Reklama

Geopolityka

Szef dyplomacji USA po szczycie w Berlinie: jesteśmy bliżej rozejmu w Libii

Mike Pompeo. Fot. Gage Skidmore/CC BY-SA 3.0
Mike Pompeo. Fot. Gage Skidmore/CC BY-SA 3.0

”Poczyniliśmy pewien postęp i jesteśmy bliżej trwałego rozejmu w Libii” - powiedział szef dyplomacji USA Mike Pompeo po zakończeniu szczytu poświęconego wojnie domowej w Libii. Wyraził przy tym nadzieję na rychłe odblokowanie pół naftowych El Szarara i El Fil.

Znajdujące się na południowym zachodzie Libii pola naftowe El Szarara i El Fil, na których wydobywa się ok. 400 tys. baryłek ropy dziennie, zostały w sobotę opanowane przez oddziały samozwańczej Libijskiej Armii Narodowej dowodzone przez generała Chalifę Haftara. Położyło się to cieniem na przebieg berlińskiego szczytu, w którego trakcie premier popieranego przez ONZ libijskiego rządu jedności narodowej Fajiz Mustafa as-Saradż apelował o natychmiastowe wznowienie produkcji i normalne funkcjonowanie libijskich terminali naftowych.

Mike Pompeo podkreślił w trakcie konferencji prasowej zorganizowanej po zakończeniu konferencji w Berlinie, że Stany Zjednoczone liczą na to, iż eksploatacja pól naftowych w Libii zostanie szybko wznowiona, w rezultacie ustaleń powziętych na szczycie. Sekretarz stanu wyraził też nadzieję, że w ogarniętej wojną domową Libii "będzie mniej przemocy". Odnotowując progres, szef amerykańskiej dyplomacji zaznaczył, że wciąż "jest wiele do zrobienia", mamy bowiem do czynienia "z niezwykle złożonym konfliktem wojennym". Jego słowa cytuje niemiecka agencja dpa.

Jeżeli uda się osiągnąć to, że państwa trzecie całkowicie wstrzymają dostawy broni amunicji do Libii, a w obszar tego konfliktu nie będą wysyłane żadne obce siły wojskowe, to będzie to już sporym osiągnięciem berlińskiego szczytu, który w ocenie amerykańskiego dyplomaty nie przyniósł jednak przełomu. Pompeo ocenił, że wszystkie państwa i strony reprezentowane na szczycie w Berlinie chciałyby politycznego uregulowania sytuacji w Libii. Zaznaczył przy tym, że wiara w dobrą wolę wszystkich uczestników skłoniła go do przybycia do Berlina, mimo iż w poniedziałek w stolicy Kolumbii Bogocie odbędzie się konferencja poświęcona zwalczaniu przejawów terroryzmu w regionie, w której trakcie spodziewa się spotkać z liderem wenezuelskiej opozycji, Juanem Guaido.

Polityk ten przed rokiem ogłosił, iż przejmuje obowiązki prezydenta Wenezueli. Zostało to zaaprobowanie na poziomie dyplomatycznym przez rządy 50 państw, w tym — władze Stanów Zjednoczonych. Juan Guaido, który stał się obiektem nagonki i nieustannych ataków ze strony rządu Nicholasa Maduro nie opuszczał terytorium Wenezueli od lutego ub.r. w obawie, że władze wenezuelskie uniemożliwią mu powrót do kraju. Reuters podkreśla w komentarzu, że mimo wszystkich wysiłków podejmowanych przez USA i sankcji nakładanych na wenezuelski establishment nie udało się odsunąć od władzy lidera Zjednoczonej Partii Socjalistycznej Wenezueli (PSUV).

W ocenie kanclerz Niemiec Angeli Merkel szczyt w Berlinie poświęcony wojnie domowej w Libii zakończył się sukcesem. Uczestnicy spotkania ustalili dalsze działania wobec tego kraju, w tym wstrzymanie pomocy dla walczących stron. Niemiecka kanclerz wyraziła też zadowolenie, że stanowiska krajów członkowskich UE biorących udział w berlińskim spotkaniu "uległy wyraźnemu zbliżeniu". Przyczyniło się to do sukcesu szczytu - podkreśliła. Jednocześnie Angela Merkel przyznała, że premier popieranego przez ONZ libijskiego rządu jedności narodowej Fajiz Mustafa as-Saradż oraz generał Chalifa Haftar, dowódca Libijskiej Armii Narodowej, nie spotkali się twarzą w twarz podczas berlińskiej konferencji.

Zgodnie z ustaleniami szczytu embargo ONZ na dostawy broni do Libii ma być przestrzegane i monitorowane, a militarne wsparcie dla stron konfliktu wstrzymane, dopóki trwa zawieszenie broni. Uczestnicy konferencji zaapelowali też o rozbrojenie i demobilizację walczących oddziałów. Deklaracja końcowa szczytu wzywa do przeprowadzenia wymiany jeńców, poszanowania prawa międzynarodowego, praw człowieka i "przejrzystego i sprawiedliwego" podziału zysków z handlu ropą naftową.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oświadczyła, że jest zadowolona z wyników niedzielnego spotkania, w którym oprócz kanclerz Merkel wzięli udział m.in. prezydenci Rosji Władimir Putin, Turcji Recep Tayyip Erdogan, Francji Emmanuel Macron, premierzy Wielkiej Brytanii Boris Johnson, Włoch Giuseppe Conte oraz sekretarz stanu USA Mike Pompeo. Szefowa KE oświadczyła, że Komisja jest gotowa zaangażować się we wdrażanie wyników konferencji w Berlinie poświęconej Libii.

Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres podziękował szefowej rządu Niemiec za wysiłki na rzecz pokojowego rozwiązania konfliktu w Libii. Wezwał też uczestników konfliktu zbrojnego, by nie podejmowali działań, które mogłyby zagrozić pokojowemu rozwiązaniu. Postanowienia szczytu w Berlinie poparły też Zjednoczone Emiraty Arabskie, które wcześniej wyrażały niezadowolenie z tego, że świat arabski został potraktowany marginalnie podczas konferencji, a reprezentacja ZEA nie wzięła bezpośredniego udziału w rozmowach.

Minister stanu ds. zagranicznych Anwar ibn Muhammad Gargasz napisał na Twitterze w niedzielę, że ZAE popierają wyniki berlińskiego szczytu i "spodziewają się, że marginalizacja roli świata arabskiego w odniesieniu do uregulowania konfliktu w Libii już nigdy się nie powtórzy".

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. Pentagram

    Pompeo porozmawial z haftarem i ten opuścił szczyt w Berlinie US odblokowalo kase na odbudowę Libii zatrzymana w Egipcie

  2. michalspajder

    Antagonisci nie spotkali sie osobiscie. A Amerykanie mowia glownie o eksploatacji zloz ropy naftowej. Dlugo jeszcze nie bedzie tam pokoju wiec...

  3. dim

    Wygląda to jak "zaprowadzenie pokoju na Cyprze". Zarówno "embargo na dostawy broni", jak i "brak bezpośrednich rozmów przedstawicieli stron" podczas wymuszonych i całkowicie jak się okazało nieskutecznych "negocjacji" (metodą dyktatu), w Genevie, organizowanych tam przez ONZ. Tzw. "Plan Annana" dla Cypru, od początku do końca niczego nie rozwiązujący i odrzucony miażdżącą przewagą (9:1 ?) głosów na "nie" przez greckich Cypryjczyków. I tu też, podobnie jak na Cyprze, Turcja i tak swobodnie przerzuca masę sprzętu wojskowego, właśnie to zrobiła. Czyli utrwalanie podziału, nic więcej.