Reklama

Geopolityka

Rząd jedności narodowej. Ostatnia deska ratunku dla Afganistanu?

Nowy prezydent Afganistanu Ashraf Ghani Ahmadzai (po lewej) i szef rządu Abdullah Abdullah (po prawej). Fot. Departament Stanu USA/flickr.
Nowy prezydent Afganistanu Ashraf Ghani Ahmadzai (po lewej) i szef rządu Abdullah Abdullah (po prawej). Fot. Departament Stanu USA/flickr.

W Afganistanie podpisano porozumienie dotyczące stworzenia rządu jedności narodowej. Ma ono pozwolić na stworzenie warunków do efektywnego administrowania krajem po zakończeniu misji NATO ISAF w 2014 roku.

Jak donosi USA Today, „bezprecedensowe” porozumienie zakłada podział władzy pomiędzy dwóch kandydatów na prezydenta, biorących udział w drugiej turze wyborów. Zgodnie z jego treścią na stanowisko prezydenta mianowany zostanie ekonomista Ashraf Ghani Ahmadzai, Były minister spraw zagranicznych Abdullah Abdullah będzie sprawować funkcję szefa rządu. Według New York Times zakres jego odpowiedzialności zostanie jednak ustalony przez prezydenta.

Przedstawiciele Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych złożyli gratulacje przedstawicielom nowych władz Afganistanu w związku ze stworzeniem rządu jedności narodowej. Jednym z najpilniejszych zadań nowej afgańskiej administracji będzie podpisanie porozumienia dotyczącego zasad stacjonowania wojsk sojuszniczych na terytorium kraju po zakończeniu 2014 roku. W komentarzach podkreśla się, że zarówno nowy prezydent, jak i szef rządu popierają pozostawienie kontyngentu sił międzynarodowych w Afganistanie, w przeciwieństwie do ustępującego prezydenta Hamida Karzaja.

Podpisanie porozumienia dotyczącego stworzenia rządu jedności narodowej kończy proces wyboru nowego prezydenta Afganistanu. Przebieg drugiej tury głosowania wzbudził kontrowersje wśród zwolenników mianowanego na stanowisko szefa rządu Abdullaha Abdullaha, co poważnie zagrażało stabilności procesu politycznego w Afganistanie. Pomimo zawarcia porozumienia o stworzeniu rządu jedności narodowej nadal nie wiadomo jednak, czy nowe władze będą w stanie sprawować efektywną kontrolę nad terytorium kraju po wycofaniu wojsk sojuszniczych.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. Talibowie tez sie wypowiedzieli nt. tego porozumienia i obawiam sie, ze nie ma sie z czego cieszyc. Wojna trwa i nic nie zapowiada pokoju.

    Talibowie tez sie wypowiedzieli nt. tego porozumienia i obawiam sie, ze nie ma sie z czego cieszyc. Wojna trwa i nic nie zapowiada pokoju.

  2. kez87

    A miesiąc po wyjściu Amerykanów - kolejne "państwo islamskie" i przegrywający rząd Afganistanu proszący o ratunek. Dać Arabom demokrację,to demokratycznie przegłosują świetą wojnę.Powtórzę jeszcze raz: Ich trzeba trzymać za gębę/tudzież za brodę i pilnować,czy czasem nie mają kałacha albo czegoś ostrego za pazuchą...

    1. zniesmaczony

      Kolejny intelektualny brat bliźniak podbipiety, ola, hefajstosa, jacwola, Hans Closea i podobnych. Wbij sobie w tą zakutą pałę, że AFGAŃCZYCY TO NIE ARABOWIE, PODOBNIE JAK NP. TATARZY, PAKISTAŃCZYCY, IRAŃCZYCY CZY TURCY! Nie każdy muzułmanin to Arab, pajacu! I jakbyś o tym nie wiedział (a na pewno nie wiesz, czego się po nieuku można innego spodziewać), to jęz. polski jest bardziej podobny do języka Irańczyków niż do jęz. francuskiego czy niemieckiego!

    2. kez87

      @zniesmaczony - Fakt,masz rację,że MUZUŁMANOM,nie ARABOM,powinienem mniej się pienić na takie głupoty jak "demokracja w kraju muzułmańskim" - choć w praktyce,muzułmanie są zarabizowani kulturowo z wyjątkiem Persów na całym wschodzie.Wiedzieć niby wiem,że nie arabowie,ale traktuję ich jak arabów,bo przy tej całej salaficko-wahabickiej międzynarodówce islamistyczno-terrorystycznej i zachowaniu muzułmanów naprawdę coraz trudniej dostrzec różnicę poza odłamami religijnymi.No chyba,że akurat Malaje czy inni azjatyccy muzułmanie. Natomiast fakt jest faktem.Muzułmanie pochodzenia Arabskiego + Pakistańczycy + Afgańczycy nawet nie wiedzą co to demokracja jest. W Iranie wiedzieli,ale "zrobili się za bardzo religijni",zresztą dzięki wpływom zachodnim - obalili w końcu Mosaddegha i demokracja tak się tam skończyła.Turkom też powrót w ramiona reżimu religijnego ostatnio grozi z premierem Erdoganem - islamistą w owczej skórze.

  3. w

    Ladna mi demokracja. Jeden wygrywa wybory, a w zakulisowych rozmowach ustalaja inny podzial stolkow. Co na to Obanana? Czy po to gineli amerykanscy chlopcy?

    1. podbipieta

      w golfa gra amerykański geniusz strategii

Reklama