Reklama

Geopolityka

Syria znów na celowniku izraelskiego lotnictwa?

By Major Ofer, Israeli Air Force, licencja CC BY 4.0, commons.wikimedia.org
By Major Ofer, Israeli Air Force, licencja CC BY 4.0, commons.wikimedia.org

Pojawiają się sugestie, że izraelskie lotnictwo ponownie wzięło na cel obiekty zlokalizowane w Syrii. Zaatakowana miała być infrastruktura odpowiedzialna za produkcję pocisków rakietowych krótkiego zasięgu, które stanowią ważne wyzwanie dla bezpieczeństwa Izraela, jeśli weźmie się pod uwagę ich możliwą proliferację do Hezbollahu czy też Hamasu. 

W ten piątek, w północno-zachodniej części Syrii miało dojść do ataków lotniczych. Najpewniej, to izraelskie lotnictwo po raz kolejny uderzyło na cztery zakłady powiązane z produkcją pocisków rakietowych. Obecnie, jak informuje m.in. "The Times of Israel", za sprawą prywatnej wywiadowni pojawiły się zdjęcia satelitarne, obrazujące skalę zadanych zniszczeń. Według syryjskiej, rządowej agencji informacyjnej SANA, ataki miały mieć miejsce w pobliżu miasta Masjaf, zaś uderzenie zostało wyprowadzone z Libanu.

Według Associated Press samoloty izraelskie wleciały do Libanu i z rejonu nad Trypolisem odpaliły pociski rakietowe, które później uderzyły w Masjaf. Zdaniem syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka zaatakowane zostały składy broni i miejsca produkcji pocisków krótkiego zasięgu. Obiekty miał być jednocześnie powiązane z irańską obecnością wojskową w tym państwie. Pojawiają się doniesienia, że w toku uderzeń mogły pojawić się ofiary, także wśród obywateli państw trzecich, innych niż sama Syria. Oczywiście, co naturalne w takich przypadkach, strona syryjska pochwaliła się, że uderzenie w większości zostało odparte siłami obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.

Według firmy ImageSat International, na co dzień zajmującej się analizą obrazów satelitarnych, naloty w piątek zniszczyły cztery budynki do produkcji broni, „które prawdopodobnie były używane do mieszania i odlewania elementów silników rakietowych i głowic”. Co ciekawe, zaznacza się przy tym, że jeden z rażonych obiektów był już wcześniej zaatakowany, zniszczony i niedawno odbudowany.

Izraelska prasa podkreśla również, iż sam rejon wokół Masjaf to ważny obszar wojskowy dla syryjskiego reżimu. W tym rejonie kraju funkcjonować ma akademia wojskowa, a także centrum badań naukowych na potrzeby wojskowe (SSRC).  Sugeruje się, że w przeszłości to właśnie tam mogła odbywać się część rozwoju syryjskiego programu zbrojeń chemicznych. Naturalnie, odnotowywane są tam zróżnicowane formy aktywności strony irańskiej. Stąd też, obszar był dotychczas świadkiem licznych ataków. Ostatnie bombardowanie miało być odnotowane w tym miejscu w czerwcu tego roku.

Reklama
Link: https://sklep.defence24.pl/produkt/orly-i-rakiety/
Reklama Link: https://sklep.defence24.pl/produkt/orly-i-rakiety/

Przy czym, obecne doniesienia o ataku na obiekty w Syrii mają być pierwszymi od miesiąca sugestiami o operacji izraelskiej wymierzonej w potencjał syryjsko-irański. "The Jerusalem Post" zauważa, że obecnie, aż do 31 grudnia loty na wysokości ponad 5 tys. stóp ponad Wzgórzami Golan oraz na wschód od rzeki Jordan zostały ograniczone. Może to świadczyć, że siły zbrojne umożliwiają sobie swobodę operacyjną, odnoszącą się nie tylko do ostatniego uderzenia na Masjaf. Co ciekawe, w toku omawianego rajdu powietrznego na cele syryjskie doszło do wymuszenia zmiany trasy lotu przez maszynę El Al LY66. Według "Ynet" maszyna lecącą z Chin została zmuszona przez cypryjską kontrolę lotniczą do zboczenia z pierwotnej trasy, żeby oddalić się od Libii i Syrii.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama