Reklama
  • Wiadomości
  • Wywiady

Rosyjska doktryna "deeskalacji". Kogo Moskwa chce zastraszyć potencjałem jądrowym?

Doświadczenia historyczne wskazują jednoznacznie, że najlepszym środkiem w celu zapobiegnięcia użyciu broni jądrowej przez potencjalnego przeciwnika jest zapewnienie możliwości odpowiedzi za pomocą arsenału nuklearnego. W Sojuszu Północnoatlantyckim główną rolę jeśli chodzi o odstraszanie jądrowe odgrywają Stany Zjednoczone - mówi Defence24.pl Andrzej Wilk, główny specjalista ds. wojskowych aspektów bezpieczeństwa międzynarodowego w Ośrodku Studiów Wschodnich.

Chiński pocisk DF-41 może bazować na rosyjskim Topol-M, Fot. Vitaly V. Kuzmin / Wikimedia, CC BY 3.0
Chiński pocisk DF-41 może bazować na rosyjskim Topol-M, Fot. Vitaly V. Kuzmin / Wikimedia, CC BY 3.0

Jakub Palowski: Na czym polega rosyjska doktryna deeskalacji? W dyskusji publicznej pojawia się wątek użycia przez Moskwę taktycznej broni jądrowej, w celu odstraszenia państw Sojuszu Północnoatlantyckiego od podejmowania interwencji.

Andrzej Wilk, Główny specjalista ds. wojskowych aspektów bezpieczeństwa międzynarodowego w Ośrodku Studiów Wschodnich: Oficjalnie w polityce bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej nie występuje pojęcie deeskalacji za pomocą taktycznej broni jądrowej. Zostało ono upowszechnione przez analityków. Ma jednak swoje źródło w doktrynie wojennej, w której od 2000 roku wskazuje się, że Rosja zachowuje prawo do użycia taktycznej broni jądrowej w wypadku znalezienia się w niekorzystnym położeniu w starciu konwencjonalnym. Powstaje oczywiście pytanie, czy to założenie zostanie zrealizowane w wypadku prowadzenia przez Rosję agresji wobec określonego państwa – oczywiście nie z punktu widzenia Moskwy, która w swoim mniemaniu prowadzi wyłącznie wojny obronne – i znalezienia się w niekorzystnej sytuacji strategicznej, czy tylko w sytuacji, gdy Moskwa zostałaby faktycznie zaatakowana przez przeciwnika, a jej siły zbrojne nie były zdolne do odparcia ataku. Poza krótką przerwą w latach 90., począwszy od wspomnianej doktryny z 2000 roku, jako silniejszego konwencjonalnie przeciwnika i potencjalne zagrożenie Rosjanie wskazują Stany Zjednoczone i – jako narzędzie ich polityki – NATO. Jednocześnie jednak użycie broni nuklearnej miałoby miejsce nie wobec państw, które bezpośrednio dysponują własnymi arsenałami jądrowymi, ale w stosunku do ich sojuszników, którzy nie posiadają broni masowego rażenia. To z kolei miałoby zminimalizować prawdopodobieństwo odwetu ze strony mocarstwa, które posiada własny, strategiczny arsenał jądrowy i zakończyć konflikt na rosyjskich warunkach. Dlatego też, z punktu widzenia Rosji, byłaby to deeskalacja konfliktu.

Obawy analityków dotyczą jednak pierwszego użycia broni jądrowej w wypadku, gdyby Rosja prowadziła działania ofensywne przeciwko państwom NATO. W jaki sposób należałoby odpowiedzieć na takie zagrożenie?

W pierwszej kolejności konieczne jest prawidłowe zdefiniowanie zagrożenia, z jakim mamy do czynienia. Jest to o tyle trudne, że przekazy medialne, jakie płyną ze strony rosyjskiej są w większości wypadków sterowane w celu uzyskania konkretnego efektu. Podam przykład – na Zachodzie jest przyjęte, że Rosjanie ćwiczyli „deeskalacyjne” użycie broni jądrowej podczas manewrów Zapad 2009 i Zapad 2013. Manewry zostały jednak przeprowadzone w taki sposób, że analizując ich przebieg w zasadzie nie ma możliwości jednoznacznego wykazania, czy taka sytuacja miała miejsce, czy też nie. Dlatego też, o ile Rosjanie mogli, ale nie musieli przećwiczyć ten konkretny element operacji, to na pewno prowadzą wojnę informacyjną, która ma na celu tworzenie i pogłębianie podziałów w strukturach transatlantyckich. Dotyczy to szczególnie państw zachodniej Europy, które w świetle zagrożenia bronią jądrową mogłyby dążyć do wycofania się z sytuacji konfliktowej z Rosją.

Rozumiem, że już sama retoryka Moskwy dotycząca broni jądrowej ma na celu zastraszenie krajów Zachodu?

Tak, oczywiście. Wprowadzenie podziałów między kraje zachodnie – zwłaszcza tzw. starą Europę a Stany Zjednoczone – jest zdecydowanie jednym z podstawowych założeń działań Kremla. Służy temu zarówno retoryka władz i mediów, jak i szereg innych środków.

Czy w takim razie istnieje skuteczny środek zapewnienia bezpieczeństwa krajów obszaru euroatlantyckiego?

Doświadczenia historyczne wskazują jednoznacznie, że najlepszym środkiem w celu zapobiegnięcia użyciu broni jądrowej przez potencjalnego przeciwnika jest zapewnienie możliwości odpowiedzi za pomocą arsenału nuklearnego. Potwierdzają to analitycy ze Stanów Zjednoczonych, którzy wskazują jednoznacznie, że przeciwko terytorium ich kraju broń jądrowa nie może zostać użyta – przynajmniej przez inne państwo – gdyż spotkałoby się to ze zdecydowaną odpowiedzią, a także choćby przebieg konfliktu pomiędzy Indiami i Pakistanem. Te dwa państwa prowadziły przecież przez kilkadziesiąt lat działania wojenne, których natężenie w zasadzie spadło do zera po uzyskaniu przez oba kraje dostępu do broni jądrowej. Oddzielną kwestią są państwa, które nie dysponują własnymi arsenałami nuklearnymi, a znajdują się w sojuszu z mocarstwami. Muszą one bowiem polegać na ewentualnym wsparciu ze strony krajów, dysponujących bronią jądrową, bądź same się o nią postarać.

A jak ta sytuacja kształtuje się w NATO? Bronią jądrową dysponują USA, Wielka Brytania i Francja.

W Sojuszu Północnoatlantyckim główną rolę jeśli chodzi o odstraszanie jądrowe odgrywają Stany Zjednoczone. Francja i Wielka Brytania deklarują, że ich arsenały nuklearne służą przede wszystkim odstraszaniu i ewentualnej obronie własnego terytorium przed atakiem bronią masowego rażenia. Dlatego kluczową rolę dla sojuszników mają działania USA.

Jak należy ocenić modernizację sił zbrojnych Rosji w kontekście możliwości użycia taktycznej broni jądrowej? Według oficjalnych deklaracji szereg nowo wprowadzanych systemów uzbrojenia ma taką możliwość, podczas gdy na Zachodzie generalnie ogranicza się wykorzystanie środków „podwójnego zastosowania”, zdolnych do użycia broni nuklearnej. Obecnie tę rolę pełnią wyłącznie samoloty myśliwskie, podczas gdy w Rosji także na przykład operacyjno-taktyczne systemy rakietowe Toczka-U czy Iskander?

Należy pamiętać, że dostosowanie do wykorzystania broni jądrowej jest zależne od decyzji politycznych poszczególnych państw. Jeżeli na Zachodzie nowo wprowadzane pociski powietrze-ziemia otrzymują wyłącznie głowice konwencjonalne, to oznacza, że decydenci doszli do wniosku, iż nie ma potrzeby uzbrajania ich w systemy jądrowe. W wypadku, gdyby była taka potrzeba – i wola polityczna realizacji – to każde państwo dysponujące ładunkami nuklearnymi jest w stanie przystosować do ich użycia różnorakie systemy uzbrojenia, włącznie z haubicami samobieżnymi, czy praktycznie dowolny typ samolotów taktycznych. Rosjanie często deklarują, że nowo wdrażany sprzęt jest w stanie użyć broni jądrowej, ale – wykluczając działania stricte szpiegowskie – nie ma możliwości żadnej weryfikacji w tym zakresie. Taktyczna amunicja jądrowa i konwencjonalna z zewnątrz wyglądają tak samo.

Dlaczego Moskwa sprzeciwia się zawieraniu porozumień w zakresie regulacji taktycznej broni jądrowej, w przeciwieństwie do strategicznej?
Moim zdaniem jest to nie tyle element wojny informacyjnej, ile dążenie do ograniczenia regulacji w obszarze, w którym Rosja może mieć przewagę nad państwami NATO. Moskwa dąży do redukcji zbrojeń tylko w sytuacji, gdy w danym obszarze zmieni ona równowagę sił na jej korzyść, natomiast sprzeciwia się podobnym procesom, gdyby miała utracić ważne zdolności obronne, stawiające ją na wyższym poziomie wobec Sojuszu Północnoatlantyckiego. Elementem walki informacyjnej są natomiast oskarżenia wobec innych państw, jak USA, o łamanie traktatów rozbrojeniowych, w tym układu INF – Rosjanie sugerują, że amerykańska tarcza antyrakietowa jest przykrywką dla rozmieszczenia przez USA w Europie zakazanych rakiet średniego zasięgu, choć bardzo wiele wskazuje na to, że ta umowa została poważnie naruszona właśnie przez Kreml.

Dziękuję za rozmowę.


Poruszany podczas wywiadu temat zostanie także omówiony podczas jednego z paneli dyskusyjnych odbywającego się 14 czerwca w Warszawie Forum Militarnego, którego pomysłodawcą i gospodarzem jest Narodowe Centrum Studiów Strategicznych. Oprócz paneli dyskusyjnych, zostaną też zaprezentowane po raz pierwszy wyniki polsko-amerykańskiego Seminarium Planowania Kryzysowego, wspólnego projektu NCSS i CSBA, którego celem jest zdefiniowanie kierunków rozwoju sił zbrojnych Polski i USA w świetle aktualnych zagrożeń. Celem spotkania decydentów i ekspertów jest sformułowanie wniosków, których efektem będą rekomendacje na szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego.

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama