ze NSA podsuchije ok 3 milony rozmow telefonicznych dziennie (dane z 2014 roku) i wsztskie dane tele informatczne - ze smarfonow - W 2014 - 3 milny dzinnie - co roku 20% wiecej - CELEM? Target 100% Informacji w rekach USA. A Usa jest w lobbingu IZrale. . Walczmy o POLSKE PUKI CZAS. To nie zart

  5. Milutki

    Dłuflgofalowym celem Izraela jest aby wszystkie państwa regionu uznały prawo Izraela o swobodnym decydowaniu o Palestynie , wtedy Palestyńczycy skapitulują i przyjmą izraelską wolę bez negocjacji . Turcja krytykując Izrael , jest dla Izraela bólem , Izraelskie plany sie nie spelniają . Do niedawna Izrael z Amerykanami wspierali północnosyryjskich komunistów i chcieli niepodległości ich tworu w północnej Syrii, ale gdy te plany upadły bo ten twór rozsadza się od środka to Izrael stracił narzędzie nacisku na Turcję. Ból też mają kraje arabskie uznajace izrael bo zawodzi ich narracja przedstawiana własnemu narodowi że kierują się koniecznością, Turcja takiej konieczności przecież nie dostrzega, a Erdogan mówi to co wiekszość Arabow i zresztą większość ludzi na świecie myśli.

    1. Rusmongol

      A co erdogan i Turcja sądzi o kurdach ich państwie i istnieniu? 😉

    2. bezreklam

      Dlugo falowym celem IZeala jest rzadznie swiatem:) Prawie sie udalo juz.

    3. Milutki

      Sądzi to samo co większość Kurdów o sobie samych , Kurdowie nie chcą swojego pańtwa na ziemi na ktorej są mniejszością a tam gdzie stali się większościa to Turcy pozwolili mi się stać . Pańtwem Kurdów jest Tutcja , a inne bezsensowne twierdzenia utrzymywane są przez wrogów Turcji aby sztażować Turcję , ale ten szantaż sie kończy bo terroryści którzy im pomagają przegrywają

  6. lekko zaawansowany

    Mamy III WŚ taka na raty. BIBI myśli że jest silny mądry i że ma rację, ale tak naprawdę to kopie sobie grób. Arabowie są cierpliwi, ale do czasu. Trump niczego nie rozwiąże, NATO to ostatnia deska ratunku przed totalnym upadkiem systemu bezpieczeństwa, ale ostatnio mocno skrzypi. My Polacy napewno nie powinniśmy się mieszać w strawy Izraela, bo nie są krystalicznie, a holokaust niczego ich nie nauczył. Grozi im powtórka z rozrywki, ale tym razem na własne życzenie.

    1. bezreklam

      BIBI to dykatatr ktry zeby poskromic wlasne spoleczswo wywalal wojne. Mysle ze morducjac cywilow w Gazie ze uda sie zapewnic wladze w ten sposb. BLD

  7. Franek Dolas

    Trzeba przyśpieszyć tempo zbrojeń. Konflikty regionalne podsycane przez Rosję, Iran i Chiny mogą przekształcić się w IIIWŚ.

    1. bezreklam

      zgadza sie tylko zla diagnoza. USA oszalalo - dazy do wojny Chinmi (oni tm plwaj nie chinccy kolo Kfrni) chce Ukrine w NATO, wspei Izeal. akakuje Iran, Koreii Jemen - Kiedys nawet KIsinger chcial sie dogadac (np Kuba i uklad z ZSRR) Teraz usa dazy "Wsztsko albo nic" - wszedzie z butami. Dla Polski to zle. Lepiej miec politkow dazacych do Pokoju nie wojny wszedzie naraz.

  8. Zam Bruder

    Turcja wyrasta na samodzielne mocarstwo któremu...jeszcze przez jakiś czas potrzebne są dobre relacje z Zachodem i obecność Ankary w NATO, pytanie ; jak długo? Rację ma Netanjahu oskarżając Turcję o zbrodnie na Kurdach i historyczne ludobójstwo na Ormianach. Rację ma Erdogan porównując traktowanie Palestyńczyków przez Żydów do traktowania ich samych przez pewien zbrodniczy reżym w Europie (zachowując proporcje, żeby nie było) którego wodzem był pewien Austriak z charakterystycznym wąsikiem. Ale taka tyleż niepoprawna, co niepokojąca myśl przechodzi mi przez głowę ; gdyby tak samo jak Erdogan o Izraelu i jego stosunku do Palestyńczyków wyraził się jakiś polski polityk, to.... No, właśnie.

  9. Odyseus

    Ten cały burdel na Bliskim Wschodzie to wina Wlk. Brytanii i Francji na początku lat 20 tamtego wieku i ich Mandatów oraz kolonialnych interesów i taka jest prawda , Arabowie chcieli w zamian za walkę z Osmanami podczas I WS stworzyć jedno Państwo ze stolicą w Damaszku jak dawny Sułtanat za nim go Turcy nie podbili to im Churchill pokreślił linijką sztuczne granice i powstał Irak, Jordania, Syria, Liban , Palestyna a później Izrael i cały ten burdel z którym do dziś się nikt nie jest w stanie uporać

  10. easyrider

    Szaleństwem białego człowieka jest utrzymywanie w Sojuszu Północnoatlantyckim islamskiej Turcji. Ten kraj już dawno rozgrywa swoją grę i korzysta z uczestnictwa w NATO, niczego nie wnosząc a działając ewidentnie na jego szkodę. Amerykanie powinni przemodelować Sojusz. Jeśli trzeba to wystąpić wraz z państwami, które chcą faktycznie tworzyć kolektywną obronę i stworzyć NATO XXI. Oczywiście żeby to zrobić trzeba by ustabilizować sytuację wewnętrzną białych państwa i sprawić by na powrót stały się białymi a bezpieczeństwo było ich absolutnym priorytetem.

    1. Milutki

      Likwidacja NATO jakie dzisiaj mamy równa sie jakiś układ z Rosją o podziale wpływów w Europie, chce tego Francja, Niemcy, większość Europy zachodniej, będzie też chciała nowa administracja Trumpa jeżeli on wygra wybory. Ostatecznie może być wyłączenie krajów bałtyckich i Polski z nowego sojuszu i dokoptowanie Turcji jako kraju zbyt ważnego aby z niego zrezygnować . Nikt w Europie nie zechce umierac za Polskę aby narazić sie Rosji jeżeli pojawi się konieczność likwidacji NATO

    2. Popolupo

      Amerykanie maja przemodelowac sojusz?Ci sami co probowali przewrotu w Turcji?Myslisz ze oni sa swieci?A moze myslisz ze Amerykanie obronia Polske? Za haracz moze ale i to niepewne. Polacy zaplaca bieda a =le co tam...

    3. Odyseus

      Jasne , miejmy przeciwko sobie prócz Rosji jeszcze Turcję a za plecami bezbronną Europę jako sojuszników - od razu poczułem się bezpieczniej ... sojusz wojskowy to wojskowy a nie polityczne i światopoglądowe kółko wzajemnej adoracji jak UE

Reklama