Rosjanie podkreślają, że zamierzają dbać o przestrzeń określaną przez nich w kategorii tzw. „rosyjskiego świata”. Wskazują, że ich orężem mają być narzędzia z zakresu soft power. Podkreślając przy tym, że zdaniem Kremla również Ukraina znajduje się w ich strefie zainteresowań.
Dimitrij Pieskow, sekretarz prasowy Kremla, na pytanie czy Ukraina jest częścią rosyjskiego świata miał odpowiedzieć twierdząco. Jak podała agencja informacyjna INTERFAX Moskwa zamierza utrzymywać więzi z rodakami na Ukrainie za pomocą narzędzi określanych jako tzw. soft power. Zaznaczając przy tym w sposób dość kontrowersyjny, że strona rosyjska nigdy nie odwołuje się do metod, które byłyby sprzeczne z prawem międzynarodowym. Podkreślając przy tym, że zgodnie z prawem międzynarodowym każde państwo ma możliwość prowadzenia jakiejś akcji humanitarnej, użycia humanitarnych metod wsparcia ludności, zachęcania do kontaktów humanitarnych czy też międzyludzkich, rozmawiania o literaturze, sztuce czy też nauce. Wiadomo jednocześnie, że Rosjanie pod pozorem "akcji humanitarnych" i "ochrony ludności" podejmowali i nadal podejmują działania przeciwko Ukrainie.
Odniesienie się do spraw związanych z pozycjonowaniem Ukrainy w ramach tzw. rosyjskiego świata nastąpiło w kontekście odbytego wcześnie spotkania roboczego prezydenta Władimira Putina z przedstawicielami rady bezpieczeństwa. Jednym z poruszanych tam tematów miała być sprawa strategicznego postrzegania podejścia do sprawy rosyjskiego świata oraz Rosjan pozostających poza granicami kraju. Jak informuje INTERFAX, wspomniany sekretarz prasowy Kremla podkreślił, że świat rosyjski, ochrona tej przestrzeni, ale też rozwój stosunków z tym światem i różne mechanizmy jego wspierania są obecnie oraz pozostaną priorytetowym tematem dla Rosji. Pieskow miał również bardzo negatywnie odnieść się do, jego zdaniem polityki praktykowanej obecnie na Ukrainie.
Zaznaczając, że w tym państwie mieszka wielu Rosjan, jak i osób rosyjskojęzycznych. Wszyscy oni zdaniem Kremla należą do rosyjskiego świata. Charakteryzują ich więzy kulturowe, historyczne i wspólne korzenie z Rosją. Pieskow stwierdził, że zaprzeczanie temu byłoby bardzo głupie. Jednak, zdaniem rosyjskich władz taka polityka ciągłego zaprzeczania tym faktom odbywa się właśnie w Ukrainie, a Rosji nie podoba się tego rodzaju działanie.
Jak wygląda stosowanie rosyjskiego "soft power", można przekonać się już teraz na samej Ukrainie. IAR wskazał, że tylko w czasie ostatniej wizyty szefa unijnej dyplomacji w Moskwie doszło do nasilenia działań zbrojnych przez separatystów wspieranych przez Rosję. Dowodzi tego raport wojskowy Ukrainy, a także dokument misji OBWE, który mówi o prawie 400 przypadków naruszenia zawieszenia broni na wschodzie Ukrainy. Josep Borrell poleciał do Rosji pod koniec ubiegłego tygodnia mimo sprzeciwu Polski i krajów bałtyckich. Uważały one, że to nie jest dobry moment, a poza tym zły sygnał wysłany do Ukrainy, która doświadczyła rosyjskiej agresji.
(JR)
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie