Reklama
  • Analiza
  • Polecane
  • Wiadomości

Rosyjski ład, czyli jak Moskwa rozegrała konflikt syryjski [ANALIZA]

Ostatni tydzień był okresem stopniowego wygaszania walk toczonych od momentu trzeciej tureckiej interwencji zbrojnej w Rożawie o kryptonimie „Źródło Pokoju” na kurdyjsko-tureckim froncie w północno-wschodniej Syrii. Mimo wcześniejszego zawarcia amerykańsko-tureckiego porozumienia w sprawie zawieszenia broni z syryjskimi Kurdami, wszystko wskazuje na to, że do faktycznego rozstrzygnięcia kwestii konfliktu syryjsko-tureckiego doszło w Soczi, kilka dni później, na spotkaniu prezydentów Rosji i Turcji.

Fot. MO Rosji/youtube
Fot. MO Rosji/youtube

Amerykański rozejm?

Na początek warto przytoczyć wydarzenia, do jakich doszło w przeciągu ostatniego tygodnia, mające przede wszystkim charakter polityczny na szczeblu międzynarodowym, w związku ze stopniowym wygaszaniem obustronnych walk w związku z obowiązującym od 17 października br. zawieszeniem broni, które wynegocjowanym przez wiceprezydenta USA Mike'a Pence'a na spotkaniu z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem.

Na mocy tego porozumienia Turcja została zobligowana do zaprzestania działań wojennych w północno-wschodniej Syrii przeciwko syryjskim Kurdom na czas 120 godzin (czyli do godziny 22 dnia 22 października) w celu umożliwienia wycofania się sił kurdyjskich z obszaru przygranicznego przy granicy syryjsko-tureckiej. W zamian za to Turcja miała otrzymać zniesienie sankcji oraz uzyskanie bezpiecznej strefy buforowej przy jednoczesnym braku konieczności wycofywania swoich wojsk z Syrii.

W dyplomatycznych działaniach w kolejnych dniach prym po raz kolejny wiodła Rosja, a zaraz za nią Turcja oraz USA, a także Unia Europejska, która po raz pierwszy zaczęła zabierać częściej i głośniej głos w tej sprawie. 18 października szefowie rządów państw członkowskich UE oficjalnie potępili we wspólnym wniosku turecką inwazję na kurdyjską Rożawę. Tymczasem media obiegła informacja o kontynuowaniu walk w rejonie miasta Ras al-Ajn, czemu jednak prezydent Erdogan w oficjalnym oświadczeniu stanowczo zaprzeczył. Tego samego dnia Pentagon poinformował, że amerykańscy żołnierze nie będą patrolowali "strefy buforowej" oraz potwierdził fakt dalszego, planowanego wycofywania ich z tego rejonu do Iraku. 

21 października minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Siergiej Ławrow oświadczył, że syryjski rząd i syryjscy Kurdowie są zainteresowani rosyjską mediacją w rozmowach z tureckimi władzami. Tego samego dnia prezydent USA Donald Trump w czasie konferencji prasowej stwierdził, że nie USA nie obiecywało Kurdom bezwzględnej ochrony, wyraził zadowolenia z utrzymującego się rozejmu oraz potwierdził kontynuację wycofywania się amerykańskich żołnierzy z Syrii.

image
Fot. MO Rosji

Rosyjski pokój?

22 października był dniem przełomowym w kwestii Syrii. Tego dnia doszło do kluczowego i od dawna zapowiadanego spotkania prezydenta Rosji Władimira Putina i prezydenta Turcji Recepa Erdogana w Soczi, w celu omówienia kwestii rozwiązania konfliktu syryjsko-tureckiego. Zgodnie z przewidywaniami spotkanie to zakończyło się pomyślnie zawarciem rosyjsko-tureckiego porozumienia w tej kwestii. Głowy obu państw podkreśliły, że wynik tego spotkania ma bardzo wielkie znaczenie w kwestii rozwiązania konfliktu w północno-wschodniej Syrii.

Zakłada ono wycofanie się kurdyjskich Syryjskich Sil Demokratycznych z przygranicznego pasa o głębokości 30 km wzdłuż całej granicy syryjsko-tureckiej w przeciągu 150 godzin, czyli ponad sześciu dni. Począwszy od 23 października do "strefy buforowej" miały zacząć wkraczać pododdziały rosyjskiej żandarmerii wojskowej i syryjskiej straży granicznej w celu umożliwienia spokojnego wycofywania się z tego obszaru sił kurdyjskich.

23 października rosyjskie media poinformowały, że rosyjska żandarmeria wojskowa zgodnie z postanowieniami z Soczi rozpoczęła patrole w rejonie miasta Manbidż, a rosyjski konwój wojskowy zmierza do miasta Kobane (Ajn al-Arab) w celu przejęcia nad nim kontroli. Tego samego dnia USA oficjalnie poinformowało o wycofaniu się kurdyjskich bojowników z przygranicznego pasa w północno-wschodniej Syrii. W tym samym czasie rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow oskarżył USA o zdradę i porzucenie syryjskich Kurdów, a także zwrócił się do tych ostatnich. Oznajmił, że jeśli Kurdowie nie wycofają się zgodnie z postanowieniami zawieszenia broni, zostaną "zmiażdzeni" przez turecką armię przy bierności syryjskich wojsk rządowych i rosyjskiego kontynentu wojskowego w Syrii.

24 października minister obrony narodowej Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu powiedział, że Rosja chce zapewnić bezpieczeństwo "pokojowo nastawionym" syryjskim Kurdom w "stefie buforowej" przy granicy z Turcją. Poinformowano także o wysłaniu dodatkowych pododdziałów rosyjskiej żandarmerii wojskowej do Syrii w celu pełnej realizacji postanowień z Soczi. Rosyjski resort spraw zagranicznych potwierdził także odwrót kurdyjskich milicji z rejonu "strefy buforowej".

Jeszcze tego samego dnia europarlamentarzyści zgodnie skrytykowali turecką inwazję na kurdyjską Rożawę oraz wezwali do sankcji wymierzonych w to państwo. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg stwierdził natomiast, że państwa Sojuszu są podzielone w kwestii rozstrzygnięcia konfliktu w Syrii. Niemiecka minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer przedstawiła natomiast własną propozycję utworzenia strefy bezpieczeństwa w północno-wschodniej w Syrii pod międzynarodową kontrolą, co spotkało się z poparciem władz syryjskich Kurdów.

image
Fot. Türk Silahlı Kuvvetleri

Komentarz

W świetle ostatnich wydarzeń wyraźnie zarysowuje się ostateczny geopolityczny wynik najnowszej odsłony trwającej już od ponad 8 lat wojny domowej w Syrii. Mimo amerykańskich prób dyplomatycznego powstrzymania tureckiej inwazji na syryjską Rożawę, działania te nie przyniosły realnie większych skutków poza osiągnięciem wątpliwego rozejmu pomiędzy obiema stronami konfliktu. Sytuacja ta wynika wprost z ewakuacji amerykańskich wojsk z Syrii, która to obecnie dobiega końca. Brak siłowej obecności w rejonie walk, a co więcej brak realnego zainteresowania i chęci podjęcia takiej zdecydowanej reakcji stawiają amerykańskie działania dyplomatyczne na de facto straconej pozycji.

Należy dodać, że wycofanie z Syrii było bezpośrednią decyzją prezydenta Trumpa, najprawdopodobniej wbrew założeniom Pentagonu czy Departamentu Stanu. Ta decyzja, jak i przede wszystkim sposób jej wprowadzenia, świadczą o izolacjonistycznych tendencjach prezydenta, i coraz większych możliwościach ich wdrażania z uwagi na zmiany w administracji. Trzeba pamiętać, że poprzedziły ją liczne dymisje w administracji, np. gen. Mattisa ze stanowiska sekretarza obrony (jeszcze w grudniu 2018 roku, gdy Trump pierwszy raz mówił o Syrii), i niedawno Johna Boltona ze stanowiska doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego. Zarówno Mattis, jak i Bolton, pomimo różnic, byli zwolennikami obecności USA w Syrii.

Amerykański odwrót z północno-wschodniej Syrii, a co za tym idzie opuszczenie tamtejszych baz wojskowych, pozwoliło Rosjanom na błyskawiczne i bezproblemowe wkroczenie w ten, niedostępny dotąd dla nich rejon kraju. Szczególnym wizerunkowym ciosem było wkroczenie rosyjskich żołnierzy i dziennikarzy do świeżo opuszczonej i niezniszczonej amerykańskiej bazy wojskowej w Manbidż, z której nagrania obiegły media na całym świecie. Z drugiej strony oznaczało to także błyskawiczne opuszczenie największego i najwierniejszego sojusznika w Syrii, który kontroluje znaczną część obszaru tego państwa. Z braku innego wyboru natychmiastowym i jedynym "protektorem" dla syryjskich Kurdów stali się Rosjanie.

Rosyjsko-tureckie porozumienie z Soczi błyskawicznie i realnie wchodzi już w życie. Rosyjska żandarmeria wojskowa sukcesywnie przejmuje kontrolę nad "strefą buforową" w północno-wschodniej Syrii. Już wcześniej na terytorium kurdyjskim w ślad za wycofującymi się Amerykanami pojawiły się reżimowe wojska Al-Asada, a za nimi wspierający je Rosjanie. Ci ostatni od samego początku występowali oficjalnie w roli arbitra w tym konflikcie, skutecznie szachując wszystkie biorące udział w tym konflikcie strony. O ile w powszechnym odbiorze zawieszenie broni może uchodzić za działania, a co za tym idzie sukces USA, o tyle wszystko wskazuje na to, że to Rosji przypadnie oficjalna rola autora rozejmu, a następnie procesu pokojowego w Syrii.

image
Fot. U.S. Army

Mimo podejmowanych kroków dyplomatycznych ze strony NATO, UE i USA w sprawie międzynarodowego rozwiązania konfliktu syryjsko-tureckiego i szerzej wojny domowej w Syrii, to działania te są już wtórne względem rosyjsko-tureckiej umowy, która ze względu na obopólne interesy i realną projekcję siły w rejonie najprawdopodobniej skutecznie wejdzie w życie. Realne wpływy USA ograniczają się obecnie do części południowej Syrii, gdzie nadal znajduje się enklawa ostatnich niedobitków proamerykańskiej części byłej rebelianckiej Wolnej Armii Syrii. Tam, jak i według najnowszych deklaracji amerykańskich władz na polach roponośnych w środkowo-wschodniej Syrii, planowane jest utrzymanie obecności wojskowej.

Kwestia ostatnich amerykańskich przyczółków w Syrii może jednak ulec szybko niekorzystnej zmianie, gdyż syryjscy Kurdowie wobec ostatnich kroków USA są nastawieni bardzo negatywnie wobec tego państwa, a z drugiej strony Rosja najprawdopodobniej nadal będzie wywierać bezpośrednie i pośrednie naciski na całkowite wycofanie się USA z Syrii, która powoli staje się rosyjskim dominium.

Zdobycie przez Rosję pełnej kontroli nad co najmniej większością Syrii niesie także kolejne zagrożenia. Turcja pod rządami Erdogana coraz szybciej zdaje się wpadać w rosyjskie objęcia, a sama Rosja okazuje się jedynym graczem w rejonie będącym w stanie skutecznie oddziaływać na działania tego państwa. Irak w ostatnim czasie zaczął obierać coraz bardziej antyamerykański kurs i zbliżać się do Iranu i Rosji, o czym świadczą choćby naciski na szybkie wycofanie z tego państwa amerykańskich wojsk ewakuowanych z kurdyjskiej Rożawy. Iran jako tradycyjny od wielu lat, a w chwili obecnej szczególny przeciwnik USA utrzymuje dobre relacje z irackimi i syryjskimi władzami, które wydatnie bezpośrednio i pośrednio wspiera. Tworzy to znaczący, ciągły pas państw na Bliskim Wschodzie, które są skonfliktowane lub oddalają się od USA przy jednoczesnym zbliżeniu do Rosji.

W kwestii militarnej rosyjska kontrola nad Syrią oznacza rozszerzenie zasięgu "syryjskiego lotniskowca Rosji", który dotąd ograniczał się przede wszystkim do lotniczych i morskich baz wojskowych w środkowo-zachodniej Syrii, a co za tym idzie nowe możliwości w zakresie rosyjskiej projekcji siły w tym regionie - można sobie choćby wyobrazić rozmieszczenie tam systemów rakietowych ziemia-ziemia czy ziemia-powietrze.

Rozwiązanie konfliktu syryjsko-tureckiego może częściowo pozwolić Rosji wyjść roli protektora syryjskiego reżimu w stosunkach z Turcją oraz umożliwi zacieśnienie współpracy militarnej z Ankarą, mimo że Turcja nadal pozostaje jednym z ważniejszych członków NATO... Turcja również może być zadowolona z obecnego rozstrzygnięcia konfliktu gdyż osiągnęła swoje cele w Syrii i nie musi również wycofywać natychmiast z niej swoich wojsk. Otwarta kwestią pozostaje co dalej z protureckimi dżihadystycznymi bojówkami w prowincji Idlib, ktore nadal walczą z syryjskimi wojskami rządowymi oraz jak zostanie rozstrzygnięta okupacja części obszaru północnej Syrii przez Turcję.

Wszystko wskazuje na to, że Federacji Rosyjskiej udało skutecznie rozegrać kwestię syryjską na swoją korzyść przy jednoczesnym ograniu innych graczy-podmiotów tym rejonie oraz uzależnieniu lub zwiększeniu uzależnienia u przedmiotów tej geopolitycznej gry. Ostatecznie jednak kwestia syryjska nie została jednak rozstrzygnięta, na to przyjdzie jeszcze poczekać...

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama