Putin najprawdopodobniej nadal widzi Arktykę w swojej polityce neoimperialnej, jako przyszłą zdobycz. Zaś strona rosyjska nie straciła w całości narzędzi do rozszerzenia aktywności na tym kierunku, chociaż mogą one mieć o wiele bardziej hybrydowy wymiar niż wcześniej. Łącząc zasoby pokazu siły stricte wojskowej z działaniami zakamuflowanymi pod innymi instytucjami państwowymi czy służbami specjalnymi. Więcej o tym, oczywiście w najnowszym odcinku Biura Operacji Strategicznych, podcastu Defence24 prowadzonego przez Jacka Raubo.
Mówiąc o apetycie Rosji na dalszą ekspansję nigdy nie można zapominać o celach strategicznych Kremla wobec Arktyki. Albowiem to właśnie tam, na tych trudnych i wymagających obszarach morsko-lądowych spaja się wizja umownej prawdziwej „wielkiej" imperialnej Rosji. Czyli mocarstwa dyktującego wszystkim zasady gry w relacjach międzynarodowych w obrębie kwestii surowców, ale też tras żeglugowych, mogących zwiększyć drożność dotychczasowych szlaków definiujących globalny handel.
Czytaj też
Stąd też, Kreml nawet jeśli musi poświęcić część zasobów typowo wojskowych, będzie się starał utrzymać presję na NATO i poszczególne państwa całego regionu innymi narzędziami. Może się to dziać dwutorowo, z jednej strony to nadal manifestacja najmniej naruszonej agresją na Ukrainę, marynarki wojennej. Zaś z drugiej obejmując całe spektrum aktywności poniżej progu wojny, od działań dywersyjnych i sabotażowych, po próby wykorzystywania przestrzeni naukowej czy badawczej.
Czytaj też
Ważną rolę będą w tym odgrywały i już de facto odgrywają inne zasoby, nie należące bezpośrednio do rosyjskich sił zbrojnych. Począwszy od Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych (EMERCOM), aż po służby specjalne . Podstawą jest jednak zauważenie, że prawdziwe zagrożenia hybrydowe to już dziś coś, co definiuje potrzebę przygotowywania się państw arktycznych lub z interesami arktycznymi po stronie NATO. Najlepszy punkt startu ma sprawa czysto wojskowych zasobów do działań na tym kierunku, gdyż zachodzą zmiany w zakresie przygotowania wojsk poszczególnych państw NATO i partnerów natowskich. Budowane są nowe zdolności ludzkie, materiałowe, sprzętowe, a nawet doktrynalne.
Czytaj też
Jednakże, o wiele większym wyzwaniem jest zbudowanie podobnych zasobów do przeciwdziałania sabotażowi, wywoływaniu napięć wśród lokalnej ludności czy innych incydentów, które mogą nosić znamiona operacji pod fałszywą flagą. Niestety rosyjski niedźwiedź nawet po przegranej wojnie może więc spróbować pokazać swoje neoimperialne pazury i z wysokim prawdopodobieństwem może to uczynić właśnie na kierunku arktycznym.
Andrzej ze Szczecina
Niestety, ale chyba największą rolę to odgrywają tu lodołamacze? Rosja ma tu największy potencjał i jeśli ktoś jej zagrozi, to Chiny, które budują swoją flotę lodołamaczy. W dodatku trudno tam wprowadzić lotniskowce. Raz, że z braku lodołamaczy o napędzie atomowym, a dwa, że pokrywa lodowa umożliwia skuteczne ukrycie okrętom podwodnym. Moim zdaniem Arktyka to "ostatnia twierdza" dla Rosjan. Dużo łatwiej ich będzie wyprzeć z Afryki. Bez propagandy, bo tu to Amerykanie mogą Rosjan podgryzać operacjami specjalnymi. Bez lodołamaczy nie da się tu zdobyć dominacji, bo w razie mrozów placówki mogą zostać odcięte od zaopatrzenia, a teren dla samolotów jest niepewny z powodu ocieplenia się klimatu. Nie wiadomo kiedy lód pęknie. Tu wrogami są głównie pogoda i teren.