- Wiadomości
S-400 zostają w Syrii. USA kwestionują redukcję sił rosyjskich
Pomimo oficjalnych zapowiedzi władz Rosji oraz kolejnych przekazów medialnych, obrazujących spektakularną redukcję kontyngentu rosyjskiego w Syrii, pojawiają się wątpliwości co do praktycznej realizacji decyzji władz w Moskwie. Największe wątpliwości mają przedstawiciele Stanów Zjednoczonych, starających się dokładnie monitorować obecną rosyjską aktywność militarną na terytorium syryjskim. W Syrii nadal będą rozlokowane zestawy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe S-400, w których zasięgu pozostaje np. baza lotnicza Incilrik.

Najwięcej wątpliwości związanych z szumnie zapowiadaną redukcją rosyjskiego zgrupowania powietrzno-lądowego w Syrii mają obecnie Stany Zjednoczone. W środę w czasie spotkania z mediami przedstawiciele Pentagonu zapewniali, że z Syrii odleciała jedynie mała grupa rosyjskich samolotów bojowych (w źródłach zachodnich szacuje się, że było to ok. dziesięciu maszyn). Ma to być jedynie część kontyngentu lotniczego, wspierającego dotychczas reżim w Damaszku, złożonego z ponad czterdziestu maszyn. Działania mogące być przygotowaniami do wycofania się z terytorium syryjskiego zauważono również w przypadku części formacji lądowych, rozlokowanych wokół głównej bazy lotniczej.
Jednak płk Seten Warren, rzecznik prasowy operacji „Inherent Resolve”, miał podkreślić, iż nadal notowana jest znaczna aktywność rosyjskiego lotnictwa nad samą Syrią, wykonującego głównie misje rozpoznawcze i zwiadowcze, a nie zadania stricte bojowe. Rosjanie twierdzą przy tym, że w czasie trwania głównych działań bojowych same Su-25 zrzuciły ponad 6 tys. bomb.
Największe obiekcje strona amerykańska żywi wobec rosyjskich zapowiedzi dotyczących redukcji komponentu wojsk lądowych. Zdaniem Amerykanów Rosjanie nadal wspierają wojska syryjskie, tak samo jak to robili w przeciągu ostatnich miesięcy. Jako przykład wskazano na udział rosyjskiej artylerii w ramach zaciętych walk w rejonie Palmyry.
Strona rosyjska nie ukrywa przy tym, że ogłaszając redukcje głównych sił nie zapowiedziała nagłego i całościowego wycofania wszystkich swoich jednostek z Syrii. W rejonie konfliktu utrzymana ma zostać infrastruktura wchodząca w skład dwóch baz wojskowych, w tym również rozbudowanej w ostatnim czasie i stanowiącej oś działań bazy Hmeimim. Pozostanie tam część jednostek piechoty, artylerii, pojazdów opancerzonych itp. uzbrojenia. Wsparcie dla nich mają stanowić również śmigłowce bojowe, w tym być może nadal pewna grupa Mi-28 oraz Ka-52 oraz bezzałogowe statki powietrzne, gromadzące informacje na potrzeby zarówno Rosjan, jak i Syryjczyków.
Wielkim problemem dla Turcji, ale również państw koalicji pod wodzą Stanów Zjednoczonych, jest również pozostawienie w Syrii systemów opl S-400. To nowoczesne rosyjskie uzbrojenie blokuje nie tylko potencjalną swobodę działań sił powietrznych innych państw nad terytorium syryjskim, ale również wpisuje się w zakres rozgrywki Rosji z Turcją oraz - szerzej - z NATO. Daje również pewną gwarancję władzom w Moskwie, że np. wszelkie uderzenia Izraela na cele powiązane chociażby z Hezbollahem w Syrii, będą wymagały konsultacji. Stąd można zauważyć, że redukując kontyngent lotniczy Rosjanie pozostawiają sobie w Syrii ważne atuty.
Czytaj też: Putin osiągnął cele strategiczne? Rosja redukuje wojska w Syrii [KOMENTARZ]
Rosjanie dementują również, że głównym powodem ich redukcji są koszta poniesione w związku z prowadzeniem operacji bojowych nad Syrią. Rzecznik prasowy prezydenta Rosji nie potwierdził doniesień mediów sugerujących, iż operacja na terytorium bliskowschodniego sojusznika kosztowała rosyjski budżet sumę ponad 535 milionów dolarów. Trudno jednak nie zauważyć, iż decyzja Władimira Putina zaskoczyła innych graczy aktywnych w obrębie konfliktu syryjskiego i wywołała szereg spekulacji co do motywów takiego działania. Według części komentarzy ma to być wyraz rozgrywki politycznej pomiędzy władzami w Moskwie i prezydentem al-Asadem w obliczu rozmów pokojowych.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu